Poprzednie częściŚladami

śladami 3.

Słyszę głosy księdza: - A teraz posprzątaj! Posprzątaj! Posprzątaj!

https://www.youtube.com/watch?v=nYnrAWG1JY8&list=RDnYnrAWG1JY8&start_radio=1&ab_channel=AgoraMuzyka

 

Marzec 28, 2020 17:30

Koniec marca. Szaleje nie tylko zaraza, ale coś się dzieje we mnie, może to strach... Boję się, że zostanę zwykłym numerem, kolejnym w świecie zachorowań na koronawirusa. Kolejnym śmiertelnym przypadkiem. A może już jestem numerem?

Na gałęziach błękitne porosty, znaczy jest w miarę czysto. Szkoda tylko, że myśli czasem brudne i słowa też.

Wypatruję listonosza i zastanawiam się, czy muszę założyć rękawiczki, czy książki przydadzą się w tym czasie?

Forsycja kwitnie. Na Wielkanoc może zwiędnie. To nic, byle tylko nie przetrwała żółć w ludziach, jady, defetyzm.

Nie będzie święconki. Czy późnym wieczorem pomodlę się przy pańskim grobie, napełnię słoik wodą święconą? Wiele pytań...

Teraz odwiedzamy się w snach: wirtualny kolega przytulił. Okazał się odpowiedzialny, w realu jest strażakiem. Nazywam go psem.

Chyba role się odwrócą - Bóg złoży pokłon strażnikom.

Nie mam dalekosiężnych planów, zasznurowałam usta przyszłości. Była praca, nie ma. Świeciło mocno słońce, ale jego też dzisiaj nie ma.

Dziś pozwala przetrwać. Wiem, to banał, za filozofię wezmę się innym razem. Przed chwilą przycięłam drzewka. Chyba jednak myślę perspektywicznie. Zaraz upiekę szarlotkę. Po niej też coś pozostanie, choćby we wspomnieniach zapach i smak.

 

Marzec 29, 2020 19: 45

Mówię, żeby nie dzwonił tak często, bo za bardzo stymuluje mój mózg.

Ma duży wpływ, tak duży, że aż się boję. A co będzie, jeśli zapomnę o spaniu i myciu?

Ironista, diarysta... Poeta.

Będzie dobrze, bo przecież nawet Bóg odpoczywał.

Tymczasem zapisuję frazy i strofy, chociaż wiem, że nie zlikwiduję tym napięcia.

 

Nie znajdę rycerza, bowiem nie mam takiej zbroi, która by go uchroniła przede mną.

Dziś czytałam o Sylwii Plath. Nie będę opowiadać o sobie w małej, biednej miejscowości - nie potraktują poważnie. I tu solidaryzuję się z Andrzejem Bursą, który nie cierpiał małych miasteczek .

Czy ktoś w tej wsi ma empatię? Empatia ma swoją cenę. Nie usłyszysz o niej od sprzedawczyni podającej kurczaka w rękawiczkach, którymi przed chwilą pieliła chwasty.

Marzec 30, 2020 22:05

Portale literackie wymierają. Na ich mogiłach martwe płody, jak na języku obcy ludzie.

Jesteś toksyczna - czytam komentarz poety, który empatię myli z kodeksem Hammurabiego.

Zadaje ciosy poniżej pasa. W internecie łatwiej zdjąć maskę. Po myciu sedesu gdzieś trzeba się rozładować.

A może w czasach epidemii rozkwitnie literatura w sieci i nie trzeba będzie wychodzić do empiku...

Oczy przyzwyczają się do światła z ekranu, bo przecież gorzej z drukiem: do przewertowania stron potrzeba czasem śliny. Wolę ją zachować dla realnego kochanka.

 

Marzec 31, 2020 18:55

Kolega poeta, który gnębi telefonami, myli szpital psychiatryczny z zakładem. W tym pierwszym, przez dziurkę od klucza wyfruwają wiersze, powracają do domu, gdzie już nie ma kota ani psa.

Podpatruję ostatnio tego poetę. Zafascynował. Pisze o ojcu, który udeptywał ziemię, był bardzo wykształcony. Kuwa, podpierdolił mi ojca!

Mój tata (po siedmiu klasach) też udeptywał ziemię, zamiast rzucić grudę na trumnę przyjaciela.

Wczoraj koleżanka zapytała po co mi zamrażarka, przecież wierszy nie da się zamrozić.

 

Kwiecień 02, 2020 20:03

 

Ale dziś się nakręciłam. Nie jest dobrze. Wysyłam smsa do swojej lekarki, że jestem poddenerwowana, problemy ze snem doszły od jakiegoś czasu. Cisza. Dzwonię do przyjaciela lekarza. Cisza. Piszę smsa do niego. Cisza. Dzwonię. Odbiera. Mówię, co i jak jest ze mną, radzi zwiększyć nocną tabletkę o 50 mg. Lekarka w końcu odpisuje, radzi postąpić tak, jak nakazuje przyjaciel lekarz. Wysyłam maila do znanego profesora. Czytam maila od profesora: spokojnie, może Pani zwiększyć dawkę nawet do 100 mg. Uff. Biorę pod uwagę opinię lekarki swojej i przyjaciela. Dawka zwiększona o 50 mg na noc. Uff. Dzwonię do ośrodka zdrowia. Mówię o swojej sytuacji - na jutro będzie recepta. Znaczy Erecepta. Ale jestem nakręcona. Dzwonię do siostry. Ta wkurwiona. Od dwóch tygodni na zwolnieniu lekarskim. Źle się czuje. Wkurwiona, bo kredyt, bo nie wie co będzie. Dzwonię do siostrzenicy. Ta dopiero pierdolnięta. Od następnego tygodnia, uff, kuwa, ale się nakręciłam, od następnego tygodnia ma przymusowy urlop; kredyt na nowy samochód i dom 800 tysięcy. Dzwonię do drugiej siostrzenicy - praca zdalna. Ale większość jej znajomych zwolniona. W mieście Gdańsk młodzi ludzie bez pracy! Kuwa! Siostrzenica z Gdańska pyta za ile minimalnie można przeżyć na wsi, więc mówię, że za tyle i tyle. No, kuwa, jeszcze nie umarłam! Dzwonię do ex. Krzyczy, że mam za drogi telefon, a egzystencję należy rozpatrywać w dniach, tygodniach. Dzwonię do brata, spoko, ale chce bym mu doładowała przez internet telefon, uff.

Dzwonię do szwagra - każe wysłać linki do zamrażarek na allegro, to doradzi jaką kupić. Dzwonię do siostry. Mówi, że ocipiałam z tą zamrażarką. Na co ci ta zamrażarka?! - pyta wkurwiona. Co ty rodzinę masz ośmioosobową?! Uff, może zamrażarki nie kupię. Ale się nakręciłam. Stop. Idę po leki, bo nie wytrzymam.

 

Kwiecień 02, 2020 20:56

 

Piszę do „dobrego” kolegi. Opisuję co i jak. A on odpowiada, bym opko napisała. Opko pytam? No, wolę diariusz! A on pisze, że zobaczył wieżowiec, jak za mną na nim biegnie nożownik i telefony, i internety mi nie pomagają. Jestem kuwa sama! No nie no, mówię mu, że to jego wyobraźnia na podstawie mojego stanu zadziałała, że czytelnik ściemy z wieżowcem nie kupi!

 

Dziś byłam w sklepie. Za mało wzięłam wierszy. Zwykli przeciętni ludzie trochę się zniecierpliwili. Padły oskarżenia że karkołomne zdania kosmiczne metafory A ja stałam jak przybita do muru. Pojawiła się teoria spiskowa której dopomogłam tak szepnęlam cicho. Przybyłam z kosmosu. Pocalunkiem naznaczylo ufo i tajniacy. Mam w kieszeni GPS.

Następne częściŚladami 4. Śladami 5. śladami 6.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (8)

  • laura123 25.11.2020
    Nafaszerowany ten tekst "kuwą" jak sernik rodzynkami. Jesli miało to podnieść emocje, to nie wyszło.
  • Agnes07 25.11.2020
    Dzięki Lauro:) Poczytaj Czeskiego psa Janusza Rudnickiego:) tam dopiero od kuw:) Swoją drogą bohater w ksiązce Rudnickiego sobie wyobraża jak jego ukochana oddaje mocz nad jego mogiłą i to nad głową. Chciałabyś spróbować? :)
  • kigja 25.11.2020
    Ja cie?
  • laura123 25.11.2020
    ?
  • Wrotycz 26.11.2020
    Diariusz pandemiczny - bardzo na tak, Agnes07. Przypomniał pierwsze lęki. Zdrowie, praca, związki.
    Tu, weź poprawkę, że traktuję zapiski jako fikcję literacką, osobowość kronikarza ciut podbita neurotyzmem.
    Zamrażarka - aż się uśmiechnęłam, bo też miałam taki zamiar:)
    Fajne smaczki metaforyczne.
    Dobrze się czytało, tekst płynie.
    Pozdrawiam:)
  • Agnes07 26.11.2020
    Wrotycz pięknie dziękuję:) aż mnie zachęciłaś i wrzuciłam część kolejną. :) to raczej taki niecodziennik niż diariusz. Pięknie dziękuję nawet nie wyobrażasz sobie jak mnie podbudowałaś :) miłego dnia dobra niewiasta:)
  • Tjeri 30.11.2020
    No... Ten fragment z nakręceniem jest tak sugestywny, że czytany ciągiem przyśpiesza puls. Udzielają się te nerwy, paranoja, niepokój. Tekst zdecydowanie wybijający ze strefy komfortu.
    A! Uwielbiam Towarnicką - obok Kilianowicz to moja ulubiona sopranistka. A jak współpracuje z Pawluśkiewiczem albo Preisnerem (których też uwielbiam), to już w ogóle cuda wychodzą (jej naj naj dla mnie to partie w Nieszporach Ludźmierskich - za każdym razem mam gęsią skórkę).
  • Agnes07 30.11.2020
    Tjeri jesteś niemożliwa:) Dziękuję za słowa:)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania