Cud - Wstęp i rozdział pierwszy

Witajcie.

Historia, której początek Wam wkleję, powstała dwa lata temu. Przymierzam się do jej wydania, ale żeby tego dokonać, potrzebuję poznać opinii nie tylko znajomych, ale także ludzi, którzy będą bądź są bezstronni. Jeżeli historia się nie przyjmie, dalsze rozdziały nie będą się pojawiać. To taki mały test, w zasadzie dla mnie samej. Pozdrawiam, życząc miłej lektury.

 

Wstęp

 

Historia, którą chce wam opowiedzieć wydarzyła się naprawdę. Jest to opowieść o pewnej małej istotce. Promyku dającemu wszystkim nadzieję. Iskierce, która walczyła aż do ostatniej chwili. Nie piszę jej po to, by wszystkich zdołować. Chcę Wam pokazać, że coś takiego może spotkać nie tylko mnie, ale każdego człowieka i że dzięki prawdziwej wierze można przezwyciężyć wszystko.

 

Rozdział pierwszy

 

Znaleziona

 

- Tak? - spytałam.

Dzwonił Krystian - mój syn będący na drugim roku w seminarium.

- Szczęść Boże, mamo - usłyszałam.

Uśmiechnęłam się. Zawsze się tak ze mną witał.

- Witaj, synu. Stało się coś?

- Tak. Z chłopakami znaleźliśmy na ulicy niemowlę.

- Co takiego? - Pobladłam gwałtownie. - Jak to? Gdzie? Kiedy?

- Wyszliśmy przed seminarium. Leżała na ziemi, tak wymarznięta, że nawet nie była w stanie płakać. Znaleźliśmy ją pół godziny temu, ale nie wiemy jak sobie poradzić.

- Zaraz będę - oświadczyłam. - Postaram się być jak najprędzej.

- Dziękuję, mamo.

Gdy się rozłączył, spojrzałam na Rafała.

- Co się stało, Magda? Dzwonił Krystian?

- Tak - odrzekłam. Byłam tak zdenerwowana, że miałam problem z normalnym mówieniem. - Jadę do seminarium. Znaleźli niemowlę na ulicy. Ktoś musiał je porzucić.

Rafał też pobladł.

- Jedź - rzekł krótko.

Kiedy godzinę później znalazłam się w seminarium, Krystian już na mnie czekał. Był wysokim, ciemnowłosym, niebieskookim chłopakiem. Tak strasznie przypominał Rafała, że momentami zastanawiałam się, który jest który, byli tak do siebie podobni.

- Chodź, mamo - powiedział.

Następnie ujął moją dłoń i wprowadził do swojego pokoju, gdzie dwóch chłopaków klęczało na ziemi przy łóżku, na którym leżała mała postać. Aż mi się serce ścisnęło na jej widok.

- Odsuńcie się - powiedziałam. - Niech któryś z was skoczy do kiosku, kupi pampersy i bebiko jedynkę.

- Bebiko? - zdziwił się jeden.

- Mleko w proszku - wyjaśniłam, biorąc dziecko na ręce.

Była tak słaba, że nawet nie płakała, tylko kwiliła cicho.

- Już dobrze, już - mówiłam, kołysając ją. - Cii, skarbie. Nie płacz. Kris, zagotuj wody.

Chłopak bez słowa wyszedł. Gdy wrócił, spojrzał na mnie.

- Mamo, jak to robisz? Ona nawet nie kwili.

- Stara metoda - odparłam. - Wsadziłam jej swojego palca do buzi.

- Prawda, z Julą też tak robiłaś przecież.

Uśmiechnęłam się. Minuty mijały, a chłopacy nadal nie wracali.

- No nareszcie - odezwałam się po jakimś czasie.

- Co tak długo, Kacper? - zapytał Krystian.

- Bardzo przepraszamy, ale nie mogliśmy znaleźć tego mleka.

- Rozumiem. Już, maleńka, zaraz dostaniesz jeść, taak.

- Krystian, twoja mama jest niesamowita - rzekł po jakimś czasie Kacper, gdy mała zasnęła. - Ja bym sobie nie dał rady.

- Wiem o tym. - Kris uśmiechnął się. - Moja mama jest jedyna w swoim rodzaju i właśnie to czyni ją wyjątkową.

Poczułam, że się czerwienię.

- Słuchajcie, ale co z nią dalej? Trzeba jej jakieś imię wymyślić - rzekł nagle drugi kleryk.

- Karolina - odparłam, obserwując uśpioną twarz dziewczynki.

Krystian spojrzał na mnie, ale nic nie powiedział. Ja natomiast zamyśliłam się głęboko. Kochałam dzieci. Pierwsze spojrzenie na tą małą wystarczyło, bym zrozumiała, że prędzej umrę niż oddam Karolę do domu dziecka.

- O czym myślisz, mamo? - zapytał Krystian.

- Będę o nią walczyć - powiedziałam. - Kris, kocham ją.

Moje słowa wywarły na wszystkich ogromne wrażenie.

- Mamo, ale ty... - zaczął zaskoczony chłopak. - Jula... Ona ma dopiero sześć lat.

- Poradzę sobie - odpowiedziałam. - Ale nie oddam jej, rozumiesz? Myślę, że... to nie przypadek, że znalazła się akurat tutaj.

- Sugerujesz coś? - zdziwił się.

- Nie... Myślę, że nie - odparłam wolno. - Nie wiem.

Po chwili milczenia odezwałam się:

- Trzeba jechać z nią do szpitala i zrobić podstawowe badania. Jak myślisz, ile ona może mieć?

- Nie wiem... Z dwa dni na pewno.

- Zobaczymy, co powiedzą w szpitalu – rzekłam, biorąc ją znów na ręce.

Nawet się nie obudziła. Wiedziałam, że nikt nie odwiedzie mnie od tego, co postanowiłam.

Średnia ocena: 4.8  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (6)

  • Akwus 24.01.2016
    Planujesz to wydać powiadasz? No to planuje, planuj...

    Planuj i w przerwach stale pracuj nad warsztatem, a na pewno się uda :) Ważne by autor nigdy się nie zafiksował, że pisze dla siebie. To jest jak picie do lustra. Pisze się dla innych, więc jeśli masz chęć publikowania, to trzymaj się tej chęci i rób wszystko by się ziściła!

    A teraz technicznie:
    Całość składa się niemal wyłącznie z dialogu. Lubię dialogi - uwierz - bardzo je lubię, najbardziej lubię jak załamują opisy, popychają akcje do przodu, dodają dynamiki. Tu bardzo chętnie polubił bym opis przełamujący dialog :D To nie zarzut, stwierdzam tylko jak odbieram. Jeśli to w pełni świadomy zabieg, to ok. Pytanie co zyskujesz takim słownym ping-pongiem?

    Ogromny plus za to, że już w pierwszych akapitach, dowiadujemy się: gdzie, z kim, kiedy i po co jesteśmy! Mega ważna sprawa, o której często autor zapomina. Wiem, że motywem przewodnim będzie mała dziewczynka, a najpewniej próby Magdy o jej zatrzymanie. Powtórzę raz jeszcze - pod względem strukturalnym, ten rozdział jest MEGA.

    Nawet jeśli nie jest to totalnie moja tematyka, to zafascynowałaś mnie stroną warsztatową i będę śledził, by się dowiedzieć, czy to nie przypadek, lub by się po prostu trochę podszkolić samemu :) Co więcej, jeśli kolejne rozdziały będą tak dobre, to będę miał mega materiał by pokazywać ludziom jako przykład na warsztatach!

    Zostawiam 4 i czekam dalej :)
  • Celtic1705 24.01.2016
    Dziękuję Ci za tak obszerny komentarz. Nie zdradzę szczegółów historii. Przyznam tylko, że mnie samej podczas pisania było strasznie ciężko, jako że od samego początku fabułę miałam w głowie od początku do końca.
  • KarolaKorman 25.01.2016
    Kiedyś myślałam o napisaniu czegoś podobnego, ale gdzieś ten pomysł uciekł mi z głowy, a ty mi o nim przypomniałaś. Ciekawy pomysł i pośledzę, jaki będzie finał tej historii. Imię dziewczynki mnie ujęło więc tym bardziej jestem ciekawa :)*
  • ausek 25.01.2016
    Wybrałaś sobie, wbrew pozorom, trudny temat, bowiem ciężko jest opisać uczucia ludzi postawionych w takiej sytuacji. Każdy z nas zachowałby się pewnie trochę inaczej, a to daje Ci duże pole manewru. :) Ciekawi mnie jak pokierujesz tą sytuacją. ;)
  • Alicja 04.02.2016
    Świetny początek, który mnie ujął. Gratulacje pomysłu. Czekam na dalsze części i przy okazji zapraszam do mnie.
  • Lucinda 18.02.2016
    Już skończyłaś już tę serię, jak zauważyłam na stronie głównej, ale postanowiłam zajrzeć. Widać, że wszystko tu przemyślałaś, zamieściłaś wszystkie potrzebne informacje, nie za dużo, nie za mało. Jak już mówił Akwus, zapowiadasz, co będzie tematem historii. Tak więc pod tym względem jest bardzo dobrze. Czytało się lekko, nie nudziłaś, pomysł również jest ciekawy, dobry początek. Do samej fabuły odniosę się może szerzej innym razem. Wyłapałam tylko jeden drobny błąd:
    ,,kołysając ją" - ,,kołysząc". 5:)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania