Poprzednie częściBatman (inaczej) cz.1

Batman (inaczej) cz.23

Pomogła mu się pozbyć reszty wody i wróciła do łóżka. Zaczęła myśleć o tym, co by się stało, gdyby nie zareagowała w porę.

- Mam go dość. - Usłyszała koło siebie ponury głos Jokera. - Gdybym mógł, to pozbyłbym się go raz na zawsze przy pierwszej okazji. Wiedziałem, że on nie będzie taki, jak wszyscy inni - banalny. Trochę się pomęczę zanim zniknie z mojego życia.

Ruda słuchała tego wszystkiego co mówił, jak myślała, do siebie Joker, lecz nagle zwrócił się do niej:

- Co o tym sądzisz?

- Ja...nigdy go nie zabiję. Na mnie nie licz.

- Kogoś się wynajmie. On ma swoich ochroniarzy, a ja zdobędę klaunów.

- Miałeś już grupę, ale szybko się ich pozbył.

- Wiem, dlatego muszę skombinować większą grupę ludzi.

- Już po pierwszej - oznajmiła nagle Ruda. - Pójdę spać. Planuj sobie dalej śmierć Człowieka-Nietoperza, ale wiedz, że ja go nie zgładzę.

- Dobrze - odrzekł miło. - To się okaże - dodał pod nosem, chytrze się uśmiechając. - Dobranoc złotko.

- Dobranoc - odpowiedziała i ucichła.

On zasnął kilka minut po niej.

Obudził się w środku nocy i usłyszał czyjś głośny oddech. Zauważył, że okno było otwarte na oścież, a do pokoju wpadało światło księżyca. Poczuł, że wskoczyło na niego coś ciężkiego - zauważył kucającą na jego ciele kobietę. Jej przebranie przywodziło na myśl kota. Brakowało jej co prawda ogona, ale maska miała sterczące uszy i wąsy blisko nosa. Roześmiał się.

- Czyżby kotek zgubił właściciela?

- Uważaj na słowa - ostrzegła i przyłożyła pazury do jego szyi.

- Przyszłaś, by rozpruć mi gardło swoimi pazurkami? - jego głos zdawał się ją coraz bardziej irytować. Przejechała nimi lekko po jego krtani.

- Za niedługo. Dziś przyszłam cię ostrzec.

- Czemu ktoś, kto chce się mnie pozbyć, miałby mnie przed czymś ostrzegać? - spytał zbity z tropu.

- Twój koniec jest bliski, klaunie - oznajmiła i ścisnął jej gardło swoją kościstą ręką.

- Nigdy nie nazywaj mnie klaunem. - wycedził przez zęby i rzucił nią o ścianę.

Uderzyła o nią i upadła na cztery kończyny, jak kot. Gibka poza nie przywodziła na myśl niczego ani nikogo innego.

- Lepiej się szykuj - dodała i wyskoczyła przez okno.

Od razu do niego podbiegł i wyjrzał na zewnątrz, lecz nigdzie jej nie zauważył. Rozpłynęła się w powietrzu.

Zamknął okno i położył się z powrotem do łóżka.

- Co się stało? - spytała zaspanym głosem Ruda.

- Muszę szybciej obmyślić plan - wyjaśnił jej Joker i zamknął powieki, które próbowała otworzyć. Po chwili również zasnął.

 

Tym razem to ona obudziła się pierwsza i postanowiła, że odpłaci mu się za tamten cudowny poranek. Znów uświadomiła sobie, że była wtedy w ciele Harley, lecz wszystko dokładnie pamięta.

Zeszła na dół i zrobiła śniadanie. Jajecznica i kanapki na talerzach oraz herbata obok świetnie prezentowały się na tacy. Poszła z nią na górę. Położyła na szafce i wskoczyła na Jokera. On podniósł się gwałtownie i ścisnął ją za gardło.

Gdy otworzył oczy i spostrzegł, że to Ruda, szybko ją puścił.

- Wybacz...zły sen - wyjaśnił.

Przed oczami pojawiły się jej dawne koszmary. Wytrzeszczone oczy po chwili zaczęły na powrót stawać się normalne.

- Na pewno wszystko w porządku? - chciała się upewnić.

- Tak, już tak.

- Zrobiłam śniadanie - oznajmiła i lekko się uśmiechnęła.

- Właśnie zauważyłem - przytaknął i odwzajemnił uśmiech. - Z jakiej to okazji?

- Tak po prostu, chciałam się odwdzięczyć za tamten poranek po...tym wypadku - odpowiedziała i wskazała na bliznę na łydce.

- Nie masz mi się za co odwdzięczać, zostawiłem ci szramę na całe życie.

- Wydaje mi się, że to lubisz - odrzekła spokojnie.

- Wiesz...w nocy była tu pewna kobieta... - zaczął Joker.

- Czego chciała? - spytała opanowana Ruda.

- Ostrzegła mnie przed Batmanem.

- Czyli, że jest po naszej stronie?

- Nic na to nie wskazywało - odparł lekko zaniepokojony. - Wydaje mi się, że Nietoperz ma nową sojuszniczkę.

- W takim razie, czemu miałaby cię ostrzegać? - spytała zbita z tropu.

- Bym przygotował się na coś większego niż dotychczas prezentował.

Ruda zaczęła głębiej zastanawiać się nad nową znajomą Batmana - kim jest, skąd się wzięła i co robi u jego boku.

- Jak wyglądała?

- W sumie...była przebrana za coś w rodzaju kota.

Ruda wytrzeszczyła oczy.

- Kobieta...Kot? - spytała z niedowierzaniem.

- Można ją tak nazwać. Nie przedstawiła się.

Zaczęła od razu zbierać informacje i fakty na jej temat i układać w głowie.

'’Gibka, jak ja. Chce zabić Jokera, jak on'’ myślała i coraz mniej zaczynało jej się to podobać.

- Co w takim razie robimy?

- Musimy się przygotować - oznajmił Joker i ugryzł kęs kanapki. Jego usta rozeszły się w szerokim uśmiechu. - Jeszcze lepsza niż moja - przyznał.

Ruda ucieszyła się i zabrała za swoją porcję.

Po śniadaniu poszła się przebrać w strój Harley. Nie wiedziała czemu, ale poczuła, że musi.

Postanowiła, że skombinuje sobie jakąś broń. Od jakiegoś czasu zastanawiała się nad bardzo wymyślną.

- Za niedługo wrócę - oznajmiła i ruszyła do wyjścia.

Joker przeleciał po niej wzrokiem i uniósł brwi ze zdziwienia.

- Harley? - spytał a uśmiech zaczął wpełzać mu na usta.

- Czemu nie? - spytała zdeterminowana Ruda.

- Mi tam nie przeszkadza. - Uśmiechnął się i podniósł z łóżka. Dopiero teraz przyjrzała się jego ''pidżamie'' - składała się z zielonych szortów, perfekcyjnie pasujących do jego włosów. Chuda pierś była odkryta i dopatrzyła się na niej wielu blizn. Ogólnie nie prezentował się najgorzej.

- Wiem, dlatego wychodzę - odpowiedziała roześmiana i popędziła na zewnątrz.

Postanowiła skombinować sobie wielki młot. Znalazła gruby pień leżący na ziemi i poodcinała z niego niepotrzebne gałęzie. Znalazła trochę mniej grubą długą gałąź, która posłuży za rączkę. Poleciała do domu po druty i śruby i przytwierdziła pień do gałęzi. Za jakiś czas jeszcze ładnie go wygładziła i pomalowała na czarno-czerwono. Była teraz w pełni zadowolona.

Wzięła go do domu by pokazać Jokerowi, lecz nie zmieścił się przez drzwi. Zawołała go i zszedł na dół. Gdy tylko go ujrzał, wytrzeszczył oczy i szeroko się uśmiechnął.

- Ty rzeczywiście jesteś stuknięta! - roześmiał się i objął ją. - Dobrze ci idzie, złotko. Oby tak dalej.

Ruda poczuła się całkowicie spełniona. Zastanowiła się chwilę nad jego słowami i chyba rzeczywiście zachowywała się tak, jakby brakowało jej piątej klepki. Ze zdziwieniem stwierdziła, że zaczyna jej się to podobać.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania