Niesamowita przygoda w krainie Tolkiena Rozdział 7

Rozdział 7

Tauriel:

Tauriel:

Cały czas o niej myślę. Jest jakaś inna... Na pewno nie pochodzi z Rivendell. Nie przypomina w ogóle elfa. Bardziej człowieka. Czyżby była z Gondoru? Ale dlaczego kłamała?

To nie zmienia jednak faktu, że musiałam ją zostawić. Nie poradziłaby sobie. Nie umie nawet walczyć. Jednak cały czas czuję, że ktoś mnie obserwuje.

Rozejrzałam się dookoła. Nic prócz odgłosów moich towarzyszy. A może jednak?

Zatrzymałam się. Podniosłam do góry rękę, co miało oznaczać stop. Przyłożyłam palec do ust nakazując ciszę.

Usłyszałam ciche stąpanie końskich kopyt. Zaraz jednak umilkło.

- Zatrzymamy się tutaj na krótką przerwę. - powiedziałam stanowczo i zeszłam z konia.

Nie podobało mi się to. Ktoś nas śledzi. Nie wiadomo czy ma dobre zamiary. Trzeba mieć oczy z tyłu głowy. - pomyślałam.

Zatrzymaliśmy się sto metrów od drogi, aby wypocząć. Rozpaliliśmy niewielkie ognisko - było bardzo chłodno.

Obeszłam kilka razy nasz mały obóz. Nadal jestem nie spokojna. Ktoś nas obserwuje, byłam tego pewna. Już miałam wracać do namiotu, gdy nagle usłyszałam jakieś szelesty. Duży krzak poruszał się. Błyskawicznie naciągnęłam łuk. Zrobiłam jeszcze kilka kroków w kierunku krzaku.

Zaraz wyłoniła się postać. Opuściłam łuk.

- Dlaczego tu jesteś? - zapytałam z niedowierzaniem stojącej przede mną Evanlyn.

Dziewczyna tylko wzruszyła ramionami.

- Nie mam gdzie się podziać. A tak poza tym naprawdę podziwiam twoje umiejętności waleczne i pomyślałam sobie, że może mogłabyś mnie trochę pouczyć. A zwłaszcza, że naokoło kręci się masa goblinów i tych... całych orków - powiedziała. - chyba nie chcesz, aby mnie zabili? - dodała, rozkładając bezradnie ręce.

Parsknęłam pogardliwie. Oczywiście, że nie chciałam. Lecz ona nie wie co to jest prawdziwa wojna. Jest śmiertelnie niebezpieczna, a przede wszystkim nie dla takich dziewczynek jak ona. Poza tym, ja nie mam czasu na jakieś szkolenia. Co ona sobie myśli? Mam misję do wykonania, a ona będzie mi zawracać głowę. Muszę coś z tym zrobić, ale póki co, nie mogę jej tak po prostu odepchnąć. Będę robić to stopniowo, aż w końcu będę miała ją z głowy. Będzie musiała sobie sama poradzić. - postanowiłam.

- Chodź, jest już późno. Przepisz się. Rano musimy wyruszać. - powiedziałam.

- Czyli mogę zostać? - spytała rozpromieniona.

Nie robiłam jej wielkiej nadziei, skoro postanowiłam, że nic z tego nie będzie.

- Zobaczymy. Nie bądź taka szczęśliwa. Nic nie wiadomo.

 

Witajcie,

Może niektórym wydaje się, że Tauriel jest nawet chamska. Lecz ona nie zna Evanlyn. Nie wie czego może się po niej spodziewać a czego nie. Mogę Was jedynie pocieszyć, że te dwie bohaterki złączy jeszcze węzeł przyjaźni. Dlatego czytajcie kolejne rozdziały. Historia się jeszcze nie kończy. ;))

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • Vespera 26.11.2021
    Witamy :) Nie wiem, czy musisz tłumaczyć się ze swojej twórczości, może pozwól jej mówić za siebie? Dodam tylko, że czytam tę opowieść z przyjemnością. Sama zaczynałam od podobnych historii, czyli od wrzucania postaci w świat książki/serialu/filmu i wymyślałam tej postaci przygody z głównymi bohaterami, więc jest to taka trochę sentymentalna podróż do przeszłości.
  • pansowa 27.11.2021
    Niemniej postaw sobie pytanie, czego się spodziewasz po komentach.
    Bo jak tylko pochwał to może być ciężko. Wystarczył mi początek i słowo "wogule".
    Dalej nie czytałem...
  • Tauriel 27.11.2021
    Dziękuję za komentarze. Cieszę się, że Vespera, czyta to opowiadanie z zainteresowaniem. Dodałam już kolejny rozdział, więc zachęcam do przeczytania :)
    Co do pewnych błędów gramatycznych, większość już poprawiłam. Niestety gramatyka nie jest moją mocną stroną. Jeszcze raz dziękuję za miłe słowa i uwagi. Każdy momentach jest ważny.
  • Tauriel 27.11.2021
    *Komentarz

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania