Poprzednie częściBatman (inaczej) cz.1

Batman (inaczej) cz.11

Joker wstał najciszej jak potrafił i zszedł na dół do kuchni, by przygotować śniadanie. Nie umiał gotować, ale wiedział jak przyrządzić najzwyklejsze kanapki, musiało mu to wystarczyć. Chciał jakoś poprawić jej humor po wczorajszej akcji i rozweselić - postanowił więc, że namaluje na nich uśmiech. Znalazł ketchup i wykonał swój rysunek, bardzo się starał. W końcu to był jego znak rozpoznawczy. Herbata była letnia ale stwierdził, że i tak dobrze mu poszło. Zaniósł je na tacy na górę, do Harley. Gdy tylko skrzypnęły drzwi, zauważył jak się wybudza. Wyglądała jak anioł, wiedział jednak, że pod tą skorupą czai się żądna mordu kobieta. Położył je na szafce i podszedł do niej.

- Zrobiłem ci śniadanie. Musisz mi tylko wybaczyć, bo nie umiem nic przyrządzić i no...zobaczysz zresztą sama, złotko. - zdobył się na uśmiech i pocałował ją w czoło.

- Śnia...śniadanie? - spytała z niedowierzaniem i roześmiała się. – Pokaż, co zmontowałeś.

Podał jej tacę i usiadł obok. Ucieszył się, gdy zobaczył jak podczas kęsa jej usta rozchodzą się w uśmiechu. Gdy upiła łyk herbaty, odwróciła się do niego i pocałowała w usta.

- Umiesz cudownie przyrządzać, nie masz się czym martwić. - powiedziała i znów ugryzła kęs. Po chwili zniknęły obydwie kanapki, a herbaty zostało tylko pół kubka.

Odłożyła je na stolik i przybliżyła się do niego. Jej nos dotykał jego szyi, zaczęła go łaskotać.

- Widzisz, ja... - próbował coś powiedzieć, lecz za bardzo go rozpraszała. - zachowałem się wczoraj okropnie i...

- Oj nieważne, wybaczyłam ci już. Nigdy nie jadłam lepszego śniadania. - powiedziała i pocałowała go w szyję.

- Nie mogłaś mi już... - nie dokończył bo ich usta się połączyły. Ruda wpiła się w niego i objęła za szyję.

Wskoczyła na niego i po chwili położyła. Jej głowa była oparta na jego klatce piersiowej, a ręce na ramionach.

- Chciałem się ciebie spytać, a właściwie zaproponować... - zaczął i Harley gwałtownie podniosła się do pozycji siedzącej.

- Tak? - jej oczy zaświeciły się mocno.

- Pozbędziemy się dziś Batmana. - oznajmił w końcu, a ona pisnęła z radości i wyrzuciła ręce w górę.

- Nie żartujesz? - wolała się upewnić, ponieważ była cała rozentuzjazmowana.

- Nigdy więcej w tej sprawie. - zapewnił ją i przyciągnął do siebie, by pocałować. Znów na nim leżała. Jego ręce znalazły się na plecach Quinn lecz poczuła, że zaczynają zjeżdżać. Szybko je złapała i położyła na łóżku.

- Ręce przy sobie. – oznajmiła, gdy uwolniła się z pocałunku i roześmiała. Zeszła z Jokera i pobiegła do łazienki.

On za ten czas przebrał się w swoją ulubioną granatową koszulę z zieloną kamizelką i fioletowym garniturem. Założył czarny krawat na szyję i czekał, aż łazienka się zwolni.

Po kilku minutach pojawiła się Harley - ubrana w swój standardowy strój, miała również zrobiony makijaż. Wyglądała zniewalająco, aż chciało się dać jej zgładzić. Ruszyła w dół, a on do łazienki. Musiał trochę się orzeźwić i odświeżyć swój wygląd, chciał by Batman dobrze go zapamiętał w swoim ostatnim dniu. Nagle usłyszał, że ktoś wjeżdża na podjazd. Wyjrzał przez okno i zauważył czarną postać w pelerynie. Ten drań ich wyprzedził.

- Chyba pójdzie szybciej niż sądziłem. - rzekł i zawołał Harley. Wskazał jej okno.

Wyjrzała przez nie i ruszyła w stronę drzwi. Joker tym razem nie chciał jej zatrzymywać, ani krzywdzić. Niech robi to, co chce.

- Uważaj na siebie! - zdążył krzyknąć i usłyszał odgłos wystrzelonego naboju.

Jego serce prawie stanęło. Przepadła na zawsze.

Szybko podszedł do okna i zauważył, że nic jej nie jest. Opadł na ziemię i westchnął. To ona strzelała do Batmana. W końcu, Joker również wyszedł się zabawić.

- Witaj! Jak to miło, że zechciałeś nas odwiedzić! - przywitał się.

Huk.

Kula odbiła się od czarnego pancerza i Batman zaczął iść w ich stronę.

Huk.

- Spokojnie, złotko. - starał się ją uspokoić Joker. Położył dłoń na jej pistolecie i opuścił go w dół. Wycelowała w jego twarz. Zauważył w jej oczach żądzę mordu. Nie wystraszyła go, lecz bardzo pozytywnie zaskoczyła. Uśmiechnął się.

- Powiedziałeś, że mogę - powiedziała sucho.

- Daj mi tylko z nim porozmawiać. - poprosił grzecznie i odsunął pistolet od swojej twarzy.

Poprawił krawat i rzekł:

- Znów wpadłeś, by się z nami zabawić? - spytał i gdy tylko wybuchł śmiechem, Batman rzucił w niego metalowym nietoperzem. Miał szybki refleks i udało mu się schylić na czas, ciągle się śmiejąc.

- Nie chcę żadnych waszych gierek. Oddaj Rudą z powrotem i dam ci spokój - zażądał.

- Jak ją chcesz, to sobie weź. Życzę ci powodzenia. Jak widzisz, chyba nie ma ochoty do ciebie wracać - rzekł z nutą satysfakcji w głosie. Wiedział, że ma rację.

- Przekonamy się. - odpowiedział Batman i wystrzelił ze swojego pistoletu do Harley, lecz ona wygięła się zgrabnie w tył unikając kuli, by za sekundę powrócić do poprzedniej pozycji. Uśmiechnęła się.

Nietoperz zauważył, że ten uśmiech kogoś mu przypomina. Ten ktoś stał koło niej.

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania