Magia to nie żarty! Rozdział 9: utrata matki

Zosia po tej sytuacji była wyczerpana, ale była też pewna, że nie może tak po prostu zostawić tego wszystkiego. Nathan pojawił się w jej pokoju, a ona spytała:

-Skoro mówisz, że klonowanie się jest niebezpieczne to czemu królowa tak może?!

-Bo to królowa. Nie można jej zakazać czegoś, bo to ona decyduje. Poza tym to klonowanie samej siebie jest niebezpieczne, a nie ogólne.-Powiedział, niby oskarżając dziewczynkę za wcześniejszą akcję Nathan, a ta zaczęła się bronić.

-Nie moja wina, że znalazłam wtedy tą dziwną księgę. Najwyraźniej moja pra, pra, pra, pra ... po prostu daleka babcia chciała sprowadzić na nas klęskę.

-Nie, to ty po prostu byłaś głupia! Nadal uważam, że nie powinnaś dostać klejnotu i nie akceptuję już jego zdania, ale niestety nie zdążyłem ci go odebrać, więc mam pomysł! Rose zna zaklęcie rozgrupowania. Odbierzemy z twoich rąk klejnot, a potem włożymy w niego naszą moc i przekierujemy go do innej, odpowiedzialniejszej osoby.-Wymyślił Nathan i wyczarował różdżkę mówiąc-Ty już mi w tym nie przeszkodzisz!-Po czym związał ją magicznymi więzami i znikną razem z klejnotem. Zosia zasnęła, choć bardzo chciała się rozwiązać z wysiłku zasnęła. Czuła, jakby działo się to pod wpływem zaklęcia, gdyż wbrew jej woli oczy jej się zamykały. Rano wokół niej wszystko się paliło, a dom wyglądał, jakby przeszedł przez niego huragan. Zosia próbowała z całych sił wyplątać się z więzów, ale nic z tego. Jej mama przybiegła do pokoju córki, a gdy ujrzała ją tarzającą się po ziemi (bo nie widziała więzów) w gęstwinie ognia krzyknęła:

-Dziecko, co ty wyprawiasz!!! Nie widzisz, że wszystko zajęło się ogniem?!-Zosia bez chwili namysłu powiedziała:

-Mamusiu droga, prędko przynieś nożyczki!-Klara posłuchała i przybiegła z nożyczkami najszybciej, jak mogła. Zosia wzięła nożyczki do ręki leżącej wzdłuż ciała i mogąc ruszyć tylko nadgarstkiem wycelowała drugą ręką różdżką w nie i zaczęła mówić-Niech magiczna moc tu będzie! Niech mi przetną wszystko, pędem!-To było zaklęcie, które miało dodać magii do przedmiotu, dzięki czemu Zosia przecięła więzy magii, ale mama spaliła się w płomieniach. Zosia była w rozpaczy, a jej głośny płacz dał się usłyszeć przez Nathana, który walczył z przeraźliwym ogniem. Poleciał do niej, a gdy ujrzał, że jej mama umarła okropnie przykro mu się zrobiło i głupio, że ją zostawił. Są to jednak za łagodne słowa, by można było opisać nimi uczucia, jakie teraz towarzyszyły Nathanowi.

-Zosiu, ja...-Zaczął, lecz ta płakała jeszcze głośniej, by nie słyszeć go.-Jest mi naprawdę przykro i chciałbym ci pomóc, ale nie wiem, jak.

-A myślisz, że ja wiem?! Chciałabym móc cofnąć czas i uratować mamę, a nie siebie!-Powiedziała z pretensją do samej siebie Zosia i ujrzała na podłodze naszyjnik w kształcie serca, który należał do mamy, jednak teraz nie należał już do nikogo. Dziewczynka przytuliła naszyjnik, tak, jakby przytulała mamę, a Nathana ogarnął żal. Pomyślał, że to przez niego ta dziecina straciła ostatnią osobę z rodziny. W pewnej chwili jakaś kobieta ujrzała ją, ale nie Nathana i widząc, że klęczy przed ogniem na ziemi i zalewa się łzami krzyknęła z oddali:

-Dziewczynko, co ty wyprawiasz! Odejdź stamtąd!-Zosia dopiero teraz zauważyła, że jest blisko śmierci, jednak teraz było jej wszystko jedno, więc się nie ruszyła. Kobieta o czarnych ciuchach i włosach podbiegła do niej, chwyciła ją za rękę i porwała ją dalej od ognia.

-Co ty wyprawiasz?!-Spytała ponownie.

-Straciłam matkę i teraz mi wszystko jedno czy umrę czy nie!-Wykrzyknęła płaczliwie Zosia, a Nathan, niezauważalny, wpatrywał się w tą scenkę ze smutkiem.

-Widać, że nikt inny tego zrobić nie mógł, więc zaadoptuję cię.-Zaproponowała niechętnie kobieta.-Jestem Stella, a twoje imię?

-Zosia.-Powiedziała nadal płacząc dziewczynka i razem ze Stellą poszła do jej domu.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania