Wilcze życie przepełnione magią #5
Nighturn nie oddalała się od jaskini. Bała się, że ranny ojciec nie zdoła ochronić córek ani siebie. Prędko szukała jakiejś zdobyczy, ale znalazła jedynie mysz polną i ryjówkę. Żadnego tropu lisa czy jelenia.
N-Oh....zając.
Nighturn ujrzała zająca. Podkradła się i nagle skoczyła na zdobycz. Trzymała ją łapami przy ziemi, a ostre kły wbiła w tętnicę. To trwało zaledwie pięć sekund, może siedem.
N-Tyle powinno na dziś wystarczyć.
Wczesnym rankiem wilczyca wróciła na swoje terytorium, mając w pysku trzy zwierzęta.
N-Już jestem!
Wadera weszła do jaskini. Gdy ujrzała trójkę wilków śpiących cichutko obok siebie, położyła zdobycze kilka metrów od nich i lekkim krokiem wyszła przed jaskinie. Spojrzała w górę. Oślepiło ją wschodzące słońce. Zgrabnie i szybko skoczyła na jaskinię. Usiadła na niej i ponownie spojrzała w niebo.
N-Oh, córeczko? Gdzie jesteś kochanie?
Wtem, rozmyślając, poczuła obcy zapach. Obcy za pach jakiegoś wilka. Dotąd nieznany.
N-Wilczyca, dorosła, omega, z innego stada. Jest sama.
Tuż za strumykiem, którego było widać tylko siedząc na jaskini ukazała się sylwetka wilka. Piękna zwierzyna poruszała się wolno i dziwnie. Była cała biała.
N-Hmmm...w naszych stronach nie rodzą się białe wilki. Czyżby przybyła z daleka?
Tajemnicza postać grzebała łapą w piachu, przyglądała się zwierzętom w strumyku. Nie widziała Nighturn. Była zbyt zajęta podziwianiem wody. Zamoczyła łapę. Na prawdę zachowywała się dziwnie. Jakby to wszystko było dla niej nowe. Nagle, zatrzymała się. Stanęła w skupieniu i nastawiła uszy. Słuchała dobre parę minut, a trwała w bezruchu. Nighturn nie śmiała nawet drgnąć. Wydawało się, że obie nie oddychają. Wtem, Nighturn poczuła, jak ktoś rzucił jej kamykiem w grzbiet. Gwałtownie się odwróciła, nikogo nie było. Węszyła. Nic. Znów spojrzała na tajemniczą wilczycę. Ale jej też już nie było.
Komentarze (3)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania