Piąta Tajemnica (rozdział 9)
Pieniężno, Siedziba Radia Pokuta, Polska, jakiś czas przed wyprawą Natana
Telefon w sekretariacie dzwonił tego dnia bez przerwy. Słuchacze radia z całego kraju brali udział w promowanym przez rozgłośnie proteście przeciwko usunięciu krzyża z sejmowej Sali Obrad. Dzwoniące do radia osoby wypowiadały swoje zawsze niepochlebne opinie, po czym następowała kolejna koronka różańca. Atmosfera była na tyle podniosła, iż kolejny telefon moderator przepuścił na antenę bezpośrednio.
- Szczęść Boże – odezwał się głos słuchaczki – Czy dodzwoniłam się do Radia Pokuta?
- W rzeczy samej – odpowiedział prowadzący.
- Chciałam rozmawiać z Ojcem Przewodnikiem – rozpoczęła kobieta.
Powyższe miano w terminologii rozgłośni piastował jej założyciel, wpływowy i bezpretensjonalny duchowny a zarazem znany polityk.
- Ależ Pani jest na antenie! Wszyscy rozumiemy, że modlimy się o bardzo istotną sprawę, aczkolwiek musimy zapewnić naszemu Ojcowi Przewodnikowi należny mu szacunek. Módlmy się...
Kobieta weszła prowadzącemu w słowo.
- Ale ja nie w sprawie modlitwy! Proszę mnie natychmiast przełączyć do Ojca Przewodnika! To sprawa o wiele istotniejsza od krzyża!
- O! Proszę! Jak ładnie nam się tutaj Pani przed słuchaczami zaprezentowała! – riposta brata prowadzącego powędrowała w eter, a słuchaczka rozłączyła się.
Po chwili telefon w stacji zadzwonił ponownie, tym razem jednak odebrała sekretarka.
- Witam! Czy jestem na antenie? – zapytała kobieta.
- Szczęść Boże. Nie jest Pani – odpowiedziała sekretarka.
- To dobrze. Nie nadaję się. Mam nie cierpiącą zwłoki wiadomość dla Ojca Przewodnika.
- Wiele osób zostawia nam takie wiadomości. Proszę powiadomić radio mailowo. Adres skrzynki jest dostępny na naszej powszechnej witrynie internetowej.
Zanim sekretarka zdążyła się rozłączyć, w słuchawce rozległ się gromki krzyk. Skroń pracownicy prawie eksplodowała.
- Nie ma czasu na przelewki! Dzwonię w sprawie Krystiana Tatajny!
Nastąpiła chwila ciszy, po czym sekretarka odezwała się zupełnie innym tonem.
- Chwileczkę, już łączę.
Krystian Tatajno był w Radiu Pokuta jednym ze słów wytrychów otwierających drogę do przełożonego. Na linii natychmiast rozbrzmiała melodia popularnego hymnu kościelnego. Po chwili przerwał ją głos o głębokim, uduchowionym tembrze.
- Ojciec Przewodnik. Szczęść Boże.
-Szczęść Boże. Nazywam się Odetta Dworska. Dzwonię w sprawię publikacji Krystiana Tatajno. Pracuję w Bibliotece Uniwersytetu Jagiellońskiego.
- Czy jest Pani naszym sympatykiem?
- Nie. Nie jestem w żaden sposób związana z radiem. Odwzajemniam jedynie przysługę z przed kilkunastu lat.
- Rozumiem. Bardzo się cieszę, że Pani pamiętała. Czy może Pani podać więcej szczegółów?
- W latach osiemdziesiątych dzięki ojca rekomendacji udało mi się dostać pracę w bibliotece. W zamian poprosił mnie wtedy ojciec o zredagowanie wpisu, oraz polecenia służbowego w zbiorach bibliotecznych. Prosił ojciec o kontakt zwrotny, jeśli ktoś zainteresował by się tym tytułem. Jeśli dobrze pamiętam, był wtedy jeszcze ojciec przeorem Klasztoru Misyjnego w Pieniężnie. Wczoraj, przed południem, w czytelni zjawił się młody mężczyzna i poprosił o udostepnienie egzemplarza publikacji pana Tatajno.
- To dla mnie bardzo ważna wiadomość. Dziękuję że nie zlekceważyła Pani tego polecenia! Czy mogę dopytać o kredencjały petenta?
- Nataniel Saski – odparła Odetta.
Przeor rozłączył rozmowę, a w słuchawce znów rozległy się dźwięki kościelnego hymnu. Zanim Odetta zdążyła się rozłączyć, po drugiej stronie odezwał się głos sekretarki.
- Ojciec Przewodnik raz jeszcze ogromnie dziękuje! Jesteśmy nad wyraz wdzięczni za Pani postawę. Chciałabym się z Panią jeszcze skontaktować w kwestii nagrody.
- Ojciec Przewodnik nic mi nie zaoferował.
- Ależ na pewno chciał. Czy mogę prosić o Pani telefon?
- Proszę więc spisać jeśli trzeba – westchnęła bibliotekarka.
Podczas kiedy sekretarka spisywała dane, Ojciec Przewodnik był już w drzwiach wyjściowych. Rzucił tylko ukradkiem, aby nikt go nie niepokoił, bo nie zjawi się już w radiu do końca tygodnia. Następnie szybkim krokiem udał się w kierunku parkingu. Wiele lat spędzonych w kościelnych murach wywarło piętno na jego kondycji, jednak wciąż był w stanie poruszać się całkiem sprawnie. Zanim wstąpił w szeregi werbistów, w młodości uprawiał amatorsko boks. Wciąż posiadał nawet w swoim biurze kilka pucharów z tego okresu. Sam już nie pamiętał, kiedy z prostolinijnego chłopaka ze szczerym poczuciem powołania zaczął zamieniać się w ogarniętego żądzą posiadania i władzy aparatczyka. Na jego znak pod radio zawinęło czarne Audi A4. Kiedy wsiadał, podwozie limuzyny znacznie się obniżyło.
- Gdzie jedziemy szefie? – zapytał szofer.
- Wieź mnie na lotnisko.
- Gdzie szefie? – szofer odwrócił się nieco zdziwiony.
- Na lotnisko kurwa, nie słyszałeś!? – odchuknął Przeor.
Szofer nie odzywał się już więcej. Wiedział że w takich sytuacjach lepiej było Przeora nie drażnić. Najlepiej w zasadzie byłoby zwyczajnie zniknąć i gdyby tylko nie czekające ich wspólnie kilkanaście kilometrów, zapewne dawno rozmyłby się jak kamfora.
Komentarze (6)
kredencjały petenta? - dane są najważniejsze, a muzyczka spełniła tylko wolę Bożą
aby nikt go nie niepokoił, bo nie zjawi się już w radiu do końca tygodnia - zdenerwowanie świadczy o prowadzę wielkiej sprawy.
ogarniętego żądzą posiadania i władzy aparatczyka - obudziły się dawne demony, więc nie ma czasu
Na lotnisko kurwa, nie słyszałeś!? - azymut Kraków trzeba podjąć działania.
Pozdrawiam serdecznie:)
Ojcowi - ojcu
z przed - sprzed
Znowu zaskakująca część. Coraz bardziej mi się to podoba.
Pozdrawiam ;))
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania