there is always hope
Gdy otworzyła oczy, ujrzała nieznaną jej kobietę.
-Gdzie ja jestem? Co się stało? Kim pani jest?
-Jesteś w szpitalu. Twoja mama powiedziała, że zasłabłaś i uderzyłaś głową o stół, a ja jestem lekarzem.- powiedziała kobieta i serdecznie uśmiechnęła się do Asi. - Jak się czujesz?
-Bardzo boli mnie głowa.
-To normalne przy wstrząśnieniu mózgu. Nie martw się. Sytuacja jest już opanowana. Martwi mnie coś innego. Na całym ciele masz siniaki i inne ślady przemocy. Spytam w prost. Czy ktoś się nad tobą znęca? Mi możesz powiedzieć. Obiecuję, że zrobię wszystko, aby ci pomóc.
Asia zastanowiła się przez chwilę. Może powiedzieć prawdę? Wtedy to wszystko się skończy... Nie! Przecież nie może tego zrobić tacie. Jeśli go zamkną, to straci go na zawsze. Nie może do tego dopuścić. Decyzja zapadła.
-Nic złego się nie dzieje. Zaczynam trenować jazdę konną. Jak widać początki są bolesne. - powiedziała dziewczyna z uśmiechem. -Jest gdzieś moja mama?
Lekarka patrzyła na nią podejrzliwie. Asia domyślała się, że jej nie wierzy. Ale co ona może zrobić?
-Jest. Poszła po wodę. Zawołam ją.
-Dziękuję.
Po chwili do sali weszła Anna.
-Kochanie, tak mi przykro...
-Nic mi nie jest, ale posłuchaj, lekarka pytała się, skąd te siniaki. Gdyby tobie zadała to samo pytanie, to powiedz, że zaczynam trenować jeździectwo.
-Asiu... Nie mogę patrzeć co on wyprawia... Nie wytrzymam tego.
-A co my możemy zrobić? Nie możemy uciec. Wiesz, jak to się ostatnio skończyło. Chyba, że...
-Nie! Nie oskarżę Marka. Ja wciąż go kocham.- Anna spojrzała na zegarek. -Muszę iść. Marek po tym, jak straciłaś przytomność, wyszedł z domu. Muszę być zanim wróci, bo inaczej...
-Wiem. Przyjdziesz jutro?
-To zależy, czy Marek mi pozwoli.
-Jeśli nie pozwoli- nie przychodź. Nie chcę, żeby cię bił. Ja sobie poradzę.
-Asiu...
-Tak?
-Kocham cię.
-Ja ciebie też, mamo. Trzymaj się.
Anna wyszła. ,, Może tata będzie jutro trzeźwy i pozwoli mamie mnie odwiedzić? Może nawet przyjdą razem?"
-Cześć Joasiu!
Dziewczyna skierowała wzrok ku wejściu do sali. Stał tam nauczyciel od wf-u z jej szkoły razem z jej przyjaciółką- Patrycją. ,, Świetnie... Co ja mam im powiedzieć? Mam okłamywać przyjaciółkę? Jeszcze on.. Zawsze musi się wtrącać w nie swoje sprawy." Asia mówiła, że nie lubi Tomczaka, czyli wf-isty, ale tak naprawdę darzyła go sporym szacunkiem. W takim razie dlaczego oszukiwała sama siebie? Może dlatego, że był dla niej wzorem męża i ojca? Dlatego, że był niesamowicie szczery i życzliwy? Dlatego, że zazdrościła jego córkom tak wspaniałego ojca? A może po prostu Tomczak przypominał jej własnego tatę przed tym, jak zaczął pić? Joasia cicho westchnęła i zmusiła się do uśmiechu.
-Dzień dobry. Cieszę się, że was widzę. Co słychać?
-U nas w porządku, ale u ciebie chyba gorzej.- powiedziała Patrycja.
-Wiesz o czym chcemy z tobą porozmawiać. Jesteś zbyt bystra, żeby się tego nie domyślić. - dodał nauczyciel.
No tak... Zanosi się na kolejną trudną rozmowę. Na ile jeszcze starczy jej sił?
-----------------------------------------------
Dziękuję za przeczytanie opowiadania. Jest to druga część historii Asi. Pierwsza nosi tytuł "...But my heart suffered more than the body..." i napisałam ją, kiedy jeszcze nie miałam konta na tym portalu.
Chciałabym się dowiedzieć czy podoba wam się to co piszę i czy jest sens kontynuować tą historię. Będę wdzięczna za oceny i komentarze. Pozdrawiam was serdecznie :-)
Komentarze (10)
Jeśli pojawi się coś więcej z przyjemnością przeczytam : ) 5
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania