Pokaż listęUkryj listę

Piąta Tajemnica (2 pierwsze rozdziały)

CZĘŚĆ I

 

Podejście

 

Sikkim, Yuksam, Indie, Sierpień 2015

 

Siedział w wielkim zielonym pokoju, w hotelu gdzieś na końcu świata. Zza starodawnych okiennic, wstawionych jeszcze na początku lat 70, dobiegały dzwięki cykad walczących o swoje samice. Pokój wydawał się za duży jak na osobę samotnie podróżującą po Indiach. Stare szafy w himalajskim stylu wydzielały osobliwy zapach. Nie było to jednak doznanie nieprzyjemne. Znalazło ono Natana pośrodku podróży, na skrzyżowaniu, tam gdzie nikt oprócz niego nie miał wstępu. W tym pokoju oprócz spartanskiego łóżka, tybetańskich szafek z sikkimskim grawerunkiem nie znajdowało sie prawie nic. Dawno już Natan nie doświadczył poczucia takiego oddzielenia od codziennego szumu wielkich metropolii. Uzależnienie od internetu przemieniło sie w gorączkowe poszukiwanie przez umysł jakiegoś zajęcia. W tej przepięknej himalajskiej miejscowości, szczególnie po godzinie osiemnastej kończył się jednak zakres rzeczy do wykonania. Natan naprawdę dopiero teraz doświadczał tego poczucia wyciszenia, tak bardzo znienawidzonego przez współczesne korporacje wyciskające z pracownika ostatnią resztke wolnej woli i uwagi. Usiadłszy na krawędzi sikkimskiego łóżka, wpatrzony w zwiewne zielone zasłony, Natan zatopił się w sobie. Księżyc oświetlał teraz wyraźnie całe pomieszczenie. Podszedł do okna. Nic tej nocy go nie zasłaniało, dzięki czemu widac było świetliste pasma Himalajów. Pomyślał że jutro czeka go wysiłek. Wyciągnął się na łóżku wybudzając telefon z trybu czuwania. Była to wciąż ta sama Nokia którą miał u Anny. Z przepastnych zasobów karty pamięci wydobył zapis wiadomości z przed dziesięciu lat. Było to nagranie z automatycznej sekretarki. Wiadomość z dziwnym egzotycznym akcentem, niemniej jednak w języku polskim:

- „Witaj Natanie. Pragnę przekazać Ci wiadomość”, tu następowała wymowna cisza i kilka trzasków na łączach, „Nastąpiły zmiany których nie byłbyś w stanie obecnie pojąć. Pragnę podać Ci pomocną dłoń. Bądź na szczycie Kamczencongi licząc dziesięć lat od dzisiejszej daty. Przybądź sam. Tylko taka... – tu ton głosu podniósł się znacząco - ...decyzja może uratować los nas wszystkich”. Tu sygnał się urywał - „Naciśnij jeden aby skasowac wiadomość. Naciśnij dwa aby zachować wiadomość. Naciśnij...”. Wiele razy próbował już wykasować tę przeklętą, dziwacznie nielogiczną wiadomość, jednak za każdym razem coś nakazywało mu ją pozostawiać w pamięci. Skierował palec w kierunku klawisza Cancel. Dziesięć lat temu kiedy po raz pierwszy ją usłyszał był zwykłym, klepiącym słodką biedę, lecz szczęśliwym studentem. Całe życie jawiło się wtedy jak nieznośnie upojny sen. Szczególnie z nią u boku. Z Anną wszystko wydawało się łatwiejsze, zawsze sparawiała że odpowiednie rozwiązania spadały z nieba jak idealnie przycięte klocki tetris. Nie był już sobie teraz w stanie wyobrazić jak wyglądałoby jego życie gdyby nie otrzymał wiadomości. Pośrednio zrzucił na nią część winy za to co wydarzyło się wtedy na drodze ekspresowej z Krakowa do Bielska-Białej. Teraz jednak, w otoczeniu zielonych ścian pokoju Natan wyczuwał tę cząstkę samego siebie której od dawna nie potrafił wydobyć na wierzch. Widział jakby wyraźniej wydarzenia z przed dziesięciu lat.

 

Polska, Miasteczko Akademickie, Kraków

 

Anna kuliła sie w pozycji embrjonalnej gdy budzik wyświetlał 6:38.

- Wstawaj - rzuciła do Natana - Nie masz przypadkiem poprawki z filozofii?

- To dopiero drugi termin. Nie wiem po co wybierałem ten kierunek. Chyba tylko po to żeby móc zastanawiać się nad sensem jego istnienia!

- Pomyłka! Chyba tylko po to żebyś poznał mnie.

- Dobra, już nie bądź taka do przodu! Nie wiem co skłoniło tego patafiana żeby urządzać poprawki w środku wakacji!

- Może chcesz przeprowadzić wywód logiczny? Myślę że pomógłby ci w odpowiedzi na to pytanie! – odparła Anna zrzucając pościel na podłogę. Kiedy w jej niewielkim akademickim pokoju nie było współlokatorki zdawał się on idealny do realizacji naturalnych skłonności dwudziestokilkulatków. Zastanawiała się czasami nad tym efektem, ale doszła do wniosku że było to tylko skutkiem przejrzenia zbyt wielu tomów traktujących o tantrycznej medytacji. Miłość nadeszła gwałtownie nie pozwalając porannemu ksieżycowi do końca zajść za ściany pobliskiego wieżowca. Godzina na budziku przesunęła się na 6:45. Żadnemu z nich nie przyszło nawet do głowy aby sparawdzić wibrującą obok komórkę. Dzwoniła, jednak żadne z nich nie sięgnęło półki. Zsunęła się w końcu na podłogę a odłączona bateria załatwiła reszte. Widocznie rzeczywistość musiała jeszcze poczekać.

Tego ranka zamiast iść na egzamin z filozofii postanowili zjeść śniadanie i wyjechać na kilka dni z Krakowa. Naturalnym wyborem wydawały się odwiedziny matki Natana. Spakowali najpotrzebniejsze rzeczy i przed południem siedzieli już w Reanult Clio. Skończyły się właśnie poranne godziny szczytu więc udało im się całkiem spokojnie wyjechać na trasę w kierunku Bielska-Białej. Droga do mamy zawsze zajmowała im trochę ponad godzinę. Tego dnia jednak trasa dłużyła się Natanowi niepomiernie. W fotelu pasażera Anna przeglądała zapisane na karcie SIM wiadomości

- Sprawdzałam dziś Twoją pocztę głosową! Po prostu musisz coś odsłuchać!

- Nie skasowałaś? A co tam jest takiego? Dlaczego w ogóle przesłuchujesz moje wiadomości? – zapytał Natan.

- Nie ważne, na początku myślałam że to może jakieś nagranie marketingowe, reklama, ale nie dało mi spokoju i puściłam jeszcze raz, a potem znów i znów. Kto mógł być na tyle odjechany żeby przesłać ci taką dziwną rzecz?

- Oddaj mi ten telefon! - Natan prowadząc jedną, drugą ręką zaczął przeglądać zawartość urządzenia. Nie zauważył nawet kiedy z na przeciwka wynurzył się ciężki transportowy Van zdając się wciąż przyspieszać. Po sekundzie, która w przypływie adrenaliny urosła do rangi godziny, Natan upuścił komórkę i odruchowo odbił kierownicą w stronę pobocza. Ciężarówka przemknęła centymetry od maski Reanult. Szczęśliwie pobocze w tym miejscu było dość szerokie więc skończyło się tylko na krzyku obojga. Po chwili konsternacji odzyskali na tyle spokoju aby usłyszeć coś jeszcze. Komórka odtwarzała wiadomość: ... „Bądź na szczycie Kamczencongi, licząc dziesieć lat od dzisiejszej daty, przybądz sam...”.

- To chyba musi być jakiś chory żart. Nie chce mi się tego dalej słuchać. Podniósł komórkę, „Naciśnij jeden aby skasować”, przesunął palec na określoną pozycję jednak nie zdążył dotknąć ekranu. Jedyny dzwięk który usłyszał chwilę później wydał mu się kakofonią miażdżonego z tyłu metalu. Obraz spowolnił na chwilę, na tyle jednak długą aby ujrzeć bezwładne ciało Anny szybujące przez przednią szybę. Później nastąpiła już tylko czerń i cisza.

Mógł minąć tydzień, dzień bądź sekunda kiedy Natan ocknął się ponownie. Otoczenie wokół zmieniło się radykalnie. Słyszał jakby poprzez mgle. Z oddali przedostawał się zgrzytliwy dźwięk koła kręcącego się jeszcze w przewróconym samochodzie. Czuł jakby ktoś zdzielił go pałką basebalową w tył głowy. W nastepnej kolejności podświadomość kazała mu sprawdzić wszystkie odruchy. Mógł się poruszyć więc chyba nie miał poważniejszych obrażeń. Zaczął szukać Anny obok jednak nie zastał nic prócz powykręcanej stali karoserii. Jak w kalejdoskopie, przez głowę Natana zaczął przetaczać się przebieg wydarzeń. Van, odskok na pobocze, rozmowa z Anną. Postanowił wyczołgać się na zewnątrz przewróconego wraku. Obok, jakby wtopiony w jego tył, dymił jeszcze wóz na niemieckich rejestracjach. W samochodzie Natan zauważył nieruchomą postać otuloną poduszka powietrzna. Lekceważąc Niemca raz jeszcze rozejrzał się po scenie zdarzenia. W oddaleniu około dziesięciu metrów zauważył majaczącą na ziemi sylwetkę. Lekko utykając ruszył w jej kierunku. Nie był w stanie wydać z siebie żadnego dźwięku. Wraz z przebytymi metrami dochodziło do niego kto leży tam pod lasem. W kilka sekund był na miejscu. Leżała na brzuchu, nieruchomo. Wiedział że musi powstrzymać wszelkie emocje, tak jak uczyli go kiedyś na kursach pierwszej pomocy. Tyle że czuł się dziwnie spokojnie, nic wręcz nie mąciło jego uważności.

-Anna? Słyszysz mnie? – narzeczona Natana wydawała sie nie mieć żadnych poważnych obrażeń, wyglądała tak jakby przed chwilą wyszła z Reanault Clio i położyła się na chwilę pod sosną, tak dla ochłody. Sprawdził puls, słaby, wręcz ledwo wyczuwalny, ale był!

-Natan? – napomnknęła Anna ledwo słyszalnym tonem.

-Nic ci nie jest kochanie?

-Natan? Podaj mi komórkę...

-Właśnie mieliśmy wypadek, wiesz gdzie jesteś?

- Chciałam tylko sprawdzić twoją pocztę...

- Jesteś w szoku, leż sokojnie, zaraz sprowadzę pomoc.

- Podaj mi... w tym momencie głos dziewczyny rozmył się, a głowa znów dotknęła zimnego żwiru pobocza. Natan ustawił jej ciało w pozycji bocznej ustalonej tak jak uczono go na kursie. Nie sprawdzał już pulsu. Dziwnie nikt nie zatrzymywał się przy nich, wszystkie auta przejeżdżaly obok. Skierował się w stronę wraku gdzie miał nadzieję odszukać telefon. Przez chwilę wydało mu się że słyszy dzwonek. Po chwili dźwięk przybrał na sile a wibrato naprowadziło go na telefon. Był wciąż cały, bez choćby jednej rysy. Na wyświetlaczu pojawiła się informacja Numer Nieznany. Odruchowo nacisnął guzik odbioru: „Nie cofniesz czasu, nie masz takiej mocy. Bądź na szczycie Kamczencongi. Tylko tak będziesz w stanie ją uratować”. Głos wydawał się zupełnie inny niż ten który odsłuchiwali jeszcze parę minut temu. Wyraźnie wypowiadany był przez inną osobę. Charakteryzował się niskim jakby nieco przesłodzonym tonem, był jednak mocny i pewny siebie.

- Kim jesteś, co to ma wspólnego ze mną? Ty chory skurwysynu! - wykrzyczał do słuchawki lecz połączenie zostało zerwane. Wkrótce słyszał już tylko syreny karetek nadjeżdżających od strony Krakowa. Pewnie kogoś z przejeżdżających obok naszły wyrzuty sumienia.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (11)

  • drohobysz 26.11.2017
    kochani! napiszcie proszę czy Was zaciekawiło bo nie wiem czy mam to kończyć a mam już 120 stron :) odwdzięczę sie! :) ;)
  • Adam T 26.11.2017
    Właśnie piszę, cierpliwości :)
  • Szudracz 26.11.2017
    Zaciekawiło mnie i moim zdaniem nie powinniśmy, jako czytelnicy decydować kiedy masz zakończyć pisać. Pozdrawiam. :)
  • drohobysz 26.11.2017
    dziękuję :)
  • Adam T 26.11.2017
    Zacznę od błedów, np:
    "-Anna? Słyszysz mnie? – narzeczona Natana wydawała sie nie mieć żadnych poważnych obrażeń..." - komentarz narracyjny moźe dotyczyć wyłącznie osoby mówiącej, czyli w tym wypadku Natana, a wygląda, hakby to Anna to powiedziała. Powinno być tak:
    -Anna? Słyszysz mnie?
    Narzeczona (już bez Natana, bo wiadomo przecież o kim piszesz) wydawała sie nie mieć żadnych poważnych obrażeń...

    "- Podaj mi... w tym momencie głos dziewczyny rozmył się..." - tu z kolei zabrakła przejścia w komentarz narracyjny, czyli myślnika (pauzy) po "Podaj mi...".

    "...ustawił jej ciało w pozycji bocznej ustalonej..." - ustawił to bardziej do pionu, tu lepiej byłoby "ułożył".

    "Dziwnie nikt nie zatrzymywał się przy nich..." - tutaj dziwnie brzmi "dziwnie", trochę niezręcznie i nie bardzo w kontekście po polsku, sugerowadziwojuż bardziej "O dziwo".

    "Przez chwilę wydało mu się że słyszy dzwonek. Po chwili..." - tu za blisko chwila z chwilą (powtórzenie, ktore rzuca się w oczy), polecam czymś zastąpić jedną z chwil.

    "Po chwili dźwięk przybrał na sile a wibrato naprowadziło go na telefon. Był wciąż cały..." - w pierwszym zdaniu jest problem z podmiotem, jakby "wibrato" naprowadziło " dźwięk"na telefon. Z kolei drugie brzmi, jakby cały czas dotyczyło dźwięku.

    "Na wyświetlaczu pojawiła się informacja Numer Nieznany. Odruchowo nacisnął guzik odbioru..." - ciągle nie wiadomo, kto/co jest tu podmiotem, wygląda że wyświtlacz lub Numer Niznany. Kto nacisnął guzik?

    "...wykrzyczał do słuchawki lecz połączenie zostało zerwane..." - przydałoby się jakoś czytelnikowi przypomnieć, kto "wykrzyczał", bo wygląda, jakby krzyzał ten "głos" z przesłodzonym tonem.

    "...nadjeżdżających od strony Krakowa. Pewnie kogoś z przejeżdżających obok..." - bliskie powtorzenie nadjeżdżających-przejeżdżających, razi trochę.

    Jest trochę bałaganu w przecinkach, ale tu nie jestem mocny w wyjaśnieniu co i dlaczego.

    Mam wrażenie, że rozdział pierwszy pisałeś w skupieniu, a drugi już na szybko, jakby Cię poniosły emocje swojego tekstu.
    Nie mniej zahaczyłeś mnie tym początkiem, zaciekawiłeś. Coś niebanalnego tu się dzieje i oby było tak dalej, bo chetnie będę zaglądał jeśli zamierzasz coś tu wrzucać. Jeśli faktycznie masz 120 stron, nie krępuj się. Przejrzyj tylko bez emocji, pobaw się z tekstem, bo zawsze może być jeszcze lepiej.
    Pozdrawiam i czekam na "dalej" ;)
  • drohobysz 23.05.2018
    Adamie, czy nadal może podążasz za moją opowieścią? zamieściłem do teraz już około 100 stron (do 33 części) i byłbym mega wdzięczny za jakiś wgląd w historię, jeśli czytasz. długie opowieści mogą się przeciągać, ale mam plana na fajne zakończenie. oczywiście, wszelkie przecinki to moja wina...
  • drohobysz 26.11.2017
    Dziękuje za wnikliwą analizę ale faktem jest że nie zwracałem za bardzo uwagi na formę i przecinki, bedzie to do korekcji...
  • Pasja 26.11.2017
    No wciągnęło mnie. Rozpocząłeś zapachem Orientu i Himalaje. Skonczyłeś smutno.
    Widzę kategoria Fantastyka. Czy aby to jest ten gatunek?
    Wiadomość pewnie to oznacza, ale można przecież otrzymać coś takiego w rzeczywistym wymiarze.
    Dziesięć lat minęło i jednak główny bohater pojechał na spotkanie.
    Czekam na ciąg dalszy. Pozdrawiam serdecznie. :)
  • drohobysz 26.11.2017
    Tak, to fantastyka, później sie okazuje :)
  • rozwiazanie 12.11.2021
    Fascynująca lektura, w miarę czasu będę czytać.
  • drohobysz 13.11.2021
    Dzięki. Zapraszam!

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania