Opiekunowie snów cz.2
Jak zwykle było pusto ale z braku ciekawszego zajęcia, postanowiłam czekać. Po kilku minutach znów prawie niesłyszalne dźwięki rozległy się w pokoju. Byłam pewna, że pochodzą z szafy lecz na wszelki wypadek wyszłam z łóżka dużym susem. Nie zastanawiając się za bardzo, złapałam poduszkę i podeszłam do szafy. Jednym szybkim ruchem otworzyłam ją i wskoczyłam do łóżka. Jak zwykle w pierwszym momencie widziałam kogoś w ciemności. Wpatrywałam się w to miejsce, by moje przywidzenia zniknęły, ale im dłużej patrzyłam, tym wyraźniej widziałam zarys małej postaci. Wzięłam głęboki oddech i zapytałam cichutko, co tutaj robi. Opowiedziało mi milczenie. Zdenerwowana rzuciłam poduszką w coś, co siedziało w szafie i powtórzyłam pytanie.
- Nie bij- odezwał się cichutko.- Robię to, co muszę.
Czułam, jak strach przechodzi każdą część mojego ciała. Cała drżałam, ale za radą taty nie chciałam tego okazywać nieznajomemu. Powiedział kiedyś, że można się bać, ale gdy ogarnia nas strach, to jest najmniej odpowiedni moment, by go okazać, ale najodpowiedniejszy, by trzeźwo myśleć i działać.
Poprosiłam, by nieznajomy wyszedł z szafy. Ociągał się tak samo, jak z odpowiedzią ale nie maiłam już poduszki, by w niego rzucić. Stanowczo zażądałam, aby mi się pokazał. Niechętnie w świetle księżyca stanął mały stworek. Przypominał człowieka, choć uszy miał za duże i włochate a z tyłu wisiał długi, smukły ogon, który przydepnął sobie kopytkiem.
- Czemu siedzisz w mojej szafie?
- Bardzo długo musiałbym tłumaczyć- wymigiwał się miętosząc w ręku koszulkę.
- Mam trochę czasu. Akurat nie jestem śpiąca.
- Niestety zauważyłem.- Westchnął.- Zacznę od tego, że nazywam się Franciszek. Jestem opiekunem twoich snów. Przepraszam, że napędziłem ci strachu. Po prostu nie wychodzi mi za dobrze moja praca. Jak widzisz, do tej pory nie potrafię wracać do swojej wyjściowej formy po przemianach.
- Jesteś człowiekiem?
- Nie. Jestem raczej niematerialny.
- Czyli... jesteś duchem?
- Nie, nie... Duchy to dusze zmarłych ludzi. Możliwe, że jestem czymś pomiędzy.- Westchnął ciężko.- W ogóle nie powinnaś się dowiedzieć o moim istnieniu. Nie mam pojęcia, co w tej sytuacji powinienem zrobić?... Miałaś już dawno temu spać, a ty się wiercisz od ponad godziny i wcale nie chcesz spać. Nie umiem zachowywać się tak cicho, jak inni. Jestem do niczego.- Zamknął drzwi od szafy i oparłszy się o nie, osunął się na ziemię chowając twarz w dłoniach.
- Jest was więcej?- zapytałam zaciekawiona.
- Tak. Każdy ma swojego opiekuna snów, ale tylko ja jestem tak beznadziejny, że mnie zobaczyłaś. Pierwszy raz w historii coś takiego ma miejsce. Będą na mnie źli, jeśli to się wyda.
- Czy mogą zrobić ci krzywdę?- zmartwiłam się.
- Mogą na mnie nakrzyczeć, co jest bardzo nieprzyjemne.
- A czy mogą mnie zrobić krzywdę?
- Ludziom? Nie, absolutnie. Nie krzywdzimy nikogo. Tym bardziej ludzi. Myślisz, że gdybyśmy chcieli zrobić wam coś złego, chowalibyśmy się po kątach, pod łóżkiem i w szafach? Po prostu nie chcemy byście o nas wiedzieli. Szczególnie dorośli. Oni wszystko chcą pojąć racjonalnie i wytłumaczyć od a do z. Dlatego nie wierzą dzieciom, gdy te widzą coś w ciemności. Młodzi opiekunowie snów są mało doświadczeni, dlatego tak często coś słychać i widać w dziecięcym pokoju. Od dorosłych uczycie się, że macie przywidzenia i w spokoju możemy się szkolić. Dlatego to, że teraz rozmawiamy jest...- zwiesił głowę zrezygnowany.- Tak nie powinno się nigdy stać. Może ja wrócę do szafy, a ty udasz, że nigdy mnie nie widziałaś?
- Kim jest opiekun snów?
- Nie mogę ci powiedzieć.
- Jeśli nie powiesz, zawołam rodziców.
Franciszek wzruszył ramionami. Wyszłam na przedpokój pilnując, by nie uciekł i zwołałam rodziców. Oboje szybko przyszli do mnie prosząc, bym była ciszej, bo obudzę sąsiadów. W ostatniej chwili nieproszony gość wpełzł pod łózko. Zaraz potem rodzice weszli do pokoju i oświecili światło.
Komentarze (2)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania