Poprzednie częściDemoniczny bar, prolog

Demoniczny bar, rozdział 2 , cd

***

Stanęłam przed wejściem do restauracji, która z zewnątrz sprawia wrażenie drogiej niczym hotel Hiltonów. W prawdzie pieniądze nie grają tu roli, zarówno mnie, Bast i Dupokija stać na posiłki w takich miejscach, ale tym razem chodziło o pokazanie się. Wiem, że Dupokij specjalnie zaproponował to miejsce, bo wiedział jak nie znoszę udawać, jak wspaniale się bawię.

Gdy weszłam do środka od razu podbiegł do mnie gość z obsługi żeby zabrać od mnie płaszcz.

- Jestem tu umówiona z Bast Salvador i Markiem Youngiem- Odpowiadam uśmiechając się. Ludzie często spoglądają na moją siostrę z niedowierzaniem gdy się im przedstawia. Moje imię już nie wywołuje takiej sensacji, bo niewielu je kojarzy.

- Pani…?

- Naamah Salvador

- Ah, tak, tak, witamy w naszych skromnych progach. Trzeci stolik od podium orkiestry, przy oknach.

Nie musiał mi tłumaczyć. Wyczuwałam obecność Bast i za pomocą tego trafiłabym do niej. Czułam także Dupokija i w moim odczuciu było to nieprzyjemne doznanie. To tak jakbym musiała spędzać czas przy zgniłym serze i nie wolno byłoby mi się skrzywić.

- Cześć wszystkim- Przywitałam się gdy stanęłam przed właściwym stolikiem. Mark żadnym ruchem nie zdradził wcześniej, że mnie zobaczył, chociaż oboje wiedzieliśmy, że było inaczej.

- Cześć siostro. Jak było w pracy?- Pyta Bast, której humor wyraźnie się poprawił od wczoraj.

- Witaj Naamah- Odpowiedział Mark. Jak zwykle w jego ustach moje imię brzmi „Najma”. Ciekawe czy robi to specjalnie czy ma problem z wymówieniem tego słowa. Udałam, że nie dosłyszałam jego słów.

- Jak zwykle, chociaż wczoraj nasz bar odwiedził intrygujący gość- Odpowiedziałam siostrze zajmując ostatnie wolne miejsce przy stoliku.

- Kolejny zawadika?- Dopytywała się rzucając mi podejrzliwe spojrzenia.

- Nie! Chociaż kto wie… Nie mogłam go przejrzeć, bardzo dobrze ukrywał swoją naturę- Rzuciłam ogólnikiem nie chcąc zdradzić zbyt wiele przed Dupokijem. Miał w sobie jakieś resztki magicznej krwi pozwalające mu od razu rozpoznać wampira czy wilkołaka, ale nie miał pojęcia o innych istotach. Dlatego, nie znając mojej prawdziwej natury, uważał mnie za czarną owcę rodziny, uganiającą się za alkoholem, narkotykami i podejrzanymi facetami. W skrócie: ma mnie za dziwkę.

- Naam, tylko się w nic nie wpakuj- Przestrzega. Westchnęłam. Czasami miałam wrażenie, że ona wciąż widzi we mnie dziecko.

-Spokojnie, widziałam go raz i pewnie już nigdy więcej nie zobaczę- Odpowiedziałam. Postanowiłam nie wspominać jej o dzisiejszym spotkaniu. Swoją drogą, ciekawe czy ten facet mieszka gdzieś niedaleko mnie. Może udałoby mi się go znaleźć? W końcu zrobiłoby się interesująco.

Wieczór upływał nad wyraz spokojnie zwarzywszy na to, że przebywałam tyle czasu w towarzystwie Dupokija. Nawet zmusiłam się do tego żeby być miłą dla ukochanego siostry, którego najchętniej zaprowadziłabym nocą na stary cmentarz. Oczywiście umazanego krwią. On też starał się być miły, ale widziałam po nim, że spodziewa się, że zaraz skończę swoją grę i coś odwalę. Nie tym razem kochaniutki. Nawet spoglądał na moje ręce gdy jadłam. Zapewne chciał mnie przyłapać na używaniu niewłaściwych sztućców, ale i tym razem spotkał go zawód. Tata nigdy nie dopuściłby do sytuacji, w której jego córkom można by wytknąć braki w wychowaniu. Nie po to miałam arystokratyczne pochodzenie żeby być gorszą od pierwszego lepszego dupka, który myśli, że jest perfekcjonistą.

Cieszyłam się, że mogłam spędzić wieczór z siostrą, nawet jeżeli oznaczało to przebywanie w towarzystwie Dupokija. Starałam się zwracać na niego jak najmniejszą uwagę i rozmawiać głównie z siostrą, dlatego zdziwiło mnie gdy po pewnym czasie wstał i poprosił mnie do tańca. Spojrzałam zdziwiona na siostrę, która ochoczo pokiwała mi głową. Czyli to ona to uknuła.

Ukrywając niechęć uśmiechnęłam się i podałam mu dłoń. W tle leciała jakaś spokojna melodia, na parkiecie tańczyły już dwie pary. Stanęliśmy na środku, ustawiliśmy się i zaczęliśmy wspólnie tańczyć. Co jakiś czas widziałam na horyzoncie uradowaną Bast. Chyba nie widziała, że zarówno ja jak i Dupokij wymuszamy uśmiechy żeby nie dać się nakryć na kolejnej manifestacji niechęci. Ciekawe czy ona była tak naiwna, że sądziła, że cieszy nas wspólny taniec, czy raczej na to liczyła?

- Mam nadzieję, ze dobrze się bawisz- Stwierdził po jakiś pięciu minutach tańca w ciszy. Teraz miałam znakomitą okazję przekonać się jak sztywny kij tkwi mu w tyłku. Nie tylko mówił jak sztywniak, ale również się tak poruszał. Co moja siostra w nim widziała? To, że porusza się jak kij od szczotki nie znaczy, że w łóżku nie zawiedzie… Dobra, koniec tego, bo jeszcze będę miała koszmary.

- Oczywiście, zawsze się dobrze bawię gdy widzę się z Bast- Odpowiedziałam

- Ale teraz tańczysz ze mną- Odparł jakby próbował mi wypomnieć ten drobny przytyk.

- Tak, mam nadzieję, że dobrze mi idzie?- Spytałam cukierkowym głosem, którego przy nim używałam tylko w celu wywołania w nim irytacji.

- Póki co nie jest tak źle- Wymamrotał posyłając szeroki uśmiech do kogoś na sali i konsekwentnie unikając mojego wzroku.

Zaśmiałam się w duchu. Dobrze wiedziałam, że nie miał się do czego przyczepić. Jak już mówiłam ojciec zadbał o etykietę podczas wychowania mnie i Bast. Nie mógł sobie pozwolić żeby córki księcia nie otrzymały odpowiedniego wychowania.

- Tobie również- Zrewanżowałam się- Ale mógłbyś się trochę rozluźnić. Okropnie sztywno prowadzisz.

W efekcie spiął się jeszcze bardziej, stracił rytm i wpadł na mnie. Nie umiałam powstrzymać chichotu.

- Ostrożnie, bo się wywrócimy- Wymamrotałam gdy się opanowałam.

- Punkt dla ciebie- Niechętnie przyznał mi rację- Ale to dopiero początek wieczoru.

- Masz rację- Odpowiedziałam już nie próbując być miłą.- I mam zamiar zdobyć więcej goli.

Wymusiłam na nim zatrzymanie się. Ostatni raz spojrzeliśmy sobie w oczy rzucając wyzwanie i wróciliśmy do stolika. Nie przestawałam się uśmiechać, tym razem już szczerze, bo cieszyła mnie myśl, że będę mogła dopiec temu kretynowi. Niestety nie miałam okazji, bo wszystkie nasze zdania były kierowane głównie do Bast, która chyba nauczyła się ucinać nasze uwagi zanim zdążyliśmy je wypowiedzieć.

Właśnie tym sposobem nie mieliśmy okazji dokończyć naszej gry. Chyba przeoczyłam moment, w którym się wycwaniła. Ostateczne zwycięstwo powinno powędrować do niej.

- Bast, muszę już lecieć, Aza przybył do miasta i obiecałam go odwiedzić, a coś czuję, że dzisiaj zbyt długo nie wytrzymam.- Powiedziałam mając na myśli zarówno zmęczenie jak i przebywanie w obecności Dupokija. Spędziłam z nim bite dwie godziny i póki co nie wyzwałam go otwarcie. Sukces dnia, ale wolałam nie sprawdzać kiedy w końcu moja cierpliwość się skończy i zwycięstwo zamieni się klęskę.

- Wpadnę do ciebie jutro jak tylko znajdę trochę czasu.

Pożegnałam się z nią, a Dupokijowi tylko skinęłam głową. Jak już mówiłam, śmierdział zgniłym serem, a nikt się z czymś takim nie żegna z bliska. Jak Bast mogła tego nie czuć?

Gdy szłam w stronę wyjścia. Lokaj, czy jak się tam nazywa takich ludzi w restauracjach, przyniósł mój płaszcz i pomógł ubrać. Ciekawe czy jest wierzący. Jeśli tak to nieźle by się przeraził gdyby się dowiedział, że właśnie dotykał prawdziwego demona. Kogoś, kogo jego wiara uważa za podłą istotę, czyniącą zło i mającą tylko jeden cel, zniszczyć ludzkość.

Wyszłam na dwór i od razu złapałam taksówkę. Większość gości tej konkretnej restauracji korzysta z limuzyn lub własnych samochodów wartych czasami porządne mieszkanie, ale i tak w pobliżu zawsze roiło się od tańszych środków transportu.

Wsiadłam do jednej z nich i podałam adres mieszkania, które kilkanaście lat temu zakupił Aza wraz z bratem, i z którego korzystali ilekroć byli w mieście. Leżało w znacznie lepszej dzielnicy niż moje, jednej z tych bogatszych, ale oni nabyli je gdy udało im się na nie zarobić w ludzkim świecie. Ja swoje dorwałam lata temu, gdy miałam od ojca pieniądze na nabycie lokalu i mieszkania. Taka jakby wyprawka, którą otrzymałyśmy wraz z Bast gdy postanowiłyśmy spróbować swoich sił w tym świecie. Ona już dawno przeprowadziła się do jakiegoś apatarmentowca, a ja nie miałam jakoś serca porzucić własnego.

Średnia ocena: 4.5  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania