Poprzednie częściDysonans: Ciemna materia cz.1

Dysonans: Ciemna materia cz.18 i 19

Po powrocie na „Anihilatora” Charon cały czas przebywał w swoim tajnym pomieszczeniu. Chodził w kółko, co chwilę wstawał i siadał. Nie wiedział, co robić. Zobaczył, że drzwi się otwierają.

–Proszę pana… –Powiedział X zaglądając do pokoju.

–Zejdźcie mi z oczu! Wszyscy! –Krzyknął zdenerwowany Charon.

–Ale…

–Nie! –Mruknął i z całej siły rzucił podręcznym LiqBoardem.

X w ostatniej chwili uchylił się i zniknął za drzwiami.

–Ładnie to tak odnosić się do swoich najlepszych współpracowników? –Zapytała starsza kobieta wchodząca do pokoju.

–Pani Diana? –Zdziwił się Charon i spojrzał na resztki rozbitego urządzenia.

Już nachylił się, żeby to posprzątać, kiedy królowa zbliżyła się do niego.

–Masz o wiele większy problem. –Oznajmiła.

–Jaki? –Zapytał Charon, mimo, że wiedział, o co chodzi.

–Sto milionów mieszkańców mojej planety. Trzy sektory zniszczone. Kolejne dwa nie nadające się już do życia. Nuklearna zima na całej półkuli. A ty się jeszcze pytasz!

–To był przypadek, nie moja wina, to X podał mi ten ładunek. –Tłumaczył Charon cofając się.

–A swojego rozumu nie masz?

Charon z duszą na ramieniu wbił wzrok w podłogę i powiedział:

–Ja… nie zauważyłem tego przycisku. I tej lampki.

Diana stała bez słowa, zastanawiając się nad konsekwencjami, które powinien ponieść jej współpracownik.

–Ile mam zapłacić? –Zapytał Charon nie mogąc znieść tej ciszy.

–Myślisz, że życie liczę w pieniądzach? –Oburzyła się Diana.

Charon natychmiast pokręcił głową.

–Planujemy odzyskać fort Tiamat na planecie Styks. To nie będzie łatwe i potrzebujemy więcej jednostek, które moglibyśmy poświęcić. Pomyślałam, że na pierwszy ogień wyślę twoje. –Stwierdziła.

–Ale stracę połowę z nich! –Powiedział Charon.

–To na przyszłość zastanów się zanim coś zepsujesz. –Odpowiedziała Diana wychodząc.

Razem ze swoją ochroną skierowała się w stronę statku stojącego w hangarze. Musiała poczekać chwilę na zewnątrz, żeby upewnić się, że statek nie jest uszkodzony. Podeszła do niej Cass i powiedziała cicho:

–Naprawdę przykro mi z powodu strat.

–Nie winię ciebie, ty masz tylko robić, co ci mówią. –Stwierdziła Diana zatrzymując swoją ochronę gotową do ataku.

Cass tylko pokiwała głową.

–Widzisz dziecko, tak jest na wojnie: Bogaci i wpływowi siedzą sobie spokojnie, a pieniądze same się zarabiają. Natomiast wy… –Diana przerwała, kiedy zorientowała się, że jest klasycznym przykładem tego „bogatego i wpływowego” –Wy jesteście ich narzędziami.

Cass nie wiedziała, co ma odpowiedzieć, a Diana musiała wracać, by zająć się innymi sprawami.

 

Cz. 19

 

Kierując się do windy, Cass przypadkowo usłyszała rozmowę dwóch pilotów.

–Słyszałeś o tym zamachu na planecie Notos? –Zapytał jeden.

–Ten na pracownika BioTech z Edenu? Jasne, kto by tego nie słyszał? –Odpowiedział drugi.

–Pamiętacie jego imię? Nazywał się Aristajos? –Wtrąciła Cass.

–Nie jestem pewien, ale chyba tak. –Stwierdził jeden z nich.

Cass zawróciła, udając się do hangaru. Znalazła statek Eris. Wpisała kod i weszła do środka. Miała nadzieję, że w tym zamieszaniu nikt jej nie zauważy. Na jej nieszczęście Eris dostała sygnał, że ktoś włamał się do jej statku

„A ja głupia myślałam, że uda mi się stąd ukraść porządny statek i nie zwrócić na siebie uwagi całej załogi” –Pomyślała Cass i otworzyła drzwi.

–Co ty robisz? –Zapytała Eris.

–Muszę coś sprawdzić. I to dotyczy tylko mnie.

–Tak, plątanie się samej po całej galaktyce w skradzionym statku Niezależnych to nic wielkiego. Co się może stać?

–Dobrze, lecę na Eden, tylko nie mów nikomu. –Cass próbowała uciszyć swoją przyjaciółkę.

–To lepiej już ruszajmy, zanim nas zatrzymają. –Stwierdziła Eris. –Ale lecę z tobą.

Cass nie mogła się nie zgodzić. Eris miała rację, że to niebezpieczne, a we dwie zawsze mają większe szanse. Wyleciały z hangaru, jak najszybciej oddalając się od „Anihilatora”.

–Jak włączyć ten napęd? –Zapytała Cass rozglądając się po panelu sterowania. –Możesz tym pokierować?

Jej przyjaciółka zgodziła się, i ruszyły w stronę planety Eden. Wylądowały w sektorze, gdzie mieszkała Cass i udały się w kierunku jej domu. Ostrożnie weszły do mieszkania.

–Jest tu ktoś? –Krzyknęła Eris, ale nikt jej nie odpowiedział.

Rozejrzały się po mieszkaniu. Nagle ktoś zapukał do drzwi, a Cass poszła otworzyć.

–Jesteś siostrą Setha? –Zapytała osoba stojąca w drzwiach.

–Tak. –Odpowiedziała Cass. –Dlaczego pan pyta?

–Prowadzę pewne śledztwo. I mam podejrzanego. Musisz mi odpowiedzieć na kilka pytań.

Cass niechętnie zgodziła się i zaprosiła gościa do środka.

–To tajne śledztwo, musi pani wyjść. –Zwrócił się do Eris.

–Dobrze, czekam za drzwiami. –Odpowiedziała Eris i wyszła.

–Więc, kim jest podejrzany? –Zapytała Cass.

–To prawdopodobnie twój brat. Musisz nam powiedzieć, jak się zachowywał przez ostatnie kilka miesięcy.

–Tak jak zawsze. –Stwierdziła Cass. –Zawsze siedział sam, niewiele rozmawiał z nami.

–Czy twoim zdaniem planował coś nielegalnego?

–Nie wiem, nigdy mi nie mówił o swoich problemach.

–Według nas, zazdrościł ci drogich prezentów, a Aristajos nigdy nie miał dla niego czasu. Zgadzasz się?

–Mogło tak być. –Odpowiedziała niepewnie Cass.

–Wypełnij jeszcze te dokumenty. –Powiedział gość wyciągając LiqBoard i wręczył go Cass.

„Dziwne. Czemu tu nie ma żadnego oficjalnego kodu Edenu?” –Zaniepokoiła się, ale podpisała wszystko.

–Dziękuję. Twój brat jest głównym podejrzanym, a twoje zeznania mogą nam pomóc w identyfikacji zabójcy Aristajosa.

–Dobrze... –Mruknęła Cass, zamykając drzwi za gościem. –Zaraz, co?

Chciała pobiec za dziwnym osobnikiem, ale przerwała jej Eris.

–Można już wejść? –Zapytała.

–Nie, nie teraz. Idź do statku, ja... ja zaraz wrócę. –Odpowiedziała Cass zamykając drzwi.

W tym momencie dotarło do niej, co się wydarzyło. Była sama. To właśnie przeraziło ją najbardziej. Do tej pory Aris zawsze powtarzał, że nie dopuści, żeby coś jej się stało. Ale teraz, mimo przeżytej tragedii, musi walczyć o przetrwanie. Obiecała sobie, że wymierzy bratu sprawiedliwość.

Weszła do sali treningowej. Popatrzyła na kolekcję broni. Wzięła kilka sztuk broni plazmowej i dwa miecze. Następnie pobiegła do swojego pokoju i zapakowała do torby najważniejsze rzeczy. Rozglądnęła się jeszcze po mieszkaniu w poszukiwaniu czegoś, co mogłoby jej się przydać.

'I tak cię znajdę' –Pomyślała wychodząc.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania