Autobiografia, rozdział: Inwokacja do Wiotkiej Snuji/Spiętej Cizi

ej, stwierdzam u Ciebie bordera, a może nawet dwubiegunówę. Oto bieguny: Spięta Cizia oraz Wiotka Snuja. Podobno są takie strategia uwodzenia jak złoto w gównie i gówno w złocie - tak mi się jakoś luźno skojarzyło. Możesz zrzucać winę na uzależnienie od kwasa, na swoich rodziców, chłopaka, który Ci nie wybaczył zdrady, ale problem jest w Tobie i tylko w Tobie. Miotasz się, próbując zranić pewnie jak największą liczbę osób. Sprawdzasz granice wytrzymałości psychicznej nie tylko ich, ale przede wszystkim swojej i powiem Ci jak to się najprawdopodobniej skończy: etap krzaków raczej ominiesz - jebniesz w kalendarz albo trafisz na ostre leczenie do psychiatryka, a tam nikt się nie będzie rozckliwiał nad ch*jowiutkim usposobieniem diwy - będą Cię zapinać w pasy i faszerować pigułami jak amerykańcy indyka na święto dziękczynienia. Nie grożę Ci, nie prorokuję, ale odwiedzałem już rzekomych ekspertów od narkotyków w szpitalu psychiatrycznym po próbach samobójczych - to byli kiedyś moi najlepsi przyjaciele, a dziś nie są już nawet cieniami własnej godności i ciekawości świata. Tak było z Młodym - perkusistą Biedroneczek - wielkie plany, gigantyczne marzenia, a jak zaprosiłem go na chatę kiedy okazało się, ze wylądował na górnym śląsku, to nie potrafił zdania wyraźnie skleić i jeszcze mi wmawiał, że nie ćpa, kiedy wysypał mu się z kieszeni sprzęt do aplikacji heroiny. Żyłem trzy lata w Warszawie, więc wiem mniej więcej jak tam się ludzie zachowują - nie bez powodu się stamtąd wyprowadziłem - dwudziestocztero godzinne znajomości, a następnego dnia już Cię nie rozpoznają albo rzucają szybkie "Cześć" i sp*erdalają w długą, bo się boją własnego cienia i publicznej kompromitacji, która równoznaczna jest dla nich z końcem prawdziwego życia i rozpoczęciem trwania w bezduchu. Naoglądałem się zdegenerowanych narcyzów, którzy ciężko zarobione w korpo 1200 miesięcznie ładowali w ciuchy, dragi i perfumy, żeby tylko miasto o nich nie zapomniało i wiesz co? Miasto ma na nich totalnie wyjebane, bo miasto to konglomerat jednostek w ramach którego prawie wszyscy nie patrzą dalej niż na czubek własnego nosa. "Warszawa to zgniłe miasto" - tak mi powiedziała moja rówieśniczka - rodowita warszawianka, ta od manieczek i ziemniaków, bo stać ją najprawdopodobniej było na odrobinę szczerości - może jej się przypadkowo ulało, a może to była forma spowiedzi? Spoko, mi to nie przeszkadza - mnie możesz unikać, ale siebie nie unikniesz, a wiesz, co czuje osoba spięta pasami, która ma poczucie, że mózg jej zaraz wybuchnie, a sanitariusze tylko stoją nad nią z wrednymi uśmieszkami i kuksańcami oraz niewybrednymi docinkami dolewają oliwy do ognia? Przypomnij sobie moment, w którym czułaś się dziś bardzo źle - ten, przed samym rzyganiem, i wyobraź sobie, że ktoś Ci usta zatyka, żebyś nie mogła zwymiotować. Czaisz o co toczy się gra? Stracić życie, to jest pikuś przy tym jakie możesz se zgotować męki za życia. Krzaki? Krzaki to jest luksus ludzi wolnych. Dbaj o siebie. O swoją higienę psychiczną przede wszystkim.

 

Ja ambicje ratowania ludzi porzuciłem, kiedy zrozumiałem, że im bardziej próbuję pomóc, tym bardziej oni się na mnie obwieszają lub mnie atakują. Chcę, żebyś wiedziała, że możesz se spokojnie zdechnąć i nie będzie to miało większego wpływu na moje samopoczucie. Czytałem kiedyś taką książkę, w której autor sugeruje, że utrata kontaktu z kimś kogo się kochało jest gorsza od śmierci tej osoby, bo przecież większość ma poczucie, że coś zrobiła nie tak, że wciąż może to naprawić, zrobić inaczej, lepiej, szybciej. A ja nigdy nie mam takiego poczucia, bo choć zdarza mi się przepraszać, to od wielu lat mam poczucie, że zawsze daję z siebie 100% i mam dobre intencje. A Ty masz poczucie własnych dobrych intencji? Idę w zakład o co chcesz, że nie.

 

"Na złość mamie odmrożę sobie uszy." A odmrażaj se. Na zdrowie, kotuniu.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (5)

  • Canulas 25.03.2019
    Kolejny wyrurwisty kawałek mięcha, choć kilka literówek by się znalazło. A szkoda. No ale nic. Treść i tak zacna.
    Zapis na modłę listu, więc nie czepiam się wielkim liter przypersonalnych zwrotach.
    Slowem: najs dżob.
  • NihiluśSmurf 25.03.2019
    Jak to pisałem to wpadałem w takie mikrodrzemki, bo ostatnio mózg mi działa na takich obrotach i tyle prądu żere, że synapsy mi może przepalać, więc te literówki to pewnie stąd. Dzięki za zwrócenie uwagi. Coś ta autobiografia w Inwokacje się chwilowo przemieniła, ale w sumie to chyba ciekawy koncept, żeby każdy rozdział był trochę innym stylem nakrapiany.
  • Canulas 25.03.2019
    NihiluśSmurf, mi to leży. Lubię wszelkie formy dryfowania myśli, bo niosą autentyzm. Lubię strumienie na pełnej kurwie jak i te zabarwione nostalgią czy podszyte jakąś autoironią. Lubię takie spojrzenie na świat, Jest gites.
  • NihiluśSmurf 26.03.2019
    Dopiero teraz przeczytałem prawidłowo "wyrurwisty". No nieźle.
  • Canulas 26.03.2019
    NihiluśSmurf, taaa, wiadomix o co chodzi.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania