Cztery moce - Rozdział VI
Rozdział VI
Lili popatrzyła na siebie w lustrze. Miała jeszcze 15 minut do pierwszysz zajęć. Była ubrana w krótki niebieski, sportowy top z wyszytą pięcioramienną gwiazdą i czarne spodenki.
- Oli wyjdziesz już z tej łazienki?!
- Tak już wychodzę no! Zaczekaj chwilkę!
- To się pospiesz! - odkrzyknęła.- Mamy jeszcze tylko piętnaście minut. Strzeszczaj się! - Po chwili z łazienki wyszła rudowłosa. Miała na sobie czerwony top z wychawtowanym płomykiem i takie same czarne spodenki.
- I jak wyglądam?
- Wspaniale - Odezwała się Lilka z nutką sarkazmu w głosie. Zauważyła u Oliwii lekko czerwony cień do powiek i błyszczyk.
- Widzę, że doskonaliłaś się dla Dawida.
- E tam. Głupoty gadasz, po prostu lubię ładnie wyglądać.
- Tak i specjalnie na tą okazję siedziałaś dziesięć minut w łazience?
- O jezu czepiasz się.... A tobie też poleciłabym, żebys lekko się umalowała. Sorka, ale mówię to jako twoja najlepsza przyjaciółka, ostatnio bardzo zmizerniałaś, masz cienie pod oczami i zbladłaś. Masz to! - Oli rzucała jej po kolei jej kosmetyki. Podkład, tusz do rzęs, błyszczyk i delikatny, błękitny cien do powiek.
- To powinno trochę pomóc.
- Dobra dzięki. - Lili machnęła na Oliwię ręką. Zabrała się do malowania. Po pięciu minutach była gotowa.
- Lili! - Dziewczyna usłyszała swoje imię na dole więc zabrała butelkę picia i zeszła na dół. Zauważyła Dawida w białym topie, a na nim wyszyty wir. Obok niego stał Paul w zielonym topie z wygrawerowanym pędem nasienia. Cała czwórka miała na sobie czarne spodenki.
- Kotku, wasze szkolenie zaczyna się za dwie minuty w naszym ogródku. - Odezwała się mama Stars do córki. Po czym odwróciła sie do reszty. - Lećcie już na to, nie lubimy spóźnialiskich. - Po tym oddaliła się tylnymi drzwiami do ogródka. Po niecałej minucie odezwała się Lili.
- Może przypadkiem wiecie jakie to jest szkolenie? -
- Nie, szczerze to nie mamy pojęcia. Mieliśmy zaczekać na twoja przemianę, to dopiero razem, we czwórkę będziemy go przechodzić... - odpowiedział jej Dawid.
- To może się już zbierajmy, to się dowiemy. - Po tych słowach dziewczyna ruszyła do drzwi prowadzących do ogródka.Cała czwórka ujrzała swoich rodziców w przebraniach szkoleniowych.
- Witajcie na waszym pierwszym szkoleniu. - Przywitała młodzież mama Oliwii. - Będziecie się tu uczuć panowania nad swoimi mocami. Każdy będzie miał z nami lekcje,codziennie.Możecie wybrać chciecie mieć lekcje razem czy osobno?
- Razem! - Wszyscy zgodnie odpowiedzieli chórem.
- Dobrze, a więc zaczynamy... - Nie dokończył Bill, kiedy spytał się Paul.
- A przypadkiem sąsiedzi nie będą widzieć naszych poczynań?
- Nie Paul, rzuciliśmy czar maskujący, inni poza tym ogródkiem będą widzieć tylko pusty trawnik. No to w końcu zaczynamy. Jeszcze tylko pozacie parę zasad dotyczących szkolenia. Przedstawi je wam Shauna.
- A więc tak. Po pierwsze na zajęciach nie zwracacie się do nas, pan/pani albo mama/tata. Mówicie do nas Panie trenerze/pani trenerko. Po drugie każde spóźnienie będzie karane, nawet jedno - , dwuminutowe. Po trzecie i najważniejsze nikt, ale to nikt nie ma prawao was wiedzieć! Zrozumiano? - Wszyscy zgodnie pokiwali głowami. - To dobrze, a więc na początku Paul idzie do Bila, Dawid idzie do Lisy, Oliwia idzie do Tonego, a Lili idzie do mnie. Każde zajęcie z nami trwa godzinę, macie 10 minutową przerwę, a nastepnie jest zmiana nauczycieli. To zaczynamy. Niech każdy podejdzie do swojego trenera.- Każdy pomału dołączył do swojego nauczyciela. Nastolatka podeszła do Shauny. Zauważyła, że dziwnym trafem jej ogródek dziwnie się poszerzył, ale nie zastanawiała się tym długo. Przypatrzyła sie, że stoją jakby w kwadracie. Każdy widzi każdego i wszyscy maja spore pole do popisu. Dzieczyna spojrzała na swoją trenerkę. "Ciekawe co będzie robić woda z ogniem" Pomyślała żartobliwie. Ale widziąc zaciętą twarz mamy Oliwii odrazu odechciało jej się śmiać.
- Przepraszam, ale co ja będę tutaj robić?
- Więc u mnie będziesz się uczyła sie różnych rzeczy, ale na początku zaczynamy od panowania nad gniewem. Jak wiesz każdy twój niekontrolowanu wybuch może skończyć sie bardzo źle. - Szesnastolatka nie odrywała wzroku od swojej nauczycieli, patrząc jak ta intensywnie gestykuluje. - Więc na początek pomyśl o bardzo nieprzyjemnej sytacji, spróbuj sie zdenerwować, ale i szybko się opanuj. Zaczynaj.- Lilka zamknęła oczy i przewertowała swoja pamięć. Przypomniało jej się... " Miała wtedy 14 lat i widziała jak inni zaczynają ja upokarzać. Mocno sie zdenerwowała, pamięta chciała tą dziewczynę uderzyć i przeciągnąc ją po całym korytarzu za włosy." Poczuła ten gniew, czuła jak sie rozprzestrzenia po całym jej ciele.
- Lili, już dobrze... spróbuj sie opanować. Weź kilka głębszych wdechów. - Nastolatka poszła za radą. Lecz nagle zdezorientowana poczuła ryk fal uderzających ją o policzki.Poczuła siłe o jakąby się nie spodziwała, ręce zaczęły jej się pocić... A może to wcale nie był pot? Po kilku sekundach opanowała sie jednak i odczuła lekką bryzę.Otworzyła pospiesznie oczy i... zauważyła Shaune całą mokrą.
- Przepraszam, ale ja nie wiem co sie stało. - Spojrzała kobiecie w oczy, nawet nie była zła, była zaskoczona.
- No cóż hmm, nic sie nie stało... Nie wiedziałam, że tak gwałtownie zareagujesz.
- A co ja takiego zrobiłam? - Lili popatrzyła na pozostałych, którzy patrzyli na nią w osłupieniu.
- Więc kiedy odczułam, że jesteś zdnerwowana kazałam ci się uspokoić, czułam, że próbujesz, ale z całej ciebie wypłynęła woda... Byłaś juz opanowana. Spodziewałam się innej reakcji, ale no trudno, dlatego właśnie są szkolenia! - Ostatnie zdanie kobieta prawie, że wykrzyczała.
- Shanua, ja się nią zajmę, może się przebierzesz? - Tym razem odezwała się Lisa.
- Nie, nic się nie stało. Kontynuujmy. Więc Lili mam pytanie, co czułaś podczas całego zdarzenia?
- Ja... Ja na początku nic nie czułam, potem dopiero poczułam tak jakby ryk fal uderzających o mnie z dużą prędkością. Po kilku sekundach opanowałam to chociaż w dłoniach i na ciele czułam ogromną potęgę wody...
- Tak, dobrze, spróbujmy jeszcze raz, mamy jeszcze pół godziny. - Dziewczyna powtórzyła kilka razy ćwiczenia. Oczywiście nie udawało jej się tego opanować, ale było widać postępy. Po męczących 30 minutach Lili opadała z sił. Na szczęście zarządzono im dziesięciominutową przerwę. Czuła się błogo siadając w domu na kanapie z przyjaciółmi.
- Oliwia co robiłaś z moim tatą? - spytał się cicho Paul.
- Szczerze to opanowywałam emocje: to był spokój i odprężenie. Kazał wydobyć cos ze mnie jakąś faklę odprężenia itepe, itede. Chyba wszyscy będziemy przechodzic przez rózne etapy. A ty Lili co robiłaś z moją mamą? Widziałam, jak oblałaś ją wodą. Wygladałaś wtedy tak niesamowicie, magicznie... - Wszyscy zgodnie pokiwali głowami.
- Tak jak mówiłaś emocje. Ja musiałam się wkurzyć i potem uspokoić, chociaż nie za bardzo mi to wyszło... - Nastolatka podrapała się po karku.
- Nie martw się każdy ma coś w podobie. Ja na przykład jak u mnie zaczęła objawiać się przemiana, to niechcący podpalilam swój referat z historii. Pamietasz, mówiłam, że to tak specjalnie, ale gdyby nie moja mama wszystko musiałabym robić od nowa. - Oliwia sie lekko skrzywiła. Nagle usłyszeli głosy z ogródka.
- Koniec przerwy do roboty! - Tym razem był to głos taty Dawida.
- No to koniec odpoczynku. Lepiej chodźmy na te zajęcia. - Paul wstał i skierował sie do ogródka. Cała trójka poszła za nim odstawiając swoje picie.
Mam nadzieje, że nie jest za długie. :)
Komentarze (1)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania