Poprzednie częściMajor Konstanty Kuzniecow NKWD

Major Konstanty Kuzniecow Część VIII

Major Kuzniecow VIII

 

Zgodnie z opowieścią Symonidesa ich zadanie w teorii wyglądało dość prosto. Mieli strzelać z miotaczy, a później uciec i czekać, aż Krakar spłonie. Na szczęście te istoty nie poruszały się zbyt szybko, co dawało szansę na strzał i ucieczkę.

Kuzniecow, choć czuł strach, słuchając mnicha, starał się, aby żołnierze tego nie dostrzegli. Jedynie Zajcew wyglądał tak, jakby Grek opowiadał o pogodzie, a nie walce z demonami. Major kilka razy złapał się na tym, że kątem oka zerka na niego, ale nie zobaczył w jego oczach strachu. Albo kapitan tak świetnie się maskował, albo rzeczywiście się nie bał. Tego Kuzniecow nie potrafił rozgryźć. Wiedział jednak, że Zajcew nie straci głowy, nawet gdyby przyszło mu walczyć z jakimiś stworami. To był urodzony wojownik. Mimo że nominalnie dowodził Kuzniecow, wszyscy patrzyli na Zajcewa, bo widzieli w nim doświadczonego frontowca i znakomitego dowódcę. Major doszedł do wniosku, że miał dużo szczęścia, trafiając na Zajcewa. Taki człowiek był dla niego idealny. Nie dość, że umiał się znaleźć w każdej sytuacji, to jeszcze roztaczał wokół siebie atmosferę spokoju i pewności siebie, co w tych warunkach było bardzo istotne.

Kiedy tak siedział na trawie, podszedł do niego Zajcew.

- Przejdźmy się – pokazał w stronę lasu. Major lekko uniósł brwi, ale nic nie powiedział. Kiedy już odeszli spory kawałek Zajcew oparł się o spory kamień, wyciągnął papierosa, zapalił i rzekł cicho, jakby się obawiał, że ktoś może ich podsłuchać.

- Nie wydaje się wam majorze jakiś dziwny ten niby mnich? - w jego głosie słychać było nutkę strachu, co bardzo zdziwiło Kuzniecowa.

- Co masz na myśli?

- No zjawił się tutaj w tej głuszy akurat, kiedy my przyjechaliśmy. Tu nic nie ma, najbliższe wsie są oddalone od dziesiątki kilometrów. Po pierwsze jakoś musiał tutaj dotrzeć, po drugie musi gdzieś mieszkać, coś jeść itd. Pytałem go o to wszystko i przez moment wydawał się zaskoczony tak oczywistymi pytaniami. Szybko się opanował i stwierdził, że zamieszkał w szałasie niedaleko w lesie. W jego wieku szałas na dworze? A do tego, jak na niego patrzę i słucham, co mówi, to jakoś mi się to wszystko nie układa do kupy. Majorze, ja znam się na ludziach, potrafię wyczuć fałsz, a tutaj czuć go na kilometr. Ten dziadek jest za pewny siebie, wszystko wie i wygląda tak, jakby na nas czekał. Nie wydaje wam się to dziwne majorze? Skąd mógł wiedzieć, że tu dotrzemy?

Kuzniecow spojrzał Zajcewowi prosto w oczy. Zobaczył w nich determinację i przekonanie. Westchnął głęboko. Szczerze mówiąc, niczego takiego nie czuł i słowa oficera wstrząsnęły nim głęboko. Major miał się za znawcę ludzkiej psychiki, a teraz całkiem go zawiodło jego wyczucie. To już dawno mu się nie zdarzyło. Niby wszystko było normalne, no może poza przybyciem mnicha, ale może rzeczywiście szedł za demonem. Sam już nie wiedział, co ma o tym myśleć. Widać Zajcew był od niego lepszy w tych frontowych warunkach. Major musiał to z żalem przyznać.

- No nie wiem, ja niczego złego nie wyczuwam, ale już kilka razy pokazałeś, że masz rację, więc zakładam, że i tym razem masz. Co proponujesz?

- Wtajemniczymy jeszcze Własowa. Będziemy w trójkę obserwować Greka, jak tylko zrobi coś dziwnego, zareagujemy ostro!

- Jak ostro? Chcesz go zabić? A wtedy ten demon zrobi z nas te swoje sługi. To nie ma sensu.

- Na razie nie, ale zobaczymy, co będzie dalej. Musimy być czujni, bardzo czujni i patrzeć mu na ręce cały czas.

- Dobrze, uprzedź porucznika. Mam tylko nadzieję, że go nie wystraszysz za bardzo.

 

Następnego dnia rano przyjechał Własow. Wysiadł z ciężarówki i zameldował Kuzniecowowi:

– Towarzyszu majorze, mam dwanaście miotaczy i do każdego zapas na trzydzieści strzałów. Generał dał mi wszystkie, jakie miał, a do tego po dwie skrzynki granatów i pocisków zapalających do działa.

– Były jakieś problemy?

– Nie. Gdy dotarłem do generała i przedstawiłem waszą prośbę, natychmiast wydał odpowiednie rozkazy i nawet nie spytał, po co mi te miotacze. Kilku oficerów pytało, ale jak powiedziałem, że zakazaliście mówić, dali mi spokój. Proszę wybaczyć, ale towarzysza majora słuchają tam bardziej niż dowódcę dywizji. Wszyscy chcieli mi pomóc, dlatego w dwie godziny byłem już zapakowany i mogłem jechać.

W tym momencie do stojących oficerów podszedł Grek.

– Możecie mi pokazać, jak to działa? – Wskazał na miotacze.

– Tak. – Zajcew wyciągnął jeden, sprawdził go dokładnie, po czym odszedł kilkanaście kroków i nacisnął spust. Z wylotu rury trysnął strumień ognia na jakieś dwadzieścia pięć metrów. Zajcew trzymał tak długo, aż skończyła się mieszanka. Trwało to około pięciu sekund.

– To bardzo dobre. Znakomite nawet – Staruszek był pod wrażeniem.

– Jeden strzał powinien wystarczyć do spalenia Krakara. Wystarczy strzelić i poczekać, aż się spali – ostatnie słowa wypowiedział z uśmiechem.

– Czyli mamy czym z nimi walczyć – dodał Kuzniecow też wyraźnie zadowolony.

– Tak i trzeba to wykorzystać. Podjedziemy jak najbliżej ich siedziby. Mieści się ona w starej wiosce, a właściwie w tym, co z niej zostało, bo gdy ją opanował, wymordował mieszkańców, kilku zamienił w Krakary. To niedaleko, jakieś siedemdziesiąt kilometrów, w głębokim lesie.

- Zaraz, zaraz przecież mówiłeś, że jest w czołgu i nabiera tej tam, mocy? - Zajcew w lekkim uśmiechem zwrócił się do mnicha.

Symonides wyglądał na zaskoczonego, trwało to ułamki sekund, ale tym razem nawet Kuzniecow to zauważył.

- Panie oficerze, to nie tak, źle mnie pan zrozumiał, on wrócił do wsi. Tam ma swoją siedzibę i tam nabiera sił. Pytaliście mnie o pojazd, nie o demona — jego słowa nie zabrzmiały zbyt przekonywająco. Zajcew spojrzał na Kuzniecowa, ten wzdrygnął ramionami i już miał się odezwać, kiedy Grek odezwał się tym razem pewnym głosem.

- Widzę, że mi nie ufacie. Cóż powiedziałem prawdę, choć może mnie nie zrozumieliście. Demon ma we wsi takie swoje miejsce, taką jakby kaplicę, poprzez którą pobiera moc. Nie chcę wam tłumaczyć wszystkiego, bo to nie jest istotne, ale... – po tych słowach uniósł obie ręce do góry.

- Na ziemię wszyscy natychmiast – krzyknął. Wszyscy jak na komendę padli na ziemię, nawet nie zastanawiając się dlaczego. W chwilę później zza drzew wyleciał ptak, a właściwie coś, co go przypominało. Był wielki jak orzeł, ale cały czarny. Leciał w ich stronę.

- Co to jest? - zapytał Zajcew.

- Zwiadowca demona, teraz nie przeszkadzaj mi – Grek stał niczym posąg z rękami wzniesionymi do góry. Kiedy istota znalazła się tuż nad nimi, z jego rąk wypłynęły błyskawicę. Stwór nagle skręcił i odleciał nie trafiony, po czym zatoczył koło i znów leciał prosto na nich. Tym razem staruszek odczekał, aż znajdzie się tuż nad nim i kiedy to się stało, z jego rąk wypłynęła kula ognia, trafiając stwora, który wybuchł z głośnym hukiem. Symonides opuścił ręce i usiadł. Widać było, że sporo go kosztowało to, co zrobił.

Przez dłuższą chwilę panowała cisza. Nikt jakoś nie miał ochoty o nic zapytać.

- To był Mar, tak go nazywają. Taki zmutowany przez magię martwy ptak. Tacy jak on są oczami demona, który jak widzę, już odzyskał moc i wysłał swojego sługę w poszukiwaniu kolejnych ofiar. Musimy się spieszyć.

- Czy już demon wie o nas ? - zapytał po chwili Zajcew.

- Raczej nie, te Mary nie są zbyt mądre. Myślę, że chciał nas dokładnie obejrzeć i dopiero dać znać swojemu panu. Taką mam nadzieję – odparł Grek i wzdrygnął ramionami.

- Musimy ruszać, może jeszcze zdążymy go dopaść we wsi, szykujcie się, wyruszymy za godzinę, bo ja muszę chwilę odpocząć i dojść do siebie – po tych słowach odszedł kawałek, usiadł i zamknął oczy. Zajcew wydał rozkazy i kiedy żołnierze ruszyli się pakować, zwrócił się cicho do Kuzniecowa.

- No majorze, co pan myśli o tym, co widzieliśmy? - lekki uśmiech zdradzał, że było to podchwytliwe pytanie. Kuzniecow już miał odpowiedzieć, ale widząc wyraz twarzy swojego rozmówcy zawahał się.

- Co Zajcew, znowu coś ci się nie podoba. Przecież widzieliście to samo co ja?

- No właśnie widzieliśmy, a może właśnie widzieliśmy to, co mieliśmy zobaczyć?

- Jasna cholera Zajcew ty masz jakąś manie szukania wszędzie czegoś złego, przestań, bo jak nas usłyszą żołnierze, to uciekną, nim cokolwiek zdążymy powiedzieć. Masz się zamknąć to rozkaz!

- Tak jest towarzyszu majorze, ale...

- Nie ma kurwa żadnego, ale, mamy zadanie i wykonamy je.

- Jawohl Heer General – odparł z uśmiechem Zajcew, a Kuzniecow pogroził mu palcem.

Kiedy wrócili, wszystko było już gotowe do wyjazdu. Grek stał między żołnierzami.

– Dobra, dojedziemy i co dalej? – zapytał Własow.

– Zrobimy tak. Ja postaram się wywabić Krakary i demona, a wy zaczaicie się z miotaczami i je spalicie.

– Wydaje się proste – stwierdził spokojnym głosem Kuzniecow.

– Niestety, nie. Nigdy nie wiadomo, co zrobi demon. Zawołajcie wszystkich, chcę coś ważnego powiedzieć!

Po chwili zebrali się wszyscy wokół staruszka.

– Posłuchajcie i zapamiętajcie wszystko, co powiem. W czasie walki z demonem i jego sługami może wydarzyć się bardzo wiele. Demon może zmieniać swój wygląd i przeistaczać się w różne stwory, ale cokolwiek by się nie działo, musicie robić swoje. On będzie się starał was przerazić, tworząc różne zjawy, jednak to będą tylko obrazy, a nie rzeczywistość. Ten tutaj jest zbyt słaby, żeby przywoływać prawdziwe potwory. Nie bójcie się tego, co zobaczycie, pamiętajcie, że to tylko jego wymysły. Groźny jest tylko on sam i Krakary. Postaram się zapanować nad nim, nad jego mocą. Waszym zadaniem będzie spalić jego sługi. Te zjawy, które będą się pojawiać, nie są groźne. Demon będzie chciał, żebyście się przestraszyli i uciekli, a wtedy wyśle za wami Krakary. Jego największą bronią jest wzbudzanie strachu. Gdy zaczniecie uciekać, nic was nie uratuje. Dopadną was prędzej czy później. Te stwory mogą iść dzień i noc, będą was tropić tak długo, aż padniecie z wyczerpania. Kiedyś jeden z nich ścigał mnicha jadącego na koniu przez cztery dni. Koń padł z wyczerpania, a Krakar nie. Czy wszystko jest jasne?

Żołnierze przytaknęli. Staruszek mówił to już drugi raz, ale teraz jeszcze dobitniej. Kuzniecow, stojąc z boku, zobaczył na niektórych twarzach strach. Skinął na Zajcewa i obaj odeszli kilkanaście metrów.

– Zajcew, ci ludzie się boją. To niedobrze. Zrób coś. Nie chcę iść do walki przeciw tym paskudom z przerażonym wojskiem!

Zajcew usiadł i zapalił papierosa. Kuzniecowa zdenerwował ten spokój kapitana. Już miał wybuchnąć, kiedy Zajcew odezwał się pewnym głosem:

– Widzę, ale nic na to nie poradzę. A wy się nie boicie? Bo ja tak, ale to normalne w takiej sytuacji. Ci żołnierze walczyli już w wielu bitwach, jednak to, z czym tu mamy się zmierzyć, jest dla nich czymś nowym, dla mnie i dla was zresztą też. Dlatego są przestraszeni. Oni mają zrobić coś, czego jeszcze nie robili, a to wystarczy, żeby mieli stracha. To dobrzy żołnierze, ale będą patrzeć na nas, dlatego nie możemy okazać strachu, bo wtedy po prostu uciekną.

– To, co z tym robimy?

– Nic. Nie będę im prawił morałów. To nie ma sensu. Po prostu pojedziemy tam i dopadniemy te potwory. Mam tylko nadzieję, że mnich poradzi sobie z demonem, ale wygląda na takiego, który wie, co robić. Nie mamy innego wyjścia, tylko mu zaufać albo dać sobie spokój. Jeśli jednak uda nam się je pokonać i dzięki temu zlikwidujemy tego głównego, to wykonamy swoje zadanie. A to przecież najważniejsze.

– Mówisz o tym tak, jakbyśmy jechali na wycieczkę, a nie szli walczyć z jakimś magicznym cholerstwem! – krzyknął wkurzony Kuzniecow.

– Demony, nie demony teraz już za późno, żeby się wycofać – spokojnie odparł kapitan.

Kuzniecow chciał jeszcze coś powiedzieć, ale widząc minę Zajcewa, machnął tylko ręką.

– Dobra, masz rację, zbierajmy się i jedźmy.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (12)

  • Trochę mi się skojarzyło z Władcą Pierścieni, ten umarły zwiadowca, zmutowany magią orzeł, tylko u ciebie jest to bardziej namacalne, bo osadziłeś to w realiach drugiej wojny światowej. Nieźle :)
  • Ozar 22.04.2018
    Dziękuje za odwiedziny. Tak ja jestem wychowany na Tolkeinie i coś tam zawsze wyjdzie, ale tu to wszystko wygląda trochę inaczej niż ma wyglądać, ale wyjaśni się w następnym odcinku. Bo nie zawsze to, co widzimy jest tym czymś rzeczywiście, czasami mamy coś zobaczyć...
  • Ozar 22.04.2018
    Dla wszystkich opowijczyków. Mam pytanie. Kuzniecowa przeczytano 16 razy i jest jeden komentarz Maurycego (dzięki). reszta nie napisała nic. Ludziska jak wam sie ten tekst nie podoba napiszcie to. Ja wiem w jakim miejscu pisania jestem i na pewno się nie obrażę nawet za słowa "tekst do dupy". A jak ktoś tak napisze, a do tego opisze dlaczego będę starał się poprawić to, co jest złe. A tak to trochę... zniechęca do pisania.
  • Ozar z seriami tak już jest, rzadko które mają wiele komentarzy po kilku częściach. Wiele osób wejdzie z ciekawości zobaczy na ten przykład nr 8 nie przeczyta nawet, ale wyświetla ci się, że już ktos czytał. Nie każde wejście = przeczytanie utworu. W seriach przeważnie zostają stali bywalcy, a i ci oczywiście mogą sie wykruszać.
    Jednostrzałowce pod tym względem mają przewagę, maja większe szanse, że „ciekawscy” naprawdę przeczytają. Tak mi sie wydaje z moich obserwacji tutaj.
  • Pasja 22.04.2018
    Ozar wszyscy oczekują tego samego. Skoro piszemy, chcemy komentarza. Bywa i tak, że nikt nie zagląda.
    Od czego to zależy?
    Miłego wieczoru
  • Ozar 22.04.2018
    pasja No własnie nie wiem od czego. Przecież ja nie chcę 10 x 5 gwiazdek, a tylko komentarz choćby 2 /3 wyrazy to wsio.
  • Ozar 22.04.2018
    Maurycy Lesniewski Pewnie masz rację. Ja wiem, że Kuzniecow to nie jest jakaś ekstra proza, ale mam do niego słabość...To jakby mój ulubiony bohater, podobnie jak Arkan, ale ten umarł z braku zainteresowania.
  • Pasja 22.04.2018
    Witaj
    Z kategorii historia, a zrobiła się fantastyka z wątkiem horroru. Zajcew pewnie ma intuicję z tym grekiem. Najpierw czołg miał być, teraz wioska. Grek kojarzy mi się z Działami Navarony. Też tam była zdrada.
    Strach jest w tym wypadku normalną emocją. W końcu idą w nieznane do tej pory zjawisko. Walka z demonami.
    Pozdrawiam serdecznie
  • Ozar 22.04.2018
    Dzięki za wizytę. To, co napisałem akurat ciebie nie dotyczy bo zerkasz na moje teksty i wielkie dziekie za to. Ja na twoje mniej ale sorka nie złośliwie, ale to nie moje klimaty.
  • Ozar 22.04.2018
    Ale dobrze kumasz z tą zdradą...
  • MarBe 22.04.2018
    Niestety nie zawsze komentarze odzwierciedlają intencje autora. Jeżeli kiedyś dokonasz nagrań kilku rozmów na ulicy i opublikujesz fonetyczny zapis tekstu, wtedy dowiesz się jak dużo błędów popełniłeś. Tylko dzięki reklamie w mowie potocznej na krótki czas pojawiło się włączać, a nie włanczać, jednak szybko to się zmienia. Poprawna polszczyzna poszybowała zbyt daleko od mowy potocznej i podobnie jest niezrozumiała jak język staropolski.
    A ja czekam na spotkanie z Arkanem.
  • Ozar 22.04.2018
    Dzięki za wizytę. Fajnie że piszesz o Arkanie. Wrzucę kolejny odcinek. A co do polszczyzny to pewnie masz rację.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania