Batman (inaczej) cz.1
Była noc. Całe miasto ogarnęły egipskie ciemności. Tylko gdzieniegdzie słychać było szelest przemieszczających się po dachach budynków osób - Batmana i Batgirl.
Wybiła północ i musieli już wracać. Każdy z nich udał się w swoją stronę by jutro rano znów się spotkać. Robili tak codziennie - spędzali razem całe dnie aż do północy - to była ich bariera czasowa, która pozwalała im normalnie funkcjonować. Nigdy nie widzieli jednak osoby czającej się równie głęboko w mroku jak oni...
- Jak zwykle? - spytała Ruda kończąc rozmowę telefoniczną.
- Tak, przy pomoście - odpowiedział Batman rozłączając się i rzucając telefon na łóżko po czym wybiegł z domu zabierając kurtkę z wieszaka. Wsiadł na swój motor i pognał przez miasto by spotkać się ze swoją znajomą.
Gdy przybył na miejsce ona już czekała przed wejściem do wielkiego budynku - starego obserwatorium - które było ich miejscem ćwiczeń. Weszli do niego i zaczęli kolejny wspólny dzień.
Każdy ruszył do swoich ulubionych sprzętów - Ruda do maty gimnastycznej a Batman do strzelnicy. Ona robiła na niej przeróżne figury i wykonywała mnóstwo ćwiczeń, oczywiście wcześniej solidnie się rozgrzewając a on rzucał do oddalonej na właściwą odległość tarczy nożami oraz strzelał ze swojego łuku.
Gdy Ruda kończyła piąty przewrót w przód nagle usłyszeli spadający przedmiot gdzieś w głębi budynku. Obydwoje zatrzymali się jak zamrożeni i wpatrzyli w ciemność. Spojrzeli na siebie znacząco i ruszyli do przodu zabierając ze sobą rzeczy do obrony.
Usłyszeli przeraźliwy dźwięk, coś jakby na krawędzi kaszlu i dławienia, który zaczął odbijać się echem od ścian i wkrótce całe obserwatorium wypełniło się złowieszczym, jak się potem okazało, śmiechem.
Nagle z ciemności wprost przed nimi wyłonił się rażący zielony kolor, za nim czerwień ledwie widoczna w gęstwinie czerni budynku a na końcu stała przed nimi postać w całej swej okazałości - człowiek o skórze bladej jak kreda, jego oczy dookoła były całe czarne a na ustach i poza nimi widniała rażąco czerwona szminka. Zielony kolor, który ujrzeli jako pierwszy znajdował się na włosach.
Ruda przyjrzała mu się dokładnie i zauważyła, że miał szminką zrobiony uśmiech na całej szerokości twarzy mający zakrywać blizny znajdujące się na skórze – one również przedstawiały uśmiech.
Jej usta wykrzywiły się w grymasie strachu i współczucia, zarazem także przerażenia. Wystawiła swój nóż trochę bardziej do przodu by tamten go zobaczył.
- Zauważyłaś już moje blizny? Widzę, że masz nóż. Zapewne chcesz mi zrobić nowe. - rzekł szybko po czym wybuchnął śmiechem. Po chwili dodał mrugając okiem do Rudej - Jestem cały twój skarbie.
Ruda i Batman wymienili znaczące spojrzenia. W jej oczach dało się zauważyć czysty strach, nic więcej. W jego kryła się chęć walki.
Nagle tamten pstryknął palcami i zamknęły się główne drzwi. Ruda i Batman zdążyli się odwrócić i zauważyć dwóch facetów przebranych za klaunów, którzy zamknęli klapy. Za sekundę światło zgasło.
'Oni tam byli przez cały czas' uświadomiła sobie Ruda i przeszedł ją dreszcz.
Poczuła tylko jak czyjaś ręka zaciska się na jej ustach a w pasie obejmuje ją inna - była bezsilna.
Nagle poczuła ciepły oddech na swoim policzku jak ktoś szepnął jej do ucha: 'Lepiej nie krzycz'.
Rozpoznała głos i wyobraziła sobie jego obrzydliwy, pełen satysfakcji uśmiech.
Światła znów ukazały wnętrze budynku. Ruda od razu spotkała wzrok Batmana, który gdy tylko zauważył jej pozycję rzucił się do postaci, przez którą była uwięziona. Nie zauważył jednak dwóch klaunów stojących z tyłu, którzy złapali go za ręce i zatrzymali. Byli okropnie silni. Nietoperz szarpał się jakiś czas ale po chwili przestał uświadamiając sobie, że z nimi nie wygra.
- Zabawimy się? - spytała postać stojąca przed nim.
- Kim ty właściwie jesteś? - spytał Batman patrząc mu w oczy wzrokiem pełnym pogardy.
- Jestem Joker, mój drogi. A to mój prezent za dzisiejsze odwiedziny - oznajmił i przejechał nosem po policzku Rudej. - Prawda, że wspaniały?
- Zabierz od niej tę swoją brudną gębę! - wrzasnął Batman i znów zaczął się szarpać. Tym razem udało mu się uwolnić i już miałby w dłoniach jego chudy szkielet lecz zauważył co trzymał w ręce, którą obejmował Rudą - jej nóż.
- Tak się nie bawimy. - upomniał go Joker spokojnie, ciągle się uśmiechając, po czym zaczął się wycofywać. Z Rudą w objęciach. Zwrócił się do Batmana - Do zobaczenia wkrótce. - A zaraz potem do swoich klaunów - Chłopcy, koniec zabawy. Pożegnajcie się i lecimy.
Zniknął w ciemności. Batman rzucił się za nim lecz coś okropnie mocno uderzyło go w tył głowy. Upadł na ziemię i zasnął.
Gdy się obudził leżała koło niego karteczka:
Jutro. 10:00. W obserwatorium. Chcesz znów się zabawić?
Obok leżała karta z najzwyklejszej talii - narysowany był na niej Joker.
Batman sądził, że to jest za łatwe. Musiał jednak znów spróbować swoich sił i spotkać się z tym szaleńcem, który zabrał Rudą. Musi ją odzyskać. Nie będzie się cackał z tym klaunem.
Cały dzień intensywnie ćwiczył by jutro nic go nie zaskoczyło. Padł wyczerpany i obudził się perfekcyjnie wypoczęty następnego dnia. Dziś nic go nie zatrzyma.
Pojechał do obserwatorium.
Gdy Batman wszedł do środka stanął jak wryty. Pośrodku ich miejsca do ćwiczeń stał wielki tron królewski, na którym siedział Joker. Na nim w poprzek leżała kobieta w stroju czarno-czerwonym w kratę, z czapką błazna z dwoma pomponami. Obejmowała go za szyję.
- Kto to jest? - spytał. - Gdzie ona jest? - tym razem krzycząc.
- Jej już nie ma. - odparł spokojnie Joker i uśmiechnął się. - Powitaj Harley Quinn.
- Nigdy! - wydarł się Nietoperz. - Oddawaj ją klaunie!
- Nie tym tonem. - rzekł zdziwiony Joker i wstał, zrzucając Harley na ziemię. - Przepraszam złotko. - rzekł po czym ucałował jej dłoń, kłaniając się przy tym dostojnie a ona zasłoniła usta drugą dłonią i słodko się zaśmiała.
Barwa jej głosu przyjemnie łaskotała podniebienie. Batman zapragnął się uśmiechnąć ale powstrzymał się - nie miał ochoty na takie zagrywki.
Rzucił swoim nożem w Jokera, ten jednak zdążył odsunąć się w ostatniej sekundzie. Spojrzał na niego, wyrwał z tronu po czym wybuchnął śmiechem.
'Dla niego wszystko jest świetną zabawą' pomyślał Nietoperz i zauważył, że ten człowiek coraz bardziej go drażni.
- Jesteś taki przewidywalny - wyznał Joker i opadł bezsilnie na krzesło. Quinn usiadła mu na kolanach i złapała go za ręce. - Dzięki kochanie. - Pocałował ją w policzek a ona pisnęła.
Batman poczuł, że go mdli. Chciał jak najszybciej stąd uciec. Nie przyszedł tu jednak po to by oglądać zabawę nowej parki.
Zaczął iść w stronę Jokera i gdy był w połowie drogi uświadomił sobie co robi ale było już za późno, żeby się wycofać. Gdy tylko znalazł się przy nim chwycił go za kołnierz koszuli i podniósł, zrzucając przy tym Harley. Ona stanęła z boku zrozumiawszy, że na nic się teraz nie przyda.
- Oddaj mi ją! Teraz! - wykrzyczał mu prosto w twarz Batman i walnął pięścią w brzuch. Tamtego odrzuciło na fotel.
Nie zdążył nacieszyć się triumfem bo Joker znów wybuchnął śmiechem.
Zaczęła się walka.
Batman okładał pięściami swojego przeciwnika podczas gdy Quinn starała się go powstrzymać. Klauni zauważyli, że zaczyna się robić poważnie, więc ruszyli na pomoc. Nie zdążyli, ponieważ Nietoperz rzucił w nich wyrzeźbionymi w metalu nietoperzami. Obydwoje padli.
Harley rzuciła się na Batmana od tyłu oplatając go nogami w pasie i rękami na twarzy tak by nie mógł niczego zauważyć. Jednym szarpnięciem ciała odrzuciła go do tyłu i przewróciła na ziemię, zeskakując wcześniej by nie zostać przygnieciona. Gdy tylko dotknął plecami ziemi - usiadła na nim okrakiem i podniosła pięść by go uderzyć lecz on zablokował jej ruch i zrzucił ją z siebie jednym płynnym szarpnięciem. Nie udało jej się szybko pozbierać.
- Bijesz swoją towarzyszkę? Jesteś bardzo rozsądny. - przyznał Joker i uniósł brwi w geście pochwały. - Ja bym skupił się bardziej na mnie ale jak wolisz.
Batman skoczył więc do Jokera a tamten odsunął się pozwalając przeciwnikowi wpaść na wielki tron. Gdy udało mu się otrząsnąć, obrócił się i zauważył wycelowaną w swoją twarz lufę pistoletu.
- Czyje życie chcesz poświęcić? Wybieraj. Swoje - poprawił palec na spuście a za sekundę przyłożył pistolet do głowy Harley - czy jej?
Z jego twarzy nie schodził uśmiech.
- Ale...powiedziałeś, że nikogo nie skrzywdzisz. - przypomniała Quinn.
- Oczywiście, że nie, złotko. - odpowiedział i czule pogłaskał ją po policzku. - To tylko taki żart. Ale on nadal go nie rozumie! - wybuchnął po czym uderzył Batmana z całej siły pistoletem w twarz.
Tamtego znów odrzuciło na fotel. Powieki same mu się zamknęły. Zemdlał.
Komentarze (50)
Fanfic to fanfic. Fanfici się ocenia za treść a nie za bycie fanficiem.
I Ichi oceni to na 4. Bo nie było złe, raczej poprawne, zresztą Ichi nie oglądała batmana (no chyba, że 5 min na reklamach, kiedy leciała Incepcja się liczy) więc nie ma też porównania. Brakuje trochę wprowadzenia postaci, ale to też cecha fanficów, więc to raczej nie błąd.
Jest tylko trochę... Ichi nie wie jak to nazwać, ale naczytała się w życiu tyle fanficów, że jest uczulona na ten taki jeden, typowy sposób pisania ich. "Lubię tego bohatera i jest super, więc napiszę o tym bohaterze bo jest super i będzie super". Staraj się pisać bardziej bezosobowo. Jakbyś ich nie znała, ale jednocześnie wiesz o nich wszystko xD Ichi naprawdę nie umie tego wytłumaczyć xD
Ale film mnie nie interesował, więc w komiks nie zainwestuję. Szczególnie, że wolę Marvela, po prostu.
CBMG, też go ostatnio polubiłam xD
Ichigo-chan No widzisz :D On jest jednak fajny ^^ CBMG hahaha XD Niech będzie
Slugalegionu W sensie dla mnie? :) Możecie mówić do mnie jak chcecie tylko wpierw proszę o poinformowanie ;D
Numizmat No ja wiem ;____; I ja ubolewam ;___; W sumie to chyba już się do niego przekonałam na tyle by móc za nim tęsknić :'(
- empik.com
- http://merlin.pl/ksiazki/komiksy/browse/category/1,1655.html
- http://www.sklep.gildia.pl/
- http://www.fankomiks.pl/
- https://sklep.egmont.pl/komiksy/
- http://komikslandia.pl/
- http://aros.pl
- Chcesz wiedzieć skąd mam te blizny?
Teraz rozumiesz? Taki opis pomaga wydobyć na wierzch grozę postaci i brzmi zupełnie inaczej niż "Usiadł w fotelu i nachylił się nad ofiarą".
Mimo wszystko, dziękuję Ci bardzo za radę, jest naprawdę pomocna :) Miło mi, że chciało Ci się pisać takie długie pouczenie dla małolaty : ) Może się czegoś nauczy ;)
Są osoby, które mają do tego smykałkę i są takie, co radzą sobie gorzej ;) Ja na razie jestem bardziej w tej drugiej grupie, ale mam nadzieję, że kiedyś będzie mi szło chociaż znośnie ;D
Dziękuję za komentarze, miło mi : )
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania