Poprzednie częściOpiekunowie snów cz.1

Opiekunowie snów cz.5

Słyszałam jak wiatr szumi mi w uszach od pędu. Białe futro gryzonia połyskiwało w świetle przemijających pędem łat promieni słonecznych przebijających się między liśćmi. Strzecha trzeszczała pod łapami zwierza a Franciszek wciąż go poganiał. Nagle znalazłam się w powietrzu. Pode mną była wielka przepaść a na jej dnie cienka jak nić rzeka. Szybowałam w powietrzu wprost na polanę na przeciwko, gdzie w wysokiej, soczyście zielonej trawie zniknął królik. To wszystko był sen, ale ból upadku był bardzo rzeczywisty. Leżałam na ziemi twarzą zwróconą ku błękitnemu niebu słysząc, mimo szumu w głowie, oddalający się dźwięk dzwoneczka i szeleszczącej trawy. Zaraz potem coś łupnęło o ziemię i zobaczyłam nad sobą Franciszka.

- Mam nadzieję, że w samochodzie zapinasz pasy- uśmiechnął się widząc, że nic mi nie jest.

- Zapinam.

- To dobrze. Gdyby to był samochód, zapewne byś umarła na miejscu.

- Dobrze wiedzieć- podniosłam się z trudem mimo pomocy chłopca.

Franciszek był pochłonięty szukaniem Pamięci do tego stopnia, że nie zauważył nawet, że nie ma mnie obok niego. Szedł przed siebie rozglądając się dookoła, gdy ja jeszcze strzepywałam kurz z ubrań. Dobiegłam do niego nie zadając pytania chodzącego mi po głowie, gdy on nagle odpowiedział na nie.

- Próbuję zlokalizować, gdzie pobiegła.

- Skąd wiedziałeś?- zdziwiłam się.

- Jestem opiekunem snów. Czasem, żebyś dobrze spała muszę ograniczać twoje myśli, więc mam do nich wgląd.

- Ty wiesz, co ja myślę!?- przeraziłam się.

- Spokojnie.- Zarumienił się.- Nie robię tego z ciekawości. Muszę pilnować o czym śnisz, a tym samym muszę ograniczyć przepływ twoich myśli. Inaczej Koszmar codziennie byłby syty i w końcu uciekł.

- Jak to?

- Zwyczajnie. Kiedy jest silny, może się wydostać ze świata imaginacji i przejść do rzeczywistości. Wtedy bardzo źle dzieje się na świecie i ciężko zamknąć go z powrotem. Złe rzeczy za dnia, przekładają się na złe myśli nocą. Dlatego lepiej przed pójściem spać myśleć o czymś przyjemnym- dodał z uśmiechem widząc moją nietęgą minę.- Bea, nie przejmuj się. Potrzeba wiele strachu, by uciekł. Bardzo wiele.- Odwzajemniłam uśmiech mimo strachu, który przez krótką chwilę mnie ogarnął. Nagle Franciszek zaproponował, że będziemy się ścigać. Oczywiście zgodziłam się od razu, widząc jak kurz wznosi się za nim.

Szybko wyścig się skończył, bo przed nami pojawiła się kolejna przepaść. Między dwoma brzegami kanionu, mimo że płytszego, to o wiele szerszego, była odległość niemożliwa do przejścia. Zaproponowałam byśmy poszli wzdłuż skarpy w poszukiwaniu mostu, ale Franciszek się uparł. Kazał mi poczekać a sam poszedł w stronę lasu. Stanął przy pierwszym drzewie i wołał o pomoc. Przyglądałam mu się z zainteresowaniem, które ustąpiło przerażeniu, gdy nagle usłyszałam zbliżający się szum. Był coraz głośniejszy i głośniejszy aż w końcu moim oczom ukazał się milion wielkich pająków. Były one jednak nieco inne niż w rzeczywistości. Zamiast włochatych odwłoków miały kule z mlecznego szkła. Wskoczyłam na szczura sama nie wiedząc jak mi się to udało bez pomocy Franciszka i obserwowałam błyszczące w słońcu pajęcze odwłoki uwijające się w pośpiechu nad przepaścią.

Jednym okiem pilnując by żaden nie podszedł zbyt blisko mnie, obserwowałam zbliżającego się chłopca.

- Zejdź z niego. Przez most na nim nie przejdziemy.

- Jaki most?- zdziwiłam się.- Tu jest tylko setka ohydnych pająków- szepnęłam bojąc się, by mnie nie usłyszały.

- Nie obrażaj kogoś, kto ci pomaga i to w jego własnym domu. W dodatku nie uważam, by były ohydne. Są po prostu specyficzne i nie każdy umie dostrzec jak piękne są.

- Te ośmioro oczu i ośmioro nóg, nie wspominając o szczękoczułkach...

- To wszystko uprzedzenia. Kto powiedział, że dwie nogi, dwoje oczu i białe zęby są piękne? Są odpowiednie dla człowieka, ale pająk jest innym stworzeniem. Nie musi spełniać tych kryteriów. Spójrz na niego, jak na małe stworzonko, które tak jak ty gdzieś żyje, ma rodzinę i chce spokoju. O, zobacz. Już skończyli.

Nie widziałam nic, prócz tak jakby drobnej błyszczącej mgiełki w linii prostej od jednej strony wąwozu do drugiej. Po chwili przyszedł Franciszek z garścią drobnych płatków i zdmuchnął je nad urwisko. Z kwiecistej fali czerwieni wyłonił się zarys wspomnianego wcześniej mostu. Wziął szczura, który przybrał naturalne wymiary, na ramię, podziękował pająkom i poszedł za mną. Wręcz czułam jego oddech na plecach, a za każdym razem, gdy się zachwiałam, łapał mnie.

Po drugiej stronie wciąż szliśmy pieszo. Franciszek twierdził, że tak łatwiej będzie cokolwiek znaleźć, bo gdy człowiek chce coś zrobić szybko, często nie potrafi tego zrobić dobrze. A znajdowanie polega na dobrym szukaniu.

Szliśmy powoli, rozglądając się dookoła. Biały szczur biegał dookoła szukając czegoś do jedzenia i zerkał co jakiś czas, czy przypadkiem nie chcemy od niego pomocy. Nagle Franciszek gdzieś zniknął. W związku z tym, że trzymałam go za rękę, po chwili i ja zniknęłam z powierzchni ziemi. Głową w dół zjeżdżałam w głąb ciemnego tunelu. Tylko gdzieniegdzie świeciło się liche światło, ale nie byłam w stanie przyjrzeć się niczemu, tak szybko sunęłam w dół. Starałam się nie tracić z oczu przyjaciela i nie bać, choć obydwie rzeczy były trudne.

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • motomrówka 26.04.2017
    Chej, zaczyna się nam robić Alicja w krainie i tak dalej ;)) Żart. Fajną masz wyobraźnię, dałam się po raz kolejny wciągnąć przez twój świat. Jedno małe brzydkie coś wyłapalam:
    Franciszek stracił się sprzed moich oczu.
    Pierwszy raz spotykam takiego cosia. Nie lepiej - Franciszek nagle gzieś przepadł. (??)
    Poza tym Piąteczka ♥
  • kusik 26.04.2017
    Miło mi słyszeć, a raczej czytać, że mój tekst przypadł Ci do gustu. To bardzo ważne, a może nawet i najważniejsze, żeby wciągnąć czytelników. Książki to pułapki, ale jakie piękne. Aż chce się wpadać <3 Z sugestii oczywiście, że skorzystam. Każda jest na miarę złota, bo przecież najlepiej uczymy się na swoich błędach. Więc im ich więcej tym w sumie lepiej (:

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania