Poprzednie częściCud - Wstęp i rozdział pierwszy

Cud - Rozdział dwunasty

Piosenka

 

Mijały dni i tygodnie. Tak jak przypuszczałam, moja iskierka dała sobie radę i bardzo szybko przystosowała się do obecnej sytuacji. Gdy o tym myślę, z uśmiechem wspominam jak czytała po nocach książkę, którą czytałam wszystkim moim dzieciom – „Oskara i Panią Różę” i jaka była z siebie dumna.

- Mamusiu! - zawołała pewnego dnia. - Mogę ci coś zaśpiewać?

Spojrzałam na nią z lekkim zdziwieniem.

- Oczywiście - odparłam.

Ku mojemu ogromnemu zaskoczeniu zaczęła śpiewać piosenkę, którą sama strasznie lubiłam.

- - Skąd ty... - Urwałam w pół zdania.

Nie mogłam wyrzec nic więcej. Głos Karoliny dosłownie mnie urzekł. Kiedy skończyła, przytuliłam ją mocno.

- Ładnie, mamusiu? - spytała cicho.

- Ślicznie - odpowiedziałam szczerze wzruszona. - Nie sądziłam, że tak cudownie ci wyjdzie. Powiedz tylko, skąd znałaś słowa?

- Nauczyłam się - odpowiedziała. - Mama niedawno to włączyła przecież.

- Faktycznie - odezwałam się, opadając na łóżko.

Coś mi się nagle przypomniało. Gdy włączyłam ową piosenkę, Karolinka sama ją później włączała, a ja nie miałam jej dość, więc nie protestowałam.

- Mam pomysł! - zawołałam nagle, wstając i wybiegając z pokoju.

- Mamusiu, gdzie idziesz? - zapytała dziewczynka.

- Poczekaj, zaraz wrócę - uspokoiłam ją.

Chwilę później wróciłam z laptopem, którego postawiłam na stoliku.

- Zaśpiewasz ze mną „Pięknie żyć”? - zapytałam, odwracając się w jej stronę.

- Och taaak! - zawołała radośnie. - Mama naprawdę chce? Naprawdę?

- Tak - odpowiedziałam z uśmiechem.

Dziewczynka podbiegła do mnie i zarzuciła mi ręce na szyję. Po chwili rozpoczęłyśmy mały koncert. Jak na pierwszy raz szło jej naprawdę nieźle, a kiedy doszłyśmy do ostatniego refrenu, gdzie trzeba było się rozdzielić, kompletnie mnie zagięła. Dawno nikt ze mną tak czysto nie śpiewał jak ona.

- Cudownie! Fantastycznie! - zachwycałam się, kiedy skończyłyśmy. - Karoliś, jesteś niesamowita!

Ucałowałam ją we włosy. Byłam naprawdę pod wrażeniem.

- Ty też, mamo - odparłam, lekko zakłopotana.

- Oj tam oj tam. - Uśmiechnęłam się. - Jak, śpiewamy jeszcze raz?

- Taak! - zakrzyknęła radośnie.

Druga próba wyszła jeszcze lepiej niż poprzednia. Dziewczynka naprawdę kochała śpiew, było to po niej widać. Kiedy skończyłyśmy, załączyłam kolejną piosenkę, z której zawsze się śmiałam.

- Ksiądz mi zakazował, żebym nie całował w przedziałek, w przedziałek. A ja sobie muszę uradować duszę w poniedziałek, w poniedziałek - zaśpiewałyśmy jednocześnie.

Byłyśmy w połowie piosenki, gdy nagle drzwi otworzyły się i wszedł... Krystian.

- Co, co ja? - zapytał.

- Ksiądz mi zakazował, żebym nie całował po świńsku, po świńsku. A ja sobie muszę uradować duszę...

- Po chińsku, po chińsku - dokończyła za mnie Karolina, skacząc jak mała sarenka.

- Jesteście okropne - skwitował Krystian, kiedy skończyłyśmy.

- Przepraszamy, księże Krystianie, wybacz nam to zachowanie - powiedziałam, patrząc mu prosto w oczy.

- Więcej nie będziemy, jeśli przebaczenie dostaniemy - dodała mała.

- Kocham was - odparł chłopak z uśmiechem, poczym spoważniał.

Wiedziałam dobrze, dlaczego taka powaga. Musiał wyjechać na misję i to właśnie był ten moment.

- Mamo, na mnie czas - rzekł, a ja poczułam, że moje oczy robią się mokre. - Pobłogosław mnie, proszę.

Spełniłam jego prośbę, lecz wcale nie było mi łatwo.

- Niech ciebie strzeże, chroni, prowadzi, umacnia Bóg Wszechmogący, Ojciec, i Syn i Duch Święty. Amen.

- Amen - powtórzył, a ja nie wytrzymałam i rozpłakałam się.

- Nie płacz, mamo - poprosił błagalnie. - Nie płacz.

Spojrzałam na niego przepraszająco, odetchnęłam spazmatycznie.

- Uważaj na siebie - poprosiłam cicho. - Proszę cię, Kris.

- Postaram się, mamo - odpowiedział. - Kocham cię. Z Bogiem.

- Ja ciebie też kocham, synu - odparłam i wróciłam do Karoliny.

- Mamo, gdzie jest Kris? - zapytała.

- Musiał wyjechać bardzo daleko, wiesz? - odpowiedziałam, siląc się na normalny ton głosu. - Ale on wróci, na pewno.

Po tych słowach przytuliłam ją. Tak strasznie się bałam o Krystiana, jednak wierzyłam, że wszystko będzie dobrze.

* * *

Nadszedł czerwiec. W okolicy był organizowany piknik dla rodzin, na który się udałam z małą. Po jakimś czasie ogłosili, że będzie mały mini playback show, na którym rodzice z dziećmi będą mogli wystąpić.

- Karo, zaśpiewamy? – spytałam.

- No... nie wiem... Dawno nie... ćwiczyłyśmy tego... - odpowiedziała.

- Nie bój się – uspokoiłam ją. – Wszystko będzie dobrze.

Po chwili doszłyśmy do porozumienia, dziewczynka się zgodziła, a ja poszłam nas zgłosić. Nadeszła chwila występu. Miałyśmy śpiewać „Pięknie żyć”. Trochę się bałam, ale wierzyłam, że dziewczynka sobie poradzi.

- A teraz na scenę zapraszamy Magdę Ziemiańską z jej córką Karoliną, które zaśpiewają piosenkę pod tytułem „Pięknie żyć”.

Rozległy się brawa, obie weszłyśmy na scenę. Miałam jednak wrażenie, że Karolina trzęsie się bardziej niż ja.

- Gotowa? – spytałam ją szeptem.

- Mhm – odparła i wtedy się zaczęło.

Mimo stresu, który dziewczynka odczuwała dobrnęłyśmy do końca. Piosenka wyszła naprawdę dobrze. Kiedy skończyłyśmy, rozległy się ogromne brawa, a do nas podeszła pani prowadząca.

- Mam parę pytań do mamy – odezwała się.

- Tak? – spytałam, chwytając małą za rękę.

- Pani Magdo, naprawdę, wykonałyście wspaniale tą piosenkę. Ile nad nią pracowałyście?

- Tak naprawdę to dawno jej obie nie śpiewałyśmy i to był taki spontan – odpowiedziałam lekko zakłopotana.

- Rozumiem – odpowiedziała kobieta, po czym zwróciła się do Karoliny.

- Karolinko, a jak tobie się śpiewa z mamą?

- Bardzo lubię z mamą śpiewać – odpowiedź dziewczynki była krótka, lecz treściwa.

Uśmiechnęłam się i mocno ją przytuliłam.

- No dobrze. Na chwilę dziękujemy. Prosimy, żebyście zajęły miejsca na widowni i zaraz będzie ogłoszenie wyników.

Gdy wracałyśmy na miejsca, znów zaczęto nam klaskać.

- Mami... – szepnęła, kiedy usiadłyśmy.

- Tak? – zapytałam. – Było dobrze.

- Troszkę się bałam – wyznała. – W tym... Pięknie żyć.

- Wiem, tam u góry – odpowiedziałam.

- Bałam się, że nie wyciągnę – wyznała dziewczynka.

- Nie było tak źle – odparłam z uśmiechem.

- Jak było? – zapytała mała.

- Dobrze – powiedziałam.

- Ale nie tak jak wcześniej, prawda?

- No wiesz, to był spontan, więc… - Moją wypowiedź przerwała prowadząca.

- Cii... – szepnęłam.

- Pierwsze miejsce w naszym mini playback show zajęła Karolinka ze swoją mamą Magdą. Zapraszamy!

Z mojego gardła wydobył się pisk radości, zaczęłyśmy się obie ściskać.

- Mamo, dziękuję... – szepnęła dziewczynka.

- Nie, to ja dziękuję – odparłam, całując ją we włosy.

W nagrodę otrzymałyśmy dyktafon. Stwierdziłam, że to będzie naprawdę przydatny sprzęt. Do domu wróciłyśmy rozśpiewane i radosne.

„Świat jednak potrafi być piękny” – przeszło mi przez myśl.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • KarolaKorman 04.02.2016
    Fajnie jak mama z córką robią coś wspólnie, a jeszcze jak ktoś to docenia, to już mały sukces :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania