Magia to nie żarty! Rozdział 2: Jak to działa? Pierwszy czar!

Zosia chciała się dowiedzieć czegoś więcej o swych zdolnościach, lecz Nathan zniknął.

Nagle jej klejnot zaświecił się, po czym teleportował dziewczynkę na strych. Dziewięciolatka rozejrzała się i spytała:

— Chcesz mi coś pokazać? Prowadź więc, klejnociku! — Zaczęła chodzić po strychu.

Bała się, gdyż było zupełnie ciemno, a podłoga trzeszczała pod nią, jakby miała się zaraz załamać.

W pewnej chwili, gdy wpadła na jakąś skrzynkę, klejnot zaświecił się. — Czy to jest ta rzecz, która jest twoim zdaniem godna uwagi? — spytała Zosia klejnot. Ten w odpowiedzi zaczął się unosić i latać dookoła skrzynki.

Cała ciemność, której Zosia się bała znikła, a zastąpiło ją fioletowe światło z klejnotu.

Dziewczynka otworzyła skrzynkę i ujrzała książkę zatytułowaną: "Magia BDS". Zosia wzięła książkę i otworzyła ją. Były tam wszystkie zdolności BDS i list, a w nim:

[t] Droga Zosiu!

Jestem twoją pra, pra, pra, pra babcią i tak samo, jak ty posiadałam BDS.

Dzięki mocy BDS przewidziałam przyszłość i wiem, że to ty dostałaś ten klejnot.

Napisałam więc książkę, która nauczy cię wszystkiego, co powinnaś wiedzieć o BDS. [t]

Zosia była w szoku. Nie sądziła, że już ktoś z rodziny miał BDS. Zabrała klejnot i książkę do swojego pokoju, po czym zaczęła ją czytać. Wtedy to jej mama przyszła do niej, by zobaczyć, co robi.

— Hej, kochanie, co porabiasz? — spytała.

— A nic, czytam sobie — odpowiedziała Zosia i modliła się w duchu, by mama nie dopytywała o temat lektury.

— A co takiego? — Po tym zapytaniu mamy, Zosia nie miała pojęcia, co odpowiedzieć. Nie lubiła kłamać, ale nie może mamie pokazać książki o magii, bo miała trzymać sekret o BDS w tajemnicy.

— Eee... książkę? — odpowiedziała więc z braku pomysłu.

— No dobrze, za 5 minut obiad — powiedziała jej mama i wyszła z pokoju córki.

Zosia, wiedząc, że mamie nie starczy pieniędzy na słodycze, nauczyła się zaklęcia zamiany, które miała wykorzystać przy jedzeniu. Włożyła klejnot do kieszeni, poszła do kuchni i usiadła przy stole. Na obiad, jak zwykle zresztą, warzywa. Nie było nic więcej, bo jak wiemy, Klara nie była zbyt bogata.

Zosia zaczęła czarować słowami:

— Abrakadabra abrakadi, zamiast zdrowego jedzenia, niech tort się pojawi! — W tejże chwili przed dziewczynką stanął piękny, lukrowany, trzywarstwowy tort.

Gdy mama odwróciła się w stronę zjawiska, mowę jej odjęło. Zosia wiedziała, że musi jakoś wytłumaczyć to mamie, ale obok niej stanął Nathan i pociągnął ją za rękę do jej pokoju.

Mama oglądała tort i nie mogła uwierzyć. Nie dość, że nagle przed nią się pojawił taki wielki okaz to jeszcze, gdy Nathan ciągnął Zosię, wyglądało to z perspektywy Klary, jakby Zosię wiatr zdmuchną.

— Może mam jakieś zwidy i ten tort jest tylko w mojej wyobraźni? — powiedziała i poszła do swojego pokoju się położyć, gdyż uznała, że za dużo wrażeń na dziś.

Tymczasem Nathan i Zosia byli już w pokoju dziewczynki, a ten był załamany.

— Ile razy mam ci mówić? Nigdy nie używaj magii w obecności innych! A tak w ogóle to skąd ty umiesz czarować? — spytał podejrzliwie. Zosia w odpowiedzi pokazała mu książkę od swojej bardzo wysoko położonej na drzewie genealogicznym babci. Nathan nie kojarzył dziewczyny – babci Zosi, ale może to dlatego, że pracuje, jako magiczna usługa dopiero od 200 lat.

Zdziwienie, co nie? Ale wróżkowie ze świata magii nigdy się nie starzeją. Znaczy, starzeją się, lecz tak powoli, że gdy fizycznie i z wyglądu mają 14 lat, żyją nawet 100 lat.

— Oddaj mi tę książkę! — rozkazał Nathan, ale dziewczynka nie zamierzała zrezygnować z magii i krzyknęła:

— Nigdy! Nauczyłam się już sporo, więc mi jej tak łatwo nie odbierzesz! — po czym machnęła ręką i wyczarowała barierę magiczną. Dzięki niej nikt ani nic nie przekroczy ustalonej linii.

— Zosiu, to nie jest zabawa! — przypomniał jej stanowczo Nathan. — Nie masz pojęcia, co robisz! Oddaj książkę! W przeciwnym razie będę zmuszony użyć magii przeciwko tobie, a tego raczej nie chcesz, prawda? — Po tych słowach w dłoni Nathana pojawiła się różdżka.

— Myślisz, że się ciebie boję? — spytała, śmiejąc się dziewczynka. Nie rozumiała najwyraźniej powagi sytuacji. Nathan przewidział, że taka mała dziewczynka nie będzie umiała posługiwać się w odpowiedni sposób tak potężnymi siłami, jak magia.

— Nie dajesz mi wyboru — powiedział Nathan, a jego różdżka zaświeciła się. Rzucał pociskami magicznymi z różdżki, które po jakimś czasie zniszczyły barierę. Wtedy chłopak wycelował w Zosię i powiedział — Zabawa się skończyła! — po czym magiczne więzy obwiązały dziewczynkę, a książka trafiła w ręce Nathana. Więzy miały moc odbierania siły, przez co Zosia traciła ją z każdą sekundą. Gdy pędy zniknęły, ta padła na podłogę. Nathan rzekł:

— Nie dorosłaś na tyle, żeby władać magią. Przykro mi, ale musisz zapomnieć o tym, czego się nauczyłaś, bo to zbyt niebezpieczne — mówiąc to, podszedł do niej i różdżkę skierował na jej głowę. Więzy odbierały siły, ale tylko na krótki czas. Teraz więc przybyły razem ze strachem dziewczynki, która teraz wybiegła z domu. Jej mama nic nie zauważyła, bo spała, a Nathan pobiegł za Zosią i krzykną — Zosiu, wracaj! Nic ci się nie stanie! — Nikt, oprócz Zosi nie słyszał go, więc mógł się drzeć, ile chciał.

Dziewczynka schowała się za jednym z domów, a Nathan uaktywnił lokalizującą moc różdżki, dzięki czemu szybko znalazł Zosię. Ta chciała ponownie zwiać, ale ten złapał ją za rękę i powiedział:

— To jest jedyne wyjście! Sama widziałaś, do czego jesteś zdolna. Musisz zapomnieć!

— Masz rację! — przyznała Zosia. — Muszę zapomnieć, ale ja i tak znajdę tę książkę, bo klejnot mnie do niej teleportuje.

— Aha, więc najwyraźniej musisz mieć te moce — westchnął zrezygnowany Nathan. Miał dość słuchania się klejnotu, lecz cóż mógł zrobić. Musi być mu posłuszny. — BDS nigdy się nie myli.

— Hurra! — wykrzyknęła z radości Zosia.

— Ale pamiętaj... — zaczął Nathan, ale Zosia dokończyła:

— Tak wiem, magia to nie zabawa... — Po tej przygodzie wrócili do domu. Oboje byli zmęczeni, lecz każdy odczuwał to zmęczenie inaczej. Nathan wiedział, że to nie koniec tych dziwnych i niebezpiecznych akcji, lecz Zosia odbierała to, jako zwykłą zabawę...

Średnia ocena: 4.5  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • MKP rok temu
    Wrzucaj jedną - max dwie - części dziennie, inaczej nie wszystkie będą widoczne dla czytelników.
  • Megartist123 rok temu
    Dobrze.:)
  • MKP rok temu
    Trzeba poprawić zapis dialogów

    "klejnociku!-Zaczęła" - poprawny zapis "klejnociku! - zaczęła ". Wszystko co opisuje mowę w dialogu: sapnęła, powiedziała, pyskowała, wyszeptała, zaczęła (w rozumieniu - zaczęła mówić); zapisujemy małą literą.

    "-Ale pamiętaj ... " po pauzach i półpauzach dialogowych robimy przerwy. Wielokropek przyklejamy do wyrazu poprzedzającego. "- Ale pamiętaj..."

    Zapis listu ładniej jest oddzielić jakoś od głównego tekstu - jeśli chcesz to stylizować na list - może też zapisać kursywą [i]tekst[/i]. Wklej sobie to co poniżej i zobaczysz, że lepiej wygląda:)

    Droga Zosiu!

    [i]Jestem twoją pra, pra, pra, pra babcią i tak samo, jak ty posiadałam BDS.
    Dzięki mocy BDS przewidziałam przyszłość i wiem, że to ty dostałaś ten klejnot.
    Napisałam więc książkę, która nauczy cię wszystkiego, co powinnaś wiedzieć o BDS.
    Zosia była w szoku. Nie sądziła, że już ktoś z rodziny miał BDS. Zabrała klejnot i książkę do [/i]

    Trzeba poprawić zapis dialogów bo jak nie wydzielasz "myśliników" spacjami, to wszystko się zlewa.
  • Megartist123 rok temu
    Dziękuję za informację. Poprawię sie!:)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania