Z tobą, życie ma sens - Rozdział 12

Jestem już po szkole. Tym razem mam się spotkać z Matim. Przyjdzie do mnie za jakieś dziesięć minut. Ogólnie nie ma co robić. Patryk musi wkuwać do matury, która odbędzie się za półtora tygodnia, a że ma słabe stopnie, nie mogę mu w tym towarzyszyć. Paulina i Michaś pojechali razem gdzieś za miasto, a Zuzka na zakupy z jakąś koleżanką. Tylko my z Mateuszem postanowiliśmy połączyć przyjemne z pożytecznym – będziemy się uczyć razem.

Rodziców nie ma, bo pojechali załatwić jakąś sprawę w urzędzie. Postanowiłam ogarnąć jeszcze szybko, jak zwykle zasyfioną kuchnię. Nie zdążyłam wiele zrobić, a już zadzwonił dzwonek. Przywitałam się z Matim i wpuściłam go do środka.

- Napijesz się czegoś? – zapytałam, idąc w stronę kuchni.

- Wody – odpowiedział – jesteś sama w domu?

- Tak, a czemu pytasz?

- Czyli mamy wieczór tylko we dwojga? – powiedział i uśmiechnął się półgłupkiem.

- Tak, cały wieczór we dwojga na naukę – nie mogłam pozwolić, żeby rozmowa zeszła na niebezpieczny temat – zauważyłam, że strzelasz ostatnio dwuznaczne teksty. – powiedziałam.

- Nie, chyba ci się wydaje.

- A tak propos, to Zuza w ogóle wie, że jesteś u mnie? – powiedziałam i podałam mu wodę.

- Tak, wie.

- I nie miała nic przeciwko temu? – zapytałam niepewnie.

- Raczej nie. A tak propos – przedrzeźnił mnie – czemu zawsze pytasz mnie o jej zdanie?

- Wiesz kiedy się ostatnio widziałyśmy, nie wyglądała na taką co chciałaby się ze mną zaprzyjaźnić. To znaczy trochę to rozumiem. Ona pewnie myśli, że ja próbuję cię odbić, ale to kiedy pocałowała cię, żeby specjalnie pokazać mi, że jest twoją dziewczyną… było trochę żałosne. Wybacz za określenie, ale tak to odczułam.

- Spoko. Rozumiem to, że nie darzycie się zbyt wielką sympatią. Chociaż wolałbym, żeby było inaczej. A jeśli chodzi o pocałunek też rozumiem, że to mogło być dla ciebie krępujące, chociaż czyżbym wyczuł w twoim głosie nutkę zazdrości? – znowu mnie podpuszczał i chociaż miał rację, nie mogłam dać tego po sobie poznać.

- Przestań, wiesz, że to nieprawda. – uśmiechnęłam się.

- Dobra, dobra już nieważne, ale wracając do Zuzy. Ona jest moją dziewczyną, ale wyjaśniłem to sobie z nią i nie może mi zabraniać się z tobą spotykać. Wie, że się przyjaźnimy i musi to zrozumieć.

- Okej, to bierzmy się do pracy. – po tych słowach, udaliśmy się do mojego pokoju. Usiedliśmy wygodnie na moim łóżku, a wokół nas rozłożyliśmy, potrzebne książki.

- Zacznijmy od chemii. Nie rozumiem ostatnich tematów – powiedział podnosząc podręcznik.

- Ok. – odpowiedziałam krótko i oparłam się o ścianę. Czekała nas długa i ciężka praca.

Po trzech godzinach, przerobiliśmy matmę i chemię. Mateusz już sięgał po podręcznik do polskiego, ale ja już miałam dość. Rozłożyłam się wygodnie na łóżku i powiedziałam stanowczo:

- Koniec. Mam już dość.

- Ja też – odpowiedział i zrobił to samo co ja.

- Nad polskim możemy jeszcze popracować kiedy indziej, a teraz należy nam się przerwa, bo nie wiem jak ty, ale ja i moja głowa więcej informacji nie przyjmiemy.

- Tak, moja też. – odpowiedział cicho. Czułam, że myślami jest zupełnie gdzie indziej. Odwróciłam głowę w jego stronę i dopiero wtedy spostrzegłam, że cały czas się we mnie wpatruje. Dopiero wtedy spostrzegłam, jak blisko siebie leżymy. Dopiero wtedy spostrzegłam, jak niebezpiecznie blisko są nasze usta. Mateusz po chwili ułożył się bokiem do mnie. Głowę podparł na ramieniu, a jego ręka powędrowała na mój policzek. Zastygłam w bezruchu, wpatrując się w jego oczy. Widziałam, że wacha się nad podjęciem decyzji. Po chwili jego usta, zaczęły wędrować w kierunku moich. Były coraz bliżej, a ja zamknęłam oczy. Kiedy już poczułam ich dotyk na swoich wargach, powiedziałam „nie”. I chociaż cholernie chciałam, żeby ta chwila trwała dłużej, musiałam to powiedzieć. Nie mogłam pozwolić, aby to się wydarzyło, aby znów wszystko się zepsuło. Otworzyłam oczy i zobaczyłam jak nadal pochylony nade mną, wpatruje się w moje usta. Wpatrywał się w nie z żalem. Doskonale wiedziałam co czuje, bo ja czułam dokładnie to samo. Po chwili usiadł na łóżku i powiedział cicho:

- Przepraszam.

- Nie przepraszaj – odpowiedziałam szybko – nie masz za co przepraszać.

- Chodzi o to, że…

- Nic nie musisz mówić. Zostawmy ten temat i zapomnijmy o tym. – wstałam energicznie z łóżka i powiedziałam udając, że ja już nie pamiętam – może pójdziemy na spacer?

- Może być- odpowiedział z lekkim uśmiechem.

Mieszkam na obrzeżach miasta i niedaleko mojego domu położone są wsie i wioski. W tamtym kierunku się udaliśmy. Jest tam całkiem spory las, po którym można spokojnie pospacerować. Zazwyczaj nie ma tam wielu ludzi, więc to dobre miejsce, żeby spędzić miło czas. W drodze, która zajęła nam piętnaście minut mało rozmawialiśmy. Pewnie on tak samo jak i ja rozmyślał o tym co mogło się stać w moim pokoju.

- Mam miłe wspomnienia związane z tym miejscem – przerwałam niezręczną ciszę.

- Jakie? – zapytał, kierując swój wzrok na mnie.

- Gdy byłam mała, często tu przychodziłam. Czasami z rodzicami, czasami z kuzynem, który kiedyś też tu mieszkał, byłam tu też kiedyś z Pauliną, ale jakoś nie bardzo jej się tu podobało.

- Z rodzicami? Co tu robiliście?

- Zazwyczaj z tatą. On lubi zbierać grzyby, a ja czasami mu w tym towarzyszyłam, niekiedy robiłam to tylko po to, żeby później pójść w nasze ulubione miejsce, bo wiesz… kiedyś lubiłam chodzić na grzyby, ale z wiekiem zaczęło się mi to nudzić.

- A to wasze ulubione miejsce ci się nie znudziło?

- To miejsce akurat lubiłam dosyć długo. Zresztą dalej je w sumie lubię, ale już dawno tam nie byłam. W gimnazjum, miałam mniej czasu, przychodziłam tu coraz rzadziej, aż w końcu w ogóle.

- Pokażesz mi to miejsce? – zapytał, robiąc słodką minkę.

- Jasne, czemu nie – odpowiedziałam i ruszyliśmy w tamtym kierunku. Idzie się tam jakieś pięć minut. Po drodze mijaliśmy połamane drzewa, paśniki dla saren i nawet kilka zwierząt. Gdy w końcu doszliśmy na miejsce, zaczęły mi się przypominać różne spędzone tu chwile.

Nic się tu nie zmieniło. Jest to mały zagajnik, wchodząc do niego rzucają się w oczy ogromne ilości prawie jednakowych, zakwitających już kwiatów. W miejscu gdzie ziemia osuwa się lekko w dół, osadzone są nieduże skały, na których zawsze zasiadałam. Za osuwiskiem jest ścieżka, która prowadzi na drugi koniec lasu.

- Faktycznie, przyjemnie tu – potwierdził moje zdanie.

- Chodź siądźmy tutaj – wskazałam ręką na skałki i podążyłam w ich kierunku. Usiadłam na jednej z nich i oparłam się o pień drzewa. Mateusz zrobił to samo. Siedzieliśmy naprzeciwko siebie gdy powiedział:

- O! A co tu jest ciekawego? – wstał i podszedł do drzewa, o które się opierałam – G plus P równa się wielka miłość – przeczytał na głos. Podążyłam za jego wzrokiem, spostrzegłam wyryte napisy i wszystko mi się przypomniało.

- To pewnie jakieś dzieci – powiedziałam, próbując ukryć zmieszanie.

- Ale czekaj, czekaj – chyba się domyślał – G jak Gabi, P jak Patryk. Gabryśka, czy ja o czymś nie wiem? – chciałam ukryć twarz w dłoniach, ale i tak by to nic nie dało.

- No dobra, dobra. Ja to napisałam – przyznałam się. Mateusz na te słowa wybuchnął śmiechem. Gdy skończył się jego napad powiedział:

- Musisz mi coś więcej o tym opowiedzieć.

- O na pewno nie. Powiem tylko tyle, że byłam wtedy młoda, głupia i żałosna.

- No Gabi. Nie daj się prosić.

- O rany, a muszę?

- Musisz – odpowiedział stanowczo. No cóż i tak nic nie mam do stracenia.

- To nic takiego. Byłam wtedy w szóstej klasie, w tamtym momencie wydawało mi się, że jeśli napiszę coś takiego na drzewie to Patryk zakocha się we mnie tak samo jak ja w nim. Jak widać nie pomogło.

- Oj tam, oj tam. Przecież teraz się spotykacie – powiedział nadal rozbawiony.

- No, a ja myślałam, że to zadziała od razu. – Mateusz znów zaczął się ze mnie śmiać, ale po chwili zmieniliśmy temat. Siedzieliśmy tu i rozmawialiśmy ze sobą jakieś dwie godziny. Gdy zaczęło się ściemniać postanowiliśmy wrócić do domu. Wybrałam trochę krótszą ścieżkę bo zrobiło się trochę zimno.

- Wiesz mam pomysł. – powiedział gdy dochodziliśmy do mojego domu.

- Co znowu wymyśliłeś?

- Niech to od dzisiaj będzie nasze ulubione miejsce. Wiesz, będziemy się tam spotykać, możemy się tam uczyć.

- Czemu nie, ale aż tak ci się tam spodobało? – byłam zaskoczona jego pomysłem.

- Najbardziej ten napis na drzewie – znów zaczął się za mnie nabijać.

- Wal się Mateusz – odpowiedziałam i udawałam urażoną, choć tak naprawdę byłam rozbawiona. Chwilę potem byliśmy już w domu. Mati spakował swoje rzeczy, pożegnał się ze mną i z moimi rodzicami po czym pojechał do siebie. Postanowiłam coś zjeść. Niestety w lodówce wiało pustką. Wzięłam jogurta i udałam się do swojego pokoju. Po opróżnieniu plastikowego kubeczka, wzięłam prysznic i postanowiłam skorzystać z Facebook-a. Paulina była dostępna i po chwili napisała do mnie:

Paulina: Hej Gabi, masz chwilkę?

Ja: Cześć, dla ciebie zawsze ;)

Paulina: W sumie chciałam tylko zapytać, czy pójdziesz jutro ze mną do Prymusa po szkole?

Ja: Pewnie, ale wszystko w porządku?

Paulina: Powiem ci wszystko jutro w Prymusie, bo nie będzie mnie w szkole. Muszę już kończyć, pa <3

Ja: Okej, pa. – byłam zaskoczona. Miałam wrażenie, że coś przede mną ukrywała, że coś jest nie tak. Na szczęście jutro mi wszystko wyjaśni.

Przeglądałam jeszcze przez chwilę Facebook-a, a potem spakowałam książki do szkoły i rozłożyłam się wygodnie na łóżku.

 

Jestem już po szkole. Siedzę w Prymusie, a za pięć minut ma się tu pojawić Paulina. Nie była dzisiaj w Szkole, zresztą tak samo jak Patryk. Nie wiem czemu go nie było, a w dodatku nie odbiera od mnie telefonów. Może wypadło mu coś ważnego, ale przecież mógłby odebrać. Z zamyślenia wyrwała mnie Paulina.

- Hejka, już jestem – przywitała się ze mną, usiadła i zamówiła gorącą czekoladę.

- No cześć. Mam nadzieję, że w końcu mi wyjaśnisz o co chodzi.

- Tak. Yyy tak wyjaśnię – odpowiedziała zamyślona. –Wiesz, nie chciałam o tym gadać w szkole, a tym bardziej przez komputer. No wiesz… za tydzień matura! – powiedziała całkowicie odbiegając od tematu.

- Paulina weź się w garść i powiedz mi w końcu o co chodzi! – krzyknęłam głośno, tak, że prawie wszyscy ludzie się na nas popatrzyli. Zaczęłam się już denerwować, bo nie wiedziałam do czego zmierza. Poza tym Paulina jest osobą lubiącą konkrety, a teraz niespodziewanie owija w bawełnę, nie chcąc wyjawić mi prawdy.

- Dobra, już mówię, tylko po prostu ja nie wiem jak to powiedzieć.

- Prosto z mostu – odpowiedziałam, a kelner przyniósł w tym czasie zamówienie.

- Ja po prostu jestem wkurzona, bo muszę się przeprowadzić Gabi! Kilka dni po maturze wyjeżdżam do Brzeska.

- Co? Jak to? Po co? – byłam mega zdziwiona. W ogóle nie docierały do mnie jej słowa! Jaka przeprowadzka? Jaki wyjazd? Takiego obrotu sprawy się nie spodziewałam i chociaż Brzesko nie leży daleko od Krakowa, to trochę się tam jedzie. Na tyle dużo, że nasze stosunki na pewno będą ograniczone.

- No właśnie. Jak to? A tak to, że mój tatuś wymyślił sobie, że nie chce już tutaj mieszkać, że tam będzie miał lepsze warunki pracy, że znalazł tani dom do wynajęcia i że tak naprawdę nigdy nie chciał mieszkać w Krakowie.

- Ale czemu tak nagle, tak szybko? – nadal zaskoczenie malowało się na mojej twarzy. Nadal nie mogłam sobie tego wszystkiego wyobrazić! Paulina i ja jesteśmy przyjaciółkami od bardzo dawna i teraz to się miało tak po prostu skończyć?!

- No właśnie nie wiem! Moim rodzicom kompletnie odbiło! Zawsze liczyli się z moim zdaniem, a teraz mają mnie w dupie. Mówiłam im, że ja nie chcę się wyprowadzać, ale oni w sumie postawili mnie przed faktem dokonanym. Ojciec wczoraj oznajmił, że za 10 dni wyjeżdżamy i nie chciał w ogóle słuchać co do niego mówię. - było mi przykro. Widziałam, że Paulina jest niezadowolona i zdezorientowana. To fakt, że była zawsze oczkiem w głowie swoich rodziców, więc pewnie tym bardziej ta sytuacja jest dla niej trudna do zrozumienia.

- A twoja mama?

- Nie wiem. Mam wrażenie, że tylko jej została resztka rozumu w głowie. Mówiła, że tak będzie lepiej, że może jeszcze tu kiedyś wrócimy. – wyraz twarzy Pauliny dokładnie ilustrował jej uczucia. Widziałam, że nie ma najmniejszej ochoty się wyprowadzać. Nawet mi zakręciła się łezka w oku, ale nie chciałam pogarszać sytuacji. Ja też byłam załamana, bo nie wiedziałam jak to wszystko będzie wyglądać. Jak ona poradzi sobie z tą sytuacją, ale nie mogłam płakać! Nie mogłam jej jeszcze bardziej dołować.

- Nie wiem co mam ci powiedzieć. Ja też jestem w szoku, zachowanie twoich rodziców jest co najmniej dziwne.

- Właśnie dlatego nie było mnie dzisiaj w szkole. Kazali mi już załatwiać przepisywanie do innej szkoły i takie duperele. – powiedziała, upijając łyk ciepłego płynu.

- A co z Michałem? Powiedziałaś mu już? – bałam się o to zapytać. Wiedziałam jak bardzo się kochają, ale wiedziałam też, że to właśnie dla nich i ich związku będzie najgorsza wiadomość.

- Nie, jeszcze nie. Mam się z nim dzisiaj spotkać, ale na szczęście w tym przypadku nie mam się o co martwić. Wspominał mi kiedyś, że po liceum ma zamiar studiować zaocznie. Pokazał mi kiedyś akademię, do której chciałby się zapisać, jest położona w Bochni, a od Bochni już niedaleko do Brzeska i mam nadzieję, że będzie mnie regularnie odwiedzał.

- Chociaż tyle w tym dobrego – odpowiedziałam. Naprawdę współczułam tej dziewczynie, ale dobrze, że znalazło się jedno małe pocieszenie w tym wielkim gównianym wyjeździe.

- Wiesz, gdybym miała kasę to może wynajęłabym sobie tu coś i dalej mieszkała w Krakowie, ale teraz, w tej chwili nie ma na to szans. Muszę się wyprowadzić, chociaż tego nie chce – powiedziała i spojrzała na zegarek – Gabi, przepraszam cię, ale za dziesięć minut jestem umówiona z Michałem w parku. Muszę niestety już iść.

- Spoko, nie tłumacz się. – odpowiedziałam i wstałyśmy jednocześnie – W parku? To odprowadzę cię. – po zapłaceniu rachunku wyszłyśmy z lokalu. Chłodne powietrze dało nam się we znaki. Szłyśmy szybkim krokiem niewiele rozmawiając. Paulina tylko powtarzała dalej, jak bardzo jest zła na rodziców. Po pięciu minutach byłyśmy na miejscu. Michał już na nią czekał. Muszę przyznać, że wyglądał dziś bombowo. Włosy postawione na żelu, niebieska koszula, skórzana kurtka i jeansy. Był naprawdę przystojny, ale już zajęty i wcale tego nie żałowałam. Ja miałam Patryka. Przywitałam się z Michałem i pożegnałam jednocześnie. Nie chciałam im przeszkadzać, bo przecież długa rozmowa przed nimi. Gdy oddaliłam się już w stronę przystanku, postanowiłam zerknąć na nich. Chłopak całował ją zachłannie, trzymając ręce na jej szyi. Byli piękną, zakochaną parą, a ja cieszyłam się, że Paulina ma kogoś takiego jak Michał.

W drodze do domu moje myśli krążyły wokół mojej przyjaciółki. Byłam cholernie wkurzona na jej rodziców! Co oni sobie w ogóle myślą?! Gdyby dali chociaż jakiś konkretny powód, gdyby dali jej czas na przyzwyczajenie się do faktu, że się przeprowadzają! Oni po prostu tydzień przed maturą dołożyli jej większego stresu, bez słowa wyjaśnienia! A ja nawet nie mogę jej w żaden sposób pomóc, mogę tylko spokojnie patrzeć z boku jak się wyprowadzą. Najgorsze jest to, że jeśli tu nigdy nie wrócą, to nasze stosunki nie będą takie jak teraz. Teraz mieszkamy piętnaście minut drogi od siebie i spotykamy się codziennie. A jak to niby ma wyglądać po przeprowadzce?!

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • Neli 13.10.2015
    Zdarzyło się kilka literówek, brak przecinków w niektórych zdaniach.
    Co do tekstu: super, że zaczęło się coś dziać. Rozdział nierewelacyjny, ale dobry. Czytało się okej. Jak dla mnie... hym, brakowało mi emocji ze strony bohaterki, jak i jej przyjaciółki. Sama wiesz, co działo się w moim opowiadaniu, jak moje bohaterki się rozstały. Gaba przyjęła tę wiadomość neutralnie, nie zrobiło to na niej większego wrażenia. Wydawało mi się, że bardziej przejęła się Michasiem i ich związkiem, niż sobą.
    Coś mi podpowiada, że Gaba i Mateusz zejdą się pod koniec opowiadania ^^
    To tyle ode mnie, mam nadzieję, że nie będę musiała długo czekać na kolejny rozdział -,-
  • Katerina 13.10.2015
    Kilka błędów, ale nie to jest najważniejsze. Najbardziej nie spodobał mi się brak przeżyć wewnętrznych bohaterki. Niech ona poczuje wiece, gdyż sytuacja moim skromnym zdaniem tego wymagała. Prócz tego rozdział był dobry. Czekam na kolejny :) 4
  • Judy 13.10.2015
    Dziękuje za komentarze i niestety muszę się z wami zgodzić. Pisalam ten rozdzial na szybko i chyba nie zadbalam o wszystkie szczegóły. W miarę możliwości postaram się ten tekst troszkę zedytowac.
  • Judy 17.10.2015
    Tak jak wcześniej napisałam, tekst został trochę zedytowany (mam nadzieję, że na lepsze). Proszę jeszcze o komentarze!

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania