Poprzednie częściPiekło to za mało - Prolog

Piekło to za mało - Rozdział XVI

Czasem czujemy się samotni, niezrozumiani. Tak jakby nikt nie potrafił pojąć naszego toku rozumowania, nie starał się postawić w naszej sytuacji. Jednak pomimo takich myśli zawsze tli się w nas choć najmniejszy płomyk nadziei, on nie umiera. Chcemy, by inni próbowali do nas dotrzeć, mimo że my ich ciągle odrzucamy. Chcemy, by oni wciąż na nowo podchodzili do nas z otwartymi ramionami, prosząc, byśmy jednak się przed nimi otworzyli. Jakie jest rozczarowanie, kiedy to nie dostrzegamy już zarysu sylwetki kroczącej za nami. Odgłos drugiego oddechu staje się coraz cichszy, aż w końcu nie jesteśmy w stanie nikogo poczuć. Bo tak naprawdę chcieliśmy drugiej osoby, pragnęliśmy tej więzi, ale nie potrafiliśmy się otworzyć. Czyżby stał za tym strach przed byciem odrzuconym? Wyszydzonym przez swoją naiwność, przez to, że zdecydowaliśmy się przyjąć tę więź, która była tylko podpuchą.

 

Albo jeszcze gorzej — chęć relacji z nami była szczera, jednak po poznaniu naszych prawdziwych „ja” można tylko stwierdzić, że ta cała znajomość stanowiła jedną wielką pomyłkę Zawiedli się na nas, my zawiedliśmy się na nich.

 

Stałyśmy przed pizzerią i czekałyśmy, aż reszta ekipy do nas dołączy. W tamtym momencie dopiero zdałam sobie sprawę, że tak naprawdę to nawet nie wiem, z kim jesteśmy umówione. Co prawda Emilii wspomniała, że mamy się spotkać z kilkoma osobami z klasy, ale nie wymieniła nikogo z nazwiska.

 

- Kto przyjdzie? - Nie wiem dlaczego, ale nagle poczułam jakąś negatywną energię. Miałam złe przeczucia co do tego popołudnia, nie wiedziałam dlaczego, tak po prostu było. A może to tylko strach spowodowany tym, że dawno z nikim nie wychodziłam?

Starałam się stłamsić swoje obawy, ale podejrzany uśmiech mojej koleżanki upewnił mnie w fakcie, że jednak coś się szykuje. Nie miałam pojęcia, z czym miałoby być to związane, ale cóż, jeszcze chwila i przekonam się o tym na własnej skórze.

 

- Mówiłam ci już, że kilka osób z klasy. - Nie sprecyzowała, choć na pewno się domyśliła, że o to mi właśnie chodziło, żeby powiedziała, kto dokładnie przyjdzie.

 

- Nie mam nastroju na żarty, naprawdę. Proszę cię, nie chcę żadnych niespodzianek i tak już mam wszystkiego dość na dziś.

Patrzyła na mnie smutnym wzrokiem, ale się nie odezwała. Widać, że nie do końca wiedziała, jak powinna się w takiej sytuacji zachować. Starała się poprawić mi humor, jasne, tylko że jej metody mogły być w tym niezbyt pomocne. Chciałam więc jak najszybciej wybadać sprawę i w razie czegoś po prostu się zmyć. Bo czemu nie?

Nie zdążyłam wydusić z niej żadnej więcej informacji, gdyż reszta grupy już przyszła.

 

- Hej, co wy tak wcześnie? - odezwał się dziewczęcy głos zza moich pleców.

Odwróciłam się, by być w stanie dokładnie przyjrzeć się nowoprzybyłym. Pięć par ludzkich oczu również wertowało moją osobę. Dziewczyną, która się odezwała, była Weronika. Z moich skromnych obserwacji — tego, co zauważyłam mimochodem — wynikało, że była osobą niezwykle empatyczną, dogadywała się ze wszystkimi. Nie dość, że się dogadywała, ona stanowiła dla wszystkich przykład — wzór do naśladowania. Zresztą mając najlepsze oceny w klasie i wyglądając jak modelka, nie mogła wypaść inaczej. Zawsze ułożone w staranną fryzurę blond włosy (najczęściej je prostowała) opadały jej z lekkością na ramiona. Zawsze wymyślała jakiś minimalny element, który nadawał jej wyglądowi uroku. Tego dnia był to delikatny warkoczyk podpięty spinką w kształcie kokardki. Ubrana w jasnoróżową sukienkę, świetnie eksponowała szczupłe nogi. Ich to mogła jej pozazdrościć prawie każda dziewczyna, ja w sumie też.

 

To zresztą nie tak, że ja wcale nie zwracałam uwagi na swój wygląd. Tak jak każda dziewczyna, chciałam podobać się chłopakom, zwracać na siebie ich uwagę. To miłe uczucie, kiedy ktoś powie komplement, od razu jest impuls, że jednak warto nakładać choćby

trochę tuszu na rzęsy.

 

Ostatnio w ogóle się nie malowałam. Karta, na której było napisane słowo „makijaż" została zręcznie zaklejona, tak, że uniemożliwiała mi odczytanie tego pojęcia. W tamtym momencie jednak dostałam drobnego olśnienia i zaczęłam zazdrościć Weronice jej wyglądu i starannie zrobionego, lekkiego makijażu. Ja i zazdrość — kto by pomyślał?

 

Tak się zamyśliłam, że nawet nie zwróciłam uwagi na dialog prowadzony pod moim nosem. Dopiero, kiedy Emilii szturchnęła mnie w ramię i powiedziała, że już wchodzimy, trochę otrzeźwiałam.

 

Gdy usiedliśmy przy stoliku, miałam świetną okazję, by przyjrzeć się reszcie osób, na które wcześniej nie zwróciłam uwagi. Serce mi mocniej zabiło, kiedy na miejscu naprzeciwko siebie zobaczyłam go — chłopaka, przed którym ostrzegał mnie Michał. Może to głupie, ale pomyślała, że to może nie być przypadek, że akurat w tamtym czasie spotkaliśmy się razem z daleka od szkoły. Co prawda nie byliśmy sami, ale było to chyba lepsze rozwiązanie, niż rozmawiać z nim w szkole przy jeszcze większej widowni. Musiałam wymyślić jakiś plan, dzięki któremu byłabym w stanie spokojnie zamienić z nim kilka zdań.

 

Zadanie nie należało do najłatwiejszych, zwłaszcza sądząc po reakcji chłopaka na mój widok. Szczerze wątpiłam, żeby chciał ze mną tak po prostu porozmawiać. W sumie to nigdy wcześniej z nim nie rozmawiałam, ale to można było wytłumaczyć moją relacją z klasą, po prostu trzymałam się na uboczu. Jednak jego spojrzenie nie dawało mi spokoju, no i ta kłótnia z Michałem. Tu ewidentnie chodziło o mnie, a ja chciałam się dowiedzieć, czemu ten chłopak żywił do mnie tak intensywną nienawiść.

 

Może i w tamtym momencie nie myślałam racjonalnie, wydarzenia w szkole wpłynęły na mnie dość drastycznie, więc może przez próbę rozmowy z Olgierdem, próbowałam po prostu to wszystko odreagować? Nie należałam do osób nachalnych, raczej do tych bardziej racjonalnych i ostrożnych. Może więc nie powinnam do niego podchodzić, nie mając w ogóle pojęcia, jaką miałam w tym wszystkim rolę... ale w żaden inny sposób się tego nie dowiem.

 

Cały czas, kiedy dziewczyny szczebiotały, ja zastanawiałam się, co powinnam zrobić.

 

- Olgierd, coś ty dzisiaj taki cichy? - zagaiła Ala, bliska przyjaciółka Weroniki.

 

- Ja już muszę iść — mówiąc to wstał. - Sory, ale coś mi wypadło.

 

Siedzący przy stoliku wymienili znaczące spojrzenia. Nie uwierzyli w, kiepską zresztą, wymówkę chłopaka. Nie zatrzymywali go jednak, widząc, że nic tu nie wskórają.

 

- A ja myślałam, że trochę sobie pogadacie — westchnęła rozczarowana Emilii.

 

- Co? - powiedziałam, jakby nie rozumiejąc znaczenia jej słów. A więc to zaplanowała. No tak, tego można się było po niej spodziewać.

Nagle wpadł mi do głowy pomysł, przez co złość na koleżankę odrobinę przeszła, w końcu w pewien sposób mi pomogła.

 

- Ja też już muszę iść — rzuciłam i pobiegłam w stronę drzwi, przez które przed chwilą wyszedł chłopak.

 

Po wyjściu z budynku uważnie się rozglądnęłam. Nie mógł za daleko odejść, więc znalezienie go nie powinno być trudne. Rzeczywiście już po chwili zauważyłam oddalającą się postać w czarnej bluzie. Bez konkretnego planu, co powinnam zrobić, zaczęłam za nim biec. Kiedy już byłam na tyle blisko, żeby usłyszał mój zziajany głos, zawołałam go. Odwrócił się prawie natychmiast, a na jego twarzy malowało się duże zaskoczenie.

 

- Czego ty chcesz?

 

- Pogadać.

 

- A niby o czym chcesz ze mną pogadać? - Podszedł krok w moim kierunku. Opierając się jeszcze o kolana, starałam się całkiem unormować oddech po biegu. Spojrzałam do góry na jego twarz.

 

Idiotyzm — przyszło mi do głowy. Znowu działałam pod wpływem chwili, znowu nie miałam przygotowanego żadnego plany, znowu byłam całkiem bezradna.

 

- Czemu... - Głos mi się zawiesił. Wzięłam głęboki wdech, przygotowując się na powiedzenie kolejnych słów. - Czemu mnie nienawidzisz?

 

- Ty dobrze wiesz, czemu. Nie udawaj niewiniątka.

 

- Ale wytłumacz mi. Ja naprawdę nie wiem, o co ci chodzi. Dlatego chciałam to wyjaśnić.

 

- Nie zgrywaj idiotki i tak ci się nie uda. Nawet nie żałujesz...

 

- Czego mam żałować?

 

- Zabiłaś mojego brata.

Średnia ocena: 4.8  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (7)

  • candy 03.08.2016
    właśnie chodził - chodzi albo chodziło*, nie wiem, które tu miałaś na myśli
    w ramie - w ramię*
    ale pomyślała - pomyślałam*
    Hm. Co? To teraz chłopak pojechał. Żądam wyjaśnienia jak najszybciej. 5
  • little girl 03.08.2016
    Dziękuję :)
  • Julsia 03.08.2016
    Super!:D 5
  • little girl 03.08.2016
    Dziękuję ;)
  • Billie 03.08.2016
    Zgłupiałam... Co tam się stało? Tak długo nas trzymasz w niepewności. Mam nadzieję, że to się wyjaśni :) :) Przyjemnie się czytało. 5 ;)
  • little girl 03.08.2016
    Wyjaśni się, tylko powoli. Chciałam tak po kawałku odsłaniać różne sprawy, żeby w końcu złączyć je w miarę spójną całość. Dziękuję :)
  • Billie 03.08.2016
    little girl, w porządku, w takim razie czekam cierpliwie :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania