Poprzednie częściDysonans: Ciemna materia cz.1

Dysonans 2: Anihilacja cz.1

Seria pierwsza: http://www.opowi.pl/dysonans-ciemna-materia-cz1-a31721/

 

Krążąc przez kilka miesięcy, bez celu, wśród dwustumetrowych drzew Cass straciła nadzieję, że kiedykolwiek opuści tą dziką planetę. Lux, uciekając przed obowiązkiem przejęcia władzy w swoim klanie, starała się wspierać swoją towarzyszkę. W końcu obie uznały, że nie mogą uciec ani od swojej przeszłości, ani przyszłości, której tak bardzo się bały.

Wyszły z lasu na pustynię w poszukiwaniu prowiantu. Raz na pięć lat występowała tam pora deszczowa i na piasku pojawiła się łąka młodych kwiatów. Tam, gdzie kiedyś rozciągała się twarda skorupa soli, teraz mieniło się błękitem ogromne jezioro. Wśród roślin i kamieni przemykały pustynne owady, które po pięciu latach zbudziły się z hibernacji tylko po to, by złożyć jaja i zginąć.

Lux przechodziła właśnie obok wraku statku porośniętego pnączami, którym Cass dostała się na tą planetę.

–Ciekawe, czy jeszcze działa? –Zapytała.

–Cztery lata temu wysłałam z niego wiadomość. Pewnie i tak nikt jej jeszcze nie odebrał. –Odpowiedziała Cass przypominając sobie o dawnych znajomych.

Zastanawiała się, co stało się z Eris i resztą. Czy jeszcze żyją i czy szukają jej. Źle czuła się z myślą, że zostawiła ich w samym środku bitwy. Pewnie się o nią martwili. Nie powinna stawiać swoich celów ponad dobro współtowarzyszy. Nagle z zadumy wyrwały ją słowa Lux:

–Patrz, statek! Schowajmy się!

Ukrywając się w wysokiej trawie Cass zauważyła, że zniżający się statek wygląda znajomo. Ogromna maszyna osiadła na ziemi, miażdżąc rosnące poniżej kwiaty. Po chwili otworzyły się główne drzwi. Z pojazdu wyszły najpierw dwie osoby ubrane w kombinezony ochronne, a za nimi kilku uzbrojonych strażników.

–Siedź tu, nie wiemy, kto to. –Szepnęła Lux próbując powstrzymać Cass.

Ale Cass nawet nie zwróciła na to uwagi.

–Doom? Solaris –Krzyknęła.

Wszyscy natychmiast odwrócili się w jej stronę i spojrzeli na nią. W niczym nie przypominała siebie sprzed kilku lat. Zamiast dużych, szarych oczu i brązowych włosów uczesanych w dwa warkocze, pod kapturem widać było tylko prowizoryczne gogle i maskę filtrującą powietrze. Całe ciało miała owinięte w podarte resztki ubrań.

–Prodigy? To jednak ty nadałaś ten sygnał! –Powiedział Orion ostrożnie podchodząc.

–Długo jeszcze? –Zapytał Charon stojący obok.

Cass spojrzała na niego spod kaptura.

–Żartowałem. Dobrze, że cię znaleźliśmy. Do rzeczy: podobno miałaś dostęp do tajnych wejść do BioTech.

–Najpierw może wejdziesz do środka. –Zaproponował Orion.

–Ale nie jestem tu sama. –Odpowiedziała Cass. –Lux, chodź. Oni są ze mną.

Zza zarośli wyszła Lux, pewna siebie i wyprostowana. Oparła się o topór dwa razy większy od niej.

–Więc to o was Cass nie chciała mi nic mówić. Może łaskawie się dowiem, kim jesteście.

‘Lux, proszę cię, spokojniej’ –Pomyślała Cass.

–Nie wiedziałem, że tak małe stworzenia są takie groźne –Zaśmiał się Charon.

‘Będziesz tego żałował’ –Stwierdziła Cass.

–Nie jestem mała. –Powiedziała Lux i uniosła swoją broń usiłując bezskutecznie zastraszyć przeciwnika.

–Dajcie spokój. –Przerwała Cass stając pomiędzy nimi.

Lux odgarnęła rude włosy posyłając Charonowi pełne złości spojrzenie.

–Dajcie jej zezwolenie na wejście do statku. –Powiedziała Cass wchodząc po podeście. –Zmywamy się z tej dziczy.

Za Cass podążyła reszta, a statek wzniósł się w powietrze, opuszczając dotychczasowe więzienie Cass.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania