Poprzednie częściOpiekun Rozdział 1: Powrót

Opiekun Rozdział 9: Pora powiedzieć dziękuję

[Pewnie powiecie "Ty czekaj! Nie publikowałeś tego kiedyś" albo "A co z Opiekunem 2?" Już odpowiadam. Chciałem pisać "Opiekuna 2 " ale gdybym to zrobił, zbrukałbym całą utworzoną historię, tak więc nakreśliłem nowy koniec tego rozdziału, pierwotnie będącego 1 częścią drugiej serii tak, że będzie to ostateczny finał. Patrząc jak skończył się rozdział 7 oraz 8 oryginalnej serii, tak dobrze się to zgrywa z fabułą, że nie mogłoby być inaczej. Mam nadzieję, że wybaczycie jak usunę rozdziały Opiekuna 2, prawda? Bo wybaczycie? ^^]

 

"Delikatny wiatr kołysze, jakby chciał wir zmian wprowadzić...O wiaterku...mój..."

 

Ilekroć kładę się spać, słyszę tę samą piosenkę oraz towarzyszącą jej melodię, zupełnie jakbym o niej zapomniała, a może nawet nie chciała pamiętać...Czasami przebudzenie się ze snu przychodzi z korzyściami...Zwłaszcza jeśli jedną z tych korzyści jest zapomnienie.

- Alice! Wstawaj! - Zawołała mnie Caroline, pozbywając się zasłon, które były pewnie jedynym powodem mojego długiego spania.

- Aaaach, Caroline! - Zawołałam, gdy na mą twarz powędrowały promienie słońca.

- Wczoraj pobalowałaś nie na żarty! Sąsiadki skarżyły mi się, że był niesamowity hałas...

- Dziś mam wolne... - odparłam leniwie, powstrzymując naturalny przymus ziewnięcia. Wczoraj wzięłam kilka dni urlopu, aby odpocząć chwilę od nauczania, każdy człowiek zasługuje na odrobinę lenistwa. Tak czy siak, podczas nieobecności Caroline, kilka zaproszonych przeze mnie znajomych wpadło, a następnie urządziło niezłą imprezę...Choć nie do końca pamiętam co się stało z pozostałymi...Wyszli? A może po prostu leżą gdzieś tu i...Nie, głupia! Masz ponad dwadzieścia lat! Czas się ogarnąć.

- Dobra, i tak to już ogarnęłam - powiedziała, spoglądając na moją dziecinną minę - Znaj mą dobroć - dodała z uśmieszkiem.

- Caroline, jesteś wielka! Co ja bym bez ciebie zrobiła?

- Przecież nigdzie się nie wybieram...Ech, po prostu się już ubierz.

Przyjaciółka wyszła, a ja skorzystałam trochę z poranka. Na sam początek założyłam nowy stanik, wskoczyłam w obcisłe dżinsy(Chyba podejmę się kiedyś biegania) oraz nałożyłam zielony t-shirt z napisem "I LOVE Earth", którą przypadkiem zdarzyło mi się wygrać w konkursie wiedzy o naszej planecie, do którego o dziwo dopuszczono nauczycieli przedmiotów innych niż geografia. Miałam już opuścić pokój, będący teraz w takim nieładzie, że porównanie go ze śmietnikiem byłoby pobłażliwe, zauważyłam małe zdjęcie w ramce. Przedstawiało ono dorosłego i uśmiechniętego mężczyznę w wieku trzydziestu lat, którego włosy były w widocznym nieładzie. Schowana pod ramieniem tego mężczyzny, była dziewczyna o kruczo czarnych włosach i pulchnych policzkach- tą dziewczyną byłam ja jakieś szesnaście lat temu.

- Minęło już tyle czasu, prawda? - szepnęłam, na co niechętnie odpowiedział mi leniwy podmuch wiatru - Jednak ja wciąż o tym pamiętam...Zdaję sobie sprawę z tego ile trudu włożyłeś, abym mogła stać tu teraz i móc żyć pełnią życia...Wraz z dziadkiem jakoś dajemy sobie radę, i choć początkowo się od siebie odsuwaliśmy, to teraz wraca wszystko do normy... - przerwałam na chwilę, przymykając przy tym na krótko oczy - Chociaż poranne wstawanie do pracy nie należy do moich ulubionych czynności... - dodałam z uśmiechem.

Caroline zawołała mnie na spóźnione śniadanie, po czym sama pobiegła niczym torpeda do lustra, a następnie rozpoczęła rytuał upiększania się.

- Idziesz gdzieś? - spytałam.

- Nie, nie, ale lubię się sobie podobać.

Moja najlepsza przyjaciółka chyba od zawsze ma tendencje narcystyczne...

- A co z tym chłopakiem?

Na twarzy Caroline pojawiły się widoczne rumieńce.

- Aaa, masz na myśli Eda? Jakoś ostatnio nam się nie układało, więc...

- To wyjaśnia dlaczego dzień w dzień przesiadujesz w domu...Carlo...

- Nie nawidzę, gdy mnie tak nazywasz!

Carlo miała na sobie prostą bluzeczkę na ramiączka, jej spodnie natomiast to zwykłe szare dresy, w których wstyd było się gdziekolwiek pokazać. Baz dwóch zdań zostanie przez cały dzień w domu.

- Dlatego to robię! Wyglądasz tak słodko, kiedy się złościsz^^ - spojrzałam na zegarek - Nooo, dochodzi jedenasta. Za jakieś piętnaście minut mam busa, którym pojadę praktycznie pod sam cmentarz...

- Odwiedzasz grób wujka? - spytała mnie ze smutnym wyrazem twarzy, który nijak nie zgrywa się z grubą warstwą nałożonej "tapety".

- Tak. Minęło już sporo czasu odkąd tam byłam..

Uścisnęłam Caroline, a następnie zbiegłam ostrożnie po schodach, kierując się na pobliski przystanek autobusowy. Oprócz mnie stało tam jeszcze parę osób, które wysiadły podczas podróży znacznie wcześniej, powodując, że wewnątrz pojazdu była pustka. Jadąc tak w zupełnej ciszy, przerywanej jedynie przez nagrany głos spikera, informujący o przystankach, wpatrywałam się w piękny górski krajobraz. Widoki były niesamowite, tu i ówdzie pałętały się stada krów, co świadczyło, że powoli opuszczaliśmy obszar zurbanizowany, i jechaliśmy gdzieś między miastami. Może sama podróż nie jest równie ekscytująca co podróż pociągiem, na którą zabrana zostałam dawno, dawno temu przez wujka, nie mniej jednak nie brak jej takiego...klimatu. Tak, to chyba właśnie chodzi o to słowo...

<Uwaga, następny przystanek "Cmentarz">

I tak właśnie moja podróż busem dobiegła końca...

***

Cmentarz nie jest zdecydowaniem miejscem do częstego odwiedzania...Dzieje się tak z naturalnej, a zarazem prostej przyczyny - Przypomina nam o tych, których straciliśmy. Jednak dla mnie nie jest to miejsce kojarzone jedynie ze smutkiem...To właśnie tu mogę mogę porozmawiać ponownie z wujkiem, tu mogę spędzić czas z rodzicami, o których słyszałam jedynie z opowieści dziadka. Jest to zatem miejsce mające dla mnie niemałe znaczenie...

Chwyciłam wiaderko i napełniłam je wodą, aby następnie wypełniłam je wodą i udałam się na grób. Obmyłam go starannie i na sam koniec stanęłam wyprostowana, wpatrując się z uwagą w żelazną tabliczkę na kamiennym nagrobku.

Po chwili ciszy i modlitwie, skierowałam się z powrotem na przystanek, widząc jak kilka starszych pań ma zamiar przekroczyć bramę cmentarza. Z jakiegoś powodu zrobiło mi się zimno...

Wyciągnęłam telefon, by zadzwonić do Caroline i spytać się, czy mam jej coś kupić w drodze powrotnej. Pozbawiony emocji, nagrany kobiecy głos poinformował mnie, że abonent jest niedostępny i żebym nagrała wiadomość, czego jak każdy inny człowiek nie zrobiłam.

Autobus przyjechał po dwudziestu minutach, a podróż powrotna znacznie się dłużyła. Było tak z powodu rozpiski przystanków, znajdujących się całkowicie nie po drodze, przez co bus musiał wykonywać niezłe wywijasy zanim powracał ponownie na główną drogę, by krótko potem powtarzać ten sam proces...Coś wkurzającego! Wkrótce zauważyłam te same pejzaże, które towarzyszyły mi w drodze na cmentarz, tym razem jednak pokryte ciemnymi chmurami niebo, odbierało im swego uroku. Przez cały czas trwania podróży zastanawiało mnie, czy nie udać się kiedyś do domu dziadka, obierając długą podróż pociągiem, której nie miałam już...lata. Zwykle to sam dziadek zawoził mnie swoim starym autem gdzie tylko chciałam. Powinnam chyba w końcu zrobić to prawo jazdy (*_*).

***

Pomimo tego, że Caroline od dłuższego czasu nie oddzwaniała, ani nie odpowiadała na wiadomości(co było dziwne, ponieważ cały dzień siedziała w domu), postanowiłam zrobić zakupy na własną rękę! Kulki ryżowe, czy sushi wprost z Japonii? Tym rzeczom mówię tak. Każdy, kto próbował któregokolwiek powiedziałby to samo.

W trakcie pieszego spaceru do domu, zauważyłam, że zaczęło robić się ciemno, a na niebie dostrzec się dało pojedyncze gwiazdy wraz z księżycem o kształcie sierpa. Przez dłuższy czas zastanawiałam się kiedy ponownie przyjdzie mi zobaczyć taki wspaniały widok. Kiedyś dziadek powiedział mi, że pojawienie się nowej gwiazdy oznacza narodziny kolejnej osoby, choć wydawać się to może dziwne to chcę aby tak było. Wygląda to wszystko zupełnie "ekstra" jak wołają dzieciaki z mojej klasy, tak... to słowo wydaje się być na miejscu.

Docieram w końcu do domu i widzę, że na stole leży telefon Caroline.

- Nic dziwnego, że nie odebrała - ziewam - Jak tak szybko wzeszła noc? Niedawno był jeszcze ranek!

Wtem za oknem słyszę krzyk dziecka, a gdy przez nie wyglądam, widzę chłopczyka w małej koszulce na ramiączka z kaszkietem na głowie. Mogłabym to zignorować, pozwalając by ktoś inny mu pomógł, ale nie mogłam.

Zaczęłam biec po schodach by opuścić blok mieszkalny tak szybko jak to było możliwe. Płacz, który słyszałam zaledwie minutę temu zaczął być tłumiony przez odgłosy kroków, lecz ilekroć stąpałam po stopniach schodów tym bardziej stawał się wyraźniejszy. Gdy wyszłam na zewnątrz, powitał mnie blask księżyca...

- Choć ze mną - zawołałam - Pomogę ci znaleźć drogę do domu !

 

"Delikatny wiatr kołysze, jakby chciał wir zmian wprowadzić...O wiaterku...mój...Tyś zmian sprawcą kołyszesz mnie do snu..."

 

Ta piosenka nie ma końca, jej zakończenie zależy tylko i wyłącznie od nas!

 

[Dzięki wszystkim, którzy czytali opiekuna ^^]

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (6)

  • TheRebelliousOne 15.04.2020
    DEMON, chłopie, opowiadanie dobre, ale nie rób tak! Pisanie czegoś nowego do starej serii, gdy Twoi czytelnicy czytają już nową nie jest dobre! Postawię Ci 5, bo odcinek mi się podobał, ale unikaj robienia takich rzeczy! :D
  • DEMONul1234 15.04.2020
    Uwierz mi, czytanie rozdziału 4 czy 5 sezonu 2 odebrałoby to "coś". Wiem, że tak robić się nie powinno, ale tak będzie lepiej.
  • Shogun 15.04.2020
    Miło tak sobie przypomnieć po raz kolejny dobry rozdział, choć końcówka zmieniona z tego co pamiętam, albo i nie pamiętam :D
    Cóż, skoro mówisz, że po takim zabiegu seria ma i będzie mieć to "coś" to jak najbardziej jestem za :D
    Ps: zauważyłem taki mały szczególik, jak tak teraz przeczytałem ten rozdział. Zdanie odnośnie tego, że gdy na niebie pojawia się nowa gwiazda, to rodzi się kolejny człowiek, pojawiło się również w twojej najnowszej serii. Takie me sokole oko :P
  • DEMONul1234 15.04.2020
    Było to takie oczko zrobione dla nowej serii :) Jak skończę "Kto zabił Ethana Fella" spróbuję napisać horror, a miejscem akcji będzie stary klasztor z człowiekiem od rozpalania pochodni jako głównym bohaterem^^
  • Shogun 15.04.2020
    DEMONul1234 o proszę, lecisz jak burza :D Dzięki za ten mały "przeciek" ;D W takim razie będę wyczekiwał Fella oraz nowej serii ;)
  • Clariosis 16.09.2020
    No i jestem. :)
    Hm... przyznam szczerze, że jak dla mnie historia została przedstawiona zbyt krótko, by naprawdę się w bohaterów i fabułę wczuć. Dużo rzeczy pędziło, przez co miałam wrażenie, że wiele kluczowych scen jest wypranych z emocji, a całość to raczej sklejenie kilku scen, niż jedna sensowna linia. Ale jednak z pokory muszę w tym momencie uciąć moje narzekanie. Wyczuwam, że do napisana tej historii skłoniło Cię wiele osobistych uczuć i przemyśleń, przez co całość, choć nie wyszła jakoś wybitnie, pozostawiła iskierkę ciepła w moim ostatecznym odczuciu. Sam pomysł był naprawdę, ale to naprawdę dobry i gdyby spróbować to rozciągnąć, bądź zrealizować lepiej, uważam, że wyszedłby naprawdę kawał dobrej historii o życiu - tutaj bardzo wiele kulało, ale szczerze, jestem sceptycznie nastawiona abyś jakkolwiek to już zmieniał i poprawiał. Właśnie z powodu tego, co wspomniałam wcześniej - ten tekst pozostawił iskierkę ciepła. Dlatego jest dla mnie wartościowy, mimo moich uwag.
    Pozdrawiam. :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania