Poprzednie częściOpiekun Rozdział 1: Powrót

Opiekun : Nowe życie

[Taki tam oneshot. Na świecie istnieje wielu opiekunów ^^]

 

---------- OPIEKUN: Nowe Życie ----------

 

Phill Bloom przekonał się o ponurości nadchodzącego poranka, gdy postawił pierwszy krok poza teren swego rodzinnego domu. Była czwarta trzydzieści nad ranem, i gdyby nie światło paru stojących przy chodniku latarnii, pewnie jego trzeźwe spojrzenie na niewiele by się zdało. Pierwszą rzeczą jaką zauważył po wyjściu na świeże powietrze była pokrywająca trawę rosa, która na nieszczęście zdołała przebić się przez materiał czarnych butów, by następnie wypełnić je wodą. Poza tym, jeśli nie liczyć śpiewu odległych cykad, wszędzie wokół panowała martwa cisza. Panowała, bowiem przerwało ją skrzypienie drzwi frontowych i następujące po tym kroki.

– Dalej nie możesz spać, co? – zawołał mężczyzna z zaspanym głosem – Może ci trochę potowarzyszę?

Uśmiechnął się ponuro na tę propozycję.

– Nie trzeba – odpowiedział bez namysłu i przekonania – Po co masz się tak dla mnie forsować?

– Jak to "Po co" Jestem przecież twoją rodziną – poklepał go po plecach i wysilił się, by się nie zaśmiać – Usiądźmy na tamtej ławce, dobra?

Brian od zawsze taki był. Pomijając już bycie stereotypowym starszym bratem z dużymi mięśniami i tęgimi odzywkami, cechował go duży optymizm, będący nie tyle zasługą swej postury, umięśnieniem, czy wspomnianych odzywek. Powodem jego wyjątkowości była najprostsza w świecie troska o drugiego człowieka i tego właśnie zazdrościł mu młodszy brat.

– Czasami się boję – zaczął – Boję się tego, co następuje po zamknięciu oczu. Widzimy przecież enigmatyczną ciemność i krótką utratę świadomości przed przebudzeniem...Czuję jakbym...

– "Miał umrzeć"? Wiesz lub nie, ale kiedyś przechodziłem przez coś bardzo podobnego, jednak szybko zdałem sobie sprawę z czegoś bardzo prostego; w zależności od tego, jak na to patrzymy, może śmierć nie jest dla nas taka zła?

– Co masz na myśli? – spytał Phill, nie mogąc połapać się w rozumowaniu brata – Co wspaniałego może być w istnieniu śmierci?

– Patrzysz na to ze złej strony, braciszku – ziewnął – Nie chodzi mi o to, że śmierć jest wspaniała, ale w samą jej obecność. Widzisz, najstarsza prawda mówi, iż każdy człowiek kiedyś zginie. Może zginąć dziś, jutro, a może za dwadzieścia lat i tak w cholerę dalej, ale możemy się dzięki temu sporo nauczyć. Śmierć uczy nas o tym, jak ważne jest czerpanie radości z najmniejszych przyjemności, jak na ironię dodaje nam woli życia. Nie obiecuję, że szybko się z tym pogodzisz, ale zamiast skupiać się wyłącznie na smutnych myślach, może warto dać tej śmierci szansę?

Phill wstał i uśmiechnął się szeroko. Wstawał bowiem kolejny dzień, w którym można dokonać niezwykłych rzeczy.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania