Upadły Anioł – Rozdział 2

Przeważnie jeździłem autobusem, prowadzonym przez kierowcę, nadającym się do wyścigów, a nie prowadzenia pojazdu z pasażerami, ale lubiłem go. Trasa z godziny skracała się o pół, a ilość wydawanych zielonych znacząco malała. Dzisiaj z takim bagażem uznaliby mnie za szaleńca albo dziwaka, taksówkarze mieli wszystko gdzieś, póki nie dotyczyło to ich. Po drodze spoglądałem na mijane wieżowce, sięgające niemal nieba. Ludzie niczego się nie nauczyli z wieży Babel... Dla mnie wspaniałe wspomnienie, dla nich niekoniecznie. Pierwszy raz mogłem zniszczyć coś tak dużego, używając potęgi miecza, prezentu od Niego. Zawsze lubił pokazywać pyszałkom, gdzie ich miejsce, używając odpowiednich środków w zależności od swojego humoru i głupoty nieszczęśnika.

Właśnie, On. Najpotężniejszy byt, stwórca wszystkiego nasz mentor i ojciec... tak po prostu zapadł w sen? Czyżby miał dość swego dzieła, czy też wiecznej wojny między dobrem a złem? Nie... Raczej nie... Zapewne zdrajca użył jakiegoś podstępu i do tego doprowadził. Zaufanie zasłania zdrowy rozsądek, nawet w Jego przypadku. Gdybym tylko wcześniej, o tym pomyślał, zrobił cokolwiek... Cholera, nie pomyślałbym, że anioły będą zdolne do spisków i intryg... To domena demonów, upadłych sług... Dlaczego więc skrzydła zdrajcy nie straciły blasku? Dlaczego jego nieskazitelnego oblicza nie skaziły oznaki zła? W porównaniu do ludzi, u nas bardzo dobrze widać korupcje i splugawienie... Tysiące pytań bez odpowiedzi.

Przez te rozmyślania droga upłynęła niemal błyskawicznie, zapłaciłem taksiarzowi resztę z zakupów. Znów byłem na zerze z premią. Przynajmniej przede mną nie siedział przepocony robotnik, czy też damulka z przesadnymi, mocnymi perfumami. Posterunek nie należał do cudów architektury i gdyby nie tabliczka obok drzwi, a raczej wrót, patrząc na ich rozmiar, trudno byłoby znaleźć go, pomiędzy morzem kamienic. Ta część miasta nie została zmieniona przez te wszystkie lata, postęp obiegł ją szerokim łukiem, żadnych biurowców, żadnych nowoczesnych projektów. Okolice zapełniały prywatne zakłady w postaci restauracji, szewców, fryzjerów, czy też zwykłych sklepów. Spoglądając w lewo, można było dojrzeć z daleka kopcący komin fabryki, bodajże cegieł czy kto tam wie czego. Nigdy tam nie byłem, zbyt długo pracowałem, a gdy zapadnie zmierzch lepiej nie chodzić samemu tutejszymi ulicami.

Policjantów, jak zwykle przydzielono za mało, jak na tak dużą dzielnicę. Niemalże standard w tym mieście, gdzie nieudolny burmistrz wolał ciąć fundusze na rządowych frakcjach, niż na własnych potrzebach. Odwiedziłem ratusz tylko raz, bardziej przypominał bogaty pałac dawnych władców. Tylko łapówki i odpowiednie znajomości utrzymywały go na stołku, kto nie miał pleców, ten nie liczył się w tym mieście.

Uśmiechnąłem się na myśl, że ludzkość tak bardzo zadowolona ze swojego tempa rozwoju, tak naprawdę zmieniła się tylko powierzchownie. Mogą nosić inne ubrania, jeździć innymi pojazdami, lecz w środku pozostają tacy sami od tysięcy lat.

— Czyżby udana noc, Tommy?

Usłyszałem znajomy głos jednego z oficerów.

— MyÅ›li pan, oficerze Gordon, że majÄ…c na koncie zero, którakolwiek by mnie chciaÅ‚a? — odpowiedziaÅ‚em, wchodzÄ…c na kamienny stopieÅ„.

— Ta... Oprócz Å‚adnej buźki trzeba mieć jeszcze ukryty wagon zÅ‚ota... Co tam wagon, z pięć, czy szeÅ›c... CoÅ› o tym wiem... — WyciÄ…gnÄ…Å‚ z paczki kolejnego papierosa. Po stanie popielniczki wiedziaÅ‚em, że wypaliÅ‚ już sporo. W porównaniu do komendanta Jenkinsa można byÅ‚o z nim pogadać, ze starym to inna bajka.

— Córki siÄ™ odzywaÅ‚y? — Z chÄ™ciÄ… przyjÄ…Å‚em ostatniego w paczce. Alkoholu nie cierpiaÅ‚em, jednak tytoÅ„ mnie uspakajaÅ‚.

— W porównaniu do ich matki to czyste anioÅ‚ki. Wszystko byÅ‚oby dobrze, gdyby tylko zajęły siÄ™ wÅ‚asnym życiem, a nie moim.

— Wciąż szukajÄ… ci żony? — Przez wspólne paleniu wiedziaÅ‚em o nim bardzo dużo. CaÅ‚y czas mówiÅ‚, rzadko sÅ‚uchaÅ‚. Idealny dialog jak dla mnie.

— UparÅ‚y siÄ™, że nie potrafiÄ™ wybierać — odparÅ‚ z oburzeniem. — To nie moja wina, że najpierw wszystko jest wspaniaÅ‚e, a na koÅ„cu i tak wycisnÄ… ze mnie każdego centa. — Kaszel na chwilÄ™ przerwaÅ‚ dÅ‚uższÄ… wypowiedź — MajÄ… przyjechać na weekend, by zobaczyć, czy nie mam gdzieÅ› pochowanych butelek albo, czy w mieszkaniu nie zalegÅ‚y siÄ™ robaki... Rozumiesz... robaki... Suzy musi siÄ™ uczyć na ostatnie egzaminy, a Emma ma ważnÄ… sprawÄ™ w sÄ…dzie. Broni jakiegoÅ› nadzianego. A zamiast tego wolÄ… podenerwować starego ojca... — Mimo oskarżycielskiego i peÅ‚nego wyrzutu tonu, wyczuÅ‚em w jego gÅ‚osie dumÄ™.

— Przynajmniej masz kogoÅ›, kto ciÄ™ obroni przy nastÄ™pnym rozwodzie. — RozeÅ›miaÅ‚em siÄ™ i zdusiÅ‚em peta.

— Tak... Już mi zapowiedziaÅ‚a, że jeÅ›li wezmÄ™ kogoÅ› innego, to bÄ™dzie reprezentować stronÄ™ przeciwnÄ…... WolaÅ‚bym sprzeczać siÄ™ z diabÅ‚em, niż na to pozwolić. Po caÅ‚ej sprawie miaÅ‚bym o poÅ‚owÄ™ mniej narzÄ…dów, aby siÄ™ spÅ‚acić. — ZaciÄ…gnÄ…Å‚ siÄ™ mocno dymem. Nie znaÅ‚em jego pierwszej żony, ale musiaÅ‚a mieć charakter, który odziedziczyÅ‚a ich córka. Na wÄ…satej twarzy można byÅ‚o dostrzec cieÅ„ przerażenia. Nie tylko byty nadnaturalne potrafiÄ… przerazić.

Zasępiłem się na chwile, zupełnie ignorując dalszy wywód funkcjonariusza Miłość, pożądanie... Będąc aniołem, raczej nie myślałem o tym. Żyłem pracą, liczył się prestiż i podziw, jakoś nie było czasu, ani ochoty na miłostki. Jednak nie można mówić, że będąc niebiańskim sługą, spędza się czas samotnie i nie ma więzi między aniołem i anielicą. Anielica, sam nie wiem, czy dobre określenie. Anioł to anioł. Kochamy inaczej od ludzi, wolni od cielesnych przymusów, pozbawieni najgorszych wad w postaci chciwości, zazdrości i innych podobnych, patrzyliśmy na miłość zupełni inaczej. Odpowiedni czas i miejsce, jeśli przeszkodziła w tym tragiczna śmierć... No cóż, trudno.

Pożegnałem mojego rozmówce i wszedłem do środka, gdzie powitały odrapane, szare ściany i zniszczona podłoga. Z kieszeni wygrzebałem wymiętoloną przepustkę i przytknąłem do szyby recepcji. Policjant na dyżurze tylko machnął ręką i wrócił do oglądania telewizji. Dostrzegłem tylko zieloną murawę na ekranie, kolejny mecz. Gdyby nie stary to nie musiałbym robić tego samego przy każdym wejściu i wyjściu. Raz mnie przyłapał na zlekceważeniu przepisów, więcej nie zamierzam tego powtarzać. Jego krzyki słyszeli chyba aż w niebie.

Cele dla tych niepokornych i niebezpiecznych znajdowały się w piwnicy budynku. Musiałem przejść przez "biura". Mnóstwo biurek, uginających się pod stosem papierów, wiecznie dzwoniące telefony i krzyczący o swojej niewinności "lżejsi" podejrzani, umieszczeni w przegrodzonych kratami pomieszczeniach.

Na całe szczęście, niezatrzymywany przez nikogo przebyłem na drugą stronę, docierając do kolejnej recepcji. Umieścić mój kantorek tuż koło najważniejszych cel, za punktem kontroli... Idealne rozwiązanie dla potencjalnego uciekiniera. Parę razy tak się zdarzyło, granie biednej ofiary, gdy do pokonania wystarczył jeden ruch palcami, bywało irytujące. Rola "przerażonego" ze śrubokrętem przystawionym do szyi... Cóż za hańba.

— Dobrze, że jesteÅ› — rzuciÅ‚ zaspany funkcjonariusz. Nazywali go "SiedzÄ…ca PaÅ‚a", caÅ‚y czas siedziaÅ‚ w jednym miejscu, trzymajÄ…c jedynÄ… broÅ„ białą w ekwipunku policjanta. A byÅ‚ to okres, kiedy to westerny królowaÅ‚y na ekranach. Niezbyt wymyÅ›lny pseudonim, lecz próżno byÅ‚o szukać czegoÅ› mÄ…drzejszego. — Jutro zaczynajÄ… siÄ™ kolejne fazy mistrzostw... Dla nas mogÅ‚oby zostać, jak jest, delikwent posiedziaÅ‚by w tym caÅ‚ym syfie i może nastÄ™pnym razem inaczej by traktowaÅ‚ policje... Ale zaraz trafi siÄ™ jakiÅ› pismak albo urzÄ™das i znów bÄ™dzie cyrk na kółkach... Tak jakby taki bandzior czyÅ›ciÅ‚ każdÄ… kulÄ™, by czasem jego ofiara nie dostaÅ‚a choróbska, tylko zginaÅ‚a od oÅ‚owiu w ciele. Idiotyczne czasy. A wÅ‚aÅ›nie byÅ‚bym zapomniaÅ‚... — ZatrzymaÅ‚ mnie, nim opuÅ›ciÅ‚em granice jego wzroku. — Żółtodziób, przez którego to gówno wypÅ‚ynęło, pomoże ci w robocie. Czeka już na miejscu, a wÅ‚aÅ›ciwie tylko gapi siÄ™... Nie wie, od czego zacząć. He he.

— JeÅ›li mnie pamięć nie myli, to raczej nie prowadzimy żadnej spoÅ‚ecznej akcji, dzieÅ„ dobroci dla zwierzÄ…t wypada też w inny dzieÅ„. — Perspektywa pracy z jÄ™czÄ…cym posterunkowym nie brzmiaÅ‚a obiecujÄ…co.

— ZarzÄ…dzenie starego... Ponoć mÅ‚ody ma nabrać... Ekhem... DziÄ™ki temu hartu ducha. Jak dla mnie po wszystkim prÄ™dzej palnie sobie w Å‚eb. To pokolenie jest zbyt miÄ™kkie, by można byÅ‚o coÅ› wyrzeźbić.

Nie odpowiedziałem. Każdy w średnim wieku myślał, że poprzednie pokolenie było gorsze, choć tak samo mówili o jego.

Jednym z wielu kluczy otworzyłem moje królestwo. Nie było tam eleganckich mebli, stojaków z liczną bronią, czy też obrazów wielkich mistrzów, uznanych na ziemi za zaginionych. Pod ścianą kilka metalowych szafek, biurko z lampką i tyle. Przynajmniej wiedziałem, że nikt tu nie zaglądnie. W końcu sprzątanie to najbardziej hańbiąca rzecz... Jeszcze kilka lat temu myślałbym tak samo. Aktualnie jednak wystarczało mi to aż nadto. Bez pośpiechu, bez zbędnego napięcia, nikt cię nie napadnie, nikt nie zaatakuje, zarobisz pieniądze własnymi rękoma. Czego może chcieć więcej ukrywający się, upadły anioł? Nikt nie powinien mnie szukać w takim miejscu.

Położyłem swój bagaż na ziemi. Żółtodziób zapewne stoi zrozpaczony nad swoim zadaniem, ciekawe jak się ubrał do tej roboty. Spotkałem go tylko kilka razy, ale wiedziałem, że to typowy regulaminowy młodziak, któremu idealizm jeszcze nie wyszedł bokiem. Zapowiadają się godziny bólu i udręki.

Åšrednia ocena: 5.0  GÅ‚osów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (8)

  • Kavita 4 miesiÄ…ce temu
    Jest naprawdę super. Spodobał mi się najbardziej fragment, gdzie porównana została miłość ludzka i anielska. Niby nic, ale można było poczuć, że to o czym piszesz jest prawdą samą w sobie
  • krajew34 4 miesiÄ…ce temu
    Dzięki za wizytę. Już dawno chciałem coś napisać o aniołach i demonach. :) Co do miłości anielskiej i ludzkiej.. Trzeba pamiętać, że to tylko opinia bohatera, więc kto, wie jaka jest prawda.
  • Kavita 4 miesiÄ…ce temu
    krajew34 słuszna uwaga 😊
  • Vespera 3 miesiÄ…ce temu
    Miejsce akcji skojarzyło mi się z Gotham, a potem jeszcze pojawił się oficer Gordon... Teraz nie ma już odwrotu, wizualizuję sobie to jako Gotham i koniec.
  • krajew34 3 miesiÄ…ce temu
    Dzięki za wizytę i komentarz. Gotham... ciekawa wizja nie powiem, uwielbiam nietoperza, choć zbyt mało mam informacji, by się móc wzorować, mimo to cieszę się, że akurat to stanęło ci w wyobraźni
  • Vespera 3 miesiÄ…ce temu
    krajew34 Kreujesz takie miasto zbrodni, że moje skojarzenia poszły w tym kierunku. Widzę je jako Gotham bardziej w stylu Burtona niż Nolana, nieco groteskowe, trochę neogotyckie. Pasują mi do niego te wszystkie demony, anioły i różne stworzenia pomiędzy.
  • krajew34 3 miesiÄ…ce temu
    Vespera najważniejsze, że czytając wyobraźnia działa. Treść, której nie można sobie wyobrazić, mówiąc brzydko jest do dup... Może być przepięknie napisana i bezbłędnie, ale nie będzie "narnią". Powyższym komentarzem podsunęłaś mi postacie, które mógłbym przypisać do strony aniołów... Tak, będą idealnymi sługami. :) Wielkie dzięki.
  • Vespera 3 miesiÄ…ce temu
    krajew34 Cieszę się, że mój komentarz cię do czegoś zainspirował.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania