Próba Anioła - Uczucia (tom I) - Rozdział 5. cz. 2

Nataniel

 

Kiedy już miałem nadzieję, że pozbyłem się niepotrzebnego balastu, on, jakby teleportowany ze stołówki, znalazł się przed akademikiem, tworząc już swoje mrowisko. Westchnąłem ciężko, czując te naruszenie mojego wolnego weekendowego czasu. Mimo, że są oni pierworodnymi ludzi zamożnych, moje zainteresowanie nimi maleje z każdą rozmową. Albert wysłał mnie do tej szkoły z ich powodu. Jestem tego pewien. Ich nazwiska nie opuszczają jego ust bez wcześniejszego okazania pogardy.

- Bez wiedzy nie dokonam zemsty. - powiedziałem sam do siebie, wzdychając.

Eryk, który, jak cień wszędzie za mną podążał, skierował na mnie swój wzrok, jednak darował sobie jakikolwiek komentarz. Dziś zdecydowanie to nie był jego dzień. Razem zostaliśmy wplątani w konszachty. Plan, który wykreował Albert, musi być urzeczywistniony. Ja jestem za niego odpowiedzialny i doprowadzę, by stało się tak, jak on chce. Nieważne, jakie kto poniesie straty, pomysłodawca ich wszystkich cierpień zginie z mej ręki, więc z tej przyczyny mogą sobie pozwolić na ból. Mój ojciec odpowie za to wszystko na swej prywatnej rozprawie. Jestem jego narzędziem, jednak nikt nie jest w stanie przewidzieć złośliwości rzeczy martwych. Stworzenie czegoś takiego, jak ja, może obrócić się przeciwko swojemu stwórcy. Prezydent Polski dostanie wszystko, czego zapragnie, by potem odczuć utratę swych zdobyczy. Uczynię go szczęśliwym, niczym najtroskliwszy syn, a potem będę oglądał jego agonię. Jednak teraz… Muszę przekazać mu jedno z tych istnień na czas nieokreślony.

- Natan! - Krzyknął w moją stronę Joshua. - Niczym wisienka na torcie zamykasz naszą elitę i dajesz zezwolenie na rozpoczęcie grupowej randki. - klasnął w dłonie rozradowany.

Zerknąłem na każdą twarz, która znajdowała się w tym gronie. Nikola Monsun, Sylwia Kalasz, Ania Jaskier, Joshua Clemons, Aleksandr Aristow, Gabrijel Aristow, Sandra Tasiewicz, Karl Sokołow i Richard Gray. Znam ich wszystkich. Mój wzrok spoczął na dziewczynie o długich czarnych włosach i szarych oczach. Joshua miał rację. Nikola Monsun była do mnie podobna. Odróżniało ją ode mnie to, że po niej było widać siłę charakteru, a u mnie dobrą imaginację życia. Następnie poddałem zbadaniu spadkobiercę rodziny Aristow. Długie czerwone włosy i wwiercające się we mnie inteligentne spojrzenie. Intrygujące. Ten człowiek może stać się zagrożeniem planów Alberta.

- Masz zamiar całą szkołę zabrać na twój wymarsz pogrzebowy? - zapytał Gabrijel z przekąsem.

- Jak już o tym mówimy… To gdzie twe chusteczki Gabrjielu? Dobrze wiemy, kto w waszym związku. - Tu Joshua spojrzał się na Nikolę. - Gra tę kobiecą rolę. - uśmiechnął się, nie kryjąc szyderstwa.

Potem wszystko nabrało dla mnie niewyobrażalnej szybkości. Aleksandr zatrzymał Gabrjiela, a Sylwia, zaskakując wszystkich, spoliczkowała Joshuę.

- Wybacz, aż nie mogłam się powstrzymać przed uformowaniem ci jakiejś bardziej ludzkiej twarzy. Na tą wprost ciężko patrzeć. - dmuchnęła na swoje idealnie wypielęgnowane paznokcie o czerwonej barwie. - Z kobietami się nie zadziera, plebsie. - fuknęła i lepiej owinęła się płaszczem. Pogoda powoli sprawiała, że zaczynałem tu zamarzać.

Wszyscy przybrali postawę neutralności. Nikola zachowała się, jakby to ją w ogóle nie dotyczyło. Moje zdziwienie spotęgowało się, kiedy Joshua zaśmiał się.

- Ach, proszę mi wybaczyć, że moja niesłychana uroda upadla twą. Rozumiem zazdrość. - położył dłonie na biodrach.

- Uczyń światu tę łaskę i zachowaj odrobinę godności, nie wydając pieniędzy na te wszystkie operacje plastyczne. Aż szkoda mi drzew na “to”. -skierowała palec na jego twarz z grymasem wyrażającym pogardę i obrzydzenie.

Joshua już otwierał usta, by coś powiedzieć, jednak uprzedziłem go.

- Wszakże drzewa się nie skarżą, a ja, jak i pewnie inni, sugerujemy wam zmianę miejsca sporu. - wtrąciłem się do ich przekomarzanek, bo wiem, że Joshua może to ciągnąć w nieskończoność, a jego cholerny silniczek kąśliwości jest niewyczerpany i na nasze, a przede wszystkim moje, nieszczęście, ma wbudowany grzejniczek chroniący przed zimnem.

Obie osoby, między którymi rozgrywała się jakaś chora gra, uśmiechnęły się. Joshua zawiesił się mi na ramieniu.

- Jak już się tak martwisz o moje zdrowie, rycerzu, to, jak mógłbym się nie zgodzić. Jednak wiedz… - Spojrzał się na mnie lodowato, na co ja odpowiedziałem obojętnością. - To wszystko to piękno naturalne. - Jego twarz znów się rozpogodziła. - Zatem do limuzyn. Jedziemy do knajpki na plaży! - Krzyknął rozradowany i, ciągnąc mnie ze sobą, wyprzedził resztę i pomaszerował w stronę mojego samochodu. Głupota naprawdę jest nieuleczalna.

Joshua już wprosił się do mojej limuzyny. Eryk usiadł obok Michała - mojego szofera. Muszę trzymać się planu. No… To w jakimś sensie też wymówka. Obecność tego kretyna sprawia, że mój żołądek jest pokryty larwami. W akompaniamencie krzyków szatyna, bym wchodził, podszedłem do Nikoli Monsun.

- Miło mi poznać. Wybacz niegrzeczność na stołówce. Jestem Nataniel Fantom. - uśmiechnąłem się uroczo. - W limuzynie jest jeszcze sporo miejsca, nie licząc ega tego jegomościa, chcesz się z nami wybrać? - zapytałem ciepłem owijając każde słowo.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • katharina182 21.11.2016
    Genialne dialogi! W pewnych momentach az sie rozesmialam:) Super. Kolejne 5.
  • NikoRetka 22.11.2016
    Jeszcze raz dzięki xD Za niedługo powinna być wstawiona następna część (muszę ją napisać, bo teraz moja kolej, ale raczej nie potrwa to długo).
  • katharina182 22.11.2016
    NikoRetka no to będę czekać. Fajnie że wszystko macie już zaplanowane. Teraz tylko czas trzeba mieć by ująć to w słowa. Życzę powodzenia; )

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania