Poprzednie częściHistoria prawdziwa -I

Historia prawdziwa VIII

Zbyt dużo i szybko dookoła mnie dokonuje się zmian, których powinienem się spodziewać, a jednak mnie zaskakują. Stale wydawało mi się, że babcia z dziadkiem będą zawsze sprawni i w razie potrzeby mogę spodziewać się od nich pomocy. Stało się jednak inaczej, wraz z podeszłym wiekiem dopadły obydwoje liczne choroby i starcze niedomagania. Nagle to oni potrzebowali całodobowego wsparcia, lecz nie stać ich było na zatrudnienie opiekunki, podobnie jak mnie. Gnany poczuciem obowiązku zapewnienia opieki dziadkom wróciłem do kraju i nowe życie rozpocząłem od podjęcia pracy. Podobnie jak wszyscy, nie tylko nowo zatrudniani pracownicy, zmuszony zostałem przez przyszły zakład pracy do zgłoszenia się na badania okresowe. Wyznaczonego dnia zgodnie z wpisaną na skierowaniu wczesną godziną zjawiłem się w ośrodku zdrowia i tłok jaki tam zastałem zaskoczył mnie, z prostej przyczyny, nie spodziewałem się go. Delikatnie mówiąc oszołomiony zostałem przez wielką ciżbę osób oblegających parter budynku przed godziną szóstą rano. Pacjentów było tyle, że ledwo zmieściłem się za drzwiami wejściowymi. Następni dochodzący, a po pewnym czasie jak się zorientowałem spóźnieni, zmuszeni zostali do stania w kolejce przed przychodnią.

Kolejka chorych obsługiwana przez trzy panie w rejestracji, przesuwała się do przodu bardzo powoli. Około godziny szóstej pięć obok mnie przecisnął się do przodu pięćdziesięco kilkuletni mężczyzna, podszedł do rejestracji i powiedział.

- Dzień dobry, przyszedłem ze skierowaniem na badania okresowe.

- Proszę zająć kolejkę i czekać – usłyszał w odpowiedzi.

Ostentacyjnie rozglądnął się po holu pełnym oczekujących i zapytał.

- Ja mam czekać do rejestracji na badania okresowe w tym tłumie?

- Tak jak każdy – odpowiedziała pani i powróciła do wypełniania papierów.

- Wszyscy przyszli na badania okresowe? – zadał głośno pytanie bardziej do tłumu, niż do obsługi.

Masowe potakiwanie głową i zapewnienia na tak, uświadomiły jemu i oczekującym, jak długo im przyjdzie poczekać.

- Proszę mi powiedzieć, dlaczego nie wyznaczycie skierowanym na badania różnych godzin stawienia się w przychodni pomimo, że dokładnie wiecie ile osób będzie, wszystkim bez wyjątku wyznaczacie godzinę szóstą rano. Skoro obsługujecie we trzy, to doskonale jesteście zorientowane ile czasu średnio wam zajmuje obsługa jednej osoby. Wystarczy tylko wyznaczyć stawiennictwo przed waszą ladą w odstępach dziesięciu czy piętnastominutowych i sprawa załatwiona – odczekał chwilę na odpowiedź i jak się jej nie doczekał dodał - prawda jakie to proste.

- Może pan zostanie u nas prezesem i dokona takiej zmiany organizacji obsługi – warknęła za blatu pracownica.

Sposób udzielenia odpowiedzi, a zwłaszcza ton, wyraźnie podniósł ciśnienie interesanta. Siląc się na spokój zaczął objaśniać.

- Właściciele tego ośrodka zdrowia zarabiają sporo pieniędzy na badaniach okresowych, za które płaci pracodawca i sami mogą dokonać prostej korekty. Natomiast panie codziennie wysłuchujecie podobnych do moich pretensji pacjentów i z własnej inicjatywy powinniście zaproponować szefostwu takie rozwiązanie. Natomiast teraz przejdę się na koniec kolejki i odczekam przynajmniej godzinę na powrót do tego miejsca, a wystarczyło żebym przyszedł za dziesięć siódma.

Prawie dokładnie przewidział czas dojścia do rejestracji, wtedy stałem podobnie jak inni w długiej kolejce przed gabinetem, który był wyznaczony na otrzymanej liście jako pierwszy do stawienia się w nim. Odruchowo jak inni spoglądałem na swój numerek i zastanawiałem się nad godziną jaka mnie zastanie gdy będę wchodził do lekarza skoro on zaczyna przyjmować teoretycznie o siódmej. Dokładnie siedem minut po czasie wszedł do swojego gabinetu pan doktor i poprosił pacjenta z numerem jeden na badania. Właśnie w tym samym czasie „pieniacz” dobrnął do rejestracji i przekazał skierowania mówiąc.

- Sama pani widzi, że mam rację, teraz jak inni przejdę tam – ręką pokazał gabinet przy, którym stałem – i będę czekał kolejne godziny na przyjęcie.

- Jak panu się nie podoba to może pan wyjechać z kraju – powiedziała kobieta z rejestracji, zdenerwowana licznymi negatywnymi komentarzami wypowiedzianymi do personelu przez obsługiwanych.

- Dlaczego ja oraz podobni mi mają wyjechać, skoro to jest moja ojczyzna i za nią moi przodkowie przelewali krew. Ja tylko chcę jak ta lepsza część społeczeństwa, żeby w kraju było dobrze. Może powinni w końcu wyjechać z kraju ci, co robią wszystko źle i do tego złośliwie, którzy za swoje szkodliwe i destrukcyjne działania biorą sowite wynagrodzenia, stale podwyższane. Wtedy ci dobrzy co pozostaną będą w stanie odbudować zgliszcza, a tak to kolejni uczciwi dadzą drapaka.

Zaraz po specjalnie głośnym wypowiedzeniu tego, co mu leżało na sercu, wziął swoje papiery i stanął z innymi przed wyznaczonym gabinetem. Godziny tak jak południe minęło, pierwsi szczęśliwcy wyszli z przychodni i cieszyli się, że im dwie godziny wolnego zostały z przeznaczonych ośmiu na badania okresowe. Niestety tyle szczęścia nie miałem i dostałem niecałą ostatnią.

Jest takie powiedzenie, że góra z górą się nie zejdzie, lecz człowiek z człowiekiem i owszem. Pewnego dnia miałem okazję porozmawiać z „ulepszaczem chorego systemu w służbie zdrowia”. Mężczyzna przekroczył pięćdziesiąt lat i corocznie chodził na badania okresowe, ponieważ wykonywał pracę na wysokości powyżej trzech metrów.

- Każdego kolejnego roku czas jaki zajmują mi badania okresowe wydłuża się i nie wynika to z większej dbałości o pacjenta, tylko z panującego bałaganu. Samo badanie zostało ograniczone do minimum i jest wykonywane niedbale, czyli zwykła spychoterapia. Badani niezmiennie są zdrowi, a jedynym kryterium nie dopuszczenia do pracy, są fatalne wyniki z badań ambulatoryjnych i nic więcej. Dlatego nikt nie poczuwa się do polepszenia organizacji pracy, lecz na moje zachowanie szefostwo przychodni zareagowało skargą do mojej pani dyrektor. Zostałem po powrocie z badań wezwany do gabinetu, poinformowany o skardze i na dywaniku dokładnie wyjaśniłem, jak przebiegają badania w tej placówce zdrowia. Pani dyrektor wysłuchała mnie i na koniec opowiedziała, jak ją tam potraktowali gdy zgłosiła się jako chora do lekarza. Jej doświadczenie w roli pacjentki podobnie jak moje było z tych traumatycznych i wystawiało negatywną ocenę całej placówce, która z założenia ma leczyć, a nie udawać tylko, że to robi. Jeżeli skarżący spodziewali się i oczekiwali, że zostanę ukarany to się pomylili. Tylko szkoda, że oprócz liczenia zysków biznesmeni polscy w białych fartuchach niczego poza nimi nie dostrzegają i zapomnieli o przysiędze Hipokratesa podobnie, jak o swoim człowieczeństwie.

Od wspomnianych badań minęło troszkę czasu i nie jestem w stanie stwierdzić czy obsługa pacjentów w tamtym ośrodku zdrowia uległa poprawie, lub pogorszeniu, ponieważ ostatnio dostałem skierowanie do innych specjalistów z medycyny pracy. Tam obsługa przebiega znacznie sprawniej gdyż ogranicza się do wpisania zdolny, pobrania siedemdziesięciu złotych i powiedzenia.

- Następny proszę.

Następne częściHistoria prawdziwa VIII

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Pasja 29.04.2018
    Samo życie. Wszędzie w takich placówkach występują absurdy. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Dlatego, to my ludzie sami robimy sobie tak dobrze. A wystarczyłoby trochę ludzkiego podejścia dla bliźnich.
    Pozdrawiam
  • "biznesmeni polscy w białych fartuchach " - tak w niektórzy lekarze są już naprawdę biznesmenami, znam to z życia, z resztą pewnie nie ja jeden.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania