Poprzednie częściSpróbuj mi wybaczyć [1]

Spróbuj mi zaufać /12/

To było kompletne szaleństwo, ale wiedziałam o tym. Gdy siedziałam na fryzjerskim fotelu, a z każdą chwilą coraz więcej fragmentów moich włosów pokrywała farba, zastanawiałam się, co ja u licha robiłam. To był tylko jeden facet! Przez którego idiotyczny, nieprzemyślany, na szybko powiedziany tekst postanowiłam mu udowodnić, że to co mówię, jest prawdą. To było może i oryginalne, lecz bardzo głupie posunięcie – Ryan coś mówi, a ja to robię. Gdyby parę miesięcy temu ktoś mi powiedział, że zmienię coś w swoim życiu ze względu na chłopaka, wyśmiałabym go. A teraz? Dobrowolnie farbowałam swoje włosy na kolor pomiędzy czerwienią a bordo – jak to ujął Ryan, po prostu wiśniowy. Po wszystkim bałam się spojrzeć w lustro, ale okazało się… że całkiem mi w nim do twarzy. Zazwyczaj jest tak, że gdy fryzjer pyta cię, czy podoba ci się nowa fryzura, odpowiadasz „tak” ze sztucznym uśmiechem, a potem rwiesz te włosy z głowy i już planujesz emigrację na drugi kontynent, gdzie nikt nie będzie cię znał i nie będzie wiedział, jak ogromnie się oszpeciłeś. U mnie jednak było inaczej. Im dłużej wpatrywałam się we własne odbicie, tym bardziej podobał mi się ten kolor. Moje nowe wiśniowe loki nieco dziwnie kontrastowały z niebieskimi oczami, ale przynajmniej wyglądało to oryginalnie. Ciekawa byłam, co powie na to Ryan.

Nie czułam się gotowa, by od razu do niego iść, dlatego odczekałam dokładnie dzień i zaświeciłam mu w okno latarką. Chyba porzucił unikanie mnie, bo w odpowiedzi skinął głową, a ja szybko narzuciłam na siebie kurtkę i pomknęłam do jego mieszkania. Włosy związałam w kucyk i naciągnęłam na siebie kaptur od bluzy, by przypadkiem nie zobaczył nic wcześniej, niż to zaplanowałam. Chciałam mu zrobić szokującą niespodziankę. Gdy otworzył mi drzwi, minęłam go z opuszczoną głową. Najpierw rozsunęłam kurtkę i zawiesiłam ją na wieszaku, pilnując, by kaptur nie spadł mi z włosów. Dopiero, gdy zdjęłam buty, spojrzałam na Ryana. Odnotowałam, że i on na mnie patrzył. A więc to czas na przedstawienie. Ściągnęłam kaptur, ale w przedpokoju było ciemno, więc pewnie nie zauważył różnicy. Szybko pociągnęłam za gumkę, puszczając moje włosy swobodnie i równocześnie pacnęłam ręką włącznik światła. Ryan zamrugał gwałtownie, a po chwili wytrzeszczył oczy, gdy przerzuciłam do przodu pofalowane od wilgoci włosy. Czekałam na reakcję. Po chwili wydukał:

- Rose, chyba powinienem przeczytać ci definicję słowa „żart”.

- Znam ją.

- Naprawdę? Więc powinnaś wiedzieć, że żartowałem z tym farbowaniem się – rzucił, odrobinę przerażony, po czym nagle zaśmiał się nerwowym śmiechem. – Dobry Boże, jesteś niesamowita. Naprawdę przefarbowałaś sobie włosy. Nie wiedziałem, że jestem tak przekonujący.

Zrobiłam parę kroków w jego stronę, a on nagle zamilkł, dalej obcinając mnie wzrokiem. Przybliżyłam się do niego na tyle, że byłam w stanie poczuć jego perfumy. Widziałam dokładnie jego wargi. Mogłam dotknąć cienkiej, białej koszulki, którą miał na sobie. Obserwowałam, jak materiał delikatnie drga od uderzeń jego serca. Wstrzymałam oddech, a Ryan z kolei przyspieszył swój. Zadarłam głowę do góry i spojrzałam na niego ze słodkim uśmiechem.

- Czy teraz mi wierzysz? – szepnęłam, nawijając na palec pukiel włosów. Ledwo na niego spojrzał. Wpatrywał się we mnie, przełykając nerwowo ślinę. – Wierzysz, że zależy mi na tej znajomości?

Trwaliśmy tak chwilę, po czym Ryan nagle jakby się ocknął. Odchrząknął i odsunął się w tył, prawie wpadając na drzwi.

- No cóż, chyba nie mam już innego wyjścia, jak ci uwierzyć – powiedział, prostując się. – Wyglądasz teraz jak wisienka. Nawet dla mnie to coś znaczy.

- Wisienka? – przedrzeźniłam go. – To znaczy, że nie wyglądam ładnie?

- Wyglądasz okropnie – stwierdził z lekkim uśmiechem. – Żałuję, że cię do tego namówiłem. Teraz ludzie będą cię wytykać palcami na ulicach.

- Bo wyglądam uroczo. – Odrzuciłam włosy do tyłu i posłałam mu uśmiech.

- Mogłoby być lepiej. – Udał zblazowanie i wyminął mnie. Ruszyłam za nim.

- Jest dobrze! – wykrzyknęłam.

- Tak, wmawiaj to sobie. Wcale mi się nie podobasz.

- Wcale? Pożałujesz tego – stwierdziłam, a do mojej głowy wpadł mi kolejny szalony pomysł. Ryan szedł korytarzem do swojego pokoju. Rozpędziłam się i najlepiej, jak tylko mogłam, wskoczyłam mu na plecy. Widać było, że nie spodziewał się tego – kto normalny by się spodziewał, że jakaś dziewczyna znikąd wskoczy ci na barana? – ale szybko się zreflektował i złapał mnie od tyłu, bym nie spadła.

- Jesteś nienormalna! – krzyknął, śmiejąc się. – Złaź ze mnie!

- Dopiero, gdy odwołasz swoje słowa!

- Ani mi się śni!

Opadliśmy na łóżko. To znaczy – on spadł, a ja na niego. Włosy przesłoniły mi twarz i na chwilę świat stał się bordowy, ale szybko odrzuciłam je do tyłu. Przygwoździłam Ryana do łóżka i usiadłam na nim okrakiem tak, by mi się nie wyrwał. Oczywiście i tak był ode mnie dużo silniejszy, ale chyba nawet nie chciał mnie z siebie zrzucać. Rozłożył się na łóżku tak, jakby leżał na leżaku na plaży. Założył ręce za głowę i wpatrzył się we mnie z szelmowskim uśmiechem. Na chwilę zapomniałam, co właściwie chciałam zrobić.

- No, to dopiero się zapowiada na prawdziwe tortury – powiedział, śmiejąc się. – Co zamierzasz? Udusić mnie poduszką?

- Nie – odparłam tajemniczo. Schyliłam się nieco do jego ucha. Poczułam, jak przechodzi go dreszcz. Szepnęłam: - Zamierzam cię załaskotać na śmierć, ale nie jestem odpowiedzialna za szkody.

Zanim zdążył się zorientować, co zamierzam zrobić, jednym szybkim ruchem wsunęłam rękę pod jego cienką koszulkę, dziwiąc się sama sobie, skąd wzięłam na to odwagę. Zaczęłam go łaskotać, śmiejąc się szaleńczo, gdy Ryan zaczął się zwijać niczym akordeon. Wkrótce jego śmiech wypełnił każdy możliwy kąt w pomieszczeniu i choć bardzo próbował, nie był w stanie mnie powstrzymać. Gdy już się rozkręciłam, naprawdę niewiele rzeczy mogło mnie zastopować.

- Dość… już… dosyć, błagam – wyjęczał Ryan ze łzami śmiechu w oczach, a ja łaskawie przestałam go łaskotać, nie wyjęłam jednak ręki spod jego koszulki. Ryan wziął kilka głębokich wdechów i dopiero po chwili zorientował się, że moje ręce dalej spoczywają na jego ciepłej klatce piersiowej. Wstrzymałam oddech, gdy jego wzrok przesunął się po tym widoku, a potem skierował się na mnie. Nie zdając sobie z tego sprawy, przysunęłam się nieco bliżej twarzy Ryana. Znów byłam tak blisko… wpatrzył się w moje usta, a ja błagałam go w myślach, by mnie pocałował. W jego oczach wyraźnie czaiła się determinacja. Serce mi stanęło, gdy przesunął swoje ręce po mojej talii…

I nagle, jednym szybkim ruchem obrócił mnie tak, że tym razem to ja opadłam ciężko na łóżko, a on zaczął mnie łaskotać. No nie! Załatwiona swoją własną bronią! Przeklęty Ryan! Nie cierpiałam łaskotek. Teraz to on miał władzę, a ja rzucałam się po całym łóżku jak piskorz. Choć nie mogłam zaprzeczyć, że podobał mi się dotyk jego rąk na moim ciele, to mimo wszystko… nie w taki sposób! Całe moje ciało skręcało się i drgało.

- Już, mam dość – zajęczałam, a Ryan – na swoje szczęście – wysłuchał mojej prośby i cofnął swoje ręce. Tym razem to ja musiałam wziąć kilka głębokich wdechów, by dojść do siebie. Dopiero wtedy też zauważyłam naszą pozycję – ja leżałam jak kłoda na łóżku, a Ryan ściskał moje nogi swoimi kolanami, klęcząc nade mną. Tym razem przybrał poważną minę, a ja oddychałam spiesznie, myśląc, co kombinuje tym razem. Byłam przygotowana na kolejną porcję morderczych łaskotek, ale teraz chyba Ryan już nie miał tego w planach. Wpatrzył się we mnie jak w obraz, a wszystko wokół się wyciszyło. Słyszałam bicie mojego serca i zastanawiałabym się, co bym poczuła, gdyby mnie teraz pocałował. Bardziej radość, czy poczucie winy? Ale teraz już nie mogłam temu zaprzeczyć – coś się działo między nami. Czułam to i byłam pewna, że Ryan też. Naprawdę musieliśmy jakoś dojść do ładu.

Przysunął się nieco do mnie, opierając się na ramionach. Spojrzał na mnie, po czym zawahał się, ale po chwili szepnął:

- Odwołuję to. Ślicznie ci w tych włosach.

Uśmiechnęłam się do niego promiennie. Już miałam coś na to odpowiedzieć, gdy nagle usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Momentalnie zastygłam, a Ryan zmarszczył brwi. Jednym ruchem podniósł się z łóżka, poprawił koszulkę i rzucił:

- Poczekaj tu. Sprawdzę, kto to.

Wyszedł, a ja posłałam w stronę sufitu środkowy palec. Ty cholerny losie, musiałeś nam tu kogoś zesłać akurat w tej chwili? Próbowałam zrozumieć, czemu czuję się tak dziwnie, ale odpowiedź nadeszła szybciej, niż się spodziewałam – w zdumionym pytaniu Ryana:

- Mel? Co ty tu robisz?

Zacisnęłam mocno powieki. Świetnie. Czy Melanie miała jakiś radar, który świecił się, gdy tylko zbliżałam się do Ryana? Ok, to, co robiłam nie było najwłaściwsze, no ale do cholery! Coś wreszcie musiało mi się udać!

Usłyszałam rozemocjonowany głos siostry i przyciszony Ryana. Po chwili drzwi się uchyliły i wejrzał przez nie Ryan z ponurą miną. Chyba oboje czuliśmy, że pokazanie mnie Mel nie będzie najlepszym posunięciem.

- Na szczęście nie zauważyła twoich ubrań i butów. Ale co teraz? – zapytał cicho.

- Nie mam pojęcia – parsknęłam. – Mogłabym wyskoczyć przez okno, ale jesteśmy na czwartym piętrze, więc to chyba kiepski pomysł, co?

- Ciszej – zganił mnie. – Siedź tu – polecił. – Dam jej dużo do picia, żeby poszła zaraz do łazienki, wtedy przyjdę po ciebie i szybko wyjdziesz, dobra?

- Wow, plan doskonały – skwitowałam. – Jesteś pewien, że nie piszesz scenariuszy zamachów dla mafii?

Zmarszczył groźnie brwi.

- Albo to, albo zaraz wyskakujesz z czwartego piętra.

- Dobra – burknęłam. – Idź ją napoić, żebym mogła uciec przed własną siostrą.

Paranoja. Inaczej nie dało się tego nazwać.

Nawet nie chciałam pytać, dlaczego Melanie zamiast odwiedzić mnie, od razu poszła do Ryana. Na szczęście dziesięć minut później usłyszałam, jak idzie do toalety. Przemknęłam wtedy szybko do przedpokoju, zgarnęłam moją kurtkę i buty, a Ryan zatrzasnął za mną drzwi. Poczułam się bardzo głupio, stojąc na wycieraczce z kurtką przewieszoną przez ramię i butami w ręce. Jak niechciana kochanka wywalona z łóżka nad ranem. Boże.

Siedząc z powrotem we własnym pokoju, czatowałam, aż w pokoju naprzeciwko zobaczę sylwetkę Ryana. Nie pojawiał się tam dłuższy czas, a gdy w końcu go zauważyłam, serce mi się ścisnęło – wciąż był z Melanie. Od ich widoku aż zrobiło mi się zimno. Wyszłam do kuchni zrobić sobie herbatę, a gdy wróciłam, prawie upuściłam kubek na podłogę. Zasłony w pokoju Ryana były zaciągnięte... a to mogło oznaczać tylko jedno. Poczułam się cholernie odrzucona. Jeszcze niedawno to ja byłam w tamtym pokoju. Ja, nie Mel. Odstawiłam herbatę na stolik i poczułam, jak jedna łza spływa mi po policzku. Pozwoliłam jej płynąć, po czym otarłam ją wściekłym ruchem. Może i Ryan nie grał na dwa fronty, ale tak właśnie się czułam, choć to przecież nie ja byłam jego dziewczyną. Niemniej jednak irytowało mnie to, że był wciąż z Melanie, a pozwalał na dalszy rozwój sytuacji między nami. Dalej zamierzał tak robić? Cóż, ja też mogłam. Miałam przecież Tylera. Też byłam w stanie sprawić, by Ryan poczuł to, co ja.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 11

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (33)

  • Mszczenie się na facetach nie wychodzi kobietom z tej rodziny na dobre :c wróciłam na chwilkę i jest CUDOWNIE :D wszyscy są super :D kocham Rose ❤️ I Ciebie też, Cukiereczku :3 do napisania!
  • candy 30.07.2016
    Haha :D do napisania, kocham również ❤️
  • maga 30.07.2016
    Czytało się bardzo przyjemńie. Tekst wciągną mnie od początku do końca. 5 )
  • candy 30.07.2016
    Bardzo dziękuję :D
  • maga 30.07.2016
    Miło bardzo
  • Julsia 30.07.2016
    Jak zawsze super <3 aż mnie ściska w środku z radości, że kolejny rozdział się pojawił, a te sceny zazdrości? Super co wychodzą. Biedna Rose. Teraz akcja z Tylerem, biedak :( Katujesz te postacie, ale to dobrze, bo akcja płynie. Wczoraj czatowałam na rozdział, chociaż miało nie być. Patrz jak niszczysz ludzi :D
  • candy 30.07.2016
    Ja taki kat :D haha, przepraszam :** za mało mam rozdziałów i dlatego takie przerwy robię :( dziękuję <3
  • Julsia 30.07.2016
    Za prawdę się nie dziękuję ;* Masz swoje życie, a pisanie to Twoja pasja. Nie można za dużo czasu nad nią spędzać, bo wkońcu stanie się to twoim obowiązkiem, a nie przyjemnością :)
  • candy 30.07.2016
    Julsia masz rację! Ciągle sobie kalkuluję, kiedy muszę zacząć pisać rozdział, żeby was nie zawieść i zamieniam się w strasznie sumiennego człowieka ;o
  • Aleksandra 30.07.2016
    No boskie <3 bedzie dzisiaj kolejnaa ??? Błagam <3 K.C <3
  • candy 30.07.2016
    Nie będzie :c ale baaardzo dziękuję <3
  • dainty 30.07.2016
    KOCHAM TO OPOWIADANIE!!! Tylko czemu Mel musiała przyjść? :( Co chwilę coś im musi przeszkadzać :D
    Ale wierzę, że na końcu będą razem, ba! Ja to wiem <3
    Super, więc piąteczka oczywiście :)
  • candy 30.07.2016
    A ja kocham wasze komentarze :D dziękuję <3
  • Kociara 30.07.2016
    Dainty zapewniam Cie, oni będą razem :D przecież z Candy planowalysmy ich dzieci xD
  • dainty 30.07.2016
    Kociara no wiem, nie może być inaczej <3
    Jednak gdy candy ich kłoci sie ze soba, to zaczynam wątpić hah :)
    Ale potem jest znowu dobrze i wierze, ze bedzie happy end :D
  • Kociara 30.07.2016
    Czemu bez pocałunku? :( tyle okazji było.. Świetna część, ciekawe czy Mel naprawdę nic nie widziała :D czy jednak udawała. Jutro następny prawda? Piąteczka ❤
  • candy 30.07.2016
    Tak jak w życiu, tyle okazji jest, a tu dupa xDD no, pewnie wam dam jutro, wy bestie. Dziękuję <3
  • Aleksandra 30.07.2016
    Jesli można zapytac to kiedy bedzie kolejny?
  • candy 30.07.2016
    Pewnie jutro :*
  • Julia 30.07.2016
    Noto teraz mi poprawiłaś humor ,mam nadzieje że przez kolejne dni też będą takie wesole opowiadania po przeprowadzam się niemiec i jakoś od kilku miesięcy przez to nie mam humoru ale dzięki twoim opowiadanią moj humor się polepszył i za to ci dziękuje Candy ! ;)) Jak zawsze super opowiadanie i poraz kolejny idzie wielka 5!!
  • Julsia 30.07.2016
    Przykro mi, że się przeprowadzasz. Pewnie rozstanie z przyjaciółmi będzie trudne. Nauczysz się języka jak nie umiesz. A kiedy będziesz dorosła (o ile już nie jesteś) i nie będziesz chciała nadal tam mieszkać to wrócisz. Głowa do góry :)
  • candy 30.07.2016
    O kurna, zwariowałabym :o ale dasz sobie radę! Dziękuję :*
  • Lotta 30.07.2016
    Śmiałam się jak szalona xD tylko co Mel tam do cholery robi? 5 i cieszę się że jutro następna! :*
  • candy 30.07.2016
    Odwiedza chłopaka w złym momencie :D dziękuję :**
  • Julia 30.07.2016
    jakie to wspaniałe żę pomimo tego żę się nieznamy to już uważam że jesteście wspaniałe dziewczyny !! dziękuje Julsia za miły komentarz bo mało osób mnie wspiera w tej sytuacji ;( <3
  • candy 30.07.2016
    Opowi łączy ludzi <3 można się nie znać, ale można się wspierać :)
  • Julia 30.07.2016
    i to kocham xD <3
  • Billie 30.07.2016
    O tak, bardzo dobry pomysł. Niech się poczuje tak jak ona. Już chciałam nazwać go frajerem, ale powstrzymałam się. :D Zobaczymy, co pokaże w kolejnych częściach :) Ale już było tak super... Mącisz strasznie :D :D 5
  • candy 30.07.2016
    Moja specjalność, czyż nie? :D dziękuję <3
  • xdarcia 31.07.2016
    Jejuuu ale supiiiii <3 Piąteczka!
  • candy 31.07.2016
    Dziękuję <3
  • Lucinda 04.08.2016
    A więc Rose w dosyć szalony sposób udowodniła Ryanowi, że kontakt z nim wiele dla niej znaczy. Powtarzała to niejednokrotnie, choć tak naprawdę o niczym konkretnym to nie świadczyło, przez cały czas dziewczyna bije się z myślami i obawia się sprecyzować swoje uczucia nawet przed samą sobą. Przyjemnie czytało się o przebiegu wizyty Rose u Ryana, dobrze się razem bawili i wyraźnie można było dostrzec kolejną poprawę. Oczywiście do czasu, kiedy nie pojawiła się Melanie. Szkoda mi się trochę zrobiło Rose, że musiała tak uciekać i że jej siostra pojawiła się akurat wtedy. No a z nauczką dla Ryana… To od początku raczej nie mogłoby wchodzić w grę, nie dla tej Rose, którą się stała. 5 :)
  • candy 04.08.2016
    Dziękuję :D

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania