Poprzednie częściDemoniczny bar, prolog

Demoniczny bar, rozdział 3 cd 2

- Dobrze.- Zgodziłam się. Chciałam, a wręcz musiałam się dowiedzieć kto to był.

Spróbowałam zrobić krok, ale noga odmówiła mi posłuszeństwa i znowu uratował mnie Aza. Podtrzymał mnie w pionie dzięki czemu nie musiałam sprawdzać twardości lodu. Wsunął rękę pod moje kolana i mnie podniósł. Był silny, jak każdy demon, więc nie martwiłam się tym, czy zdoła donieść mnie do mieszkania. Jest ono niedaleko stąd. Bardziej martwił mnie fakt niekorzystnego podłoża. Śliska powłoka pokrywająca chodniki i drogi była gładka i bezpiecznie można się po niej poruszać tylko przy pomocy łyżew.

Owinęłam ręce wokół jego szyi narażając je na atak mroźnego wiatru, który omywał gorące dłonie. Niby mam te czterdzieści stopni, ale nawet demon nie wygra z naturą. Tutaj zawsze ona musi pokazać, kto tak naprawdę rządzi.

Ruszyliśmy ostrożnie w stronę bramy, którą wszedł tu wcześniej Samuel. W końcu wydostaliśmy się na główną ulicę. Tutaj poczułam się bezpieczniejsza. To złudne uczucie powstało w wyniku oświetlenia i miejscami kręcących się ludzi. To zadziwiające jak obecność innych osób może wpłynąć na nasze samopoczucie.

Aza wraz z idącym za nim Samuelem przeszedł w niedozwolonym miejscu przez ulicę i ruszył ulicą, którą przemierzałam niemal codziennie. Widziałam jak mijaliśmy najpierw piekarnię i sklep obuwniczy, a następnie spożywczak i księgarnię, która mieściła się obok wejścia do budynku, w którym mieszkam.

Weszliśmy na starą klatkę schodową, której poręcz pamięta jeszcze czasy Pierwszej Wojny Światowej. Dobrze, że chociaż schody wyremontowali. Inaczej byłby problem z dostaniem się na ostatnie piąte piętro. Oderwałam jedną rękę od szyi Azy i poszukałam kluczy w kieszeni.

- Au- Syknęłam gdy zahaczyłam nogą o poręcz i wzdłuż moich nerwów pobiegła fala bólu.

- Przepraszam

- Nie twoja wina. – Odpowiedziałam i sięgnęłam do zamka. Przekręciłam klucz i pchnęłam drzwi.

Weszliśmy do niewielkiego mieszkania. Była to jedna z pierwszych kamienic jakie powstały w tym miejscu i zanim wraz z Bast nabyłam to miejsce wiele lat temu, jej właściciel pomniejszył pomieszczenia. W efekcie otrzymaliśmy niewielki salon z kanapą, stolikiem, barkiem i telewizorem stojącym obok wejścia na balkon. Na prawo było bez drzwiowe przejście do kuchni, która nie grzeszyła wielkością. Obok była łazienka połączona z toaletą, a na wprost wejścia była moja sypialnia i pokój gościnny. Właściwie jest to gościnny tylko z nazwy, bo tam też stało biurko z moimi szkicami, które od czasu do czasu tworzę. W moim już nie było na to miejsca.

Aza podszedł do kanapy i mnie na niej usadził. Od razu schyliłam się żeby rozwiązać buty. Demon w tym czasie udał się do łazienki po apteczkę. To niesprawiedliwe, że on zawsze pamięta gdzie trzymam poszczególne rzeczy, a ja za każdym razem muszę go o wszystko pytać.

Wrócił do salonu niosąc w rękach drewnianą szkatułkę pełniącą funkcję apteczki. Była bardzo stara, bo zabrałam ją jeszcze z domu, gdy wraz z Bast przeniosłyśmy się do tego świata.

Gdy Aza wyjął nożyczki i zaczął rozcinać moje spodnie. Teraz i tak do niczego się nie nadawały.

- Kto to był?- Spytałam przenosząc wzrok na Samuela.

Ten rozsiadł się wygodnie na kanapie na wprost. Coraz bardziej utwierdzałam się w przekonaniu, że to arogancki dupek. Niestety może mieć istotne dla nas informacje. W przeciwnym razie nawet nie zobaczyłby drzwi mojego mieszkania.

- Łowca Głów.- Odpowiedział spokojnie. Aza przerwał na chwilę opatrywanie mojej nogi i spojrzał się na Samuela.

- Czego mógłby chcieć od mnie Łowca?- Spytałam. Nie przypominam sobie żebym aż tak zalazła komuś za skórę. Owszem, miałam wrogów, jak zresztą każdy, ale żaden z nich nie ośmieliłby się nasyłać na mnie zabójcę.

- Temu konkretnemu bardziej chodzi o wykorzystanie ciebie jako zakładniczki. A raczej, chce tego ktoś kto wynajął Łowcę.

- Po co?

- Jesteś córką Księcia Trzeciego Kręgu. To chyba powinna być wystarczająca odpowiedź.

- To znaczy, że Bast…

- Z tego co udało mi się dowiedzieć, to twoja siostra go nie interesuje.

- Jak to?- Niemal krzyknęłam. O co tu do cholery chodzi?- Przecież ona jest pierworodną!

- Nie mnie sądzić, co siedzi w głowach innych. Może myśli, ze jesteś łatwiejszym celem? Nie jest tajemnicą, że nie należysz do najsilniejszych.- Odpowiedział rozkładając ręce w geście bezradności.

Ja, słaba?! Może i nie potrafię dokonać pełnej przemiany, ale za to jak mu usmażę jaja to odszczeka wszystko! Niech mi tylko da okazję do zrobienia mu grilla z tyłka.

- Lepiej zważaj na słowa.- Warknął Aza zaciskając pięści.

- Ale za to masz wiernego sobie psa.- Dodał chcąc rozwścieczyć demona i zachichotał.

Aza poderwał się z klęczek i podszedł do Samuela. Ten nie ruszył się nawet o milimetr. Siedział tylko i patrzył jak demon łapie go za koszulę na piersiach i przyciąga do siebie. Z ust nie schodził mu ironiczny uśmieszek. Albo jest bardzo głupi albo nawet siła demona nie jest mu straszna. Przy tej drugiej opcji to nasza dwójka ma przekichane.

- Czym ty jesteś?- Spytałam żeby wyjaśnić sytuację. Wolałam wiedzieć czy powinnam się zacząć bać czy nie.- Aza, proszę, zostaw go.- Przyjaciel niechętnie mnie posłuchał. Puścił koszulę Samuela i dokończył bandażowanie mojej nogi.

- Nie wiedzę powodu żeby was o tym informować.- Odpowiedział uważnie przyglądając się Azie.

- To chociaż powiedz, dlaczego nam pomagasz?

- Bo sam chcę dorwać gościa, a skoro interesujesz go ty, to… to staje się jasne, że potrzebuję twojej osoby jako przynęty. Łatwiej się współpracuje z kimś kto o wszystkim wie, niż działając w ukryciu, prawda?

Nieszczególnie spodobała mi się część traktująca o przynęcie. Zaraz przypominam sobie wszystkich tych idiotów w filmach, którzy zgodzili się na taki układ i zwykle nie dożywali końca. Mnie taki finał nie pasował, nie w prawdziwym życiu. Z drugiej strony, to i tak istniało zagrożenie ze strony Łowcy, a z naszej trójki tylko Samuel miał jakieś doświadczenie z nim. Wraz z Azą potrafimy walczyć, ale nasz przeciwnik to ktoś z kim wygrało niewielu. Można powiedzieć, że są legendą wśród najemników i płatnych zabójców.

- Znasz tego konkretnego Łowcę?- Uprzedził moje pytanie Aza siadając obok mnie.

- Wiem tylko, że w swoich kręgach jest znany jako Grot. Specjalizuje się w porwaniach i torturach. Chociaż to drugie to akurat przypuszczenia, bo nikt nigdy nie spotkał żadnego porwanego po tym jak z nim skończył.

- I ma na celowniku mnie.- Dodałam.

- Właśnie. Na twoim miejscu już zadano spakowałbym manatki i wiał pod spódnicę tatusia.

- Powiedz coś jeszcze na temat mojego ojca, a wydłubię ci oczy.- Warknęłam. Mnie może obrażać, ale niech tylko powie coś jeszcze niestosownego o tacie, a przysięgam na dusze martwych bogów, że go zatłukę.

- Spokojnie laleczko, tylko ci doradzam.

- I nie jestem laleczką.

Uniósł ręce w poddańczym geście.

- Nie wrócę do Kręgu, nie ściągnę tego świra ojcu na głowę.

- Nikt ci nie każe. Poza tym jak tutaj zostaniesz tylko ułatwisz mnie zadanie. Nie będę musiał się kryć po waszych lochach.- Rzucił od niechcenia.- Radziłbym ci jednak zmienić miejsce zamieszkania.

- Zostaniesz u mnie.- Powiedział Aza zanim zdążyłam rzucić jakąś propozycją.

Nie zaprotestowałam, jednak myślałam też o mieszkaniu Bast, ale jego propozycja jest znacznie lepsza. U mojej siostry mieszkała pewna bardzo paskudna gnida, z którą nie wytrzymałabym zbyt długo pod jednym dachem. Zresztą Aza mieszkał na ostatnim piętrze najwyższego w okolicy apartamentowca. Napastnik będzie miał znacznie utrudnione zadanie gdyby zachciało mu się mnie tam śledzić.

- A ty gdzie będziesz?- Spytałam. Niech tylko spróbuje mi powiedzieć, że chce mieszkać z nami. Kupię mu wtedy kojec i miskę na wodę.

- Ja będę się dalej kręcił w okolicy i próbował znaleźć jego kryjówkę.

Wstał i skierował się w stronę drzwi. Skinął głową na pożegnanie i już miał wychodzić gdy odezwał się Aza.

- Dlaczego na niego polujesz?

Dobre pytanie. Wiedzieliśmy, że chce dorwać typa, ale nie znaliśmy ani jego tożsamości, no może poza nazwiskiem, ani powodów jakie nim kierowały. A takie potrafiły powiedzieć wiele o osobowości.

- Powiedzmy, że zalazł mi za skórę.- Odpowiedział i wyszedł zamykając za sobą drzwi.

Pięknie. Dlaczego to zawsze ja ściągam kłopoty? I właściwie czego od mnie, czy raczej ojca chce zleceniodawca porwania? Pieniędzy? To by pasowało to większości scenariuszy takich akcji jakie zdołałam sobie przypomnieć, ale jakiś głosik wewnątrz mojej głowy podpowiadał mi, że to nie o to chodzi, że to jest jakaś głębsza sprawa niż złoto i klejnoty. W końcu robić sobie wroga z jednej z najpotężniejszych rodzin w Wymiarze Kręgów tylko dla garstki banknotów to czyste szaleństwo. Może jednak lepiej zawiadomić o wszystkim tatę?

A Bast, powinnam jej wszystko powiedzieć? Pewnie się wścieknie (jakby to była moja wina), zacznie swój wykład mający dać mi do myślenia, a na koniec każe zawiadomić tatę. Aza pewnie też to zaproponuje, nie teraz, ale za jakiś czas.

Westchnęłam chowając twarz w dłonie. Wszystko sprowadza się do jednego. Wezwania tutaj samego Księcia Trzeciego Kręgu Malcolma, czego nie chciałam. Tacie niekiedy wystarczy jeden impuls żeby się wkurzył, a wtedy każe mi wracać do domu i będę tam siedziała przez kolejne minimum pięćdziesiąt lat zanim dojdzie do wniosku, że zagrożenie minęło. Ostatnim razem gdy prosiłam wraz z Bas żeby pozwolił nam się wyprowadzić musiałyśmy truć mu tyłek przez dwadzieścia lat. Główny argument? Naamah ma dopiero czterdzieści pięć lat i powinna zostać w domu. Pewnie dla niego moje obecne sto siedemdziesiąt trzy byłoby skandalicznie niskim wiekiem.

- Słuchasz mnie?- Z zamyślenia wyrwał mnie głos Azy. Kompletnie o nim zapomniałam.

- Co mówiłeś?- Spytałam roztargniona.

- Zostanę z tobą dzisiaj. Jutro pomogę ci się spakować, pojedziemy do mnie i powiadomimy o wszystkim Bast.- Zaproponował.

Zgodziłam się bez wahania. Nie chciałam zostawać sama w mieszkaniu gdzie towarzyszyłyby mi wyłącznie myśli o zabójcy, a przed oczami co rusz pojawiałaby mi się wizja własnej śmierci. Nie jestem strachliwa, ale znam swoje możliwości i jestem całkowicie pewna, że nie wystarczą one żeby samotnie pokonać Łowcę. Tak przynajmniej będę miała do kogo się odezwać, a dodatkowym plusem było to, że tą osobą jest właśnie Aza. Ktoś kto rozumie mnie lepiej niż własna siostra.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • NataliaO 09.06.2015
    Masz fajne zdania w opowiadaniu. Lekkie i przyjemnie wplecione w całość, np.Owinęłam ręce wokół jego szyi narażając je na atak mroźnego wiatru, który omywał gorące dłonie. Niby mam te czterdzieści stopni, ale nawet demon nie wygra z naturą. Tutaj zawsze ona musi pokazać, kto tak naprawdę rządzi. / Niby proste zdania ale są ładne. Opisy są bardzo naturalne jak i dialogi. 5:) Za poprzednie rozdziały 4-5
    Co do błędów nie znam się.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania