POBUDKA *z wcześniejszego życia* PROLOG.
Dookoła otaczająca wszystko, kremowa tapeta z zielonym paskiem ku górze. Kilka łóżek i niewyraźny widok przed oczyma. Tylko tyle dostrzegła Rosje. Ból głowy dawał się jej we znaki. Leżała na twardym, metalowym łożu, dopiero, gdy zdała sobie z tego sprawę zrozumiała, że to szpitalna sala. Obok niej stał stojak z wyczerpaną kroplówką, zdziwiła się, że nie została ona zmieniona na pełną. Jej myśli przeplatało jedno pytanie- dlaczego tu jest? Wszędzie cisza, żadne odgłosy nie rozlegały się. Dziewczyna powoli wstawała podnosząc głowę delikatnie do góry. Potem, gdy siedziała już na łóżku rozejrzała się po pokoju ponownie…
Jej uwagę przyciągnęła stojąca w rogu nocna szafka. Podeszła do niej półprzytomna. Każdy zrobiony krok przyprawiał jej masę cierpienia, czuła się tak, jakby nie stała na własnych nogach przez minimum rok. Jej chudziutkie ręce wyciągnęły się w stronę szuflady. Otworzyła ją. Zaczęła uważnie badać wzrokiem przedmioty znajdujące się tam. Szczoteczka do zębów, pasta, kubek, krzyżówki długopis i jakaś kartka. Chwyciła w swoje króciutkie palce świstek papieru i odwróciła go na drugą stronę. Dostrzegła odręczne pismo. Ledwo stała na nogach, brak równowagi równał się z tym, że musiała kucnąć. Następnie wzięła się za czytanie listu. Jedyne co rzuciło jej się na pierwszy rzut oka, to data, która wyraźnie podkreślała rok- 2015.
„Ross, wiem, że możesz już tego nie przeczytać, ale chciałbym Cię przeprosić… Nie wiem czy zdołasz mi wybaczyć. Twoja rodzina, wraz ze mną codziennie Cię odwiedza. Lekarze nie potrafią stwierdzić ile potrwa śpiączka…Obok Ciebie leży chłopak, którego przywieźli tu wczoraj, on również śpi i nie wiadomo czy kiedykolwiek ten sen się skończy. Nie mogę znieść tej udręki, tego życia bez Ciebie. Nie wiem ile jeszcze wytrzymam. Oraz szczere kondolencje, trzymaj się. Steve”
Rosje wyraźnie była w szoku. Nie pamiętała kim jest owy chłopak… Nie wiedziała nawet co stało się z jej rodziną i z jakiego powodu ktoś złożył jej kondolencje. Energia prysła, wiadomość zapisana na tej kartce wprawiła ją w osłupienie. Dopiero po upływie kilku sekund przypomniała sobie, że w tym pokoju był jakiś pacjent. Trzy metry od jej łoża stało inne. Wstała z podłogi, wydając przy tym jęk bólu i podeszła do niego. Łóżko to przypominało kojec- dookoła otoczone było metalowymi rurkami na wysokości około trzydziestu centymetrów. Brunetka podniosła kołdrę, która przykrywała posłanie. Przy tym widoku, który raczył ją zaskoczyć jej źrenice gwałtownie się powiększyły. Zamiast leżącego tam chłopca zastała zakrwawione prześcieradło i poduszkę. Stwierdziła, że w szpitalu wszystko jest możliwe, ale to miejsce przypominało jej bardziej salę tortur. Powietrze w tym pomieszczeniu było bardzo mętne, ciężko się nim oddychało. Rozejrzała się w poszukiwaniu okna. Znalazła je dopiero, gdy spojrzała na samą górę ściany- tam znajdowało się małe, kwadratowe okienko. To jeszcze bardziej ją zdruzgotało. Czuła się jak pozbawiony siły dezerter zamknięty w izolatce. Obudziła się około dziesięć minut temu, a jej siła była niezwykle niska. Jasna cera „opalona zmęczeniem”, zamykające się niebieskie oczy, nogi odmawiające posłuszeństwa. Ross musiała uporać się z tymi problemami.
Tuż obok zakrwawionego łóżka umieszczone były drzwi. Brunetka ostatkiem swoich sił podeszła do nich chcąc chwycić za klamkę. Ani rusz… nawet nie drgnęły. Od razu pomyślała, że nigdy nie spotkała szpitala, w którym zamyka się drzwi pacjentom? Z ledwością podeszła do swojego łóżka. Padła na nie niczym martwa. Widać dokuczał jej jeszcze ból pleców, gdyż charakterystycznie jęknęła na widok metalowych krat spod materaca. Umysł powoli odpływał w śnie, lecz ona chciała przeanalizować ową sytuację. Dopiero po głębokich przemyśleniach zobaczyła światełko w tunelu- mianowicie nieznajomy pisał, że rodzina ją codziennie odwiedza. Gdyby miała choć trochę więcej siły, na pewno krzyczałaby, wołając o pomoc. Lecz ona nie bała się tego co nastąpi. Wiedziała, że zawsze jest jakieś rozwiązanie. Leżąc patrzyła się w sufit i nasłuchiwała, dookoła niepokojąca martwa cisza. Oczy mrużyły jej się coraz bardziej. W końcu powieki lekko opadły, zapewniając Rosje odpoczynek.
★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★
Pomieszczenie gwałtownie napełniło się szelestami. Zaspana Ross usłyszała czyjeś kroki. Z przymrużeniem oczu leciutko je otworzyła. Przed jej łóżkiem stał młody, wysoki blondyn o jasnej karnacji. Ubrany był on w granatowe jeansy i białą bluzę, na wzór fartucha. Serce dziewczyny zaczęło bić coraz szybciej z powodu stresu. Kim jest owy nastolatek? Natychmiast usiadła.
Zielonooki chłopak szyderczo się do niej uśmiechnął. Ona chwyciła ramę łóżka. Oddychała dwa razy szybciej niż normalnie. Bała się go. Po spenetrowaniu go wzrokiem dostrzegła na jego bluzie czerwone plamy, krew? Rozejrzała się dookoła, na ręce powstała tak zwana gęsia skórka, z jej pięknego niebieskiego oka spłynęła łza strachu.
................
Od autora: Witam Was z powrotem :D Dawno mnie tutaj nie było. Powracam z takowym PROLOGIEM. Zapewniam, że historia wkrótce się rozwinie. Pozdrawiam i dziekuję za czytanie.
UWAGA: INFORMUJĘ, IŻ PRZENOSZĘ OPOWIADANIE DO DZIAŁU "RÓŻNE"
Komentarze (31)
Nie umiem zwerbalizować moich uczuć po przeczytaniu tego tekstu
Czekam na kontynuację
Zostawiam 5
Piszesz tutaj o jednej osobie, nie musisz więc ciągle o niej wspominać określając ją z imienia czy np. brunetka i tak czytelnik wie, że chodzi o Ross.
,, jakby nie stała na własnych nogach przez minimum rok.'' tutaj nie pisałabym tak dokładnie określając czas. Niech to będzie tajemnicą dla czytającego. Można to zastąpić: długi czas, od niepamiętnych czasów lub czymś innym.
Piszesz, że nie pamiętała chłopaka, który napisał list, ale czy ona była pewna, że ten list był skierowany do niej. Szafka stała daleko, mogła to być korespondencja kogoś zupełnie innego.
Kolejne: Piszesz, że była zdziwiona, że pusta kroplówka nie jest wymieniona na pełną, a nie bardzo zastanawia się dlaczego w ogóle się w takim miejscu znalazła. Wiem, szuka odpowiedzi ,,po omacku'', próbuje coś ustalić na własną rękę, ale dodałabym tu więcej emocji bohaterki.
Początki są trudne. Ja do dziś mam borykam się z błędami, przecinkami, stylistyką i Ty też się nie zniechęcaj. Fabuła jest ok, a dobry pomysł to połowa sukcesu. Zostawię 4 i pozdrawiam :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania