Na Moście i Pod

Na końcu mostu, po drugiej stronie rzeki, mieszkał na koniu przystojny królewicz, o kędzierzawej bujnej łysinie i przylepionym smutku do twarzy, gdyż śnił cały czas, o niespełnionym marzeniu.

  

Owe piękno, mieszkało na drugim końcu mostu, wodząc go wzrokiem, w każdym, zazwyczaj bardziej wysuniętym do przodu, szczególe. Aż pewnego dnia ów młodzieniec, doszedł tym razem do wniosku, że wciąż daleko stoi i nic nie robi, rzucając jeno myśli swoje, kaczkom na pożarcie, co pływały na grzbietach huczących bałwanów.

   

Nie myśląc długo, bo nie umiał dłużej, zeskoczył z klaczy i pobiegł wprost we wyśnione ramiona. Jednakowoż deski były przegniłe i na wpół zjedzone przez wilgotne korniki, dlatego przez szparę pomiędzy, zleciał do rzeki, rozkosznie rozbryzgując odnóżami, wołanie o pomoc.

  

Jednakowoż nie poszedł na dno, gdyż ujrzał, jak mu jego marzenie, podaje długą, tępą brzytwę, po której bez problemu – gdyż sobie wykombinował, że jest na chwilę, krasnoludkiem – wlazł wprost w objęcia wyczekanej, z nieco okrwawionymi dłońmi i jednym uciętym paluchem.

      

Pogadali trochę o wspólnej przyszłości, by wycałować wspólnie, co trzeba i tak dalej i na drugi dzień, było huczne weselisko na moście. Ów w czasie oczepin, uległ zawaleniu i wszyscy wpadli do rzeki, wesoło pluskając. Po chwili trochę mniej wesoło, bo trzepoczące ciała, zaczęły wyjadać krokodyle, a gdy skończyły, to tylko romantyczny szum rzeki czerwonej, słychać było.

  

Gady – po spożyciu gości – odpłynęły hen daleko, najedzone i nietrzeźwe, mając wrażenie, że są butelkami z wiadomością. Czekały biedne na brzegu, lecz jakoś nikt nie chciał otworzyć butelek, więc ze zgryzoty, połamały zęby.

     

Tylko para młoda, niczym z młodej, gorącej lokomotywy, ocalała, więc wyszli na wierzch, jedno na drugim pod pogięte przęsło, by próbować zwiększyć zaległości ludnościowe, wokół.

     

Kiedyś powstanie tu duże miasto, pełne pomników potopionych i wszyscy będą żyć długo i szczęśliwie, do czasu, aż pewnego razu, na końcu nowego mostu, po drugiej stronie nowej rzeki, zamieszka przystojny królewicz w samochodzie, o kędzierzawych okrągłych kołach i przylepionym smutku, do wstecznego lusterka, w którym będzie widział marzenie, z tępą lub nie, brzytwą.

Średnia ocena: 3.4  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (5)

  • Mniszka wczoraj o 20:41
    Za długie.
  • Pulinaaa 8 godz. temu
    Spierdalaj
  • Pulinaaa 8 godz. temu
    Bardzoooooo„Twoja opowieść pachnie snem, w którym rzeczywistość przysiada na skraju mostu i moczy nogi w rzece absurdu.
    Czyta się ją, jakby każde słowo miało własny kręgosłup, a zdania chodziły po świecie jak istoty żywe.
    Piękna, dziwna, pełna smutku i żartu !Jakby ktoś spróbował naprawić bajkę za pomocą brzytwy i marzenia.
    Zachwyciłeś mnie tą historią.
    Kurde nooo przysiadlam 🥺🥺🥺🥺🥺🥺❤👌👌❤❤❤❤❤❤❤
  • Pulinaaa 8 godz. temu
    I oczywiscie piateczke idziew Twija Strone!
    Doceniam prawdziwosc i realizm w swiecie obludy i falszerstwa!!!Piona,kuzwa naprawde piona!!!
  • Marzena godzinę temu
    Cóż same smutne królewicze do okoła. Wolę takich normalnych.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania