Poprzednie częściArtysta z blizną - rozdział 1

Artysta z blizną - rozdział 3

Maciej był zachwycony. Obrazy, które Sebastian dostarczył mu wczoraj, przerosły jego oczekiwania. Nie spodziewał się, że chłopak ma takie umiejętności. Został obdarzony talentem naprawdę sporych rozmiarów. Nie mógł uwierzyć, że akurat on go odkrył. Szczęście w końcu zechciało zapukać pod jego adres. Z jego znajomościami i z umiejętnościami Sebastiana, istnieje duża szansa, że godziwe pieniądze wpadną w jego ręce. Styl, który miał ten chłopak, zagra na jego korzyść. Miał w sobie to coś. Branża artystyczna kochała dziwaków i indywidualistów. Sam talent to nie wszystko. Nie możesz zlewać się z tłumem. Sebastianowi to nie groziło. Oczywiście dla zwykłych śmiertelników niczym się nie wyróżniał, jednak specyfika branży, do której miał wkroczyć, od razu dostrzeże w oczach Seby kształt jego duszy. Maciej miał przed sobą złote rozdziały swojego życia. W euforii posypał kreskę w pracowni, która już od jutra miała stać się nowym miejscem pracy Sebastiana.

– Troszkę inaczej niż u mnie – stwierdził Sebastian, rozglądając się po pracowni Macieja.

– Przyznam, że jestem zadowolony z tego miejsca – dumnie rzekł nauczyciel. – Lata temu włożyłem sporo serca i pieniędzy, aby czuć się tu jak na innej, własnej planecie. To mój świat, ale jeżeli ten zewnętrzny mamy podbijać razem, to również i twój.

– Wystarczyłaby mi moja piwnica – skwitował bez emocji. – Ale dobrze. Jeżeli nalegasz, będę malował tutaj. Wszystko mi jedno.

– Grunt to dobre podejście – z lekką ironią powiedział Maciej – Do rzeczy. Byłem przekonany, że na początku będziesz potrzebował mojej pomocy. Z tego powodu tak mocno nalegałem, abyś pracował u mnie. Wydaje mi się jednak, że nie ma takiej potrzeby. Radzisz sobie nad wyraz dobrze. Dostaniesz więc troszkę większy kredyt zaufania. Możesz malować w ciszy. Nie będę ci przeszkadzał. Niech twój artyzm rozjaśni to pomieszczenie – zażartował Maciej.

Seba zmusił się jedynie do sztucznego uśmiechu. Udawał zainteresowanego, kiedy jeszcze przez dłuższą chwilę Maciek dzielił się z nim swoimi spostrzeżeniami. Odetchnął jednak z ulgą w momencie, w którym mężczyzna opuścił pracownię. Mógł w ciszy zająć się tym, po co tutaj przyszedł. Kiedy przygotował swoje stanowisko pracy i zasiadł do malowania, wyłączył się całkowicie. Fantazja, którą podczas wykonywania zwykłych czynności starannie ukrywał, zawsze wychodziła na powierzchnię, gdy zostawał sam na sam z płótnem. Nie każde jego oblicze było z nim zaprzyjaźnione, lecz z tym artystycznym przynajmniej nie darł kotów. Zawsze coś. Jednak nie tylko z tego powodu czuł się dzisiaj nie najgorzej. Randka z płótnem nie była jedyną niedzielną przyjemnością. Wieczorem czekała go kolacja z Paulą. Uśmiechnął się w myślach.

– Widzę, że poszło ci dzisiaj nie najgorzej – uśmiechnął się Maciek, widząc efekty pracy wykonanej pod jego nieobecność.

– Może być – wzruszył ramionami Seba.

– Już nie bądź taki skromny, młodziutki. Wykonałeś dobrą robotę. A teraz nagroda – mężczyzna wyciągnął z kieszeni saszetki

z białym proszkiem. – Nie ćpam.

– O, aniołek się znalazł – roześmiał się Maciej. – Spokojnie. Tu nie jestem twoim nauczycielem. Zresztą, nie jestem nim w ogóle. Już ci tłumaczyłem, na jakiej zasadzie pracuję w tej śmiesznej placówce.

– Chyba się nie zrozumieliśmy. Nie, znaczy nie. Mogę ewentualnie panu to wyrecytować – szorstkim głosem odpowiedział Seba.

– Już się tak nie denerwuj. Jasna sprawa. Każdy potrzebuje czasu na aklimatyzację. Skosztuję za nas dwóch – roześmiał się na głos. – Nie może się przecież zmarnować. Zostaniesz jeszcze na chwilę?

– Spieszę się. Do widzenia – wyszedł, nie czekając na odpowiedź.

Maciej jedynie się uśmiechnął. „Przynajmniej nie będę się nudził z tym gówniarzem” – pomyślał, po czym posypał sobie obiecaną podwójną porcję.

 

W duchu był z siebie dumny. Odmówił. Odmówił swojej słabości. Odmówił, mimo że diabeł stróż, słysząc propozycję Macieja, darł się mu do ucha, aby skosztował białej ścieżki. Nie zrobił tego. Z czystym sumieniem ruszył na umówione spotkanie z Pauliną. Postanowił nie niepokoić jej nowinami o poznanym hobby Maćka. Wystarczy, że będzie się pilnował. Nie zawiedzie jej.

Sebastian wracał do domu w dobrym humorze. Randka z Pauliną miała satysfakcjonujący przebieg. Dodatkowo w dalszym ciągu cieszył się z powodu okazanej silnej woli podczas rozmowy z Maciejem. Wytrącić go z równowagi mogło jedynie spotkanie z rodzicami, którzy powinni już wrócić do domu. Nie spodziewał się jednak problemów. Pewnie jak zwykle pozostanie niezauważony.

– Gdzie byłeś? – zapytał go już przy wejściu ojciec.

– Tu i tam.

– Pytam, gdzie byłeś? – powiedział bardziej stanowczym głosem.

– W parku. Z Paulą i Łukaszem.

– Kłamiesz. Dzwonił jakiś gość. Twierdził, że jest twoim nowym nauczycielem i że zacząłeś malować pod jego okiem.

Seba zaklął w duchu. Zapomniał poinformować Maćka, że ich współpraca ma pozostać między nimi. Rodzice, a zwłaszcza ojciec,

byli ostatnimi ludźmi, którzy powinni się o tym dowiedzieć.

– Nawet jeśli, to co? Jestem dorosły.

– Ja ci dam dorosły. Mieszkasz u mnie? Żresz mój chleb? To chuja jesteś, a nie dorosły. Do nauki gówniarzu. Tłukę ci do łba od

dawna, że te twoje obrazy nadają się jedynie do kosza, a ty jak debil zamierzasz marnować na to jeszcze więcej czasu. Zabraniam ci spotykać się z tym gościem.

– Nie ma problemu generale – odpowiedział ironicznie. – Jak sobie życzysz. – Spokój, z jakim wypowiedział te słowa, wybił z rytmu ojca.

– Tylko spróbuj grać w chuja, szczeniaku. Wywalę cię stąd na zbity pysk.

– Przyjąłem.

Seba nie zamierzał przejmować się jego słowami. Był spokojny. Będzie musiał wprowadzić jedynie trochę więcej ostrożności.

Nie zamierzał rezygnować z nowego celu. Ukrycie tego faktu przed rodzicami nie będzie stanowiło większego problemu. Przez trzy dni może będą udawać detektywów, lecz później wszystko wróci do normy. Zresztą nie miał czasu na przejmowanie się nimi. Resztę wieczoru spędził wpatrzony w telefon. Wymiana wiadomości z Paulą odcięła go od świata zewnętrznego, tak jak niegdyś magiczne substancje.

Następne pół roku było zdecydowanie najlepszym w życiu Sebastiana. Jego związek z Pauliną rozkwitał, obrazy przynosiły mu coraz większą satysfakcję, a i oceny na końcowym świadectwie nie świadczyły o nim najgorzej. Również sfera emocjonalna znajdowała się w nie najgorszym stanie. Stronił od alkoholu, używając go jedynie podczas sporadycznych okazji, głównie w postaci wina w czasie spotkań z Paulą, nie ćpał i co najważniejsze od dłuższego czasu nie odczuwał takiej potrzeby. Terapeutyczne rozmowy z dziewczyną, której oddał serce, okazały się skutecznym zamiennikiem. Miał też już za sobą małe wernisaże, które spotykały się z pochlebnymi opiniami niewielkiej liczby gości zainteresowanych pracami młodego malarza. Zarobił dzięki temu niedużą sumę pieniędzy, rzucając ich pewną część ojcu na stół, co skutecznie zamykało mu mordę. W skrócie, Sebastian znalazł się w miejscu, o którym nawet nie marzył.

– Obawiam się trochę tego całego Wrocławia – rzucił Łukasz podczas ich pożegnalnego spotkania w restauracji.

– Będzie dobrze. Umówmy się – ty miałbyś sobie nie poradzić? – uśmiechnęła się Paula.

– Pewnie masz rację. Ale co ja będę robił bez was?

– Oj, zrobiło się słodko. Przecież nadal będziemy się spotykać. Co prawda nie tak często jak teraz, ale jednak. Serduszko

podpowiada mi, że nasza przyjaźń przetrwa.

– Ona rzadko się myli – uśmiechnął się siedzący dotychczas w ciszy Sebastian.

– No, ty o tym pewnie wiesz najlepiej. Zdam się więc na twoje przeczucie.

– I wiesz co? Po studiach zawsze możesz rozpocząć pracę w naszym mieście. „Miejscowy glina”. Będziesz postrachem

okolicznych zakapiorów – Paula tymi słowami, wywołała lekki uśmiech na twarzy Łukasza.

 

– Po raz kolejny zdam się na twoją wizję przyszłości. Ale dość o mnie. Jakie macie plany? W ostatnim czasie tyle się działo, że nawet nie mieliśmy czasu porozmawiać.

– Dostałam się na studia związane z architekturą. W naszym mieście. Super sprawa w sumie. Do tego zamierzamy zamieszkać razem. W małej kawalerce. Seba odłożył pewną sumę pieniędzy, a i moi rodzice na pewno chętnie okażą nam finansowe wsparcie. Powinniśmy sobie poradzić. – Uśmiechnęła się w sposób, który Sebastian najbardziej lubił..

– Więc wchodzicie na całego w „dorosłe życie”. A ty Seba?

– Ja, co?

– No, co zamierzasz robić?

– Będę dalej malować. Zarabiam na tym jakieś tam sumy, a studia, jak wiecie, nie są w mojej naturze buntownika. W najgorszym

wypadku zdam się na tę bardziej inteligentną połówkę – mrugnął okiem do Pauliny.

– Nie będzie takiej potrzeby – słodko odpowiedziała Paula.

– No, to co nam zostało? Proponuję wznieść toast za nasze wejście w ten przerażający świat – Łukasz złożył tę propozycję tonem

trochę uroczystym, a trochę ironicznym. Pozostała dwójka nie widziała przeciwwskazań.

Wszystko potoczyło się zgodnie z planem. Łukasz wyjechał kontynuować edukację, a młoda para wynajęła kawalerkę. Sebastian

postanowił odciąć się całkowicie od swoich rodziców. Mieli na niego zły wpływ. Zresztą rodzice Pauli byli dla niego tak dobrzy, że skutecznie w jego nowym świecie mogli uchodzić za jego prawdziwych rodziców. W jego nowym świecie. Powtarzał to zdanie dosyć często. Leżąca obok niego, w ich nowym łóżku, dziewczyna, wprowadziła go przecież w nową rzeczywistość. W życie numer dwa.

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania