Poprzednie częściKarmazynowe kły - pilot

Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Karmazynowe kły - rozdział 9

!!!!!UWAGA!!!!!

 

Ten rozdział (W MOJEJ OPINII) posiada mocno kontrowersyjny wątek, jeśli ci to przeszkadza i/lub jesteś jebanym gwoździem, który nie rozumie fikcji literackiej, pomiń sobie ten rozdział. Może chociaż ty zachowasz, cząstki zdrowia psychicznego

 

Rozdział 9

Cena wolności

 

Ocknąłem się. W jednym szybkim ruchu otworzyłem i wstałem. Prawie wstałem, bo przyfandzwoliłem czołem o sufit. Uderzenie wybudziło mnie bardziej niż kawa. Sufit, który łączył ze sobą ściany. Gołe i obskurne, jedną z nich zastępowała krata. Po chwili ogarnąłem, że niski sufit to pierdolona dziura w ścianie. Mająca na celu, zastąpić łóżko. Wyszedłem z dziury i wyprostowałem się , masując bolące czoło. Podszedłem do kraty, było ciemno jak w dupie. W pewnym momencie zobaczyłem światło przy ścianie, które znikło po chwili. To było okno, albo coś na jego wzór. Doszło do mnie, że jest noc, więc nie mając nic innego do zrobienia, poszedłem spać dalej.

 

- Wstawaj skurwysynie! - usłyszałem głos, praktycznie tuż przy uchu.

- Spierdalaj - przywitałem się i wstałem, uważając na głowę.

- Czas zarobić na obywatelstwo - moim budzikiem okazał się pan karzeł, burmistrz Rawieska.

- Nie chcę twojej łaski, ani niczego innego. Wykonałem zlecenie.

- Nie wykonałeś jeszcze zlecenia. Teraz zajmiesz się swoją dziewczynką, na twoim miejscu ja bym się cieszył.

- Nie będę się bawić w ojca, czy w inne gówno.

- Ojca? - zaśmiał się, długo i przeciągle - każdy ma swoje fetysze - odwrócił się, podszedł do otwartej kraty i zawołał - Geifer! Weź go.

 

Przyszedł kwadratowy, a w zasadzie sześcienny chłop, który w magiczny (bo nie wiem jak inaczej to wytłumaczyć) przeszedł przez drzwi do celi. Pociągnął mnie za ramię, udaliśmy się do pokoju, oddalonym o paręnaście metrów od celi. Wrzucił mnie do innej celi, w której był drugi podobny gość.

 

- Rozbieraj się - odezwał się, ciężkim, zniszczonym od alkoholu i palenia głosem.

- Co? - a wy? Jakbyście zareagowali.

- Słyszał, rozbieraj się kurwa!

- Dobra, dobra.

 

Rozebrałem się do naga. Dobrze, że mam parę blizn tu i tam, przynajmniej nie czułem się nadto nagi. Ciężką do opisania techniką sprawili, że po kilku chwilach, siedziałem przypięty łańcuchem do szyi. Wyszli. Po kilku minutach, przyszła kobieta ubrana w zużyte ale ładne ubrania. W zasadzie cała była ładna. Długie, czarne włosy i ładne lico i dziewczynka obok niej. Zaraz, co? Dziewczynka, która była moją chyba wczorajszą przesyłką. Ubrana w podobny ubiór, ale teraz umyta, bez przetłuszczonych blond włosów, sięgających do ramion. Gdy tylko mnie zobaczyła, ukryła się za kobietą. Ta uklękła przy niej, powiedziała coś szeptem. Potem, na przykucu, podeszła do mnie. Dotknęła i powiedziała.

 

- Proszę się położyć - zaczęła rękami, delikatnie zmuszać mnie do polecenia. - Proszę wykonywać moje polecenia i proszę się nie ruszać, jeśli tego nie powiem. - Prosiła, ale ja słyszałem rozkaz. Dodatkowym argumentem był sztylet, przy jej pasie.

- Ciociu Ty… - zaczęła dziewczynka, swoim delikatnym, lekko przerażonym głosem.

- Ciii, moje dziecko. Oni nie lubią nadmiernego gadania - powiedziała spokojnym głosem, jednocześnie upewniając się, że zrozumiałem jej polecenie.

 

Chwyciła moją prawą rękę, w odpowiedzi przeciwstawiłem się, a ta chwyciła za sztylet. Stwierdziłem, że nie ma to sensu i odpuściłem chęć walki. To samo zrobiła z drugą ręką. Podeszła do moich nóg, rozszerzyła je. Obnażając moje jaja, wprost naprzeciwko dziewczynki, po której widać było, że nie wiedziała co zrobić. Jakby chciała uciec, ale w zasadzie nie wiedziała nawet dokąd. Wystawiła rękę w jej kierunku. Podeszła do kobiety, chwytając jej dłoń. Z pomocą kobiety, uklękła tuż przy moim chuju. Kurwa, w co ja się wpakowałem.

Kobieta, za pomocą dłoni dziewczynki. Chwyciła mojego penisa, zaczęła nim poruszać. W sposób każdemu znany, ale przy tym nie typowo. Wiedziała jak to robić, ale uczyła tego młodą. Kiedy, mimo mojego oporu, stał się twardy i sterczący. Dołożyła drugą dłoń dziewczynka. Robiła to samo, ku mojemu zaskoczeniu w ogóle nie czułem, że dochodzę. Chociaż, chyba wolałem, żeby do tego nie doszło. Po dłuższej chwili, kiedy przestałem już patrzeć na to całe szkolenie. Poczułem, na czubku suche małe usta i przez krótką chwile opadające na uda włosy. Zaraz potem, poczułem jak dłoń wyżej uwalnia uścisk i zastępują je usta wraz z językiem. Wtedy druga dłoń zaczęła robić to szybciej i mocniej. MInęła..no minęła niecała minuta, kiedy poczułem jak moje całe napięte ciało odpuszcza. Skończyła.

 

- Połknij - powiedziała kobieta, gdy zrozumiała do czego doszło.

 

Nie była zdziwiona o nie. Zamiast tego oblizała, kutasa z resztek spermy. Wstała wraz z dziewczynką, przy okazji odpinając kajdan na szyi i lewej ręki. Wyszły, zamykając kratę.

Nie wiem, co powiedzieć. Gdy tylko byłem pewien, że nikogo nie ma. Starałem się uciec, próbowałem wyrwać łańcuch ze ściany. Rozerwać go, ale nic z tego. Nic nie dawało rady. Jedyne co mi się udało, to zedrzeć skórę z nadgarstka.

 

Minęło kilkanaście godzin, gdy z pustki wróciła znana mi żeńska para. Procedura była ta sama. Jednak, zamiast znów poczucie susze warstwy dziewczynki, począłem ucisk małych dłoni na brzuchu. Zobaczyłem jej twarz, wyrażającą więcej strachu, niż u najbardziej tchórzliwego wampira, z jakim miałem okazję walczyć. Usiadła na moim brzuchu, poczułem jak gęsia skórka przeszyła moje ciało. Kobieta, pomogła dziecku podnieść się lekko na kolanach. Chwyciła mojego chuja z gracją podmiejskiego rzeźnika, tnącego łeb świni, czyli w ogóle. Upewniła się co do jego twardości, po czym pomogła dziewczynie usiąść na nim. Jękła. Począłem jak, penisem naciągam jej macicę mocniej, niż organizm na to pozwalał. Na moje powinien się kończyć na wysokości jej pępka. Z oczu poleciała łzy, z dołu zaś poczułem świeżą, ciepłą krew, która powoli zaczęła spływać po moim ciele wprost na podłogę. Minęła prawie minuta, gdy dziewczynka, z pomocą kobiety wstała. Uginając lekko nogi w kolanach, które nie pozwalały jej w pełni się wyprostować. Jedną ręką trzymając się podbrzusza, drugą trzymając dłoń kobiety. Wyszły z celi, w nie ukrywam pośpiechu.

 

- Od jutra zaczniemy faktyczne treningi, proszę wypocząć - na odchodne powiedziała do mnie kobieta.

Następne częściKarmazynowe kły - rozdział 10

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (6)

  • zsrrknight dwa lata temu
    przeczytałem, bo kontrowersja, ale w sumie... No, ale to ja po prostu już widziałem/czytałem tyle rzeczy, że mnie to nie rusza xd
    A tak poza tym trochę błędów, miejscami dość sztywno (szczególnie, że to narracja pierwszoosobowa!), ale nawet nieźle. W sumie jeśli ta kontrowersja ma być głównym tematem to można zdecydowanie to rozbudować, pokazać dynamiczniej, z większą dawką emocji, bo w obecnym stanie wydaje mi się, że ta scena jest dosyć zdawkowa...
    Jak będzie mi się chciało to zerknę też na poprzednie części, bo widzę, że wiele się pozmieniało w tej serii od ostatniego rozdziału, który czytałem xd
    Pozdrawiam
  • Maksimow dwa lata temu
    Mały kij w łeb, potrafi wiele zmienić XD
  • Vespera dwa lata temu
    Czyli zgwałciłeś bohatera za pomocą małej dziewczynki... Jeśli się z tego nie urodzi szpetny demon, będę zawiedziona.
  • Maksimow dwa lata temu
    ...a będzie jeszcze lepiej
  • Vespera dwa lata temu
    Maksimow Oo, się przeczyta, się zobaczy.
  • Maksimow dwa lata temu
    Wiadomo

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania