Próba Anioła - Uczucia (tom I) - Rozdział 5. cz. 3

Nikola

 

Starałam się ukryć zdziwienie, kiedy Nataniel Fantom zaoferował mi podwiezienie autem. ON zaoferował MI skorzystanie z jego limuzyny.

- Z przyjemnością. - Zrobiłam, co musiałam. Mimo że sytuacja była podejrzana, nie mogłam odmówić.

- To cudo…

- Czy ja też się mogę wprosić? Moja współlokatorka musi być niestety pilnowana. Nikt nie wie, co i kiedy jej do tego czerepu strzeli - przerwała Natanielowi Sandra i, akcentując swoją wypowiedź gestem, uderzyła mnie lekko pięścią w bok głowy. Uznałam, że najlepiej będzie to zignorować.

Nataniel wymownie na nią spojrzał, jednak ona nie rezygnowała.

- W porządku - powiedział w ostateczności i razem ruszyliśmy w kierunku jego limuzyny, gdzie oczekiwał nas Joshua.

- Boisz się być ze mną sam na sam? A może nie wierzysz w moją wstrzemięźliwość i od teraz na gwałt zawsze będziesz poszukiwał przyzwoitki?

- Nie. - Nataniel uśmiechnął się krzywo w odpowiedzi. - Po prostu chcę mieć świadków przemocy w rodzinie, bym miał czym później poprzeć pozew.

- Już chcesz się rozwodzić? - powiedział Joshua załamanym głosem. Z niezwykle rozżaloną miną wszedł do pojazdu. Zrobiłam to zaraz po nim. Po mnie weszła Sandra, Nataniel natomiast wszedł na końcu, zamykając za sobą drzwi.

 

Przez całą podróż odzywali się tylko Joshua oraz Sandra i to na tematy, które nikogo nie interesowały. W pewnym momencie zaczęli nas nawet uraczać swoim pięknym fałszem. Fakt, że Joshua bezproblemowo śpiewał polskie piosenki, mógł nieco zaskoczyć Nataniela. Ten idiota się w ogóle nie pilnuje, nawet kiedy ma syna swojego wroga przed oczyma.

Limuzyna się zatrzymała, a po chwili drzwi otworzył nam wysoki brunet w garniturze. Ochroniarz Nataniela, którego imienia nie pamiętam. Wysiadłam zaraz po Sandrze i rozejrzałam się. Jesteśmy niedaleko plaży. Knajpa, do której chce nas zabrać Joshua, jest pewnie tuż przy morzu.

- A teraz, moja droga familiado, obieramy kurs na morze! - wykrzyknął Joshua, wycelowując swój palec w stronę Bałtyku. Jakże on jest przewidywalny…

- Nie czekasz na resztę dzieci? - zapytała Sandra.

- Słonko, mamy XXI wiek. Zorientują się, gdzie jesteśmy. - Uśmiechnął się i ruszył, a my, przy akompaniamencie kilku docinków Nataniela, poszliśmy za nim.

 

Knajpka z zewnątrz wyglądała na małą, jednak w środku okazało się, że było to tylko wrażenie optyczne. Wewnątrz była bardzo przestronna i umiejętnie zagospodarowana. Ściany i podłoga były w jasnych odcieniach. Na ścianie po lewej stronie wejścia wisiało długie lustro, przy którym stał mikrofon, używany zapewne do śpiewania karaoke, natomiast pod ścianą naprzeciwko wejścia znajdował się bar. Przy pozostałych ścianach ułożone były kwadratowe, drewniane stoliki. Środek zajmował parkiet.

Razem z resztą, która dojechała chwilę po nas, zajmowaliśmy jeden ze stolików bliżej baru. Do tego czasu zdążyłam wysłuchać narzekań Gabrijela, co do mojej jazdy z Natanielem, niezmiernie miłej pogawędki Aleksandra o trudach trzecioklasistów oraz niesamowicie odkrywczego wniosku Joshuy, że w jego życiu nie ma żadnych życiowych błędów. Bynajmniej nie poprawiło to smaku jedzenia. Pomyślałam, że jeszcze chwila, a pożegnam towarzystwo.

- O Boże, mój ukochany ma Ebolę! - krzyknęła na głos Sylwa, niemal nie powodując u mnie zawału. - N-nie martw się i tak cię kocham.

- Stary, masz Ebolę? - Odsunął szybko krzesło Joshua, by być jak najdalej od Nataniela.

Skierowałam na niego wzrok, by zobaczyć, co spowodowało takie poruszenie. Zdziwiłam się, kiedy zobaczyłam, że płacze krwią.

Nataniel dotknął swojej twarzy, a kiedy zobaczył krew na palcach, zabrał chusteczkę ze stołu i przetarł nią policzki.

- To nic takiego - powiedział znudzony.

- Żartujesz?! - zapytał Joshua. - Mógłbyś nam wyjaśnić, czemu oczy ci krwawią? Aż tak nieurodziwi są dla ciebie? Widzę, że ktoś ma wielkie ego. - Gwizdnął i zwrócił na nas jeszcze większą uwagę klientów. Super. Nawet wychodzić nie muszę. Sami nas wyproszą.

- Owszem, gdy na nich patrzę, oślepiają mnie swoim pięknem tak bardzo, że aż oczy krwawią, ale spokojnie, tylko na ciebie spojrzę i mi przejdzie. - Nataniel się wyszczerzył, a Joshua zmrużył oczy i w formie gestykulacji rzucił focha.

- To hemolakria, prawda? - wtrącił się Aleksandr.

- Ach, słyszałam o tym, jest to tak jakby zastępstwo za miesiączkę. - Sylwia dołożyła swoje trzy grosze.

- Headshot! - krzyknął Joshua zadowolony z takiego obrotu spraw. - Wyszło szydło z worka. - Zaśmiał się.

Nataniel wstał od stołu.

- A ja może lepiej wyjdę z pomieszczenia, nim właściciele wezwą służby specjalne do odkażania środowiska. - Spojrzał na mnie. - Nikola, mogłabyś się ze mną przejść?

- I to ty chcesz mnie o rozwód pozwać, mimo iż zdradzasz mnie na moich oczach? - odezwał się wciąż oburzony Joshua.

- Tak naprawdę on nigdy nie podchodził do waszego związku na poważnie. Moje najszczersze kondolencje - powiedziała ze współczuciem Sylwia.

Kiedy tamci się przekomarzali, ja nie miałam pojęcia, co mam zrobić. Dlaczego adoptowany syn prezydenta zwraca taką uwagę na córkę rodu Monsunów? Spojrzałam na stół i dostrzegłam mój telefon chwilowo niestrzeżony przez Sylwię.

Ostatecznie ciekawość zwyciężyła.

Kiwnęłam głową do Nataniela i wstałam od stołu, zabierając przy okazji swój telefon. Sylwia to zauważyła, ale w odpowiedzi tylko machnęła na mnie dłonią, ignorując równocześnie kontratak Joshuy.

Nasze wyjście obserwował cały nasz stolik. Niektórzy robili to otwarcie, jak Joshua, Gabrijel czy Sylwia, inni się z tym kryli. Nie tylko mnie zżerała ciekawość.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • katharina182 27.11.2016
    Krwawienie z oczu... oj biedny.
    Jestem ciekawa czy to serio jakaś choroba czy jakieś inne niewyjaśnione zjawisko.
    Jak zawsze brawo za genialne dialogi.
    Znów się kilka razy uśmiechnęła.
    Fajnie że jest jeszcze jeden rozdział... od razu idę czytać; )
    No i oczywiście zostawiam 5. Bo jak inaczej: )
  • NikoRetka 27.11.2016
    Dziękujemy pięknie za komentarz i ocenę ^.^
    O hemolakrii będzie więcej w dalszych częściach (o wiele dalszych xD). No i dziękujemy za pochwalenie dialogów xD

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania