Głębia strachu - "TO NIE MIAŁO BYĆ TAK" r. 9 (cz. 3)

Jeżeli naprawdę bliźniacy są po naszej stronie to właśnie odłączają obraz z kamer korytarza, w którym się znajdujemy. Nie wiem czy major także posiada ten podgląd, ale sądzę, że tak, w przeciwnym razie nie miałoby sensu wczorajsze go wyłączenie, gdy spotkaliśmy się z ojcami. Mamy kilka minut może sekund na dostanie się do Marka i Jonatana oraz dotarcie do informatyków. Posiadając kartę wiele drzwi stoi przed nami otworem, ale z pewnością nie wszystkie, a i to może się szybko zmienić.

Nie dowierzam w to, co się dzieje. Plan, który od początku bycia tutaj chodził mi po głowie właśnie się realizuje. Przykładam czip do elektrycznego zamka i...

- Cholera! Nie działa – mówię histerycznie do Anity.

- Spróbuj jeszcze raz.

Niestety to nic nie daje. Zamek posiada dodatkowe zabezpieczenie, jakim jest kod.

- Musimy wrócić i ich obszukać.

- Zwariowałaś? – Karolczyk ma rację.

Nerwowo obserwujemy teren. Obie strony korytarza są puste, na razie.

- Jonatan, słyszysz mnie?

- Emilia to ty? Zamknęli nas, jak udało ci się wydostać?

- Jestem z Anitą. Trochę kosztowało nas to siniaków, ale nie ważne. Posłuchaj mamy czip, ale zamki są zablokowane kodem. – Podskakuję na dźwięk uderzenia pięścią w drzwi. – Nie możemy wrócić do kwatery. Boję się. – Opieram głowę o zimny metal.

- Posłuchaj. Idźcie do centrum sterowniczego. Michał na pewno potrafi nas wypuścić i zostańcie tam, kiedy tylko z Markiem wyjdziemy, dołączymy do was.

- A jeśli to się nie uda. Nie dam rady tak dłużej.

- Weź się w garść. Teraz za późno na gdybanie. Wiem, że dacie rade.

- Dobra. – Ocieram twarz rękawem i wskazuję Anicie drogę.

- Niedojdo! – uśmiecham się na dźwięk tego słowa. Kiedyś mnie irytowało, teraz brzmi nierealnie pieszczotliwie. – Kocham cię.

- Ja ciebie też zadufany dupku.

 

Od kwatery chłopaków do celu dzieli nas około czterdziestu metrów. Musimy przedostać się obok skrzydła szpitalnego, a następnie sali treningowej. Na szczęście pokoje dowodzących znajdują się w innej części, co daje nam jakąś przewagę. Zatrzymujemy się tuż przed rozwidleniem. Po lewej stronie słychać czyjeś głosy. Wychylam delikatnie głowę i widzę doktor Zalewską w towarzystwie Karpińskiego, którzy żywo o czymś dyskutują. Zalewska krzyczy, ale nie jestem w stanie stwierdzić co konkretnego. Znalazłyśmy się w pułapce. Czekając tutaj, narażamy się na atak z każdej strony. Ruszając w prawo nie przejdziemy niezauważone. Nie chcę nikogo krzywdzić, ale jeżeli nie będę miała wyboru, zrobię to. Sprawdzam jeszcze raz drogę. Nic się nie zmieniło.

- Emilia, nie możemy tu zostać.

- Wiem i dlatego pójdę pierwsza.

- Zobaczą cię. – Anita panikuje. Doskonale ją rozumiem, ale tu chodzi o coś więcej niż wydostanie się stąd. Teraz gra toczy się o życie, nie tylko nasze, ale wszystkich niewinnych ludzi, którzy liczą na szczęśliwy koniec, nie świadomi co tak naprawdę im grozi i kto, a nie co jest największym wrogiem.

- Obiecaj mi, że cokolwiek się stanie, ty zrobisz wszystko, aby uratować chłopaków i wyjść na powierzchnię. Tam pomogą wam mój tata i ojciec Jonatana. – Przyjaciółka patrzy na mnie zdezorientowana.

- Jak...

- Teraz to nie ważne. Posłuchaj mnie. Kiedy odwrócę ich uwagę, ty pobiegniesz do centrum. Rozumiesz? – Anita wciąż nie spuszcza ze mnie wzroku. – Rozumiesz? – powtarzam pytanie.

- Tak.

- To do dzieła – podsumowuję i ruszam.

Zalewska zauważa mnie pierwsza i przerywa dyskusję z Karpińskim, który odwraca się w moją stronę. Dziwi ich moja obecność, co potwierdza, że informatycy zatuszowali nasze wyjście z kwatery. Chowam paralizator za plecami i podchodzę do nich wolnym krokiem. „Co ja do diaska robię?!”. Wiem, że mój trener nie jest tyranem, ale jest przez takiego szantażowany. Gdyby ktoś mi zagroził skrzywdzeniem rodziny, pewnie także robiłabym wszystko by ich uratować – robię to. Natomiast pani doktor chyba żyje w nieświadomości. Sądzę, że nie ma najmniejszego pojęcia o działaniach Morawskiego, ufa mu, a to nie sprzyja mojemu planowi.

- Emilia, co tutaj robisz? Major zabronił opuszczania kwater – zaczyna pani doktor.

- Sądziłam, że już można wychodzić skoro pozostali żołnierze także nie są u siebie. – Gra na zwłokę zazwyczaj wychodzi mi dobrze. To tak, jakbym teraz miała egzamin z praktyki. – Mogłabym z państwem porozmawiać? – pytam, kiedy staję tuż obok nich. Jestem pewna, że Karpiński coś podejrzewa. Kto jak kto, ale on na pewno wie o zablokowaniu drzwi.

- Wolałabym później.

- Nalegam. Proszę.

- W porządku, mów. - Obchodzę ich tak, aby oboje odwrócili się plecami do korytarza i Anity. Dostrzegam, jak zagląda czy droga jest wolna i cicho zaczyna wychodzić z ukrycia. – No więc, o co chodzi?

- Chcieliśmy wiedzieć czy możemy jakoś pomóc.

- I tylko po to zawracasz mi głowę? Żołnierzu, nie możecie. Doszło do tragedii i na twoim, waszym miejscu słuchałabym poleceń majora, a teraz wybacz, spieszę się. – Mam pustkę w głowie, zupełnie nie wiem co jeszcze powiedzieć, aby ich zatrzymać. Lekarka odwraca się przodem do korytarza i Karolczyk, która nie zdążyła pokonać nawet połowy dystansu.

- Co wy do cholery wyprawiacie?! – mówi Zalewska, podnosząc ton ze spokojnego w taki, jakiego jeszcze u niej nie słyszałam. – Karpiński skuj Edelman i każ schwytać Karolczyk.

To już koniec! Teraz na pewno nie doczekamy rana. Znów zawiodłam, znów naraziłam wszystkich na niebezpieczeństwo. Trener jednak stoi w miejscu. Nie daje komunikatu pozostałym, nie skuwa mnie.

- Ogłuchłeś?!

- Przepraszam pani doktor, ale podziękuje mi pani po wszystkim – tłumaczy Karpiński i wyciąga swój paralizator, którym obezwładnia lekarkę.

- Nie patrz tak na mnie tylko spieprzaj stąd.

- Dzię... kuję – dukam i ruszam za przyjaciółką.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (9)

  • Louis 24.08.2017
    Wow! Ale adrenalina... Czytałem z zapartym tchem... Piszesz niezłe opowiadania! Beka, że Karpiński pomógł im w ucieczce :)
  • Marzycielka29 24.08.2017
    Dzięki :) Fakt pomysl z pomocą Karpinskiego wpadł mi do głowy w ostatniej chwili. Trener bohaterki nie jest zły, ale chce utrzymać przy życiu zone i córkę. A czy cały czas będzie stal po stronie wybrańców?
  • Louis 24.08.2017
    To wiesz tylko ty :)
  • Louis 24.08.2017
    Ale myślę, że się z nami podzielisz w przyszłości :)
  • Marzycielka29 24.08.2017
    Hehe. Szczerze sama nie wiem. Zobaczymy, jak sie potoczy.
  • Pasja 24.08.2017
    Trener też gra do jednej bramki. To już nie pierwszy raz jej pomaga. Czy wydostaną się i co dale. Fajna część. Pozdrawiam 5
  • Marzycielka29 24.08.2017
    Dziękuję i również pozdrawiam :)
  • Tanaris 28.08.2017
    Kolejny sprzymierzeniec. To się porobiło. 5 :=)
  • Agnieszka Gu 25.10.2017
    Tak czułam, że im pomoże :) Super :) 5

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania