Poprzednie częściNowy wróg część 1. Star Wars

Nowy wróg część 8. Star Wars

Na początek pragnę przeprosić za moją długą nieobecność. Związana była z egzaminami, serią wyjazdów i obozów sportowych poprzeplatanych zdradzieckim lenistwem. Mam nadzieję, że któryś z Was, czytelnicy, wytrwał i jest tu dalej ze mną.

 

Projekt współtworzony z użytkownikiem: Kapelusznik.

~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~

 

Asaro i Treeke biegli przez długie korytarze otoczeni dźwiękiem uruchamianego hipernapędu. Jedi próbowała przeanalizować dostarczoną przez admirała informację.

— Jak to możliwe, że Terianie znów są gotowi do walki? — spytał lekko zdyszany Treeke.

— Musieli planować to wcześniej. Poza tym — obie postacie wbiegły do windy przez rozsuwające się drzwi — nie ponieśli wcale aż tak wielkich strat. Zniszczyliśmy jedynie fregaty separatystów.

Winda stanęła a członkowie Zakonu wysiedli z dźwigu i czym prędzej udali się do holostołu. Przybyli w ostatnim momencie gdyż nad blatem pojawiła się właśnie połyskująca na niebiesko sylwetka mężczyzny, na pierwszy rzut oka będącego twi’lekiem. Asaro zobaczyła spływające po jego czole krople potu. Po umundurowaniu założyła, że musi być to ktoś odpowiedzialny za system obrony wzywającego pomocy układu.

— Mistrzyni Jedi! — niemalże wykrzyknął rozmówca unosząc ręce do góry. — Jak się cieszę, że panią widzę!

— Dostaliśmy sygnał informujący, że zostaliście zaatakowani. — Asaro spróbowała wyrównać oddech.

— Tak, tak! System Reker został zaatakowany. Wroga flota przebija się właśnie przez nasze linie obrony — głos twi’leka drżał. — Musicie nam pomóc!

Asaro zobaczyła jak admirał Tarkin zmrużył brwi. O co mogło chodzić mu tym razem?

— Nasza flota już zmierza wam z pomocą — powiedział jak zwykle opanowanym tonem admirał. — Z czym się jednak mierzymy?

Rozmówca wyraźnie się zawahał. Asaro wydawało się, że mężczyzna wręcz boi się surowej miny wpatrzonego weń Tarkina.

— Raporty, jakie dostaliśmy — holograficzna postać przerwała panującą przez chwilę ciszę — mówią o ponad… ehhh… trzydziestu okrętach. To znaczy, może ich być więcej! Jak na razie jest chaos i nie mieliśmy czasu ich dokładnie policzyć.

Asaro zobaczyła jak admirał Tarkin spojrzał na nią, wykrzywiając twarz w niemiłym grymasie. Domyśliła się, co mężczyzna zaraz powie.

— Pani generał — zaczął spokojnie — proponuję wyjść z nadprzestrzeni i poczekać na posiłki republiki.

— Chcecie nas porzucić?! — dobiegł ich głos hologramu. Asaro wymieniła z Treeke zaniepokojone spojrzenia.

— Wycofajcie swoją flotę i dołączcie do naszych sił — Tarkin nie dał Asaro czasu na odpowiedź. — Poczekamy na posiłki republiki i dopiero wtedy pokonamy wrogą flotę.

— Co z moimi ludźmi?! — twi’lek niemalże podskoczył z przerażenia na słowa wypowiedziane przez admirała.

— Macie milicję, prawda? Powinna wystarczyć do momentu aż odpowiednie siły przybędą z pomocą.

Wyświetlany rozmówca zrobił wyraźny krok w tył. Tylko on mógł wiedzieć, że milicja systemu Reker to w gruncie rzeczy ściema. Ot rozdmuchana bajka mająca na celu odstraszanie piratów i przemytników. Miała co prawda pewne zastosowania ale z pewnością nie była w stanie przeciwstawić się atakującej ich flocie.

— Nie! — Twi’lek spojrzał na szarowłosą Jedi. W jego serce jakby wbił się nowy promyk nadziei. — Admirale Tarkin, doceniam wasz pragmatyzm i ostrożność, ale nie możemy porzucić sojuszniczego układu na pastwę wroga.

— Z całym szacunkiem, generał Erhetio, jesteśmy zbyt słabi by zmierzyć się z takim przeciwnikiem. Ryzykujemy straceniem całej floty.

— Nawet jeśli, to jest to ryzyko jakie musimy podjąć. — Asaro odwróciła wzrok od Tarkina i spojrzała wyświetlanej postaci w oczy. — Zmobilizujcie swoje siły. Wkrótce przybędziemy.

— Dziękuję wam, mistrzyni Jedi!

Po tych słowach hologram zniknął. Tarkin splótł ręce na piersi i popatrzył na szarowłosą z wyraźną wyższością.

— Jakim cudem chce pani walczyć z flotą, mającą co najmniej trzykrotną przewagę? — ton jego głosu był zimny.

— Już raz nam się udało — odpowiedziała Asaro.

— Jeżeli dobrze pamiętam to udało nam się jedynie stracić lekki krążownik. Tyle jeśli chodzi o nasze osiągnięcia.

— I zamierza pan po prostu zostawić tych ludzi na pastwę wroga?

— W obecnej sytuacji nie potrzebuję droida by ocenić szanse naszego ataku — odwarknął admirał.

— Skoro i tak już tam lecimy — niespodziewanie do rozmowy dołączył się Treeke — to może chociaż ustalimy jakiś plan.

Asaro i Tarkin jeszcze przez chwilę mierzyli się wzrokiem gdy w końcu mężczyzna odpuścił i wskazał ręką na holostół. Na gładkim blacie wyświetlany był system Reker dookoła którego orbitowały dwie potężne stacje bojowe.

— Podejrzewam, że Terianie zaatakowali od strony tego sektora. — Palec admirała zatrzymał się tuż nad zaznaczonym na czerwono fragmentem przestrzeni. — Jest to najbezpieczniejsze miejsce do wyjścia z nadprzestrzeni i dodatkowo leżące dostatecznie blisko szlaku nadprzestrzennego. Ponadto, wiemy że flota wroga liczy co najmniej trzydzieści jednostek. Ten obszar jest idealny do rozstawienia armii i bezpośredniego ataku na obie stacje.

— Ten twi’lek wydawał się zaniepokojony gdy mówił o liczbie statków — odezwał się Treeke. — Możliwe, że nie podał nam prawdziwych danych.

— O proszę! — z nieudawanym zaskoczeniem zawołał Tatkin. — A myślałem, że Jedi nie znają się na taktyce. Jak słusznie… pan zauważył — twarz admirała nie ukryła zażenowania przyjętą formą wobec siedemnastolatka — mogli podać nam błędne dane. Według mnie statków wroga będzie około czterdziestu. Taka siła wystarczyłaby do zajęcia stacji. Jak więc pani widzi, generale — spojrzał na Asaro — wróg ma nie trzykrotną a wręcz czterokrotną przewagę.

— Czemu mieliby kłamać? — szarowłosa postanowiła nie dać się stłamsić.

— Gdyż do czterdziestu okrętów na pewno nie wysłałbym naszej floty.

Znów zapanowała chwila ciszy przeplatanej nienawistnymi spojrzeniami Asaro i Tarkina.

— Wydaje mi się, że Terianie zostawią okręt flagowy z tyłu — ponownie ożywił atmosferę Treeke. — Jak już wyjdziemy z nadprzestrzeni trafimy w sam środek bitwy. Nasza obecna prędkość nie pozwoli nam znaleźć się w układzie Reker w pierwszej fazie starcia. To znaczy, że oddziały wroga będą dość rozciągnięte. Jeśli przypuścimy atak na okręt dowodzenia możemy ściągnąć do niego parę pozostałych krążowników wroga. To da czas na przegrupowanie oddziałom broniącym systemu.

— Chyba rozumiem co ma pan na myśli — Tarkin podrapał się po brodzie. — Proponuje pan niejako zastraszyć wroga? Zmusić go do zmobilizowania swoich sił na tylnej linii. Nie jest to głupie. Powiedziałbym, że wręcz dobre zagranie. Całość rozbija się jednak o liczby. Mamy za mało statków. Taką operację można przeprowadzić tylko, gdy posiada się również okręty, stanowiące zagrożenie na pierwszych liniach lub które są w stanie przebić się chociażby na powierzchnię atakowanej planety. Bez tej siły na nic zda się skupienie wroga na tylnej linii. Powystrzelają nas.

— A gdyby wysłać jeden z Venatorów pod osłoną trzech lekkich krążowników tak by dostał się w pobliże stacji… Orion 1? — Asaro przeczytała nazwę wyświetlaną na hologramie.

— Chce pani poświęcić jedną trzecią naszych sił na taką akcję? To nie ma szans powodzenia.

— Zatem co pan zaproponuje, admirale? — spytała Jedi z zauważalną kąśliwością.

— Pomysł dowódcy Fadara nie jest niemożliwy — rzucił ukradkowe spojrzenie w stronę chłopaka. — Z poprzedniej bitwy wiemy, że Terianie raczej w ostateczności angażują swój okręt flagowy. Możemy skupić część ich wojsk na tylnej linii i tym samym odciążyć walczące jednostki układu Reker. W ten sposób utrzymamy nasze okręty z dala od głównej walki i jednocześnie zmusimy Terian do cofnięcia części statków. W takim stanie możemy poczekać na wsparcie ze strony republiki lub w ostateczności zdecydować o ewakuacji.

Asaro analizowała obraz pola bitwy. Oczami wyobraźni widziała jak trzy Venatory atakują główny krążownik Terian i jak chmary myśliwców toczą zawzięty bój w kosmicznej pustce.

— Zgoda. Ten plan jest rozsądny — powiedziała po chwili.

— Świetnie. Proszę przygotować myśliwce.

 

*

 

— I znowu czekanie — z ziewnięciem powiedział Lifted. Siedział na sześciennej skrzyni z narzędziami, obracając w palcach długi śrubokręt. W dolnym hangarze panowało zamieszanie a potężne platformy co chwila windowały kolejne myśliwce na pokład główny, przygotowując flotę do nadchodzącego starcia.

— Czasami mnie to przeraża — odezwał się Shad. — Siedzimy tutaj i liczymy na tych co latają. Cały los bitwy a w tym i nasz spoczywa na ich skrzydłach.

— Osobiście powierzyłbym swoje życie dowódcy Fadarowi — Pi oderwał wzrok od holopadu. — Wszak braliśmy z nim udział w niejednej batalii i znajdywaliśmy się w znacznie gorszych sytuacjach.

— Owszem, ale nasze misje z reguły były oparte tylko na nas. Od każdego z nas zależało jak skończymy, a tutaj… Tutaj możemy tylko siedzieć i czekać.

— Aż tak ci śpieszno ci na powierzchnię, Lifted? — z uniesioną brwią spytał Shad.

— Cóż, w innych okolicznościach powiedziałbym, że z chęcią rozwaliłbym parę droidów. Tutaj jednak nie jestem pewien.

Trójka klonów podniosła głowy gdy ich uszu dobiegł dźwięk wyłączanego silnika nadprzestrzennego.

— Oby ta bitwa obeszła się bez wielkich strat — powiedział Pi.

 

*

 

Jedi wskoczyła do swojego myśliwca opadając na wygodny, czarny fotel. Przez rozchylony kokpit zobaczyła jak jej Padawan również wsiada do swojej maszyny. Mogłaby przysiąc, że widziała na twarzy chłopaka delikatny zarys uśmiechu, kiedy młokos ponownie mógł zasiąść za sterami swojego ulubionego statku.

Zamknęła kokpit i ściągnęła wiszący na plastikowym haczyku zestaw słuchawkowy. Gdy tylko urządzenie znalazło się na jej głowie usłyszała słowa admirała Tarkina.

— Pani generał, admirał Adam Terram pragnie nawiązać z panią łączność.

Asaro przewróciła oczami. Czy ten złośliwy i bezczelny przywódca Teriańskich sił nie może sobie choć na chwilę odpuścić? Znów wróciła myślami do ostatniej bitwy. Spróbowała powstrzymać napływające do jej umysłu emocje jednak nic nie mogło zasłonić faktu, w jak brutalny sposób admirał Terram potraktował schwytanych dowódców republiki.

Zamknęła kokpit i przekierowała połączenie na komunikator w myśliwcu. Między jej rękoma, mniej więcej na wysokości steru, pojawiła się sylwetka tak dobrze znanego jej wroga republiki.

— Witam w systemie Reker, Asaro Erhetia. Nie śpieszyło się pani…

— Proszę oszczędzić sobie tych słów — kobieta postanowiła nie dać mężczyźnie szansy na dokończenie wypowiedzi. — Pańskie działanie jest naruszeniem przestrzeni kosmicznej republiki. Ma pan ostatnią szansę na usunięcie z systemu swoich wojsk.

Na twarzy rozmówcy pojawił się szyderczy uśmiech. Asaro zdawało się, że mężczyzna z trudem powstrzymuje się od śmiechu. Był jednak profesjonalistą. Opanował się, poprawił sylwetkę i przeczyścił gardło z chrząknięciem.

— Nie mogę prowadzić wojny, nie naruszając cudzej przestrzeni kosmicznej. Ktoś z pani doświadczeniem, ktoś kto wielokrotnie naruszał przestrzeń separatystów, powinien być tego świadom.

— Nie mam czasu bawić się w gry słowne. Usłyszał pan moją wiadomość. Zaraz zaczniemy atak.

Asaro rozłączyła się nim admirał zdążył cokolwiek odpowiedzieć. Nie miała najmniejszej ochoty ponownie dać się wciągnąć w jego gierki. Złapała za stery i uruchomiła silniki. Zaraz pokaże całej wrogiej flocie ile wart jest rycerz Zakonu Jedi.

 

*

 

— Jest źle — powiedział sam do siebie Tarkin, patrząc na wyświetlany przed nim hologram. Sytuacja była znacznie gorsza niż przedstawił mu to tutejszy gubernator. Admirał spodziewał się, że podana przez mieszańca rasowego twi’leka i człowieka liczba statków była zaniżona, ale nie że wróg będzie miał aż sześciokrotną przewagę. Gdyby tego było mało siły republiki przybyły za późno i pierwsze etapy starcia już dawno zostały rozstrzygnięte a obrona układu Reker totalnie rozbita. Przez okno sterówki, oprócz chmar opuszczających hangary myśliwców, widział zgliszcza czegoś co niegdyś nosiło dumną nazwę stacji bojowej Orion 2. Obecnie siły wroga skupiły się na drugim tego typu obiekcie.

Wilhuff Tarkin rozpoznał wśród jednostek nieprzyjaciela okręty transportowe i zaopatrzeniowe. Cel Terian był jasny, dostanie się na powierzchnię i przejęcie władzy nad planetą. Przed zawieszonymi w przestrzeni kosmicznej Venatorami natomiast widniały sygnatury potężnej floty bojowej. Według wyświetlanych danych znajdywały się w niej dwadzieścia cztery okręty a w śród nich flagowy Behemot.

Admirał nie wiedział czego spodziewać się po tym potworze. W ostatniej bitwie krążownik trzymał się bezpiecznie na uboczu, nie biorąc udziału w głównym starciu.

„Cóż, będę miał okazję się przekonać” pomyślał.

 

*

 

— Gonią mnie! Potrzebuję pomo… — Asaro zobaczyła jak myśliwiec zamienił się w kulę ognia. Nie była w stanie mu pomóc. Co chwila, z każdej strony dochodziły kolejne dźwięki eksplozji. Republika ponosiła ogromne straty.

Dane nadesłane jej przez admirała Tarkina mówiły o zdecydowanie większej przewadze wroga. Niestety, komunikujący się z nimi twi’lek ich okłamał. Potężna flota bombardowała okręty republiki z ogromna siłą, nie zmniejszając tym samym swojego udziału w bitwie rozgrywającej się przy samej stacji Orion 1.

Zrobiła szybki zwrot unikając nadlatującej torpedy.

— Spokojnie Q4 — powiedziała do rozwrzeszczanego astromecha. — Widziałam ją.

Złapała pewniej za stery i dołączyła do oddalającej się nieco grupy myśliwców.

— Pani generał, proponuję się przegrupować — usłyszała w komunikatorze głos jednego z pilotów.

— Zbiórka na wskazanej pozycji! — wydała rozkaz. — Przypuścimy atak na okręty znajdujące się najbliżej wrogiego statku flagowego. Może to zmusi Terian do zwiększenia obrony na tylnych liniach.

— Lecimy już do was — usłyszała głos Treeke. — Mam ze sobą trzydzieści myśliwców.

— Świetnie! Zebrać się i przygotować do wspólnego ataku!

Dwie grupy statków połączyły się ustawiając w szyku bojowym. Przez okno Asaro zobaczyła srebrny myśliwiec jej Padawana, prowadzący morderczy ostrzał. Zielone smugi pocisków przemykały tuż obok kokpitu, zmuszając chłopaka do ciągłych, delikatnych odchyłów z kursu.

Krążownik Behemot rósł w oczach kiedy eskadra zbliżała się do głównych sił wroga. Szło im teraz znacznie lepiej. Ostrzał ze strony teriańskich myśliwców zdecydowanie osłabł i teraz jedynie potężne statki bojowe i ich mordercze baterie dział stanowiły poważne zagrożenie.

Coś niespodziewanie przyciągnęło wzrok Jedi. Lekki rozbłysk trafił do jej oczu.

— Generał Erhetia, proszę się zgłosić! — Usłyszała w komunikatorze głos Tarkina.

 

*

 

— W waszą stronę zmierza jakiś pocisk. Wygląda na obiekt fizyczny.

— Jesteśmy na kursie kolizyjnym? — żeński głos wypełnił sterówkę.

— Nie wydaje mi się, żeby był przeznaczony na was. Broń tego typu zawsze wymierzona była w krążowniki. Ostrzegam o możliwym pocisku elektromagnetycznym.

— Przyjęłam, dziękuję.

Admirał spojrzał na wyświetlane przed nim pole bitwy. Nieznana bryłka zbliżała się w stronę jego Venatora.

— Przygotować się na uderzenie! Zmniejszyć napięcie sieci i wyłączyć zbędne systemy! Jeżeli to faktycznie pocisk elektromagnetyczny nie możemy dopuścić do przeciążenia obwodów. Utrata mocy byłaby teraz jednoznaczna z porażką — „jakby całość od początku nie była szalonym pomysłem” dodał w duchu.

— Admirale! — usłyszał mężczyzna za sobą. Odwrócił się w stronę nadbiegającego mężczyzny. — Proszę spojrzeć na stację Orion 1. Siły wroga zmniejszyły swój nacisk.

— Widzę. Dziękuję żołnierzu. — Podniósł rękę z komunikatorem do ust. — Kapitanie Ral, słyszy mnie pan?

— Tak jest, admirale! — odpowiedział mu niski głos.

— Przy stacji Orion 1 jest możliwy wyłam w linii obrony wroga. Może uda się przebić przez separatystyczne fregaty i dotrzeć do słabo chronionych linii zaopatrzeniowych. Weźcie ze sobą trzy lekkie krążowniki i spróbujcie się tam dostać.

— Rozkaz!

Wilhuff zobaczył na hologramie, jak jeden z trójkątnych statków odłącza się od formacji bojowej i razem z trzema krążownikami Arquitens zmierza w kierunku atakowanej stacji kosmicznej.

Nagle przypomniał sobie o nadciągającym pocisku. Szybko przerzucił wzrok na wyświetlaną, błękitną eskadrę myśliwców i powiększył obraz. Widział wyraźnie metalową puszkę znajdującą się już bardzo blisko eskadry myśliwców. Ze zdziwieniem uniósł brwi, kiedy zorientował się, że tajemniczy pocisk rozłączył się na serię obiektów przypominających pierścienie. Natychmiast zbliżył komunikator do ust.

— Generał Erhetio! Proszę uważać!

 

*

 

— Co ma pan na… — nie zdążyła dokończyć pytania Asaro. Metalowa puszka, znajdująca się tuż przed ich formacją bojową podzieliła się na wiele części. Dopiero wtedy Jedi zobaczyła co było zawartością broni. Serie rakiet wylatywały z każdej obręczy powodując chaos i zmierzając w stronę myśliwców. Po chwili do jej uszu zaczęły dobiegać komunikaty o trafieniach sojuszniczych jednostek. Sama w ostatniej chwili uniknęła nadciągającego pocisku. Nie był to jednak koniec. Gęsty las, latających w nieskoordynowany sposób rakiet, uwięził wszystkie statki w morderczym ostrzale. Jedynie kątem oka zobaczyła, że jej Padawan z trudem unika otaczających go ładunków. Jedna z torped leciała prosto na niego.

Asaro wyciągnęła rękę i użyła mocy. Bomba skręciła, omijając srebrny myśliwiec jej ucznia. W tym samym momencie poczuła mocny wstrząs a dźwięk alarmu wypełnił kokpit.

— Co się dzieje, Q4?! — krzyknęła do astromecha. Spojrzała na wyświetlacz, wypisujący analizę przeprowadzoną przez droida. — Szlag by to!

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • Kapelusznik 16.08.2020
    WIELKI POWRÓT XD
  • Pontàrú 16.08.2020
    W końcu hehe
  • TheRebelliousOne 16.08.2020
    Któż to wrócił... :D Sam odcinek ciekawy i trzymający w napięciu. Dobrze wiedzieć, że wciąż jesteś w formie. Daję 5

    Pozdrawiam ciepło :)
  • Pontàrú 18.08.2020
    Wracam i powoli nabieram pędu

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania