Poprzednie częściSpróbuj mi wybaczyć [1]

Spróbuj mnie pokochać - 5 -

Który to już raz moje życie stało w miejscu? Z pewnością kolejny, a tych razów było więcej niż przez całe poprzednie dziewiętnaście lat. Następny miesiąc minął mi jednocześnie szybko i wolno. Szybko, bo mimo wszystko wciąż spotykałam się z Ryanem, a przy nim czas mijał mi tak prędko, jak z nikim innym. Wolno, bo gdy Ryan wychodził, a ja zasiadałam do żmudnych notatek i próbowałam się uczyć, wskazówki zegarka poruszały się wolniej niż na wyścigu ślimaków. Wolno, bo wciąż nie byłam pewna, co mam zrobić z moją sytuacją z Tylerem. Dostawałam już szału. Z jednej strony Tyler – kochany, pomocny, czekający. Miałam wrażenie, że naprawdę mogłoby mi się z nim ułożyć. Dlaczego tak nie mogło być? Dlaczego musiała być też ta druga strona, po której był Ryan? Miałam ambitny plan odcięcia się od niego, zaprzestania spotkań, pozbycia się moich uczuć do niego. Chciałam tego? Chciałam. A tu nagle Ryan wyskoczył z tym, że sobie mnie nie odpuści. Jak miałam pozostać twarda wobec takiego stwierdzenia? Nie potrafiłam. Byłam za słaba. To wciąż był chłopak Melanie i pamiętałam o tym, ale po prostu… nie mogłam tak. Pragnęłam tego jak powietrza. Jak miałam normalnie funkcjonować bez Ryana, skoro stał się tak ogromną częścią mojego życia? W dodatku sam nalegał, by mógł dalej nią być. Mogłam protestować ile chciałam, a pewnie i tak nic by to nie dało. Sama sobie nie wierzyłam ani nie ufałam. Przy Ryanie nie byłam sobą – a już na pewno nie tą Rose, którą byłam kiedyś. Choć wcale tego nie planował, zmienił mnie. Ja sama się zmieniłam. Nie chciałam tego. Nie chciałam zmieniać się dla drugiego człowieka, bo takie zachowanie nie było właściwe, tymczasem wszystko to stało się nieświadomie, a ja sama zorientowałam się dopiero po fakcie, jak bardzo jestem inna. Chcę pomagać. Chcę być dobra, nie być już wredna. Nie chcę już przyczyniać się do tego, że ktoś inny jest zraniony przeze mnie. Jestem inną Rose i dobrze mi z tym.

Pewnego dnia postanowiłam zadzwonić do Mel – ot, tak, by pogadać z siostrą. Wybrałam numer i czekałam. Jeden sygnał, drugi, trzeci… odebrała dopiero po czwartym.

- Halo? – rzuciła ostrym tonem, który sprawił, że ledwo ją poznałam.

- Cześć, Mel – powiedziałam, nieco zdziwiona. Rzadko słyszałam taki głos u mojej siostry. – Co u ciebie słychać? Jak się czujesz? – pytania wypłynęły ze mnie tak, jakbym była lekarzem przy badaniu.

- Dobrze – odpowiedziała, nieco łagodniejszym tonem. – Jeszcze za wcześnie, żeby coś mi dolegało.

- No tak, ale mimo wszystko…

- Czemu dzwonisz? – usłyszałam i musiałam poważnie zastanowić się nad odpowiedzią.

- Tak po prostu – wydukałam. – Czy to dziwne, że dzwonię do własnej siostry?

- Nigdy tego nie robiłaś.

- A teraz robię – fuknęłam. Zamiast się cieszyć, że do niej dzwonię, to jeszcze strzela mi fochy. – Chciałam pogadać, a ty mnie spowiadasz, czemu zadzwoniłam?

- Nie mam teraz czasu! – zawołała Mel, po czym usłyszałam krótki charakterystyczny dźwięk, że rozmówca zakończył rozmowę. Nie miałam pojęcia, co wstąpiło w Mel. Rzadko krzyczała, a już na pewno nie bez powodu. To była bardzo dziwna rozmowa, ale chyba nie zamierzałam dociekać, o co jej chodziło. Równie dobrze mogła się właśnie pokłócić z Ryanem. Co mi było do tego? Mało. A na pewno mniej, niż powinno.

Wielkimi krokami zbliżały się Walentynki – święto, którego nie cierpiałam najbardziej na świecie. Dlaczego? Bo w ten dzień przypadały też moje urodziny. Tak pechowo wyszło i nie lubiłam tego faktu. Nigdy jakoś szczególnie nie obchodziłam Walentynek, ale nawet nie o to chodziło. Irytował mnie fakt, że w tym dniu moje urodziny są po prostu pomijane. Było to trochę snobistyczne myślenie, ale chyba każdy zasługiwał na godne obchodzenie własnych urodzin. Ja nigdy nie mogłam ich obchodzić tak, jak chciałam – zawsze ktoś z rodziny się wykruszał, bo ciocie i wujkowie chcieli iść sobie na randkę jak za starych, dobrych czasów. W miarę jak rosłam nawet nie mogłam świętować ze znajomymi, bo większość była w związkach i chciała ten dzień mieć tylko dla siebie. Z czasem znienawidziłam moje urodziny i coraz rzadziej mówiłam, kiedy je obchodzę. Nie chciałam, żeby wszyscy musieli wybierać pomiędzy spędzeniem tego dnia ze mną a ze swoją drugą połówką.

Wyglądało na to, że w tym roku będę miała idealną okazję do picia do lustra – utracony chłopak i zakończenie etapu życia, w którym jeszcze byłam nastolatką. Dwadzieścia lat – to brzmiało poważnie.

Ten Okropny Dzień przypadał w tym roku w poniedziałek. No nie, nie dość, że będę niewyspana, starsza, ze świadomością, że już nie będę mogła mówić o sobie „nastolatka”, to jeszcze będę musiała patrzeć dookoła na ludzi wyznających sobie miłość. Ulice będą wypełnione tonami czerwonych serc, całującymi się parami i kwiatami. I gdzieś tam, pośrodku tego bałaganu będę ja – urodzinowa dama, o której nikt nie będzie pamiętał. Zdecydowanie lubiłam się nad sobą użalać.

Żeby choć odrobinę rozjaśnić sobie ten dzień, rano założyłam na siebie mój nowy nabytek, czerwoną sukienkę. Dołożyłam do niej czarne cienkie rajstopy i czarne botki. Chciałam dziś wyglądać inaczej niż zwykle. Stanęłam przed lustrem zastanawiając się, jak się wyróżnić. Po chwili zdecydowałam się na warkoczyki, jednak nie chciałam robić tradycyjnych, by nie wyglądać jak grzeczna uczennica. Podzieliłam włosy na dwie połowy i po paru minutach zmagań miałam dwa śliczne warkocze kłosy. Pomalowałam się nieco uważniej niż zwykle, nawet udało mi się zrobić na powiekach dwie ładne kreski. Robiłam to jednak tylko po to, żeby poprawić samej sobie humor, ponieważ wiedziałam, że niewiele osób złoży mi dziś życzenia. Pierwsza była Gabrielle – uściskała mnie mocno, gdy tylko wyszłam z pokoju. Wręczyła mi ozdobną torebkę, w której odkryłam ogromną tabliczkę czekolady oraz pudełeczko od jubilera z kolczykami. Szczerze się ucieszyłam, ponieważ uwielbiałam je nosić. Wzruszyłam się też, że wydała na mnie tyle pieniędzy, choć musiała kupić jeszcze walentynkowy prezent dla Nicka.

Podczas przerwy na lunch wyłapałam wzrokiem Tylera. Zobaczyłam, jak oczy rozszerzyły się mu na mój widok. Podszedł do mnie szybkim krokiem.

- I co sądzisz? – zapytałam z uśmiechem, okręcając się dookoła. Miałam nadzieję, że zauważy moją nową sukienkę, ale powiedział tylko:

- Wyglądasz pięknie – po czym nachylił się, by pocałować mnie w policzek. Uśmiechnęłam się blado i podziękowałam. No cóż, dobre i to. W końcu to facet – nie mogłam oczekiwać, że będzie rozróżniał, co w moim ubiorze było nowe, a co nie.

Nie mówiłam mu o moich urodzinach, choć może powinnam? Obawiałam się nieco, że Tyler wpadnie na pomysł zrealizowania jakiegoś pomysłu odnośnie walentynek, a tego raczej wolałabym uniknąć. Nic jednak nie wskazywało na to, by miał taki zamiar – chyba wciąż dawał mi czas. Czułam się okropnie, bo nie miałam pojęcia, czy wynagrodzę mu to czekanie.

Wokół mnie widziałam to, czego się obawiałam – szepty zakochanych, trzymanie się za ręce, dziewczyny całe w rumieńcach i facetów bardziej dżentelmeńskich niż zwykle. Ryana nigdzie nie widziałam. Byłam ciekawa, jak spędzi ten dzień. Czy spotka się z Mel? Ryan miał studia, Melanie szkołę – w końcu to był poniedziałek. Początek tygodnia, nawał zajęć. Ale jeśli jednak się spotkają? Już wiedziałam, że resztę wieczoru spędzę samotnie przy oknie z butelką alkoholu w ręce, wypatrując cienia ich sylwetek w pokoju Ryana. Zapowiadały się świetne urodziny. Wyglądało na to, że musiałam je uczcić z samą sobą.

Po zajęciach wstąpiłam do sklepu po butelkę wina – moją jedyną towarzyszkę dzisiejszego wieczoru. Gdy wróciłam do mieszkania, Gabi już nie było. Pewnie pojechała do Nicka. Westchnęłam cicho i przeszłam do kuchni. Wyciągnęłam z szafki kieliszek, a z szuflady korkociąg. Ostatnio wciąż czułam się żałośnie, ale dzisiejszy dzień przebijał wszystko.

Zadzwonił mój telefon. Odstawiłam butelkę z powrotem na blat i zaczęłam szukać komórki w torbie. Dzwonił tata.

- Halo? – odebrałam połączenie.

- Cześć córeczko – usłyszałam po drugiej stronie. – To już dwadzieścia lat, odkąd się urodziłaś, a wciąż nie przestaje mnie to dziwić.

- Co cię tak dziwi? – spytałam, śmiejąc się.

- Jaką mam wspaniałą córkę. Wszystkiego najlepszego, kochanie.

Łzy wzruszenia stanęły mi w oczach. Kochany tata. Zawsze wiedział, co powiedzieć. Rozmawialiśmy chwilę, po czym tata się rozłączył. Dopiero wtedy zorientowałam się, że coś tu nie grało – byłam niemal pewna, że zaraz w naszą rozmowę wtrąci się mama, bądź tata da ją do telefonu i porozmawiamy. Rodzice zawsze składali mi życzenia w duecie. Czemu mamy tym razem nie było?

Nieco zaniepokojona tą kwestią, nalałam wina w kieliszek aż po sam brzeg i przeszłam do pokoju. Od razu zerknęłam w okno Ryana, ale na szczęście w jego pokoju było ciemno. Siedziałam, popijając wino, gdy moja komórka zadzwoniła ponownie. Spojrzałam na wyświetlacz – mama.

- Rose, kochana, wszystkiego najlepszego – usłyszałam, gdy odebrałam połączenie. Mama zaczęła wymyślać coraz to bardziej oryginalne życzenia, lecz słuchałam jej ze zmartwieniem. Brzmiała tak, jakby miała katar. A może płakała? I te oddzielne telefony, choć zawsze składała mi życzenia z tatą… coś się działo. Może się pokłócili. Akurat w Walentynki! No nie, ten dzień był jakiś przeklęty.

Gdy skończyłam rozmawiać, zapaliłam w pokoju światło, gdyż było już za ciemno i nie widziałam co robię, a nie chciałam rozlać wina. Odruchowo spojrzałam przez okno i poczułam mocne ukłucie w sercu. Była tam. Mel tam była. Widziałam, jak podchodzi do Ryana i mocno się do niego przytula. Cholera, to zabolało. Sama nie wiem, co bardziej – fakt, że nie zadzwoniła złożyć mi życzeń, za to właśnie przytulała się do chłopaka, czy może… fakt, że jednak tam była? Przez ostatni czas zdążyłam się przyzwyczaić do myśli, że Ryanowi na mnie zależy, choć wciąż jest z Melanie. Teraz już nie byłam tego taka pewna. Przez dłuższy czas nie widziałam ich razem i to koiło moje pokaleczone serce. Ten widok, który miałam właśnie przed oczami, nagle zburzył moje ostatnie promyki nadziei. Przytulali się. Nie pamiętali o mnie, żadne z nich.

Nagle Melanie odsunęła się od Ryana i powiedziała coś do niego, wyjmując jednocześnie telefon z kieszeni. Nie odrywając od nich oczu, sięgnęłam po swój, który po paru sekundach pokazał nadchodzące połączenie. Odebrałam.

- Cześć, Rose – usłyszałam radosny głos siostry. – Wybacz, że dzwonię tak późno. Wszystkiego najlepszego! Żebyś zaliczyła ten rok studiów, żeby spełniły się twoje marzenia…

Stałam wciąż przy oknie, słuchając jej. Obserwowałam, jak Ryan wpatruje się w Mel dziwnym wzrokiem, po czym podnosi głowę i podchodzi do okna. Spojrzał na mnie. Nawet z tej odległości byłam w stanie zobaczyć rozczarowanie na jego twarzy. Był rozczarowany, że mu nie powiedziałam? Nie musiałam. Ten dzień i tak spędzał z Melanie. Ja byłam ostatnia na liście.

Mel dalej składała mi życzenia, chodząc po pokoju. W ogóle nie patrzyła, co robił Ryan. On też wyciągnął swoją komórkę i zaczął coś pisać. Czułam się jak w jakimś dziwnym filmie. Po chwili poczułam wibracje telefonu. Przełączyłam Melanie na tryb głośnomówiący i odczytałam SMS-a:

RYAN: Ładna sukienka. Nowa?

Nie wiedzieć czemu, w oczach znów stanęły mi łzy. Cholera. Mimo wszystko Tyler nie był Ryanem. Tyler nie zauważył mojej nowej sukienki, a Ryan dostrzegł ją nawet przez okno i dzielące nas metry. To było piękne i wzruszające, ale bolało. Znowu.

Skończyłam rozmawiać z Melanie, a Ryan błyskawicznie odwrócił się od okna. Mel znów się do niego przytuliła, a on obrócił ją tak, żeby była tyłem do okna i mnie nie zauważyła. Miałam dość. Odeszłam od okna i z powrotem zgasiłam światło. To były najgorsze urodziny w historii.

W ciemności dopiłam całe wino. Nieco szumiało mi w głowie i czułam się o dziesięć kilo cięższa. Leżałam na łóżku, słuchając tyknięć zegara. Wszyscy mi dziś życzyli spełnienia marzeń. Ale ja sama nie wiedziałam, czego chcę. Może dlatego, że gdy już wiedziałam, to i tak nie mogłam tego dostać.

Sama nie wiedziałam, czy spałam, czy po prostu wpadłam w letarg, ale wkrótce zaczęłam liczyć przerwy między jednym a drugim otwarciem oczu. Czułam się zrelaksowana i pijana, choć nie na tyle, by krzyczeć, tańczyć i śpiewać. Nastrój psychiczny mi na to nie pozwalał.

Nie miałam pojęcia, która była godzina. Gabi chyba już wróciła, bo słyszałam jakieś szurania w przedpokoju. Ponownie przymknęłam oczy. Po chwili ktoś zapukał do drzwi.

- Proszę – powiedziałam schrypniętym głosem.

Drzwi otworzyły się i zamknęły. Nic nie widziałam, bo do środka nie wpadło żadne światło. Dalej leżałam, nie mając nawet ochoty podnieść się do pozycji siedzącej. Otworzyłam oczy dopiero, gdy ktoś usiadł na łóżku.

- Dlaczego nie powiedziałaś mi, że masz dziś urodziny? – usłyszałam cichy szept. Podniosłam się powoli, choć wino wpłynęło na mnie w taki sposób, że nie miałam siły woli, by się w ogóle poruszać. Nie mogłam uwierzyć, że Ryan przyszedł.

- Wydawało mi się to mało ważne – wymamrotałam. Albo byłam ślepa albo musiało być już cholernie późno. Nic nie widziałam. Dopiero po paru mrugnięciach zobaczyłam niewyraźne kontury twarzy Ryana, który siedział obok ze smutną miną.

- Dla mnie to bardzo ważne – szepnął. – Żałuję, że nie wiedziałem. Nic dla ciebie nie mam.

- Przestań – poprosiłam. Choć siedziałam, zrobiło mi się słabo i oparłam się na jego ramieniu, wpatrując się z bliska w jego oczy. Widziałam je coraz wyraźniej. – Nie chcę nic od ciebie.

- Musi być coś, co chcesz – nalegał. Parsknęłam cicho. – Dam ci wszystko, o co poprosisz.

Zamilkł, a ja, wciąż opierając się na jego ramieniu, nagle zastanowiłam się, czy powinnam wykonać jakiś ruch. Da mi wszystko, o co poproszę… czyżby? Z powodu wina nie myślałam do końca racjonalnie, ale wiedziałam też, czego pragnę. Alkohol dodał mi odwagi i sprawił, że wyszeptałam:

- Wszystko?

- Tak – przytaknął Ryan. Przybliżyłam moją twarz do jego twarzy. Oparłam się o niego czołem i wzięłam głęboki wdech, delikatnie drażniąc nos perfumami Ryana. Odsunęłam się o parę milimetrów, zebrałam w sobie całą odwagę i szepnęłam:

- W takim razie… pocałuj mnie.

Zastygł. W ułamku sekundy zrozumiałam, że nie powinnam traktować jego słów tak dosłownie. Głupia. Czego ja się spodziewałam? Dziś Walentynki. Ryan jest chłopakiem Melanie, która jest z nim w ciąży. Ja jestem tylko głupią, pijaną, dwudziestoletnią dziewczyną, która musi prosić o pocałunek. Ta, która niegdyś mogła mieć każdego, musi żebrać o pocałunek od tej jedynej osoby, z którą nie może być. Oto ja, Rose Williams po całej butelce wina. Inna niż ta, którą znaliście.

Beznadziejnie zakochana.

Nagle poczułam usta Ryana na swoich. Gwałtownie zaczerpnęłam powietrza. A jednak. Ponownie robiliśmy tę okropną rzecz. Dziś były Walentynki. Mel wracała pewnie teraz do domu, nawet nie podejrzewając, co robi jej chłopak. Ale ja też go potrzebowałam. Miałam urodziny. A on miał moje serce. Też pragnęłam coś dziś dostać.

Najpierw pocałował mnie delikatnie, jakby badał moją reakcję, ja jednak chciałam więcej. Nie chciałam już myśleć o Mel. Wiedziałam, że później mnie to dopadnie, ale ta chwila była tylko nasza. Zaplotłam ręce za szyją Ryana i pociągnęłam go za sobą. Znów wylądowałam na plecach, a on zawisł nade mną. Poczułam, jak jego prawa ręka sunie wzdłuż mojej talii. Każdy kolejny pocałunek był coraz bardziej zachłanny, niemal desperacki. Gdzieś głęboko w sobie czułam rozpacz. Dlaczego tak nie mogło być na co dzień? Dlaczego musieliśmy robić to razem z wyrzutami sumienia?

Poczułam, że muszę to przerwać. Nagięłam moją silną wolę do granic możliwości i lekko odsunęłam Ryana od siebie. Przez chwilę patrzyliśmy sobie w oczy, czując, że znów postąpiliśmy niewłaściwie. Czułam, że zbiera mi się na łzy. Czy to już tak miało wyglądać przez resztę życia? Potajemne spotkania? Nieokiełznane pocałunki? Zdradzanie Mel? Nie wiem, czy mogłam z tym żyć.

Ryan zsunął się z mojego łóżka i ostatni raz utkwił we mnie wzrok. Przygryzłam wargę, nagle zawstydzona tym, co zrobiłam. Ryan z wahaniem wyciągnął rękę i przejechał kciukiem po mojej dolnej wardze.

- Wszystkiego najlepszego, Rose – szepnął, po czym wstał i wyszedł.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 15

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (35)

  • Teska 07.08.2016
    0.0
    Its fantastic!! Its beautiful!!!
    I love it!!!!!
    Yes, I' changing nationality xD Seriously, do not laugh! : ) ;D
  • candy 07.08.2016
    xD dzięki ;p
  • Teska 08.08.2016
    Nice profile ;*
  • Teska 08.08.2016
    La curiosità mi mangia!!!
    Cosa succederà dopo???
    Aggiungere un'altra
    Prego
  • candy 08.08.2016
    Teska piszesz do studentki filologii włoskiej xD dodam niedługo :P
  • Wow świetny nic dodać nic ująć :-)
  • candy 07.08.2016
    Dziękuję :))
  • Tina12 07.08.2016
    Super. Z czekam na cd.
  • candy 07.08.2016
    Dziękuję :D
  • Julia 07.08.2016
    superaśnie ! xd już niemoge sie doczekac kiedy będą ze sobą i niebedzie mi szkoda mel ( ależ ja jestem bez serca) pięteczka!!
  • candy 07.08.2016
    Gwarantuję, że nie będzie jej szkoda :D dziękuję :)
  • Kociara 07.08.2016
    Zmieniłaś profilowe? Nie mogłam cie znaleźć na głównej xD. Cudowny pocałunek ^^ Czekaj czekaj! To już piąty! Hihi xD już niedługo:D czekam na jutro piąteczka ❤️
  • Kociara 07.08.2016
    A tak w ogóle mój brat ma urodziny w walentynki xD
  • candy 07.08.2016
    Kociara noo, zmieniłam, tamto mi się przejadło xD noo bliżej jak dalej, dzięki ❤️ o popatrz :D historie pisane życiem :D
  • Kociara 07.08.2016
    candy pisane życiem :D uważaj na uczelni bo Lucasa spotkasz xD
  • candy 07.08.2016
    Kociara oooo chciałabym :DDD
  • Kociara 07.08.2016
    candy ja bym chciała tak w liceum takie Luca spotkać :D
  • candy 07.08.2016
    Kociara gdzie on by nie był, to pewnie każda z nas by chciała :D ach, marzenia...
  • dainty 07.08.2016
    Jestem ciekawa dlaczego mama Rose miała zapłakany głos, myślałam, że to coś związanego z Mel, ale przecież nie uśmiercisz ani jej ani dziecka, więc dalej się zastanawiam. Końcówka hmm... namiętna XD, dalej nie mogę znieść myśli, że Ryan zdradza Mel (ja na jej miejscu chyba nie mogłabym wybaczyć siostrze, a jemu to już na pewno). Mimo wszystko oni są przesłodcy, widać, że się kochają <3 Dalej zastanawiam się jak wybrniesz z ciąży Mel. Moje małe przypuszczenie to to, że Mel zdradziła Ryana, bo nie mogła znieść myśli, że on może mieć inną, skoro jest tak daleko od niej :D ode mnie 5 :*
  • candy 07.08.2016
    No, nikt nie mówił, że ona im wybaczy :D ale jak się kogoś kocha to ciężko się powstrzymać :) dziękuję <3
  • Kociara 07.08.2016
    to jest możliwe, zdradziła Ryana a potem poszła do niego i nalegała aby sie z nią przespał. Candy wymyślamy same powieść xD
  • candy 07.08.2016
    Kociara haha xD proszę bardzo :D
  • dainty 07.08.2016
    candy Kociara tak się dzieje gdy czeka się na rozdział i z nudów wymyśla się ciąg dalszy historii XD
  • Billie 07.08.2016
    Ale to jest wkurzające... :D :D Zaczyna się coś dziać i nagle odzywa się sumienie. Współczuję już na samą myśl, to musi być okropne. Ciekawi mnie, czemu Mel na początku była taka zajęta i ta sprawa z rodzicami. Już się nauczyłam, że u Ciebie nic nie dzieje się bez powodu :) 5
  • candy 07.08.2016
    Ostatnie zdanie jak najbardziej prawdziwe :D dziękuję :*
  • candy, znowu się podpinam xd godziny w pracy strasznie się dłużą, a ratuje mnie tylko myśl o kolejnym rozdziale ❤️
  • candy 07.08.2016
    marcepanowypotwor kochana ❤️
  • Afraid13 07.08.2016
    Fantastyczne 5
  • candy 07.08.2016
    Dziękuję :D
  • Lotta 07.08.2016
    Też myślę nad tą reakcją rodziców i zero pomysłów :( pewnie nas zaskoczysz :D 5 :*
  • candy 07.08.2016
    Mam taką nadzieję ❤️ dzięki :*
  • candy 07.08.2016
    Anonimowa jedyneczka/dwójeczka? Jeeeeej.
  • Kociara 07.08.2016
    Jak tak można w ogóle xD?
  • candy 07.08.2016
    Kociara no ja nie wiem xdd
  • dainty 08.08.2016
    candy chyba anonimki dzisiaj mają imprezkę, bo każdemu walą takie piękne ocenki :')

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania