Poprzednie częściPrzypadki Warncholia

Przypadki Warncholio część 6

Gdy wróciłem do domu ze spotkania z agentką prowadzącą, moim kontaktem operacyjnym to zatopiłem się w wiktoriański fotel, będący niepotrzebnym meblem w mojej nieruchomości - do teraz. Poczułem na plecach mądrość stu pięćdziesięciu lat przemyśleń ludzi, których życie zmieniło się wraz z epoką przemysłową. Moje życie wiązało się z Ramzesem i Wu. Wprawdzie poczułem wkurwienie na kartkę papieru, którą cały czas trzymałem zmiętoloną w dłoni, ale zacząłem też mieć wątpliwości co do uczuć, które poczułem po jej przeczytaniu. Chęć natychmiastowej zemsty i krwiożerczego odwetu zmieniła się w refleksję o chuj wie czym. Chyba o życiu. Tak, to z pewnością przez ten wiktoriański fotel zazwyczaj stojący w kącie.

Powiem Wam wprost. Zacząłem się bać. Odpaliłem kompa w poszukiwaniu pracy. Przesortowałem wszystkie oferty z okolicy, które mogłyby mi pomóc po wyjściu z więźnia po dwudziestu latach. Jako informatyk nie miałbym szans na rynku, ale … ta praca ustawiła by mnie do końca życia…

… „mile widziane doświadczenie na podobnym stanowisku pracy - 3 miesiące, sprawność fizyczna, odporność na pracę w niskich temperaturach, brak przeciwskazań zdrowotnych, umiejętność operowania nożem.”

Teraz zdaję sobie sprawę – po setce whisky -, że ten mój stan umysłowy sprzed godziny był spowodowany przez spotkanie z policjantami z drogówki, a nie z Wu.

Gdy wracałem od „Kopackiego”, to na Legionów psy namierzyli mnie suszarką i zatrzymali.

Yoda jako mój bohater gwiezdnych wojen mógłby się od nich uczyć. Ale o tym opowiem Wam za chwilę… Był taki moment, że pies prowadzony na smyczy przez młodą, korpulentną dziewczynę wyrwał się jej ze smyczy…!

Psy uciekały przed psem. Ja i tak byłem w potrzasku przed radiowozem psów. Zwarłem nogi, zarzuciłem ręce na plecy i udawałem niewidzialnego.

Pies tylko mnie obwąchał i odleciał do Pani, która zapięła go do smyczy i uciekła. A to był słoneczny dzień z podwyższonym ciśnieniem.

Psy wyszły głęboko oddychając z niebieskiego radiowozu i zaczęły mnie wypytywać o byle co.

- Dokumenciki proszę…

No to otworzyłem do nich dłoń z otrzymaną od Wu zmiętoloną kartką papieru…

- Panie,! czy obywatelu ze mnie sobie żartujecie! – to był Yoda w czystej postaci.

- Ja? – zapytałem, a zaraz potem usłyszałem ich szept – „trzeba go wyjaśnić”.

- Jechaliście za dużo.

- Jak? Ledwie wyjechałem z parkingu pięć minut temu… - myślałem, że pyta mnie o tachometr, czy coś… tyle o tym słyszałem w tvp1…

- Było trzydzieści, a jechaliście trzydzieści siedem!

- Za dużo pan jechałeś – odezwał się kolejny Yoda.

Yodów było bezapelacyjnie dwóch.

- Proszę pokazać mi gaśnicę natychmiast.

- Sprawdzamy gaśnice dla bezpieczeństwa osobistego…

- Jak pożar, to gaśnica ma chyba ugasić… - miałem inne skojarzenie, ale korzystając z konsternacji drżącą dłonią schowałem zmiętoloną kartkę papieru do kieszeni.

Pokazałem im dokumenciki.

- Dobra…

- Okej…

- Dobra, dobra.

- Okej, okej.

- No i co? Mogę już odjechać? – to ja zapytałem.

- Panie obywatelu za dużo pan jechał! Cztery punkty karne i sto złotych.

- Panie, za niemanie gaśnicy pożarowej to som czyry punkty i …tysiak.

- Ale ja mam gaśnicę. Tylko nie wiem, gdzie jest. Nie można mnie ukarać za niemanie gaśnicy…

- Za niemanie gaśnicy jest tysiak.

- takie jest prawo. Tak?...

- Takie jest prawidło. Nie?...

Popatrzyłem im na buty i poddałem się.

 

Zdajecie sobie sprawę z tego, że ten dzień był dla mnie bardzo straszny. Do tego jeszcze, jak po setce whisky wstałem z fotela, aby orzeźwić się na balkonie rześkim powietrzem, to zobaczyłem rzucające się z dachu dwa gołębie w akcie samobójczym.

To mnie dobiło. Nie pozostało mi nic innego jak zanurzyć się w seksie. Wiecie, aby zrelaksować się.

Nie jestem psychopatą – seksoholikiem!

Zacząłem od pełnego namiętności filmu „Krasnolud i krynolina”. Mój nastrój poprawił się z zera do jednego punktu.

Drugim arcydziełem ekranu była „Orgia dojrzałych kutasów i studentka w akcji” – no, tu mi nastrój podskoczył od razu do trójki!

Po wybitnej kreacji cycatej milfy w kultowym „Combo zdzira” byłem już na poziomie czwartym.

Do poziomu piątego doprowadził mnie obsypany nagrodami film z międzynarodową obsadą kreatywnych aktorów „Głębokie związki Kolonizatorów i wagina”. Piątka z plusem!

Niestety. Co za dużo to niezdrowo. Na szósty poziom nie zdołałem wejść. Zły wybór. Zamiast puścić „Uroczy romans w Warszawie” to przez pomyłkę puściłem „Chlewiki na Wiejskiej – sztywne zasady”.

Rano wstałem z fotela z naprawdę sztywną ręką od trzymania pustej butelki po szkockim trunku z nastrojem minus jeden. Już nigdy nie zagłosuję na pisiaków – przeszło mi przez myśl. Ludzie, co mi się w nocy śniło! Co? Jak przez mgłę pamiętam, że aktorami ostatniego filmu byli… politycy. Chociaż do butelki gazowanej kryniczanki miałem bliżej, to jednak swoje kroki najpierw skierowałem do telewizora, ażeby go wyłączyć. Odbierał TVP Info.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania