Autobiografia, rozdział: Halko, tu psychiatra, czy zastałem potenżnego dzina?
Gadałem kiedyś jako konsultant infolinii Plusa z kolesiem, którego dane potem sprawdziłem i okazał się być psychiatrą. Przez pierwsze pół godziny rozmowy go targetowałem, ręce mi się już nawet zaczęły trząść, a on cały czas się dopierdalał, że czegoś nie wiem, nie umiem, że go okłamuję itepe. W końcu poczułem, że trafiłem go tekstem "Wstyd mi za samego siebie", on swoje, a ja wkoło Macieju "wstyd mi za samego siebie", bo czułem, że tym tekstem sączę krew z "warchlaka" jakbym mu cewnik do aorty wraził i po kropelce puszczał kap, kap, kap. Cała przyjemność "wstydu" po mojej stronie. Po godzinie rozmowy już trochę zaczynałem przysypiać, a on na końcu "oddał mi należyte honory", tekstem "Zdenerwował mnie pan". To nie był jedyny człowiek z tytułem psychiatry, który darł na mnie ryja.
Komentarze (2)
Podoba mi się szczególnie zwrot: "sączenie krwi":)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania