There is always hope 4
Kiedy wstała, zauważyła, że tata i Dawid leżą na kanapie w salonie kompletnie pijani. Dokoła pełno było butelek. Na sama myśl o tym, ze będzie musiała to posprzątać robiło się jej nie dobrze. Po cichu weszła do łazienki. Umyła się i ubrała, a następnie poszła do kuchni, zjadła śniadanie i przygotowała śniadanie dla swoich domowników. Jak wstaną to będą głodni. Musiała się nimi zająć teraz, gdy nie ma mamy. Wyszła z domu wcześniej, bo nie chciała jechać do szkoły autobusem. Wolała się przejść w drodze myślała o mamie. Czy na prawdę zostawiła ja tak bez słowa? A może cos się stało? Najgorsze dla Asi było to, że nie miała z kim o tym porozmawiać. Była otoczona ludźmi, ale samotna. Chciała się komuś wygadać, ale nie miała do nikogo zaufania (oprócz mamy, której nie było). Nawet nie zauważyła, kiedy doszła do szkoły. Weszła do budynku i od progu przywitały ją jej koleżanki.
-Asia, nareszcie! Nie było cię przez tydzień, a my już zdążyłyśmy się stęsknić.- mówiły jedna przez druga i po kolei przytulały dziewczynę. 15-latka podzielała ich entuzjazm. Nagle ktoś szarpnął ja za rękę i odciągnął od kumpeli.
-Ała!- krzyknęła i odwróciła się. Zauważyła Tomczaka.
-Przepraszam, nie chciałem, żeby cię zabolało, ale jakoś musiałem cię wyciągnąć z tłumu tych szalonych nastolatek.- powiedział nauczyciel i uśmiechnął się serdecznie.- Dobrze, że już doszłaś do siebie, ale ja nie zapomniałem o naszej rozmowie w szpitalu. Nie odpuszczę.
Zadzwonił dzwonek na lekcję.
-przepraszam, ale spieszę się na matmę.
-Jasne. Widzimy się na w-f. Na prawdę cieszę się, że już jesteś.
Dzień w szkole mijał jej bardzo szybko. Matematyka, polski, chemia, angielski, technika i… w-f. Asia trochę obawiała się tej lekcji, ale musiała iść. Nie miała wyjścia.
-No dobra, dziewczyny. Widzę, że biegać wam się nie chce, więc rozgrzejcie ręce, weźcie piłeczkę do siatki i gramy!
Joasia miała zwolnienie z zajęć w-f, ale nie mogła i nie chciała wracać wcześniej do domu.
-No to jak będzie? Pogadamy szczerze?- spytał Tomczak i usiadł obok dziewczyny.
-Po co pan tak drąży temat? Przecież powiedziałam, że wszystko OK. Nie rozumiem, dlaczego mi pan nie wierzy.
-Bo nie mówisz prawdy. Jesteś bardzo inteligentną, ambitną dziewczyną. Lubię cię i dlatego chcę ci pomóc.
-Mówię prawdę. Nie rozmawiajmy już o tym, proszę.
-No to zawiadomię opiekę społeczną. Skoro wszystko jest OK, to nie powinnaś mieć z tym problemu.
-Nie! No proszę pana! Będą się nas czepiać. Wie pan jak to wygląda. Proszę…
-Dobra, Aśka załatwię to inaczej, ale jak się dowiem, że cokolwiek jest nie tak, to zawiadomię odpowiednie osoby.- powiedział nauczyciel i poszedł do dziewczyn, żeby im sędziować.
Asia do końca lekcji zastanawiała się, co miały oznaczać słowa ,,załatwię to inaczej”, ale nic nie przyszło jej do głowy. Wracała do domu autobusem. Brakowało jej tego chaosu, który tam panował. Weszła do domu, ale nie mogła liczyć na miłe powitanie.
-Siemanko, siostra. Tak na przyszłość- rób nam na śniadanie coś bardziej wyszukanego niż kanapki. Chyba stać cię na więcej, co?- spytał Dawid.
Dziewczyna postanowiła, że nie będzie się odzywać. I tak jej słowa nie mają żądnego znaczenia.
-No dobra. Nie chcesz gadać, to nie gadaj. Idź posprzątać, bo straszny tu syf.
Dawid poszedł do pokoju, a Asia zabrała się za sprzątanie. Za co ją to spotyka? Ojciec alkoholik, który w dodatku ją bije, dla brata była służącą. A mama? No właśnie. Szybko dokończyła sprzątanie i poszła do dziadka i babci. Mieszkali 15 minut drogi od domu dziewczyny, ale nie przychodzili w odwiedziny. Nie lubili Marka i Dawida. Jednak Asia była ich oczkiem w głowie. Szczególnie dziadka.
-Cześć.- krzyknęła, gdy weszła do ich domu.
-Asieńka. Tak dawno cię u nas nie było. Co słychać?- ucieszyła się babcia na widok wnuczki.
-No właśnie. Chcę z wami porozmawiać. Jest dziadek?
Poszła z babcią do pokoju dziadka i opowiedziała o tajemniczym zniknięciu mamy. Dziadkowie zmartwili się i zaczęli zastanawiać się, co się dzieje z ich córką. Rozmawiali do wieczora i obiecali Asi, że pomogą w poszukiwaniach na tyle, na ile będą mogli, a jak się nie uda, to trzeba będzie zawiadomić policję. Dziewczyna pożegnała się z nimi i wróciła do domu. Weszła do pokoju i zaczęła się uczyć na sprawdzian z biologii. Wtedy wszedł Marek pijany jak zawsze.
-Cześć skarbie. Gdzie byłaś tak długo? Tęskniłem.- powiedział z głupim uśmiechem.- Pamiętasz, powiedziałem ci, że musisz zastąpić mamę. Chodziło mi nie tylko o opiekę nad domem.
Zbliżył się do niej. Zaczął ją przytulać i całować. Dziewczyna zaczęła krzyczeć.
-Krzycz sobie. Nic ci to nie da.
Asia była zrozpaczona. Co ma zrobić? Coś musi. Znalazła w sobie siłę, żeby odepchnąć ojca i zaczęła uciekać.
-Wracaj tu, ty mała szmato!- krzyczał Marek.
15-latka płakała i biegła, aż zabrakło jej sił. ,,Jak to możliwe? Boże, dlaczego ja? Dlaczego zawsze ja?!” Gdzie ma iść? Postanowiła, że przenocuje u dziadków i powie im, że tata wyszedł, a ona zapomniała klucza do domu. No tak, ale co dalej? Nie może zamieszkać u dziadków, ale wrócić do domu też nie może. Iść na policję? I co, stracić ojca? Czy to nie za dużo jak na jedną piętnastolatkę?
Komentarze (7)
jest nie wesoła, dlatego bez uśmieszków stawiam 5
Była otoczona ludźmi, ale samotna - skądś to znam :/. 5
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania