Poprzednie częściNawiedzona Prolog

Nawiedzona Część 1

Siedziałam cicho na fotelu. Godzina 4:30 nad ranem a ja nadal nie mogę spać. Wsłuchiwałam się w ciche drapanie o drzwi. Moje serce od kilku godzin bije tak szybko i tak mocno, że zdaje mi się, że słyszą go wszyscy mieszkańcy mojego domu. Kiwię się w tył i przód jak osoba chora na schizę. Może, ja na nią też choruję? To by wyjaśniało wszystkie te rzeczy, postacie, szepty, drapania i wołanie o pomoc. Opuściłam powoli bose stopy na ziemię, bojąc się, że ktoś mnie za nie złapie co się nie raz w nocy zdarzało.

Podeszłam niepewnie do okna, które było lekko uchylone. Otworzyłam je na oścież, wychylając się lekko. Padało jak to co roku na jesień. Chciałam usiąść na parapecie, ale zbyt mocno się bałam. Nie dlatego, że mam lęk wysokości, ale dlatego, że bałam się, że ktoś mnie wypchnie. Mam dwadzieścia lat a zachowuję się jak małe dziecko. Ale sytuacja w jakiej się znajduję sama mnie do tego zmusza. Popatrzyłam na dół, zamarłam. Na podjeździe stała mała dziewczynka, która patrzyła z zaciekawieniem w moją stronę. Uśmiechała się szyderczo. Pisnęłam. Zamknęłam szybko okno i podbiegłam do szafy o, którą się oparłam.

-Uspokój się. To nie dzieje się naprawdę. To tylko Twoja głupia wyobraźnia- mówiłam pod nosem jak paciorek.

Zerknęłam nie pewnie na lustro. Średniego wzrostu, blada postać dziewczyny ubrana w koszulę. Tak to ja. Podeszłam do łóżka i włączyłam małą lampkę nocną. Muszę się czymś zająć, by nie myśleć o "nich". Chwyciłam książkę i zaczęłam czytać. Mój pokój nie był duży, miał okno, szafę, biurko, drzwi do łazienki oraz łóżko. Całe pomieszczenie było koloru fioletowo-czerwonego.

Panował ogromny chłód mimo grzejących kaloryferów, wiedziałam, że jest to spowodowane nimi. Nie wiem dlaczego zaczęły mnie nachodzić, straszyć, budzić po nocach. Mimo to udaje mi się ukryć przed rodziną to, że mam "gości" w swoim pokoju jak i w całym domu. Na szczęście nie wyrządzają krzywdy moim bliskim, tylko mnie. Usłyszałam pukanie do okna. Skuliłam się, wiedziałam, że to jeden z nich. Że chce wejść. One zawsze chcą wejść. Zakryłam oczy zimnymi dłońmi. Weszłam pod koc, uszy zakryłam słuchawkami.

Usłyszałam śmiech i głosy:

-Pobawi się z nami?

-Nie wiem Tomi. Zapytamy?

Mały stukot bosych stóp o podłogę w moim pokoju. "Nie wychylaj się" szeptałam.

Nagle mój koc został uniesiony do góry, dwoje małych dzieci. Chłopczyk i dziewczynka, dotknęły mojego ramienia, rączki ich były zimne, wręcz mroźne:

-Ej pobawisz się z Nami?

-Prosimy.-powiedział chłopczyk.

Z zamkniętymi oczami powiedziałam szorstko:

-Nie. Wynoście się z tąd...

Usłyszałam stłumiony śmiech dziewczynki, która po chwili powiedziała:

-Nie wiesz co robisz. Możemy Cię ukarać! Chcesz tego?-zapytała. To było pytanie retoryczne?

Zakryłam się znów kocem, owijając się w kokon. Otworzyłam oczy. Ciemno, cicho i ciepło. Uciekły. Poszły sobie.

Tylko na jak długo?

Średnia ocena: 4.2  Głosów: 6

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (7)

  • love_stories 23.11.2014
    Bardzo mi się podoba , trzyma w napięciu. Już nie mogę się doczekać kolejnej części :)
  • Agata547 23.11.2014
    Super! :D Nieżle trzyma w napięciu. Z niecierpliwością czekam na kolejną część ;) 5 daję
  • NataliaO 23.11.2014
    trzyma w napięciu, bardzo dobre i fajnie że dłuższe ; 5:)
  • Ekler 23.11.2014
    Moim zdaniem część 1 lepsza o niebo od 2
  • Ina 23.11.2014
    Staram się jak tylko mogę;)
  • NataliaO 23.11.2014
    początek zawsze jest najlepszy, bo to taka świeżość wtedy panuje, obie części są naprawdę dobre; widać, ze się starasz i wychodzi ci dobrze :)
  • Katerina 23.11.2014
    Bardzo fajne. Nie mogę doczekać się następnego ; 4

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania