Poprzednie częściCud - Wstęp i rozdział pierwszy

Cud - Rozdział drugi

Walka

 

- Magda, czy ty zwariowałaś? - zapytał Rafał, gdy powiedziałam mu o podjętej decyzji.

Oboje byliśmy w domu, w kuchni, która nie była wielka, ale na tyle duża, by pomieścić wieloosobową rodzinę. Karolina została w szpitalu. Jak się okazało, miała zapalenie płuc i poważną wadę serca.

- Nie - odparłam spokojnie. - Zwariowałabym, gdybym oddała ją do domu dziecka.

- Nie jesteś matką Polką! - krzyknął.

Rzadko kiedy podnosił głos, ale gdy to robił, trochę się go bałam.

- Jak to nie? Przecież jestem matką i to w dodatku z Polski. - Uśmiechnęłam się, chociaż wiedziałam, że to nie czas na żarty.

- Magda, do jasnej cholery! Nie możesz tego zrobić! - buntował się Rafał.

- Dlaczego? - zapytałam. - Przecież jest tyle rodzin, które adoptują dzieci i w dodatku mają swoje i jest dobrze, jakoś jeszcze się nigdy nie pozabijali. Gdybym miała możliwość, otworzyłabym tak zwany Rodzinny Dom Dziecka.

- Ale ja nie będę jej potrafił pokochać jak własną córkę, rozumiesz? Nie będę potrafił jej zaakceptować.

- Rafał... - Poczułam jak w moich oczach pojawiają się łzy. - Ta mała istota potrzebuje miłości. Potrzebuje matki i ojca. Przecież jest tyle dzieci, które czekają na dom, które pragną mieć prawdziwą rodzinę. Nie chcę, by Karolina była kolejnym takim dzieckiem. Ona już się do mnie przywiązała, a ja do niej. Dzisiaj bawiła się moim łańcuszkiem na szyi, wiesz? To było takie słodkie...

Westchnęłam, na mojej twarzy zakwitł uśmiech. Rafał odwrócił się ze złością.

- Rób co chcesz. Jak widać ja tu nie mam nic do gadania.

Po tych słowach wyszedł, trzaskając drzwiami.

- Mamo, czy wy się z tatą kłócicie? - Do kuchni weszła Julia - sześcioletnia dziewczynka.

Była bardzo podobna do mnie, tylko oczy miała po Rafale. Miała ciemne, długie i kręcone włosy.

- Nie, kochanie - odpowiedziałam, przytulając ją. - Tata po prostu... nie potrafi pewnej rzeczy zrozumieć.

- Chodzi o tą dzidzię, któlą znalazł Klis w swojej szkole? - zapytała.

- Tak, skarbie - odparłam. - Ona nas potrzebuje, wiesz?

- Ona nie ma lodziców? - spytała cicho Julia.

Skinęłam głową. W oczach dziewczynki dostrzegłam łzy.

- Tylko nie płacz - poprosiłam. - Wszystko będzie dobrze.

- Kocham cię, mami - odparła mała, całując mnie w policzek.

- Ja ciebie też, Juli - rzekłam, odwzajemniając pocałunek.

Kiedy po jakimś czasie Rafał wrócił, nie zaszczyciłam go choćby słowem. Rozumiałam go, ale gdzieś w głębi było mi przykro, że nie chce być taki jak ja. Że nie potrafi pokochać tego dziecka. Przecież nawet jej nie widział na oczy, a już myśli w ten sposób. - Jesteś na mnie zła? - spytał wieczorem, gdy po raz drugi uspokajałam telefonicznie Karolinkę, bo pielęgniarki nie mogły sobie dać rady.

- Nie. Jest mi tylko przykro. Nie widziałeś jej na oczy, a mówisz, że nie potrafisz jej pokochać?

Nie odpowiedział, a ja nie zamierzałam ciągnąć tego tematu. Wierzyłam, że sprawa sama się rozwiąże.

Średnia ocena: 4.8  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (6)

  • Akwus 24.01.2016
    "Gdybym miała możliwość, otworzyłabym tak zwany Rodzinny Dom Dziecka" - czujesz nienaturalność tej wypowiedzi? wywal "tak zwany" poważnie, będzie znacznie lepiej :)

    "Do kuchni weszła Julia - sześcioletnia dziewczynka." - to ile ma lat już wiemy z poprzedniej części. Dodanie po raz drugi świadczy, że nie wierzysz w inteligencję czytelnika, lub, że po prostu zapomniałaś już o tym :) Wtrącenie w pierwszej części, w Wypowiedzi jej syna było dużo ładniejsze stylistycznie niż wpisanie tego tutaj.

    "gdy po raz drugi uspokajałam telefonicznie Karolinkę, bo pielęgniarki nie mogły sobie dać rady." - nie czepiam się, nie jestem ekspertem, ale poważnie da się uspokoić kilku dniowe dziecko przez telefon???

    Fajnie zarysowujesz konflikt między nimi, nie odpuść tego, niech Rafał się nie zmienia, to doskonała linia konfliktu na całą historię.
  • Nox 24.01.2016
    Bardzo dobrze oddałeś postaci, będę do ciebie zaglądać :) 5
  • KarolaKorman 25.01.2016
    Też zwróciłam uwagę na uspokajanie przez telefon i nie bardzo sobie to wyobrażam, ale może w kolejnej części rozwiniesz ten wątek :)*
  • Celtic1705 25.01.2016
    Ten wątek nie zostanie rozwinięty. Wiem, że jest ciężko to sobie wyobrazić, tak realnie, ale w tej historii... Wiele rzeczy jest dziwnych.
  • KarolaKorman 25.01.2016
    Ok, liczę na Twoją wyobraźnię i będę czytać dalej :)
  • ausek 25.01.2016
    Dużo rodziców adopcyjnych ma problem, a właściwie strach przed tym, że nie będą umieli pokochać obcego dziecka. Dobrze, że poruszyłaś ten wątek. Nadaje realności całej historii. :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania