Poprzednie częściWspomnienia. 1

Wspomnienia. 11

Spróbować jeszcze raz od nowa? Być z nią i co? Na nowo starać się o dziecko? Po co? Żeby mniej bolało? "Będzie bolało już zawsze" myślałem paląc kolejnego jointa. Przypomniałem sobie o kokainie w szufladzie. Włożyłem ją do kieszeni spodni, które akurat miałem na sobie. Dzwoniłem do dilera, żeby zrobić mały zapas, ale nie odbierał. Trudno. Spróbuję potem - myślałem... Rozbolała mnie głowa. Kolejny skręt mi pomógł. Po godzinie z wariacji myślowych wyrwał mnie dzwonek do drzwi. Podniosłem swój ociężały tyłek z łóżka i nie wiedząc jakim cudem, poszedłem otworzyć. Kolejna niespodzianka. Byłem spalony więc widziałem rudego i rude dziecko i zgłupiałem, nie wiedziałem, co jest. Po głosie rozpoznałem w końcu, że braciszek przyszedł. Braciszek mojej byłej cudownej dziewczyny. To małe rude, to pewnie Zuzia. Ładna. Usiedliśmy sobie, z czego się ucieszyłem, bo ledwo stałem na nogach. Trochę mi było wesoło, potem trochę mniej, bardziej smutno. Olek kazał iść małej się pobawić. Rozmawialiśmy o tym, że niby Gosia mnie potrzebuje. Jasne. Gdyby tak było nie wyszła by wczoraj ot tak. Niee, ja mam dość tego wszystkiego. Za wiele się działo i dzieje się nadal. Rozmawialiśmy tak sobie, gdy nagle Zuzka przybiegła krzycząc radośnie:

- Tatusiu, zobać źnalaźłam coś. Co to jest? - trzymała woreczek z kokainą, który widocznie wypadł mi jak wkładałem do kieszeni. Olek spojrzał na mnie jak na debila.

- Yyy to jest lekarstwo kochanie, daj mi to dobrze? - mała oddała mu woreczek i pobiegła spowrotem się bawić. - Co to jest do cholery?

- Lekarstwo jak sam zauważyłeś. Oddaj mi to. - zabrałem narkotyk i tym razem włożyłem do kieszeni z większą dokładnością.

- Masz to spuścić w kiblu, Gośka Cię potrzebuje, zrób coś. - nie miałem ochoty nic z tym robić. W głębi duszy jednak czułem, że powinienem. Powinienem się naćpać i zapomnieć. Tylko, że teraz to już nie było takie proste. Chciałem się z nią umówić, ale nie potrafiłem. To wszystko działo się tak szybko. Patrzyłem na małą Zuzię i myślałem, że mogłem mieć też córkę, i że może byłyby teraz przyjaciółkami, bawiłyby się razem i byłyby szczęśliwe... Znowu jak gówniarz nie dałem rady i znowu się rozbeczałem. Mała podeszła i powiedziała:

- Wujek nie martw się! Wyźdrowiejes weź to lekalstwo i bedzie dobze. Mama mi zawse daje lekalstwa jak jestem chora i pomaga. - to dziecko było urocze. Postanowiłem, że poproszę Gosię, aby do mnie wpadła. Zadzwoniłem, zgodziła się. Olek mówił, że dobrze robię, ale nie byłem pewny. Poszedł do domu, a ja czekałem na nią.

Przyszła wieczorem, długo rozmawialiśmy o tym, co się działo przez te trzy lata. Rozmawialiśmy jak przyjaciele. Tylko mi było bardziej wstyd przyznać się do tego jak żyłem, ale miało być szczerze, więc opowiedziałem wszystko. Nagle tak po prostu mnie pocałowała, jak kiedyś. Tylko dziwnie się z tym czułem. Z jednej strony to było mile, ale z drugiej niepotrzebne. Jednak z obu tych stron było to prawdziwe. Prawdziwe, bo nadal ją kochałem. Nieświadomie miała mi pomóc się pozbierać tylko ja już nie byłem tym samym człowiekiem, co wtedy gdy ją poznałem. Teraz byłem zerem. A ona i tak się ze mną przespała. I to był ostatni raz, kiedy było nam razem cudownie. Nie mogliśmy być razem po tym wszystkim chociaż bardzo chciałem. Stoczyłem się na dno i nie mogłem pociągnąć jej za sobą. Nie byłaby ze mną już szczęśliwa.

Następnego ranka, gdy się obudziłem jej już nie było, a na stoliku obok łóżka leżała kartka z napisem "Byłeś cudowny, jak kiedyś, ale to już i tak nie to samo. Przepraszam". Rozumiałem to. Diler oddzwonił, umówiłem się i kupiłem co chciałem tylko dużo więcej i bardziej zróżnicowany. Dokupiłem jeszcze butelkę wódki i teraz mogłem się zrelaksować.

 

***

 

Tu Gosia. Może to głupie, ale trzymam gruby zeszyt, w którym Patryk pisał różne rzeczy. Czasem mądre, a czasem idiotyczne. Przeczytałam i postanowiłam podzielić się tym z Wami. On to wszystko napisał tuż przed śmiercią. Zaczął, gdy po trzech latach wróciłam. Miał za dużo dumy, żeby się wyżalić i powiedzieć mi, co go boli. Wolał to napisać. Nie wiedziałam, że aż tak się obwinia. Wspominał to, co było, niedokładnie, ale wszystko, co najważniejsze.. I zanim przepiszę ostatnie słowa, muszę Wam coś wytłumaczyć. Tak, to nasza historia. Faktycznie zgadzam się z prawie każdym jego słowem, oprócz tego, że to przez niego cierpiałam. Nie. Cierpiałam, bo ktoś mnie skrzywdził. Ich było trzech i to logiczne, że nie mógł mnie obronić. A potem straciliśmy dziecko. Tak musiało widocznie być, skoro tyle razem przeżyliśmy. To musiało coś znaczyć. I znaczyło wiele. On był najlepszym, co mnie w życiu spotkało.

Tamtego dnia coś mnie tknęło i poszłam do niego. A on już tam leżał z tym właśnie zeszytem. Mój kochany brunet z niebieskimi oczami. Przedawkował, wiedziałam to od razu. Wiedziałam też, że na pewno nie zrobił tego celowo. Chciał po prostu się naćpać, żeby zapomnieć, tylko, że różne narkotyki i wódka to nie było dobre połączenie.. Zadzwoniłam po karetkę, po Olka. Już wiadomo, że Patryk nie żyje. Postanowiliśmy zorganizować pogrzeb. Za godzinę się zaczyna, więc muszę już iść. A to ostatnie, co napisał w tym zeszycie:

 

"Postanowiłem się zrelaksować, wciągnąłem więcej kokainy, dużo więcej, zapaliłem zioło, jedna, dwie tabletki, wypiłem trochę wódki i zacząłem wspominać czasy, gdy byłem z Gosią szczęśliwy, tak bardzo szczęśliwy i taki zakochany. Nadal ją kocham. Leżę na sofie. Zmęczony się czuję. Za chwilę pójdę spać, jeszcze tylko powiem, że ją kocham".

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • NataliaO 07.02.2015
    Przykro mi się zrobiło czytając zakończenie. To takie trudne żyć i do tego żyć w wspomnieniach. Szkoda, że to koniec masz fajną formę przedstawienia historii, zaciekawi i wzruszy, zasmuci i pocieszy z jednej strony. 5:)
  • eMMa 07.02.2015
    Miło wiedzieć, że się podoba :) nie spodziewałam się, naprawdę.
  • KarolaKorman 07.02.2015
    Dotarłam do końca i powiem szczerze, że była to piękna, nieszczęśliwa historia dwojga kochających się ludzi. Świetnie się czytało. Zostawiam 5 :D.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania