Poprzednie częściPiekło to za mało - Prolog

Piekło to za mało - Rozdział III

Wszystko się zmienia, nie powtarza. Sprawia, że mimo chęci powrotu i tak nie możemy nic zrobić. Postawiono bramę i strażników. Mogę spojrzeć na to, co znajduje się za nią, ale w żaden sposób nie jestem już w stanie w to ingerować. Im częściej tam patrzę, odnoszę wrażenie, jakby początkowo niewielka mgła, stawała się coraz to gęstsza. Aż zasłania wszystko, pozostawiając jedynie niewyraźny zarys kontur. Tych, do których po czasie dopowiadamy sobie historię, tych, które zmieniają się pod wpływem ludzi, którzy nie koniecznie byli związani z danym wspomnieniem. Mimo jednak pamięci, która przeinacza już i tak nazbyt subiektywne fakty, nie jesteśmy w stanie wyzbyć się piętna którym nas naznacza.

Kiedyś uwielbiałam, jak mama czytała mi bajki. Wtedy świat wydawał się taki prosty, podzielony na dobro i zło. Białe i czarne. Wszystkie kolory, które towarzyszyły mi w latach młodości, były białe. To te, którymi szczyciło się niebo, ziemia, kwiaty, ludzie. W tym wszystkim czarny zdawał się być bardzo samotny. W swojej samotności pochłaniał wszystkie kolory, ale mimo tego i tak pozostał jednolity. Wtedy bałam się, że czarny w napadzie smutku pożre wszystko i nie zostanie już żaden odcień białego. Teraz wiem, że ten cień, który stwarza słońce, powiew wiatru, który unosi opadnięte liście, w tym wszystkim jest pierwiastek czerni. Również w mojej mamie, która zawsze starała się wszystko ogarnąć, robiła dobrą minę do złej gry, można dostrzec jej cień. Nie była idealna. Ale kiedyś przecież była inna, jednak po wydarzeniach sprzed dwóch lat, jej czerń się uwydatniła. W odróżnieniu od ojca, który większość czasu spędzał w firmie, zasypując się pracą, byleby tylko odciąć się od wszystkiego, ona próbowała walczyć. Ja bym się chyba nie odważyła. Utonęłabym w czerni.

Siedziałam na łóżku przykryta cienkim kocem i wpatrywałam się w okno. Księżyc już świecił na niebie w akompaniamencie malutkich gwiazd, zapowiadała się ładna noc. Obok łóżka leżał karton z książkami, a w rogu pokoju stał nowy regał. Miałam je dzisiaj poukładać. Zrobię to jutro.

Denerwowały mnie te nowe okładki, zeszyty, w których puste kartki przypominały o straconym czasie. Był już marzec, chociaż tyle, że tylko trzy miesiące dzieliły mnie od wakacji. Zdziwiłam się, że dyrekcja bez żadnego "ale" zgodziła się, żebym zaliczała semestr nieobecności. To jednak dobrze, trzy lata w plecy nie stanowiły dla mnie interesującej alternatywy. Musiałam nadrobić materiał, co prawda, coś tam utkwiło w mi pamięci zanim opuściłam szkołę, jednak była to zaledwie kropla w morzu.

Ktoś zapukał do drzwi. Spojrzałam na wyświetlacz telefonu, dochodziła dwudziesta druga. Cicho westchnęłam, o co może chodzić o tej godzinie?

- Śpisz, kochanie? - Mama weszła i ostrożnie stanęła przy drzwiach. Przez zgaszone światło ledwo co mogłam dostrzec łzy, spływające po jej policzkach. Pewnie znowu pokłóciła się z tatą.

- Jak tam w szkole, radzisz sobie?

- Tak. Jest okey... Wszyscy są mili. - Ostatnie słowa nie do końca odzwierciedlały faktyczny stan rzeczy, ale to na pewno nie był czas na takie rozmowy.

- Cieszę się. Jakby co, wiesz, zawsze możesz na mnie liczyć.

Skinęłam nieznacznie głową. Zdawałam sobie sprawę, iż mimo pięknych słów, nie miałabym w niej za dużego oparcia. Staczała się, nie chciałam jej bardziej obciążać.

Nie wiedziałam również, czy powinnam zapytać, o co im poszło z tatą. Mama niewiele mówiła o swoim małżeństwie, nie zwierzała się. Można by stwierdzić, że w istocie stanowili wzór dla wszystkich małżeństw. Niestety, choć z daleka tak właśnie to wygląda, mąż wspierający żonę w trudnych chwilach, starający się ze wszystkich sił, by zarobić na godny byt rodziny i spłacenie długu, to w rzeczywistości moi rodzice coraz bardziej oddalali się od siebie. Brakowało im wzajemnego zrozumienia, każde z nich przeżywało swój ból samemu. Rozumiałam, że strata dziecka stanowi coś okropnego, ale przecież minęły już ponad dwa lata. Ja też za nim tęskniłam, bardzo, ale pogodziłam się z myślą, że już go nie zobaczę. Nie chciałam o nim myśleć, gdyby nie wydarzenia z tamtego dnia, pewnie teraz bylibyśmy szczęśliwą rodzinką, przynajmniej szczęśliwszą niż teraz.

- Dobrze. Idź już spać. - Podeszła i pocałowała mnie w czoło.

Patrzyłam, jak wychodzi i oddala się, a ciemność staje się coraz gęstsza.

 

Następnego dnia postanowiłam spotkać się z moimi starymi przyjaciółmi. W końcu, kto jak kto, ale oni powinni w miarę wiarygodnie przedstawić mi sytuację w szkole. Początkowo miałam obawy, czy na pewno chciałam się z nimi spotkać. Prawda była taka, że nie wiedziałam, czego powinnam się spodziewać. Bałam się zobaczyć ich w otoczeniu ludzi, którzy kiedyś współuczestniczyli w mojej codzienności. Bałam się pytań o pożar, potem o wypadek i tych spojrzeń. Współczucie odsuwało mnie od stania się dorosłą. Sama sobie współczułam, tak, byłam żałosna.

Po sprawdzeniu na planie zajęć, w której sali mają pierwszą lekcję, podeszłam i stanęłam kilka metrów dalej. W mojej głowie narastały wątpliwości. Porwałam się na głęboką wodę. Powinnam najpierw zadzwonić, umówić się na mieście, ale oczywiście musiałam podjąć decyzję pod wpływem impulsu.

Odwróciłam się plecami i już miałam schodzić po schodach w dół, kiedy ktoś dotknął mojego ramienia.

- Ashley, to ty? - Odezwał się chłopak. Tak dobrze znana barwa głosu sprawiła, że wspomnienia powróciły.

Odwróciłam się i spojrzałam w niebieskie oczy rozmówcy.

Średnia ocena: 4.9  Głosów: 7

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (12)

  • candy 07.07.2016
    Kiedyś uwielbiałam jak mama czytała mi bajki. - przecinek przed "jak"
    niezostanie już żadna - nie zostanie*
    bez żadnego ale zgodziła się, - ale wzięłabym w cudzysłów, bo nie jest to częścią zdania, tylko poniekąd przytoczonym fragmentem, porównaniem
    "Niestety choć z daleka tak właśnie to wygląda, mąż wspierający żonę w trudnych chwilach, starający się ze wszystkich sił, by zarobić na godny byt rodziny i spłacenie długu, to w rzeczywistości moi rodzice coraz bardziej oddalali się od siebie." - to zdanie teoretycznie jest ok, choć nieco mi przeszkadza najpierw czas teraźniejszy, a potem nagle przeszły
    Hm... bardzo ciekawy rozdział. Po trochu wyjaśnia się, o co tak naprawdę chodzi i co spowodowało tę czerń. No, a teraz intryguje mnie, kogo jest ta dobrze znana barwa głosu. 5
  • little girl 07.07.2016
    Myślałam, że już mnie opuściłaś ;p Wszystko się wyjaśni w swoim czasie. Dziękuję za komentarz ;D
  • candy 07.07.2016
    little girl nigdy :D zauważyłam rozdział już wczoraj wieczorem, ale byłam padnięta, więc dziś się wyspałam i od razu zasiadłam do czytania :D
  • Łowczyni 07.07.2016
    Tradycyjnie poprawki:
    - "znajduję się" - mała literówka, powinno być "znajduje się"
    - "Mimo jednak pamięci, która przeinacza już i tak nazbyt subiektywne fakty, nie jesteśmy w stanie się wyzbyć się piętna którym nas naznacza." - tutaj wstawiłaś dwa razy "się", pomiń to po "w stanie" (Nie jesteśmy w stanie wyzbyć się piętna...)
    - "Kiedyś uwielbiałam jak mama czytała mi bajki." - przecinek po "uwielbiałam"
    - "Wtedy bałam się, że czarny w napadzie smutku pożre wszystko i niezostanie już żadna istota białego." - oddzielnie "nie zostanie". Zamieniłabym także wyrażenie "istota białego" na "żaden ślad białego" albo coś w tym rodzaju.
    - "Teraz wiem, że ten cień, który stwarza słońce, powiew wiatru, który unosi opadnięte liście, w tym wszystkim jest pierwiastek czerni, również w mojej mamie, która zawsze starała się wszystko ogarnąć, robiła dobrą minę do złej gry. " - Coś w tym zdaniu nie gra. Spróbuj go podzielić na dwa, krótsze. Można się nieco pogubić. :)
    - "Nie była idealna. Nie zawsze taka była, jednak po wydarzeniach sprzed dwóch lat, jej czerń się uwydatniła." - Skoro piszesz, że nie była idealna, to niepotrzebnie dodajesz "nie zawsze taka była". To albo jest ktoś idelany, albo nie. :) Dla podkreślenia pewnych sytuacji, gdzie można byłoby ją nazwać idealną, możesz napisać: "Nie zawsze była idealna, jednak po..."
    - "Siedziałam na łóżku, przykryta cienkim kocem i wpatrywałam się w okno." - bez przecinka po "łóżku"
    - "Zdziwiłam się, że dyrekcja bez żadnego ale zgodziła się, żebym zaliczała semestr nieobecności." - tutaj brakuje cudzysłowa "ale".
    - "Musiałam nadrobić materiał, co prawda, coś tam utkwiło w mi pamięci sprzed opuszczenia szkoły, jednak była to zaledwie kropla w morzu." - bez "w" (Coś tam utkwiło mi w pamięci...) (Lepiej brzmi także dalej: zanim opuściłam szkołę, zamiast "sprzed opuszczenia szkoły")
    - "Niestety choć z daleka tak właśnie to wygląda, mąż wspierający żonę w trudnych chwilach, starający się ze wszystkich sił, by zarobić na godny byt rodziny i spłacenie długu, to w rzeczywistości moi rodzice coraz bardziej oddalali się od siebie." - brakuje przecinka po "niestety"
    - "Rozumiałam, że strata dziecka, stanowi coś okropnego, ale przecież minęły już ponad dwa lata." - bez przecinka po "dziecka"
    - "Patrzyłam jak wychodzi i oddala się, a ciemność staje się coraz gęstsza." - brakuje przecinka po "patrzyłam"
    - "W końcu kto jak kto, ale oni powinni w miarę wiarygodnie przedstawić mi sytuację w szkole." - dałabym przecinek po "w końcu"
    - "Tak dobrze znana barwa głosu, sprawiła, że wspomnienia powróciły." - bez przecinka po "głosu"

    A teraz do rzeczy:
    Historia bardzo ciekawie posuwa się dalej. Początkowe sceny, rozmowa z matką ukazują obraz uczuć bohaterki, wciąż nie mogącą pogodzić się z tym, co ją spotkało. Jest zagubiona, smutna, czasem też obrażona, odczuwa gniew. Sytuacja rodzinna jeszcze bardziej pogłębia jej pochmurny stan. Końcówka jest najlepsza. Pojawia się chłopak, pewnie niebawem opiszesz uczucia, jakie Ashley ukrywa w sobie związne z tym właśnie młodzieńcem. Wróciły wspomnienia, ale jest jeszcze nadzieja. :)

    Mimo tych usterek, zostawiam 5. :)
    Czekam na kolejne rozdziały, powodzenia little! :**
  • little girl 07.07.2016
    Coraz więcej tych błędów :((( Już się biorę za poprawki! ;D Dziękuję serdecznie ;)
  • Łowczyni 07.07.2016
    Nie przejmuj się. ;)
    Powinnaś się cieszyć. Masz nad czym pracować. :)
    A ten, który nic do poprawy nie ma? Spocznie na laurach i będzie się obijał. :D
  • little girl 07.07.2016
    Łowczyni Uff, chyba już wszystko poprawiłam ;) Mimo wszystko błędów powinno być coraz mniej, nie więcej. Popracuję nad tym! Jeszcze raz dziękuję ;)
  • Łowczyni 07.07.2016
    Hm, wiem. Kiedy jednak chce się próbować tworzyć bardziej skomplikowane zdania, nie mając jeszcze dużej wprawy, to i błędów więcej się pojawia. To logiczne, ale trzeba próbować. :) W końcu wyjdzie. :)
    Nie ma sprawy. :D
  • Billie 09.07.2016
    I wreszcie mamy wyjaśnienie :) choć wiele jeszcze pytań zrodziło się w mojej głowie. Trudny czas dla rodziny, która zamiast się wspierać, zaczyna się rozpadać... Przykre. Jestem ciekawa, jak nasza bohaterka sobie dalej poradzi. I kto skrywa się za tajemniczym głosem :) :) 5
  • little girl 09.07.2016
    Niestety tak to zazwyczaj jest, że wszystko wydaje się idealne... puki nie pojawi się jakaś przeszkoda, wtedy się wszystko sypie :I Dziękuję :)
  • Szalokapel 13.07.2016
    Bardzo dobry rozdział. Troszkę dramatyczna sytuację ma bohaterka. Przykra sprawa stracić Bliskiego... Ciekawe kim jest owy chłopak. Ode mnie 5. Po południu przeczytam kolejna część.
  • little girl 13.07.2016
    Dziękuję ;)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania