Poprzednie częściŚladami

śladami 9.

Maj 08, 2020, 06:30

 

Wczoraj pokłóciłam z dobrym kolegą. Znowu. Jak zwykle poszło o ideologię. Ile milionów przez nią zginęło, to się w pale nie mieści. Dobry kolega twierdził, że to chrześcijaństwo zabijało. Choćby Indian, mieszkańców Ameryki południowej i północnej. Odpisałam, że tak, wiele zginęło, ale to władza pod pretekstem nawróceń zabijała. Tam gdzie mordy, tam władza, tak jest do dziś. To oczywistości! - krzyczał kolega. Coraz bardziej się oboje nakręcaliśmy.

- Chrześcijaństwo to ściema! Jezus to ściema! - przeczytałam. Myślałam, że te drażniące mnie słowa rozwalą zaraz moją głowę na kawałeczki. I nagle słowa Marka zaczęły mieszać się ze słowami Kropki i w głowie słyszałam: Jezus to ściema! Jesteśmy lepsi! Jesteśmy wybitni!

W nocy długo nie mogłam się uspokoić. Sen nie dawał ukojenia. Wstałam po trzeciej i długo nie mogłam zasnąć. Perspektywa fiku miku z dobrym kolegą coraz bardziej się oddalała.

 

Rankiem wzięłam do ręki małą, żółtą książeczkę św. Jana od Krzyża; „Słowa światła i miłości przestrogi”. Na języku zaległy słowa: ”Czy Marek jest dobrym kolegą? Porównywał mnie również z żoną. Że też była bardzo wierząca, aż na końcu go zdradziła. No, ma facet uraz niestety.

Młody mało wczoraj się uczył. Te przeklęte gry! Co ja mam z tym chłopakiem! Pocieszam się tym, że Maria Janion – literaturoznawczyni też miała słabe oceny i nie interesowała się za bardzo szkolną nauką. Ale Maria kochała czytać i dużo czytała, w przeciwieństwie do mojego syna. On chyba ostatnio „Latarnika” czytał, ale to krótka nowelka, więc to nie był jakiś ciężar.

– Michałku będę ci czytać codziennie wieczorem po trzy wiersze.

– Ja nie chcę żadnych wierszy! Nie będę pisać wierszy!

– Ale nie mówię, że masz pisać. Tak poprzypominamy sobie Mickiewicza, Kochanowskiego, Słowackiego.

– Nie chcę.

– Dobrze, to będę ci czytać po dziesięć stron Quo Vadis.

– Dobra – odburknął.

„Ech”.

 

Wracając do Marka - dobrego kolegi. Niech pozostaną między nami niepocałunki, niech Marek będzie na wyciągnięcie dłoni – nie na dotyk, bo jak Kohelet prawił najszczęśliwsi ci, co jeszcze nie zaistnieli. Niech nasza miłość, seks, pozostaną w marzeniach, a wspólne oglądanie „Sabriny” będzie niebliskie – Marek w swoim miasteczku i ja czekająca na niego w swojej wsi.

 

Maj 16, 23:08

Syn po raz pierwszy się ogolił. Sukces. Brawo!!! - krzyczała moja biedna głowa. Ogolił wąsy, które już dosyć dobrze rysowały się nad linią ust.

Spałam dosyć długo, do dziewiątej, co rzadko mi się przydarza. Natłok myśli znacznie mniejszy. Jak człowiek jest wyspany, to i żyć lepiej, inaczej dzień wygląda. Dobry kolega powiedział, że Niedźwiecki odchodzi chyba z trójki. O co poszło? Chyba o Kazika. Niestety ostatnio nie słuchałam Trójki. Za to przydał się wykład pewnej psychoterapeutki z fundacji reGeneracja. Dużo ciekawych informacji napłynęło. Wykłady dużo mi dają. Terapeutka powiedziała, że stres zawsze będzie nam towarzyszyć. Proszę powiedzieć: nie ma różowego słonia. I co zobaczycie? - pytała. No oczywiście różowego słonia zobaczymy. Poza tym było mi bardzo zimno, mimo że rozpaliłam dobrze w piecu. Chyba problemy z tarczycą się odzywają.

 

Maj 20, 2020 22:34

 

Dziś przeczytałam do końca wiersze z antologii Babińca Literackiego. Wstrząsnął mną pewien wiersz poetki Anny Musiał. W wierszu tym pod tytułem „Funny Face” bohaterka opisuje swoją relację z mężczyzną. Opowiada, że nie może ona zaspokoić wyobrażeń mężczyzny, że ciągle coś mu się w niej nie podoba, szczególnie brak uśmiechu, o listach w których facet opisuje, co chciałby robić z bohaterką, jego wizjach i wyobrażeniach. Na końcu ona leży w grobie i on pod stertą ziemi dostrzega jej uśmiech. Tak naprawdę nie jest ważne czy marzenia mężczyzny są zaspokojone. To ona jest ważna. Grób wyzwolił ją z kajdan toksycznego związku, okropnych myśli o niej. Smutny, głęboki wiersz, można się zastanowić, podumać. Niesamowicie to Anna wychwyciła, czasem nie potrafimy się odnaleźć, szukamy odbicia w partnerze, a tymczasem przy tym partnerze mamy piekło, dopiero grób nas ratuje, ten wieczny spokój, albo po prostu rozstanie.

Po południu wsadziłam pory i selery w ogródku. Mam nadzieję, że nic się nie stanie, że tak późno. Wczoraj cały dzień padało.

Dziś rozpoczęłam z młodym naukę palenia w piecu. Ja rozdzierałam kawałki kartonu do rozpałki, młody je wrzucał, potem dałam mu cienkie drewka. Podpalił to wszystko kartką z gazety i czekaliśmy aż wszystko dobrze zajmie się ogniem. Po paru minutach młody wrzucił dwie małe łopatki węgla.

Ostatnio piszę z dobrym kolegą codziennie. Zawsze pyta na messengerze o moje samopoczucie.

Następne częściśladami 10. śladami 11.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Lotos 30.11.2020
    Ojoj!!!
  • Agnes07 30.11.2020
    Nie tak źle nie ojjoj :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania