Poprzednie częściOpiekun Rozdział 1: Powrót

Opiekun Bonus#1 : Siostra Caroline

UPDATE 17.07.2020

Postanowiłem zaprzestać pisania sequela. Nie chcę zbrukać serii, skoro dobrze wyszła. Drugim powodem są liczne serie, których się podjąłem. To rozwiązanie będzie mi na rękę, bowiem nie będę musiał zbytnio martwić się o tę serię. Przepraszam za kłopot. Zacznę więc co jakiś czas dodawać Bonusowe opowiadania, które dzieją się krótko po 9 rozdziale oryginalnej historii. Opowiem w nich trochę o postaciach głównych jak i poboczynych.

 

Choć mogłoby nam się wydawać, że drzwi niektórych historii zostały dokładnie zatrzaśnięte, to nie zdajemy sobie sprawy z prostego faktu, jakim jest otwarcie następnych. Te właśnie następne drzwi stanowią oddzielne opowiadania, historie, których istnienie równie dobrze być mogło niepotrzebne. Jednak ludzkie życie, a co za tym idzie cierpienie, jest nieodzowną częścią naszej egzystencji. Może spaść na nas w najmniej oczekiwanym momencie.

— To twoja wina! — mówię, kiedy nogi zaczynają odmawiać mi posłuszeństwa — Gdybyś zabrała mnie tylko do sklepu z ubraniami to nie byłoby tego całego problemu, jednak koncert i picie do samego rana to już trochę przesada, nieprawdaż?

— Ha? — Wstała z krzesła i wypięła twarz w mą stronę — O ile dobrze pamiętam to koniec końców dobrze się bawiłaś, spójrz tylko na tę watę cukrową, cała jesteś w niej pokryta. Mój boże, czasami przyda się chwila wytchnienia...

Poprzedniego wieczora, Caroline pod pretekstem pójścia do nowo otwartego sklepu z odzieżą, zabrała mnie na koncert swego ulubionego zespołu, który jak "szczęśliwie" się złożyło, miał się pojawić w okolicy. Oczywiście wypicie dużej ilości wszelakiej maści alkoholu zrobiło swoje i miałam nie lada problem z powiązaniem kilku szczegółów ze sobą. Następnego ranka, kiedy odzyskałyśmy klarowność spojrzenia, szybko wróciłyśmy do naszego mieszkania w bloku i od dobrych kilku godzin na zmianę chodziłyśmy do łazienki. Kac morderca wciąż zawężał pętle na mojej szyi, a picie szklanki wody za szklanką nie przynosiło żadnych pożądanych skutków, toteż pozostało mi rozłożyć się leniwie na kanapie, podczas gdy Caroline wróciła szybko z łazienki, by wkrótce zacząć z przygotowaniem sobie herbaty.

— Ostatnio coś mało jadasz. — Spojrzałam na jej sylwetkę.

— Zegar w przedpokoju nie wybił jeszcze nawet siódmej. — Pokiwała zbulwersowana głową.

— To raczej będziesz głodowała, bo nie działa od dłuższego czasu...

Moja współlokatorka miała figurę do pozazdroszczenia, a dodając tego delikatne rysy jej twarzy oraz kręte włosy, prezentowała się niemalże idealnie w każdego tupu ubraniu, czego szczerze powiedziawszy zawsze jej zazdrościłam.

— Ostatnio jakoś brak mi apetytu... — wyjaśniła — Przełącz na dziewiątkę, zaraz zacznie się program Roth McLean.

— Ten o modzie?

— Właśnie ten — potwierdziła — Minęły wieki odkąd oglądałam poprzedni odcinek.

— Jakby się zastanowić to rzeczywiście teraz mało co oglądasz...

Chwyciłam pilot i przełączyłam o dwa kanały w górę, z początku dekoder się zaciął, gdyż wcisnęłam przycisk za szybko, lecz po chwili byłyśmy w stanie zobaczyć reklamę, której następstwem była gra w bejsbol . Z tego co mówiła gazeta, za pięć minut mecz miał się skończyć, a na jego miejsce wskoczyć program poświęcony modzie, a po nim coś powiązanego z fizyką.

Jakaś drużyna zaczęła biegać po stadionie, radując się zwycięstwem, w tym czasie komentator zapowiedział kolejne państwowe rozgrywki i na tym mecz się skończył. Znów były reklamy.

— Nie powinnaś iść do pracy, Alice?

— Nie, dziś mam wolne...A ty co masz zamiar dzisiaj robić?

Zamyśliła się. Nie to, że staram się być wredna ani nic, ale rzadko widywałam ją w takim stania, a poza tym zawsze była uśmiechnięta od ucha do ucha i namawiała mnie do robienia różnych głupstw. Poprzednia nocka była tego idealnym przykładem.

— Chyba-- — przerywa, podnosząc dzwoniący do niej telefon.

— Caroline, kto tam? — zignorowała mnie i zasłoniła usta dłonią.

— A-al...Ale j-jesteś pewna? — jąka się — Dobra, zaraz tam będę, nie martw się.

— Co się--

— Musimy jechać... Moja młodsza siostra jest w szpitalu...

Do szpitala dotarłyśmy po godzinie. Ku naszemu zaskoczeniu siostra Caroline, Stella, wcale nie uległa wypadkowi, a przywitała nas prezentem z okazji swej przeprowadzki do miasta.

— Nie musiałaś — Krzyknęła radośnie Caroline, powstrzymując się od natychmiastowego chwycenia prezentu. Otworzyła go powili i to co zobaczyła przeszło jej najśmielsze oczekiwania.

— Co jest? Od kiedy nie lubisz alkoholu! — Stella złapałe zwracającą na chodnik siostrę.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania