Poprzednie częściHistoria prawdziwa -I

Historia prawdziwa –III

Wszystko to wydarzyło się bardzo dawno temu, w czasach określanych najczęściej przez polityków (był tylko ocet na półkach). Ludzie tak często chorowali, że w szpitalach leżeli w łóżkach, ustawionych na korytarzu. Miejsca na salach były zawsze pozajmowane i wiele trzeba było mieć szczęścia by takie dostać. Obecnie podobne traktowanie pacjenta jest nie do pomyślenia, sale są przestronne pełne wygód, gdzie kiedyś było osiem łóżek dziś jest o połowę mniej. Korytarze i przedsionki są uwolnione od cierpiących ludzi. Jednocześnie ten jedzony ocet, powodował odporność chorych na zgony przed drzwiami szpitala, lub w drodze do domu po wypisaniu z niego. Właśnie to w takich czasach Andrzej stanął przed komisją poborową, tam lekarz podczas badania, wykrył chorobę u poborowego. Służba wojskowa została odroczona do czasu wyleczenia badanego. Andrzej bardzo chciał iść do wojska i nie skorzystał z okazji, do wykręcenia się, z powołania do służby wojskowej.

Następnego dnia po komisji wojskowej zapisał się do lekarza w ośrodku zdrowia i standardowo został przyjęty jeszcze tego samego dnia. Chirurg wtedy nie posiadał limitów pacjentów, wszystkich potrzebujących przyjmował często po godzinach przyjęć. Przebadał Jędrusia dokładnie i potwierdził rozpoznanie lekarza wojskowego. Wypisał skierowanie do szpitala na operację przepukliny. Po powrocie do domu Andrzej, zapakował piżamę, środki czystości i zgłosił się do szpitala. Został natychmiast przyjęty, nie uczestniczył w grze w kolory, czerwony, żółty, zielony. Udziału w castingu „przyjęcie” też nie brał i na dodatek skierowanie nie zawierało jakiś dodatkowych wpisów typu „Pilne”.

Miał dużo szczęścia otrzymał łóżko na sali czteroosobowej przy samym oknie z pięknym widokiem. Korytarze prawdopodobnie przez panującą ładną wiosenną pogodę, nie były specjalnie zatłoczone, prawie swobodnie doszedł do swojej sali. Na oddziale był jedynym młodym chłopakiem i do tego przystojnym. Został szybko dostrzeżony przez uczennice liceum medycznego, przyszłe pielęgniarki. Wtedy takie wykształcenie uprawniało do wykonywania tego zawodu. Dziewczyny konkurowały o jego względy, czuł się jak ryba w wodze i najchętniej zostałby znacznie dłużej w szpitalu. Niestety termin operacji został wyznaczony bardzo szybko, zabieg wykonano. Rana goiła się bardzo ładnie, pozostało tylko personelowi zmieniać opatrunki.

Drugiego dnia po operacji udał się do gabinetu, wtedy nie dbano tak bardzo o prywatność tylko o szybszą obsługę pacjenta, siadł i czekał. Drzwi zabiegowego były otwarte i widział parawan, za którym wykonywano lewatywy pacjentom przed zabiegiem. Ubrany tylko w koszulę sięgającą łydek pan w średnim wieku, pomarszczony na twarzy i bardzo szczupły. Oceniony przez Andrzeja, jako dziadek został zaproszony za przepierzenie. Tam wykonano mu lewatywę, następnie miał udać się bezpośrednio do toalety. Wyszedł za parawanu i nie utrzymał zawartości. Podłoga zaczęła się brudzić, pielęgniarka wykonująca zabieg, zareagowała błyskawicznie. Własnym kciukiem zatkała tylny otwór i udała się za dziadkiem do toalety. Andrzeja bardzo rozbawił ten widok zaczął się głośno śmiać, choć ból rany był okropny. Szwy częściowo popuszczały, musiał zostać całe trzy dni dłużej z przyszłymi pielęgniarkami.

Wyleczył się i jesienią został powołany do odbycia zasadniczej służby wojskowej. Opowiadał wcześniej i później tą historię, tylko ta opowiadana po latach wzbogaciła się o pielęgniarki. Właściwie to dotyczy ich ilości, wtedy w budynkach służby zdrowia widziało się je wszędzie i w różnym wieku. Pomimo tego w tamtym czasie w lecznictwie podstawowym brakowało dziesięć tysięcy pielęgniarek, a przychodniach ogólnych w mieście i na wsi pięć tysięcy. Praca ich była doceniana i uznawana za odpowiedzialną, ciężką, męczącą, pełną poświęceń. Dziś praca pielęgniarki widocznie jest wyjątkowo lekka, ponieważ często w szpitalach musi wystarczać jedna sędziwa pielęgniarka na siedemdziesięciu pacjentów.

Średnia ocena: 4.5  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • Anonim 27.05.2015
    Było uprzedzać, niektórzy śniadanie jedli... T.T
  • Michal M. 31.03.2018
    Dawno temu. Pierwsze lata po przemianie ustrojowej. Mała miejscowość w zachodniej części kraju. Każdy dzień był bliźniaczo podobny do poprzedniego. Czas płynął powoli. Rano dorośli wyjeżdżali do pracy. Dzieciaki wędrowały do szkoły. Sąsiedzi odwiedzali się. Kawę mieliło się ręcznie, a ta zaparzana była synonimem luksusu. Ciasto piekło się samemu. Zakupy robiło na targu. Popołudniami ulice zapełniały się dzieciakami grającymi w piłkę bądź inne dyscypliny. Wieczorem wszyscy zasiadali przed szklanym pudłem chcąc obejrzeć wiadomości.

    Pod koniec podstawówki zacząłem przejawiać zamiłowanie do sportu. Stając przed wyborem szkoły średniej uparłem się na klasę z rozszerzonym profilem wychowania fizycznego. Rodzice nie byli zadowoleni z tego stanu rzeczy. Popołudniowe treningi dawały w kość. Obowiązkowo braliśmy udział w zawodach. Niektórzy dostali się na szczebel wojewódzki. Wybrańcy zamiast na mecie kończyli na ortopedii. Szczęście, że ten dział medycyny był dość dobrze rozwinięty w pobliskim szpitalu.

    Podczas jednego pobytu trafiłem do sali chorych z pacjentami w średnim wieku. Ciągle dopisywało im poczucie humoru. Działało to zbawiennie dając chęci do życia w przytłaczającym otoczeniu.

    Największym problemem było żywienie. Pacjenci otrzymywali głodowe porcje. Na śniadanie chleb z dżemem, na kolacje chleb z pomidorem, na obiad rozwodniona zupa z drugim daniem składającym się z ziemniaków i mikroskopijnej porcji mięsa.

    Spełnienie szpitalnego wymogu odwiedzania toalety co dwa dni było dla mnie problematyczne. Usiłowałem wytłumaczyć ten fakt pielęgniarce lecz ona miała swoje zdanie na ten temat.Sąsiad wtrącił się do rozmowy. Zwrócił uwagę na czerwone rajstopy jakie pani ubrała tamtego dnia do pracy. Opowiedział anegdotę sugerującą, że damska bielizna tego koloru niegdyś była zarezerwowana dla pań lekkich obyczajów. Śmialiśmy się nieziemsko.

    Za jakąś dłuższą chwilę pielęgniarka przyniosła sporych rozmiarów irygator. Na łóżku rozłożyła podkład. Ściągałem spodnie od piżamy. Zajmowałem upokarzającą pozycję kolanowo-łokciową. Wprowadzanie wody z mydłem do mojego wnętrza trwało okrutnie długo. Jelito reagowało skurczami więc przerywała wlew na chwilę. Odetchnąłem z ulgą kiedy wyciągała końcówkę z pupy. Miałem potrzymać płyn z pół godziny. Po dwóch wykonałem sprint do toalety w której spędziłem sporo czasu.

    Dziś średnia wieku pielęgniarek oscyluje koło pięćdziesiątki. Nie ma ich nawet kto zastąpić. Licea medyczne zostały zlikwidowane. Wszyscy muszą mieć magistra. Młodzi nie garną się do zawodu. Jak już poczują powołanie to po odbyciu praktyki wyjeżdżają za granicę albo harują w kilku miejscach. W dodatku mamy pigułki na wszystko.
  • JacusS rok temu
    Miałem to szczęście, że tylko raz przebywałem w szpitalu, na oddziale zakaźnym, gdzie pielęgniarka była pielęgniarką, a nie tylko "PANIĄ OD ZASTRZYKÓW I LEKÓW". Po 30 latach znów miałem kontakt ze szpitalem, w którym na oddziale chirurgii leżała moja mama. Sala pooperacyjna, żadna z pacjentek nie może jeszcze wstać. Po wejściu "pielęgniarki" z aparatem do mierzenia ciśnienia jedna z pań prosi: "Siostro, proszę poprawić mi poduszkę". I słyszy w odpowiedzi: "Nie po to skończyłam wyższe studia, żeby poduszki poprawiać." Poprawiłem tę poduszkę jak tylko na powrót zostałem wpuszczony do sali (bo przecież mierzenie ciśnienia to badanie krępujące dla pacjentek, no nie?). Dowiedziałem się też wtedy, że od "poprawiania poduszek" jest opiekun medyczny. Tylko że w tym szpitalu (szpital powiatowy w woj. śląskim) nikogo takiego nie spotkałem. Pół roku później, również w związku z mamą, osobę z plakietką "OPIEKUN MEDYCZNY" spotkałem w Szpitalu Onkologicznym w B-B. Tylko że na moje pytanie usłyszałem "nie rozumiju". Na szczęście te "parszywe komuchy" nauczyły mnie rosyjskiego, zadałem pytanie w tym języku i w tym języku usłyszałem odpowiedź, którą też zrozumiałem. I było to na długo przed "putinowojną". Po prostu, za taką płacę tylko przybysze z za Sanu i Buga godzili się pracować jako opiekunowie medyczni. Nie wiem jak jest dzisiaj, więc na wszelki wypadek proszę szeroko rozumianą Opatrzność, aby mnie uchroniła od polskich szpitali :(

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania