Poprzednie częściPiekło to za mało - Prolog

Piekło to za mało - Rozdział IX

To samo jezioro i ja. Zimno mi, strasznie. Chłód wsiąkał w każdą cząstkę mojego ciała. On próbował dotrzeć do mojego serca... Dlaczego chciał mi to zrobić? Czyżby miał w tym jakiś cel? Absurdalne, ale jednak. Chłód boli, zdrętwiały mi palce. Już sobie wyobrażałam ciepło, które próbując pozbyć się zimna, sprawia jeszcze większy ból.

Zatarłam ręce w nadziei, że może jednak uda mi się choć trochę ogrzać. Inaczej bym zamarzła, co by się ze mną stało, jakbym tu zamarzła? Czy kogoś by to obeszło? Może ktoś się o mnie martwi... Absurd, przecież śpię.

 

Patrzę w dół. Znów nie ma tego cholernego odbicia, gdzie się podziało? I pewnie znowu zjawi się na chwilę, napędzi mi stracha, sprawi, że panika opanuję cały mój umysł, a bezwładność utwierdzi mnie w fakcie, że nic nie jestem warta, a potem zniknie. Tak po prostu.

 

Nie mam na sobie butów, gdzie się podziały? Najbardziej irracjonalne jest to, że jestem w swojej piżamie. No może nie piżamie, tylko w czarnej długiej bluzce, która służy mi do spania. Dziwne, panuje tu taka cisza. Nawet wiatr nie wieje w tym miejscu, ciekawe, gdzie dokładnie się teraz znajdowałam. We śnie, głupia. No ale, mimo że to sen, to oprócz tego jeziora musi coś być, prawda?

 

Zimne powietrze powoli dostawało się do płuc, aż byłam w stanie poczuć całą jego drogę. Dotykało wszystkich komórek mojego przewodu oddechowego, nigdy czegoś takiego nie czułam.

 

Postawiłam pierwszy krok i nie wiedząc, gdzie idę, ruszyłam przed siebie. Nie było słońca, a tylko bezkresne niebo. Gdzie wschód, a gdzie zachód? Bez znaczenia. Szłam równym krokiem, aż dotarłam do brzegu jeziora. Czułam, jakbym szła tam godzinami, ale w końcu dotarłam, żeby zobaczyć co? Ciemność.

 

- Jesteś tu gdzieś? - odzywam się w pewnym momencie.

 

Przecież musiało się pojawić, zawsze się zjawiało. Więc gdzie było?

 

Chwilę później poczułam obecność. Oddech zjawy na moim karku sprawił, że wciągnęłam powietrze i z napięciem odwróciłam się w jej kierunku.

 

- Powiesz mi?

 

Przez chwilę patrzyliśmy sobie w oczy, które pozornie zdawały się być identyczne. W końcu postać nieznacznie kiwnęła głową i odwróciła się. Ruszyłam za nią w stronę środka jeziora.

 

Dotąd nie przyglądałam się, jak klon wygląda, mając w głowie jedynie pierwsze wrażenie — to, że wyglądał tak samo, jak ja. Teraz jednak mogłam dopatrzeć się różnic między nami. Postać przede mną miała na sobie ciemną pelerynę do ziemi, tak że nie byłam w stanie dostrzec dokładnie zarysu jej sylwetki. Twarz, która na początku zdawała się być perfekcyjną kopią mojej, odstawała od pierwowzoru. Wyglądała na młodszą, ale jednocześnie strasznie zmęczoną, jakby nie spała od kilku lat.

 

- Znikniesz, jeśli tego zapragnę?

 

Jak zwykle odpowiedziało mi milczenie. Zastanawiałam się, czy To w ogóle potrafi mówić. Bo nigdy wcześniej nie mówiło.

 

- Odpowiesz mi?

 

Postać nawet nie spojrzała, a jedynie prowadziła mnie dalej, aż znalazłyśmy się na środku jeziora. Wtedy uklękła i przetarła ręką taflę lodu. Poszłam za jego przykładem i kucnęłam.

 

Z początku niczego nieprzypominająca tafla lodu, stanowiła grubą szybę dla tego, co znajdowało się za nią. Podwodne miasto zdawało się być tak spokojne. Niskie budynki rozstawione po obydwóch stronach błękitnej szosy wyglądały, jakby jeszcze nie wybudziły się ze snu.

 

- To tam mieszkasz?

 

Wiedziałam, że mi nie odpowie. Żywiłam jednak nadzieję, że po reakcjach na zadawane przeze mnie pytania, będę w stanie poznać odpowiedzi. Nic z tego nie wynikło, twarz, z której nie byłam w stanie odczytać żadnych emocji, nadal taka pozostała.

 

Od przemyśleń moją uwagę odciągnęły ruchy rąk mojego towarzysza. Zanurzał się w lodzie... i pociągnął mnie za sobą.

 

***

 

 

Po sprawdzianie z biologii nauczyciel poprosił mnie, abym została po lekcji. Aż serce mi dudniło, kiedy obgryzając paznokcie, czekałam, aż reszta uczniów opuści salę.

 

Tamtego dnia wyglądał świetnie, zresztą jak zawsze. Koszula rozpięta pod szyją opinała się na jego idealnie wyrzeźbionej sylwetce. Wyglądu mogło mu pozazdrościć pół populacji męskiej jak nie cała. Jaki to musiał być łut szczęścia, że zdecydował się uczyć akurat w tej szkole.

 

- Ashley, podejdź. - Uśmiechnął się i wskazał na biurko.

 

Szybko opamiętałam się. Widział, jak obgryzam paznokcie, jaki wstyd. Gdyby tylko dało się z tym tak po prostu zerwać, ale nie. Te niby skuteczne lakiery... ciula pomagają. Gdy dopada mnie stres, tak po prostu jest.

 

Podeszłam i stanęłam przed nim. Był wyższy ode mnie o ponad głowę, a ta klata... wyobrażałam sobie, jakie to uczucie zanurzyć się w jego ramionach.

 

Najwidoczniej podłapał moje spojrzenie, bo na jego ustach pojawił się delikatny uśmiech. Taki uroczy i wydawało mi się, że niewinny.

 

- Mam do ciebie prośbę. Staram się przygotować jakieś ciekawe zajęcia na następne lekcje, ale do tego potrzebna mi czyjaś pomoc. Pomyślałem o tobie.

 

Spojrzałam w te zielone oczy i od razu spuściłam wzrok.

 

Nie wyobrażaj sobie nie wiadomo czego, głupia. Masz mu po prostu pomóc, mógł o to poprosić każdego. A jednak nie poprosił... Zwrócił się akurat do mnie.

 

- Oczywiście, pomogę.

 

- To przyjdź tu jutro po siódmej lekcji, dobrze?

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 6

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (9)

  • candy 16.07.2016
    Sprawią - sprawia
    Brrrr, ten koszmar jest okropny. Niby nie ma krwi, trupów, ale takie milczenie nie wiadomo jakiej postaci jest chyba nawet gorsze. Też nigdy nie śpię w typowej piżamie... :D no, to teraz czekam na tę 'pomoc'... 5 :)
  • little girl 16.07.2016
    Dziękuję :)
  • Billie 16.07.2016
    Zgadzam się z candy, koszmar jest okropny... Opisujesz zimno tak, że aż ciarki miałam podczas czytania. Jeśli chodzi o nauczyciela biologii, to rzeczywiście dziwnie zabrzmiała ta propozycja i ciekawa jestem, jak to się rozwinie :) 5
  • little girl 16.07.2016
    Może zachować się nie tak, jakby się można było spodziewać, a może wręcz przewidywalnie. Kto to wie :D Dziękuję ;)
  • Julsia 16.07.2016
    5 :) pisz dalej
  • little girl 16.07.2016
    Dziękuję :)
  • Julsia 18.07.2016
    Okropna jesteś. Już drugi dzień i nie ma rozdziału :( weny i jeszcze raz weny i chęci
  • little girl 18.07.2016
    Julsia Przepraszam :( Już miałam połowę napisaną, ale laptop odmówił posłuszeństwa i wszystko skasowało. Mam już ułożone w głowie mniej więcej co i jak, także myślę, że jeszcze dzisiaj uda mi się wstawić! :)
  • Paradise 31.03.2017
    o co chodzi z tym jeziorem? czy to jakaś metafora, tego co Ashley skrywa głęboko w sobie? i ten typ od biologii, normalnie musze czytać dalej :D 5

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania