Poprzednie częściHistoria prawdziwa -I

Historia prawdziwa VIII

Późnym popołudniem trzydziestego lipca turysta zakończył zwiedzanie ruin zamku w Bolkowie, w przypływie nie tylko uniesienia, ale i pragnienia postanowił odwiedzić zabytkowy rynek. Ostatni raz w tym mieście był prawie trzydzieści lat wcześniej i zapragnął sprawdzić, jak się ścisłe centrum od tamtego czasu zmieniło. Już pierwsze wrażenie było bardzo pozytywne, ponieważ wcześniej zaniedbane kamienice były wyremontowane i cieszyły jego oczy ładnymi elewacjami. Pośród nich najbardziej wyróżniał się budynek władz miasta i akurat to przy jego licznych podróżach nie dziwiło. Nawierzchnie wyłożono kostką granitową i płytami, co w dolnośląskich miastach ze względu na bliskość złóż tego kamienia nie powinno dziwić. Jednak uważne spojrzenie na jego strukturę zaszokowało, ponieważ w większości kamyk przyjechał z Chin. Wyjątkowo dokładnie wyznaczono miejsca parkingowe i całość ozdobiono bogatym oznakowaniem pionowym, co w założeniu miało uporządkować ruch drogowy na niewielkiej przestrzeni.

 

Spragniony turysta po godzinie dziewiętnastej zauważył otwarty sklep na podwyższeniu i postanowił podobnie jak stali bywalcy dokonać zakupu czegoś do picia. Zaopatrzony w wodę mineralną i czekoladę będącą tego dnia w promocji wyszedł przed sklep. Zatrzymał się przed najwyższym stopniem i chwilę rozglądał się za jakimś wygodnym miejscem do siedzenia. Widocznie niczego zauważył, ponieważ plecak ściągnął z pleców i postawił go, opierając o prawą nogę. Gdy obie ręce miał wolne odkręcił nakrętkę i pił prosto z półtoralitrowej butelki małymi łyczkami. Poniżej niego przy schodach stał zaparkowany samochód osobowy i przed nim zatrzymał się radiowóz. Policjanci przyjechali na interwencje po zgłoszeniu wykroczenia przez mieszkańca. Zaczęli legitymować młodego kierowcę samochodu, który nie zastosował się do znaku zakazu i podjechał swoim samochodem w pobliże sklepu. Wina prowadzącego była bezsporna, ponieważ zakaz nie obowiązywał tylko samochody dostawcze. Podczas wypisywania mandatu, pod sklep przyjechał bus z zaopatrzeniem. Kierowca z braku możliwości podjechania bliżej zatrzymał się za samochodami osobowymi i zaczął nosić towar. Dłuższą chwilę trwało, zanim cały towar znalazł się we wnętrzu sklepu.

 

Zanim kierowca dostawczaka wyszedł ze sklepu z kopią faktury, turysta zaspokoił pragnienie i pochłonął połowę tabliczki czekolady. Resztę postanowił schować, więc pochylił się nad plecakiem i upychał niezjedzony kawałek do kieszonki na klapie, a butelkę z tworzywa wciskał do zewnętrznej siatkowej kieszeni. Gdyby w tym momencie nie usłyszał ciekawego dialogu z pewnością, nałożyłby bagaż na plecy i poszedł dalej.

 

- Przepraszam, że przeszkadzam, lecz mam towar na ulicę Świerczewskiego, w nawigacji i Internecie nie ma takiej ulicy, a panowie z pewnością znają miasto? – zapytał kierowca samochodu dostawczego, stojący od strony prowadzącego radiowóz i na potwierdzenie prawdziwości swoich słów trzymał w ręku fakturę.

 

Policjanci formą zapytania albo jego treścią byli wyraźnie zaskoczeni, ponieważ przez dłuższy czas patrzyli na siebie. Kierujący radiowozem wyciągnął rękę na zewnątrz, umożliwiła taki manewr opuszczona szyba w drzwiach przednich i wziął fakturę z ręki kierowcy dostawczaka. Chwilę zapoznawał się z jej treścią i podał koledze. Kiedy obaj panowie upewnili się, że nie jest to żart, wymienili między sobą informacje. Sprawnie ustalili miejsce i kierunek, do którego pytający powinien się udać z towarem.

 

- To jest tam – powiedział policjant siedzący za kierownicą i swoje słowa zaakcentował ręką, pokazując na wprost w kierunku maski.

 

Chwilę jeszcze trwała rozmowa, która miała na celu doprecyzowanie dokładnego adresu budynku, lecz jak się zorientował turysta, była mało konkretna i aż do tego czasu nic interesującego się nie wydarzyło. Dopiero słowa, a właściwie polecenie, jakie wydał policjant kierowcy dostawczego busa, spowodowały emocje, ponieważ były zaskakujące i niezrozumiałe. Szofer dostał zakaz jazdy na wprost, chociaż miał prawo do takiego przemieszczania się na podstawie obowiązujących znaków. Musiał wycofać samochód i dotrzeć inną drogą. Zamiast przejechania około pięćdziesięciu metrów do najbliższego skrzyżowania.

 

Niebieski bus zaczął wycofywać się około trzydziestu metrów do pierwszego zakrętu. Następnie był około czterdziestometrowy odcinek do kolejnego, w jakim umieszczono po prawej stronie od kierunku wjazdu kilka miejsc parkingowych. Pokonał kolejny, zakręcając w lewo pod prąd ulicy jednokierunkowej. Dopiero wtedy pojechał w dół i zniknął między budynkami z oczu już licznych gapiów.

 

Turysta chwilę jeszcze postał, zarzucił plecak na ramię i poszedł ulicą pod górę. Zaledwie minął z lewej strony budynek urzędu, gdy niebieski bus z zaopatrzeniem pojawił się na ulicy równoległej i zmierzał do zakrętu krótkiej uliczki łączącej obie. Kiedy zakręcił w prawo, mniej więcej po dwudziestu metrach zatrzymał się na kolejnym zakręcie, ponieważ w tym czasie radiowóz włączył się do ruchu i na skrzyżowaniu miał pierwszeństwo. Dostawczy samochód poczekał na przejazd pojazdu policji. Dopiero wtedy ruszył, wykonując jednocześnie skręt w lewo. Daleko nie ujechał, najwyżej dwadzieścia metrów i zatrzymał się w miejscu dozwolonym najbliżej punktu, do którego dostarczył towar.

 

Przybysz, przez chwile zastanawiał się nad tym, czego był świadkiem i po przemyśleniach doszedł do jednego wniosku. Ustawą zmieniono w Bolkowie nazwę ulicy i już nie ma Świerczewskiego, lecz ona nie zmieniła mentalności ludzi, którzy myślą i postępują tak jak w PRL-u. Widocznie dalej obowiązuje komunistyczne podejście do obywatela charakteryzujące się tym, że jeżeli tylko mundurowi mogli, życie zamieniali w piekło, a jak nie byli w stanie, to chociaż dokopali.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Bożena Joanna 13.11.2020
    Historia prawdziwa czy żarty tubylców? Tak naprawdę, czekałam aż wlepią mandat kierowcy dostawczego pojazdu.
    Pozdrowienia!
  • Pasja 16.11.2020
    Ponownie absurdalna scenka, Ale pewnie realna. Przyzwyczajenia tak szybko nie mijają, zwłaszcza w nawykach mieszkańców.
    Pozdrawiam

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania